Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

56

Pov Nina

Trudno mi było uwierzyć w to co usłyszałam. Jak tata mógł wyrzucić Austina z domu, no przyznaje nie powinien on go uderzać, ale jak można potraktować tak swoje dziecko.

- Tato, nie rób tego - chciałam przemówić mu do rozsądku.

- Nie warto Nina. I tak nie mam zamiaru ani dnia dłużej przebywać w jego towarzystwie. Pakuj się za nie całą godzinę wyjeżdżamy - zwrócił się do mnie.

- Wyjeżdżasz, ale sam. Nina i Laura zostają ze mną - oznajmił tata i chwycił mnie za ramię. Nie szarpał mną mocno, bo trzymałam na rękach dziecko.

- Nie zostawię jej z tobą. Zabiłeś mame, nie wiadomo co ci jeszcze może strzelić do głowy - mój brat specjalnie i świadomie prowokował tate. A ten z kolei nigdy nie słynął ze swojej cierpliwości i wyrozumiałości.

Laura chyba także wyczuła tą napiętą sytuację, bo zrobiła się bardzo niespokojna. Tak jakby za chwilę miała wybuchnąć głośnym płaczem.

- Córeczko idź położ małą spać. Dziś miała ciężki dzień - powiedział tata.

- Nie zrobicie żadnej głupoty? - Spytałam patrząc raz na jednego, a raz na drugiego.

- Nie, idź już - ponaglił mnie tata. A ja ruszyłam na górę. W końcu oni obaj są dorośli.

Gdy już znalazłam się w swoim pokoju to włożyłam Laure do kołyski. Prawie momentalnie zasnęła, więc ja postanowiłam iść na dół i sprawdzić, lecz jak tylko miałam chwycić za klamkę to do mojego pokoju wtargnął niczym burza tata.

- A ty gdzie? - Ustał w drzwiach tak, że nie miałam możliwości wyjść.

- Do Austina muszę z nim coś jeszcze omówić.

- Nie masz czego słoneczko. Ty też powinnaś odpocząć. Jest już późno ty także idź spać - tata miał bardzo dziwny wyraz twarzy, aż zaczęłam go się trochę obawiać.

- Mam, bo jeszcze nie zdecydowałam czy z nim nie wyjadę.

- Nigdzie się stąd nie ruszcie - powiedział twardo. - A twojego brata i tak już tu nie ma. Wziął tylko kluczyki do auta i wyjechał. Zostaliśmy sami.

Ta wersja wydawała się trochę podejrzena, bo dlaczego Austin miałby nie zabierać swoich rzeczy. I czemu na mnie nie zaczekał.

Tata wolnym krokiem podszedł do kołyski i wyjął z niej Laure.

- Tato zostaw ją, obudzi się - mała owszem przestała spać, ale ku mojemu zdziwieniu nie zapłakała.

- Jest taka śliczna jak ty. Nasza mała dziewczynka - pocałował ją w nosek. Ona się uśmiechnęła na ten gest.

- Tak, miałeś rację, jestem bardzo zmęczona. Idź już - chciałam pozbyć się taty z mojego pokoju. Jakbym była sama to może łatwiej wpadłabym na jakiś sensowny pomysł co mam zrobić w tej nie normalnej sytuacji.

- Dobrze - skierował się do drzwi z moim dzieckiem na rękach.

- Tato gdzie z nią idziesz?

- Potrzebujesz odpoczunku, a ja się nią zaopiekuje - nim zdązyłam zareagować to ojciec już opuścił pomieszczenie i przekręcił klucz w zamku.

Zostałam zamknięta we własnym pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro