56
Pov Nina
Trudno mi było uwierzyć w to co usłyszałam. Jak tata mógł wyrzucić Austina z domu, no przyznaje nie powinien on go uderzać, ale jak można potraktować tak swoje dziecko.
- Tato, nie rób tego - chciałam przemówić mu do rozsądku.
- Nie warto Nina. I tak nie mam zamiaru ani dnia dłużej przebywać w jego towarzystwie. Pakuj się za nie całą godzinę wyjeżdżamy - zwrócił się do mnie.
- Wyjeżdżasz, ale sam. Nina i Laura zostają ze mną - oznajmił tata i chwycił mnie za ramię. Nie szarpał mną mocno, bo trzymałam na rękach dziecko.
- Nie zostawię jej z tobą. Zabiłeś mame, nie wiadomo co ci jeszcze może strzelić do głowy - mój brat specjalnie i świadomie prowokował tate. A ten z kolei nigdy nie słynął ze swojej cierpliwości i wyrozumiałości.
Laura chyba także wyczuła tą napiętą sytuację, bo zrobiła się bardzo niespokojna. Tak jakby za chwilę miała wybuchnąć głośnym płaczem.
- Córeczko idź położ małą spać. Dziś miała ciężki dzień - powiedział tata.
- Nie zrobicie żadnej głupoty? - Spytałam patrząc raz na jednego, a raz na drugiego.
- Nie, idź już - ponaglił mnie tata. A ja ruszyłam na górę. W końcu oni obaj są dorośli.
Gdy już znalazłam się w swoim pokoju to włożyłam Laure do kołyski. Prawie momentalnie zasnęła, więc ja postanowiłam iść na dół i sprawdzić, lecz jak tylko miałam chwycić za klamkę to do mojego pokoju wtargnął niczym burza tata.
- A ty gdzie? - Ustał w drzwiach tak, że nie miałam możliwości wyjść.
- Do Austina muszę z nim coś jeszcze omówić.
- Nie masz czego słoneczko. Ty też powinnaś odpocząć. Jest już późno ty także idź spać - tata miał bardzo dziwny wyraz twarzy, aż zaczęłam go się trochę obawiać.
- Mam, bo jeszcze nie zdecydowałam czy z nim nie wyjadę.
- Nigdzie się stąd nie ruszcie - powiedział twardo. - A twojego brata i tak już tu nie ma. Wziął tylko kluczyki do auta i wyjechał. Zostaliśmy sami.
Ta wersja wydawała się trochę podejrzena, bo dlaczego Austin miałby nie zabierać swoich rzeczy. I czemu na mnie nie zaczekał.
Tata wolnym krokiem podszedł do kołyski i wyjął z niej Laure.
- Tato zostaw ją, obudzi się - mała owszem przestała spać, ale ku mojemu zdziwieniu nie zapłakała.
- Jest taka śliczna jak ty. Nasza mała dziewczynka - pocałował ją w nosek. Ona się uśmiechnęła na ten gest.
- Tak, miałeś rację, jestem bardzo zmęczona. Idź już - chciałam pozbyć się taty z mojego pokoju. Jakbym była sama to może łatwiej wpadłabym na jakiś sensowny pomysł co mam zrobić w tej nie normalnej sytuacji.
- Dobrze - skierował się do drzwi z moim dzieckiem na rękach.
- Tato gdzie z nią idziesz?
- Potrzebujesz odpoczunku, a ja się nią zaopiekuje - nim zdązyłam zareagować to ojciec już opuścił pomieszczenie i przekręcił klucz w zamku.
Zostałam zamknięta we własnym pokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro