42
Pov Nina
Już cztery godziny jechaliśmy tym przeklętym samochodem. Zaczynałam już mieć tego wszystkiego dość. Byłam zmęczona i plecy już mnie bolały.
- Kiedy będziemy na miejscu?
- Za kilka godzin, jak chcesz to oprzyj się o mnie i zaśnij - wkurzyło mnie to co powiedział i to nieźle. Jak ja miałam wytrzymać jeszcze parę godzin w tym samochodzie.
- Chce do łazienki - oznajmiła. Były dwa powody mojego życzenia. Po pierwsze mój pęcherz już domagał się opóźnienia, a po drugie chciałam rozprostawać nogi.
- Za dziesięć minut będziemy jechać koło stacji benzynowej. Zatrzymamy się tam - powiedział chłopak siedzący za kierownicą. Chyba miał na imię Louis.
- Zgoda, ale jeśli coś odwalisz to cię zwiąże i wrzucę do bagażnika - zagroził. Szczerze to watpiłam w jego słowa.
- Okej, ale kup mi coś do picia.
- Dobrze - po kilku minutach byliśmy na miejscu. Wyszłam i odrazu skierowałam się do łazienki. Tam załatwiłam swoją potrzebę.
Przez chwilę nawet przeszło mi przez myśl by uciec, albo zacząć krzyczeć, że zostałam porwana i żeby ktoś zadzwonił na policję, ale zrezygnowałam. Prędzej by wzięli mnie za wariatkę niż mi uwierzyli.
Jak wróciłam do samochodu to był w nim tylko Louis. Usiadłam w tym samym miejscu co wcześniej.
- On cię naprawdę kocha i jeśli będziesz dla niego milsza to zrobi wszystko o co go tylko poprosisz - odwrócił się tak, że widziałam jego twarz.
- Już kilka razy go prosiłam by mnie wypuścił, niestety bezskutecznie.
- Na to, to nawet nie licz. Od kilku miesięcy planował jak ma cię do siebie ściągnąć - wysiadł z samochodu, a następnie zajął miejsce z tyłu obok mnie. - Niech teraz Niall prowadzi, ja jestem już zmęczony.
Jak już mam na kogoś patrzeć, to lepiej niech to będzie on niż ten debil, który mnie uprowadził.
Po chwili niestety się zjawił i wyraźnie zdziwił widokiem swojego kolegi siedzacego obok mnie.
- Co ty tu robisz? - Spytał otwierając drzwi.
- Jeśli nie chcesz wylądować w rowie, albo rozbić się na drzewie to lepiej ty poprowadź. Ja jestem już mocno zmęczony - Niall tylko westchnął i podał mi sok pomarańczowy, a koledze cole.
- Kotek jesteś głodna? - Zapytał nim rozpalił silnik. Chyba zapomniał, że przed wyjazdem dał mi do jedzenia trzy kanapki.
- Nie - odpowiedziałam krótko.
Rozpalił silnik i włączył się do ruchu drogowego. Jechał trochę szybciej niż Niall, ale to nie stanowiło problemu, bo prowadził dość pewnie.
***
Nialler zawiózł mnie do domu znajdującego się na kompletnym odludziu. Nawet jak udałoby mi się id niego uciec to najprawdopodobniej zgubiłabym się w tym lesie otaczającym dom.
- Bardziej oddalonego od cywilizacji miejsca to ci się nie dało znaleźć - Spytałam z wyczuwalną ironią w głosie.
Już zdążyły mnie ukąsić dwa komary, ciekawe co mnie czeka dalej.
- Twojemu ojcu nawet nie przyjdzie do głowy nas tu szukać. O to właśnie mi chodziło - no to, to akurat prawda. Tata ze względu na moją ciąże będzie mnie szukał w większych miastach.
- Super. Najpewniej umrę tu przy porodzie - objął mnie ramieniem.
- Nie pozwolę nikomu tu umrzeć - pocałował mnie w policzek. Niestety nie byłam stuprocentowo pewna jego słów.
- Wy sobie tu gadajcie, a ja lecę spać - oznajmił Louis i poszedł do domu.
- Kim on jest, i dlaczego ci pomaga?
- Moim kolegą, to przez niego Austin odkrył prawdę, więc jest mi winien przysługę. Nie zdradzi mnie.
Może tam jeszcze coś do mnie mówił jednak nie zwracałam już na to uwagi tylko skierowałam się w stronę domu. Jak najszybciej chciałam wziąść prysznic, a potem zastanowić się jak uciec.
- Pokazać ci nasz pokój? - Szybko mnie dogonił.
- Nasz? - Nie za bardzo podobał mi się pomysł bym miała spać z nim w jednym łóżku.
- Tak, to jest dla twojej wygody. Jeśli coś cię zaboli to będę obok ciebie - trochę słaba była ta jego wymówka, ale nie kłuciłam się z nim już o to.
- Pokaż mi lepiej łazienkę, chce się umyć. I załatw mi jakieś ubrania - pokazał mi drzwi, a ja weszłam do pomieszczenia.
Tam zadjełam z siebie ciuchy i weszłam pod prysznic. Byłam już spocona i kąpiel bardzo dobrze mi zrobiła. Jak już wyszłam i owinełam się ręcznikiem to próbowałam znaleźć suszarkę, lecz nigdzie jej nie znalazłam.
Nagle bez pukania wszedł do łazienki Niall.
- Masz tu ubrania - podał mi bieliznę i czarne leginsy plus zieloną bluzkę.
- Dzięki, możesz już wyjść.
- Może ci pomóc - zaproponował.
- Nie jeszcze sobie radzę - na szczęście już nie wydawał się ze mną w dyskusję tylko wyszedł.
Ciekawe jak teraz tata z Austinem mnie znajdą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro