Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

39

Pov Nina

Nim się obejrzałam, a byłam już w dwudziestym tygodniu ciąży. Na wczorajszej wizycie u ginekologa na USG wyszło, że urodzę dziewczynkę. Co mnie naprawdę cieszy, bo chłopiec zbytnio przypominałby mi o Niall'u. Do szkoły narazie chodzę, postanowiłam, że przestanę dopiero jak będę w siódmym miesiącu. A teraz to brzuch tylko trochę mi widać.

Tata tak jak obiecał, jest bardzo wyrozumiały i w tym co może mi pomoga. Chodzi ze mną do lekarza i codziennie wozi do szkoły.

- Cieszę się, że to będzie dziewczynka - oznajmił tata jak oglądaliśmy telewizję.

- Czemu?

- Austin to się ze mną tylko kłuci, a ty to się przytulisz, pocałujesz i mówisz, że mnie kochasz - oparłam się tate.

-Bo cię kocham - i w tym samym momencie, w którym to powiedziałam poczułam pierwsze kopnięcie moje córeczki.

Złapałam się za brzuch i znieruchomniałam.

- Co się stało? Boli cię brzuszek? - tata zaczął mnie zasypywać mnie masą pytań. Ja tylko wzięłam jego dłoń i położyłam na moim brzuchu. - Poruszyła się. Twoja matka nigdy nie pozwalała mi dotykać brzucha jak była w ciąży. Twierdziła, że wtedy czuje się jeszcze bardziej gruba niż jest.

- Mi to nie przeszkadza.

- To dobrze, tylko mam jedną malutką prośbę, niech nasza mała dziewczynka nie mówi do mnie dziadku, bo będę się przez to okropnie staro czuł.

- To jak ma mówić? - To był naprawdę dziwny pomysł.

- Tato - odpowiedział jak by to była najpczywistsza rzecz.

- A ja wtedy jak mam się do ciebie zwracać?

- Możesz nawet po imieniu - przewróciła oczami. I to podobno z wiekiem przybywa rozumu. Nie wierzę w to.

- Nie, bo wtedy będzie to wyglądało tak jakbym miała z tobą dziecko. Nie zgadzam się

- No dobrze, tylko już się nie denerwuj. Nerwy szkodzą dziecku, potem coś tam wymyślimy.

***
Austin napisał mi smsa, że on ani tata nie mają możliwości po mnie przyjechać i mam sobie zamówić taksówkę, ale ja i tak nie miałam zamiaru tego robić. Do domu dzieli mnie tylko półtora kilometra, które mogę sobie spokojnie przejść. A szczerze mówiąc to taki spacer nawet dobrze mi zrobi.

Po dziesieciu minutach wolnego marszu przede mną zatrzymał się dobrze znany mi samochód, z którego wysiadł Niall.

- Nina zaczekaj musimy porozmawiać - jak na złość ulica, którą podążałam była pusta.

- Nie mamy o czym - nawet się nie zatrzymałam tylko dalej szłam tym tempem co wcześniej, lecz po chwili on złapał mnie za ramię.

- Dobrze wiesz, że mamy - jego wzrok powedrował na mój brzuch. A ja skarciłam się, że akurat dziś założyłam opinającą ciało bluzkę. - Chłopiec czy dziewczynka? - Spytał.

- Nie twoja sprawa - warknełam do niego.

- Oczywiście, że moja będę ojcem. Mogę dotknąć brzucha? - Zanim powiedziałam mu, że nie to już to zrobił.

Próbowałam odetchnąć jego dłoń, ale mi się nie udało.

- Bardzo za tobą tęsknię kochanie - gdybym nie wiedziała co on mi zrobił to na pewno zrobiłoby mi się go żal.

- Ale ja za tobą nie, zejdź mi z drogi, bo śpieszy mi się do domu - on nawet centymetra się nie odsunął.

- Jedźmy do mnie tam porozmawiamy sobie na spokojnie - nie miałam już pomysłu jak się go pozbyć.

- Nie - odpowiedziałam twardo.

- Nina błagam cię, tylko jedna rozmowa. I zdradź mi jeszcze płeć dziecka.

- To dziewczynka - miałam nadzieję, że jak to usłyszy to wreszcie da mi spokój. I pozwoli iść do domu.

Uśmiechnął się.

- Będziemy mieli córeczkę, nie masz pojecia jak się cieszę - bardziej się do mnie zbliżył i mnie objął. - Wybacz mi, zamieszkajmy razem i wychowajmy nasze dziecko - na tyle ile miałam siły odepchnełam go od siebie.

- Nigdy ci nie wybaczę tego co mi zrobiłeś, dziecka także nie będziesz miał prawa widywać.

Złapał mnie w pasie i przycisnął do siebie.

- To nie zrobi krzywdy tobie ani naszemu maleństwu - przyłożył mi do twarzy chusteczkę nasączoną jakimś dziwnym płynem. - Już zasze będziesz ze mną - to było ostanie co usłyszałam nim straciłam przytomność.

No i nareszcie udało mi się to napisać. Dwie godziny męczyłam się nad tym rozdziałem, ale jest.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro