Rozdział 7
- Śledzisz mnie? - wycedziłam do Reya przez otwarte okno i jego uśmieszek zgasł.
- Skąd że! - odpowiedział naburmuszony z grymasem na twarzy i oparł się o fotel. - Wsiadasz? Bo wiesz zaraz mogę sobie odjechać i zostawić cię tu samą. Bruuum Bruuum - dorzucił nabijając się ze mnie. Przyznam otwarcie, że mocno się wahałam czy wsiąść. Tak naprawdę to znamy tylko kilkanaście godzin. I to niezbyt dobrze.
Równie dobrze mógłby mnie porwać i wziąć za zakładniczkę bądź nawet zabić. W mojej miejscowości były już dwa takie wypadki. Uprowadzenie i zabicie oraz uprowadzenie i wzięcie za zakładniczkę. Jeden z tych przypadków stało się właśnie przez auto stopa toteż wszyscy z tego regionu i nawet sama ja miałam złe nastawienie do tego typu jazdy. Ale tak bardzo chciałam się dostać w góry! A Rey był jedyną osoba jak na razie która pomogłaby mi tam się dostać. Był osobą której w śród nieznanych i obcych mi ludzi ufałam najbardziej. Nie wiem czy mogę nazwać to zaufaniem. Na pewno swojego życia to bym mu nie powierzyła...
W końcu zdecydowałam się wsiąść. Gdy byłam już w czarnym, nowym i pięknym BMW zadałam sobie krótkie pytanie: ,,Skąd on ma kasę na takie samochody? Czyżby był rozpieszczany przez rodziców?"
- Zawieziesz mnie proszę do Lesttac? - spojrzałam na niego. Na jego twarzy było widać zaskoczenie i niechęć.
- Chyba to nie możliwe. - powiedział ruszając głową w sposób przeczący. Westchnęłam.
- Dlaczego? - zapytałam z żelaznym wyrazem twarzy.
- Po pierwsze : jest zasypane, po drugie : dziewczyno to kawał drogi! Zajmie nam to ze dwie godziny! - wykrzyczał - Lepiej się pośpieszmy z tym wyborem bo nie za bardzo wolno mi tu stać. Nie ma tu specjalnego zjazdu dla czekających na wybór drogi dziewczyny. Yyy.. oczywiście w sensie takim iż jesteś dziewczyną a nie chłopakiem. - dopowiedział i odwrócił twarz w stronę okna po jego lewej stronie. Lecz widziałam, iż się rumienił. Chciało mi się śmiać ale rónież też czułam się niezręcznie.
- No to w takim razie zawieź mnie do schroniska. To pod górami. - widać było, że niechętnie się zgodził ponieważ zmieniał wyrazy twarzy z sekundy na sekundę. W końcu wyruszyliśmy.
*
Poczułam ten cudny zapach z dzieciństwa. Jeszcze wtedy była z nami mama. Ale na szczęście niedługo znowu do mnie dołączy. Wracając do zapachu.... W powietrzu było czuć zapach ciepłej szarlotki wymieszanej z malinową herbatą. Pierwsze co zobaczyłam wcale nie było otoczenie lecz pewien chłopak. Miał ciemne brązowe włosy oraz niebieskie oczy. Byłyby niemalże identyczne jak moje, ale jednak były troszeczkę zielone. Stał opierając się o ścianę i był nad telefonem. Zobaczyłam, że zauważył Reya i się uśmiechnął. Potem jego wzrok ujrzałam na sobie. W chwili gdy to zrobił otworzył szeroko oczy lekko otworzył usta.
- Chodź. - szepnął do mnie mój ,,kolega" i ruszył do nieznajomego a ja poszłam jego śladem.
- Siema stary! Jak ja cię dawno nie widziałem! - wykrzyczał Rey.
- Aaaa, nic ciekawego. Jest okey. - odpowiedział ściskając... przyjaciela? Trochę czułam się niezręcznie. - Po co z nią przyszedłeś? - wyszeptał chłopak do człowieka który mnie przed chwilą podwiózł. Chyba to miało być tylko do niego ale coś nie wyszło bo przecież ja tez to usłyszałam.
- Halo? Ja też tu jestem wiecie? - powiedziałam unosząc ręce.
- No tak, tak.... Yyyy... Lir, poznaj Vitalio. Możesz mówić na niego Vi. To mój stary dawny przyjaciel a t.... - nie dokończył gdyż Vi zasłonił mu usta ręką.
- Heh. Śmieszny ten mój kolega. - powiedział nowo poznany chłopak. - Zawsze chce powiedzieć co tylko może a niekoniecznie ma prawo - dorzucił i mrugnął do mnie.
- Weź....Zabierz ręce. - odezwał się Rey gdy uwolnił się od kończyny górnej Vitalio. Wiedziałam, że już kiedyś widziałam tego chłopaka i słyszałam jego imię. Tylko gdzie?
- Powiedz jej. - dorzucił do swojej wypowiedzi właściciel BMW i spojrzał na obok stojącą osobę.
- I nie próbuj się wykręcać! - powiedział Rey wymachując palcem przed nosem przyjaciela.
- Ehhh.... Lir.. Mogę cię prosić na osobność? - Vi zaprowadził mnie pod ścianę i zaczął mówić:
- Tak więc....może być to dla ciebie szok, ale.... - widać, że nie mogło przejść mu to przez gardło. Ale co tak ważnego chciał mi powiedzieć? - Jestem twoim bratem.
Myślę, iż się spodobał :) Mam nadzieję, że nadal będziecie czytać moją ,,książkę".
Co uważacie na temat tej części? Fajna? Napiszcie w kom! I tak wiem, że nikt nie pisze oprócz Camino1414 i Aicila_Rita. Dzięki kochane ♥ . Ehhhh.
Obserwujcie dalsze losy Libery! Jak informacja, że ma brata wpłynie na jej życie? Czytajcie i zostawiajcie gwiazdki!
Miłego dnia! (bądź nocy ♥)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro