Rozdział 1
Siedziałam z Mariką na jej łóżku. Dziwiłam się dlaczego tak w ogóle się przyjaźnimy. Przecież ja i ona jesteśmy przeciwieństwami. Ja mam rude włosy, ona ma piękne blond. Ja jestem nieśmiała i cicha, ona jest odważna i głośna. Ona ma chłopaka, ja jestem sama (i tak pewnie zostanie). Z niej się nie śmieją. Ehhh a ze mnie niestety tak. Chociaż nawet nie wiem z jakiego powodu.
Lidia (moja była przyjaciółka) zawsze coś wynajdzie we mnie aby się pośmiać ze swoimi koleżankami i ,,kolegami". Jedynym dla mnie wsparciem jest tata i moja współczesna przyjaciółka.
Mama gdzieś wyjechała i niestety nie wróciła. Szukali jej dziesięć lat lecz odpuścili ponieważ uznali ją za zmarłą. Ale ja nie spocznę póki jej nie znajdę.
Dobra! Dosyć już tego zamyślenia! Spojrzałam na swoją rówieśniczkę. Na mojej twarzy wylądował dziwny uśmiech a zarazem również zaskoczenie.
- Mariko Costel, co ty robisz? - powiedziałam w stronę dziewczyny, która właśnie właziła pod swoje łóżko.
- No nic takiegoooooo. Tylko szukam czegoś - odpowiedziała nadal grzebiąc pod posłaniem. - Nie widziałaś może mojego zdjęcia z Aronem? - zapytała nawet nie zatrzymawszy poszukiwań.
- Z twoim chłopakiem? Nie. Skąd mam wiedzieć gdzie je dałaś? A jak tam jego piesek? Jest taki słodki! - powiedziałam z rozbawieniem w głosie. Marika wygramoliła się z pod łóżka i usiadła obok mnie głośno wzdychając.
- Dobrze - zaśmiała się - No cóż. Przynajmniej wiem, że ty go nie zabrałaś. W sensie zdjęcia. Ale znalazłam to. - mówiąc to podała mi jakąś starą brudną teczkę. Co za bałagan musi tam mieć. Otworzyłam ją i ujrzałam stare zdjęcie klasowe. Od razu rozpoznałam wszystkie twarze ale niestety na moją twarz, zamiast uśmiechu wylądował grymas odrazy. Gdy teraz pomyślę o Lidii to robi mi się nie dobrze.
Wtedy jeszcze byłyśmy przyjaciółkami. Gdy robiono nam to zdjęcie siedziałyśmy tak blisko siebie, że teraz nie wyobrażam sobie jak w ogóle to było możliwe. Teraz brzydzę się nią i w życiu bym obok niej nie usiadła. Z resztą zawsze jest z towarzystwem i nie myślimy o sobie zbyt dużo. No chyba, że w grę wchodzi obrażanie. W te klocki jestem niezła ale niestety tylko w głowie. Nie umiem nigdy się jej postawić. Zawsze gdy chcę jej wygarnąć mój mózg mówi mi, że nie dam rady lub coś w tym stylu. Kiedyś się pokłóciłyśmy i ona poszła wtedy do starszych koleżanek. Od tamtej chwili stawała się coraz bardziej niefajna. Z grzecznej i miłej dziewczyny stała się wredą i sławną nastolatką.
Na szczęście Marika mnie wyrwała z tych głupich wspomnień.
- Lir! Co ty tak patrzysz w dal? Znowu się zamyśliłaś? - spytała mnie przyjaciółka wymachując mi ręką przed nosem.
- Co yyyy co? - przeszedł mnie dreszcz i spojrzałam na nią z pytającymi oczami.
- O Jezu, kochana... Jak będziesz tak ciągle to na pewno odbije się to na twoim zdrowiu. - powiedziała co wiedziała. Jak dla mnie ona jest zbyt przesądna.
- Dobra zaczynajmy ten babski wieczór bo już dwudziesta druga a my nadal nie wybrałyśmy filmu. - uśmiechnęłam się do niej.
Napiszcie czy spodobał się wam ten rozdział i czy chcecie więcej :) Historia dopiero zaczyna się rozkręcać xd
Ps
polecam przeczytać opis :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro