Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Stałam sparaliżowana oczekując na nagły przypływ bólu, zmieniający się w ukojenie jakie dawało odejście z tego świata. Mówi się, że w obliczu śmierci człowiekowi przed oczami przelatuje całe życie. Niestety u mnie tak się nie zdarzyło.

 Istota nagle skierowała łuk do góry i wystrzeliła. Spadła na nas fala śniegu. Zrobiło mi się strasznie zimno, a jednocześnie poczułam ulgę, że nie umarłam.

Gdy już się otrzepaliśmy, zniknęła. 

Vi razem z Reyem od razu rzucili się do wyjścia z ,,komnaty".  Ja niestety byłam roztrzęsiona całą tą sytuacją i nie dałam rady się ruszyć. 

Usłyszałam pomruki niezadowolenia. Wydobywały się od strony przyjaciół.

- Cholera. Uciekł nam. - rzucił wściekle Rey. Uciekł? Czyli to był męszczyzna? Zmarszczyłam brwi.

- Kto to był? - zapytałam i spojrzałam na Vi a ten odwrócił wzrok w górę. Patrzył na strzałę która widniała na samej górze drzewa. Niesamowite. To jest zwykłe drzewo, a jednak coś w nim jest. To taka jakby osłona.

- Pfff... Nigdy nawet nie widziałem go wcześniej. Przynajmniej w tym ubiorze. Czy ty wiesz jak musiało mu być zimno? Ale chyba nawet mam pomysł kto to mógł być. Jedno jest pewne. Nie ma do nas pozytywnego nastawienia.- powiedział niezbyt uprzejmie. Nie za bardzo mi się to spodobało.

- Musisz od razu takim tonem? - pytam, zaglądając do jego oczu a przy tym mróżąc swoje. 

- Vitalio jest po prostu w szoku. - odezwał się Rey na co Vi spiorunował go spojrzeniem. Kto go prosił o zdanie? Nie chciałam zaczynać kłótni, ponieważ na pewno nie skończyło by się to dobrze. Tak więc po prostu głęboko odetchnęłam, wypuszczając z ust kłęby pary.

- No okey. To gdzie teraz idziemy? Do Lesttac? 

- Punkt pierwszy : Dotrzeć do miasteczka. Punkt drugi : Dowiedzieć się kim była ta osoba, która przed chwilą nam zwiała. - powiedział nagle zmieniając głos z zirytowanego na spokojny. Podziwiam tego człowieka. Potrafi kontrolować swoje emocje jak nikt inny!

- Punkt trzeci : Znaleść mamę. - dopowiedziałam

- To w drogę. - rzucił drugi chłopak. - A, i może załóżmy maski i gogle, bo dosyć mocno wieje. - dorzuca. Ma rację. Co do ubioru oraz do faktu, iż musimy już ruszać. Tak więc wyrusziliśmy w dalszą trasę.

*

Było ok. -20 stopni gdy nagle........ Dobra, dobra. Przesadzam. Było może ok. -15 stopni gdy nagle...

 - Stooooooop! - wołałam cała dysząc. Jest mi tak gorąco. Zdołałam usłyszeć słowa:

- Nie możemy się zatrzymać! - krzyczy z daleka Rey - Nie ma tu miejsca! Wytrzymasz jeszcze trochę! Zostało tylko kilka kilometrów! - wrzeszczał na całe gardło a ja i tak usłyszałam to cicho. Wiatr szalał a wraz z nim śnieg. To na była najgorsza burza na jaką natrafiłam. Zupełnie jakby wiatr tańczył ze śniegiem tworząc białą, lodowatą mgłę.

Dobiegłam do nich resztkami sił i padłam wprost na śnieg. Nie przejmowałam się tym, że będę chora, przemoczona i będzie mi niemiłosiernie zimno. Moje nogi odmawiały już posłuszeństwa. Po prostu nie dawałam rady więcej iść. Leżałam dając moim kończynom chwilkę odpoczynku. Niestety mój ,,wypoczynek" przerwał Vi, podnosząc mnie i podając swój plecak Reyowi. Ten założył go na brzuch. Musiało mu byc bardzo ciężko. Dwa  kilkunasto kilogramowe placaki założone na plecy i klatkę piersiową. Nie wiem w ogóle jak on mógł tak iść! Jak mój brat mógł tak postąpić! 

Nagle poczułam, że wędruje na plecy Vi. Wziął mnie na barana! Kiedy ja ostatnio byłam tak niesiona? Wieki temu! Przypomniałam sobie gdy mój tata mnie tak nosił. Biegał ze mną na ramionach goniąc mamę... Właśnie. Mamę. 

Nie chciałam już rozpamiętywać przeszłości. Kochałam mojego ojca lecz byłam zła. Zła, że mi nie powiedział. Mam brata. Nic już tego teraz nie zmieni. Nadal był i będzie. 

Wiatr owiewał całe moje ciało, a ja czułam, iż raz za razem przechodzą po mnie dreszcze. Znacie to uczucie gdy tworzy wam się gęsia skórka? Baaa... Kto by nie znał. 

Ciągle nie mogłam przypomnieć sobie skąd znam te postać. Może ze snu? Może tak naprawdę wmówiłam sobie, że ją znam aby poczuć ulgę? Że nie jestem taka nieświadoma wszystkiego i strachliwa. Ale taka była prawda. Bałam się wszystkiego w około. No przynajmniej tak było gdy w moim życiu nie pojawił się Rey i mój brat. Ale teraz... 

Nie ma tego co było. Jest coś innego. 

W tym momencie postanowiłam to zmienić. Nie będę już popychadłem i chucherkiem. Stanę się silną i niezależną dziewczyną. 

Teraz natomiast musiałam odpocząć. Plecy Vi wciągnęły mnie do środka i zapadła ciemność.

*

Obudziłam się. Leżałam w łóżku pod ciepłą pościelą. Wydałam z siebie pomruk zadowolenia. Nareszcie. Ciepło....

Nagle zerwałam się z łóżka. Co z moimi kompanami? Wszystko z nimi dobrze? Mimowolnie oddaliłam się od posłania i znalazłam się na korytarzu. Zauważyłam jakąś panią. Podbiegłam do niej i zawołałam:

- Halo! Przepraszam gdzie przebywa Vitalio Black i Rey Maren? - przekrzywiłam głowę oczekując szybkiej odpowiedzi. Podskakiwałam w miejscu. Tak bardzo chciałam ich obu zobaczyć.

- O! Widzę, że panienka się już obudziła! Panowie znajdują się w sali medycznej. - powiedziała łapiąc mnie za ramię. Medycznej? Jak to medycznej? Stało się coś? Poczułam przypływ niepokoju i mina mi się zmieniła na lekko przerażoną. Kobieta chyba to zauważyła, ponieważ po chwili dodała: - Proszę zachować spokój. Zaprowadzę panią. - odpowiedziałam jej na to skinieniem głowy i ruszyłam za nią. Szłyśmy prosto a następnie skręciłyśmy w prawo. Dotarłyśmy do białych dużych drzwi. 

- Gotowa? - powiedziała do mnie unosząc brw. Chciałam jej odpowiedzieć, że nie. 

- Chyba tak... - powiedziałam cichym głosem patrząc przed siebie. Osoba obok mnie pociągnęła za klamkę i otworzyła przedemną ciężki drzwi. 

Odrazu na wejściu zauważyłam mojego brata. Siedział ze smutną i przejętą miną.

A na łóżku leżał Rey. 

Rey ze strzałą wbitą w ramię. 

Hej hej! ♥

Co tam słychać?

Macie jakieś teorie na temat co sie stało, że Rey miał strzałę wbitą w rękę?

Miłego dnia! ( lub nocy ) ♥

Ps

Jejku! Tu jest prawie 400 wyświetleń! Nie mogę uwierzyć!

 I do tego 100 gwiazdek! ♥

Dzięki! :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro