Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16. Poranek kiedy James widzi, że Remus i Syriusz śpią razem


To było tuż po powrocie z przerwy świątecznej na ich czwartym roku. Syriusz spędził ten czas na Grimmuald Place 12, a gdy wrócił w jego oczach było coś takiego, że Remus nie miał wątpliwości co tam mogło się dziać.

Dlatego kiedy wszyscy zasnęli, a Syriusz leżał bezpiecznie w jego ramionach, Lupin szeptał mu słowa pełne zapewnienia, że teraz jest bezpieczny. W ramionach wilkołaka, w dormitorium Gryffindoru. Trzymał go mocno przytulonego do własnej piersi i oparł podbródek o jego głowę.

Rano obudziły go szepty Jamesa i Petera. Słyszał ich rozgorączkowane głosy. Bez otwierania oczu, wiedział, że Syriusz nadal był w jego ramionach.

– Masz? – usłyszał ponaglający ton Jamesa tuż przy swoim łóżku. Zmarszczył brwi zaspany i chyba nie do końca obudzony. – Pospiesz się, chyba Remus się budzi.

– Mam – opowiedział z oddali Peter. Remus usłyszał jego kroki. Nie za bardzo chciał otwierać oczy. Potarł plecy Syriusza z góry na dół. Może udałoby mu się skraść mu jeszcze kilka pocałunków, zanim wstaną przez resztą i zaczną się szykować na pierwszy dzień lekcji po przerwie świątecznej...

W tym momencie do Remusa dotarły dwie rzeczy. Świadomość, że skoro słyszał głos Jamesa i Petera obok, a Syriusz spał przy nim, to chłopcy to zobaczyli. A drugim był dźwięk aparatu i błysk flesza.

Otworzył oczy, nagle w pełni obudzony i świadomy tego co się działo. Zobaczył nad sobą Petera, który trzymał zdjęcie wyplute przed chwilą przez aparat i uśmiechał się dziko, a obok niego rozbawionego Jamesa. Syriusz w jego ramionach również się obudził, ale zamiast wstać, wtulił się mocniej w bok Lupina. Jego czarne loki zasłoniły mu twarz.

– Remuuuuus – zaśpiewał James na powitanie. – Jak ci się spało?

– Kurwa, James, zamknij się – mruknął zaspany Syriusz. – Chcę spać.

James w odpowiedzi roześmiał się głośno. Remus patrzył na to wszystko szeroko otwartymi oczami. Czuł jak serce biło mu naprawdę szybko. Nie miał pojęcia co za chwilę się wydarzy.

Nie chciał w ten sposób mówić przyjaciołom, że coś było między nim, a Syriuszem. Po pierwszym pocałunku uznali, że na razie nie będą nikomu o tym mówić. Przez pierwsze dwa tygodnie zachowywali się jakby nic się nie stało. Nie trzymali się za ręce, nie szeptali czułych słówek do ucha drugiego. I to Syriusz zawsze wychodził z inicjatywą pocałunku. Do tamtego poranka nie zaszło między nimi nic więcej niż pocałunki i wspólne spanie.

– Ja...my... – Remus nie wiedział co miał powiedzieć. Jak to ubrać w słowa żeby to zabrzmiało sensownie. – My tylko...

Po latach uznał, że wtedy, ani James, ani tym bardziej Peter niczego nie podejrzewali. Uznali to po prostu za zabawną sytuację, że ta dwójka spała razem w jednym łóżku. Widzieli wieczorem jak Syriusz siedział na remusowym łóżku i rozmawiał z drugim chłopcem do późna. Uznali to za przypadek, nic więcej. I nikt nie wyprowadził ich wtedy z błędu.

Potem James i Peter (kiedy dowiedzieli się, że Syriusz i Remus byli razem) traktowali widok tej dwójki razem w łóżku jako coś normalnego.

Ale zdjęcie, które zrobił Peter, leżało bezpiecznie w albumie Remusa. I kiedy po latach na nie patrzył, uśmiechał się nostalgicznie.


***


– Czemu ty i Łapa śpicie razem? – zapytał Harry z pełną powagą na jaką było stać czterolatka. – Czemu Syri nie ma swojego pokoju?

– Bo jesteśmy razem – odpowiedział Remus najprościej jak się dało. Nie za bardzo wiedział do czego Harry dążył. – Mamy wspólny pokój.

Byli właśnie w trakcie zabawy po śniadaniu (Harry bawił się na dywanie w salonie, a Remus starał się przeczytać chociaż kilka stron książki), kiedy mały Potter podszedł do niego, wszedł na kolana i zaczął zadawać pytania.

– I jak ktoś jest razem, to śpi ze sobą?

Remus zmarszczył brwi kiedy usłyszał pytanie Harry'ego. Czasami nadal nie rozumiał połowy z tego co chłopiec mówił, ani tego jak postrzegał świat.

– Tak.

– Tak jak ciocia Dromeda i wujek Ted? – dopytywał Harry.

– Mhm – zamruczał Remus. Zrozumiał do czego dążył Harry i wcale mu się to nie podobało.

– Tonks powiedziała – zaczął Harry, a Remus przymknął oczy. Ta kwestia była jeszcze gorsza niż „a Łapa mówi". – Że jak ktoś jest razem, i śpi razem i mieszka, to znaczy, że jest mał-żeń-stwem – przesylabizował ostatnie słowo Harry, bo było dla niego zbyt trudne. Remus pokiwał z uznaniem głową. – I że ciocia i wujek niedługo będą mieli.... rocznicę. I że mam zrobić im jakiś prezent. Co to jest rocznica?

– To coś takiego jak urodziny – starał się wytłumaczyć Remus. – Tylko, że dla par. Świętuje się bycie razem. Ciocia Dromeda i wujek Ted będą mieli niedługo rocznicę ślubu.

– Dobra – Harry pokiwał głową w pełnym skupieniu. – To kiedy ty i Syri macie taką rocznicę?

– My... – Remus zawahał się.

– Kiedy wzięliście ślub? – dopytał Harry i zrobił gniewną minę. – I czemu mnie tak nie było? Był tam tort? I świeczki?

Remus przełknął ślinę. Spojrzał w zielone oczy Harry'ego. Nie miał siły powiedzieć na głos, że żadnego ślubu z Syriuszem nigdy nie było i nie będzie. Że żyli w kraju, gdzie nie jest to legalne.

– Jeszcze nie było ślubu, rogasiątko – odezwał się nagle Syriusz. Stał w drzwiach prowadzących do salonu, oparty nonszalancko o framugę. Miał na sobie ciężkie buty i skórzaną kurtkę, a w ręku kask. Musiał wrócić przed chwilą z przejażdżki motorem. – Muszę najpierw wybrać pierścionek – mrugnął do Harry'ego, który już schodził z kolan Remusa i biegł w jego stronę, by się przytulić.

Lupin spojrzał się na jego zrelaksowaną twarz. Serce przestało mu bić kiedy usłyszał jak Syriusz powiedział coś o pierścionku zaręczynowym.

Merlin mu świadkiem, pierścionek dla Syriusza już od dawna leżał w remusowej skrytce w Gringottcie i czekał na odpowiednią okazję. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro