11. Noc, podczas której chłopcy śpią po raz pierwszy w jednym łóżku
Remusowi wydawało się, że nie mrugnął nawet oczami, a święta Bożego Narodzenia były tuż za rogiem. Przeżył pierwsze pełnie we Wrzeszczącej Chacie, przyzwyczaił się, że mieszkał z trójką największych rozrabiaków w ich roczniku i kłamał za każdym razem, gdy ktoś pytał dlaczego wygląda na chorego czy czemu nie było go na zajęciach.
Ale noce cały czas wydawały się najgorsze. I nie tylko te przed przemianą, ale kiedy księżyc wisiał wysoko na niebie, a gwiazdy otaczały go z każdej strony, Remus czuł się taki mały i bezbronny we własnym dormitorium.
Ta noc jednak była wyjątkowa. Podsycona ekscytacją dnia następnego, ponieważ jutro mieli wrócić do domów na przerwę świąteczną. Remus w końcu będzie mógł zobaczyć swoich rodziców, poczuć zapach pieczonego ciasta i spać we własnym pokoju, w którym nie będzie słychać chrapania Petera.
Ale zanim to nastąpiło wydarzyło się coś jeszcze.
Coś co zapoczątkowało całą serię, ale jedenastoletni Remus nie miał wtedy pojęcia o tym. Leżał - na wpół śpiąc otulony sennymi marzeniami o rodzinnym cieple i świątecznymi tradycjami, Syriusz będący w łóżku obok, podniósł się nagle i odrzucił kołdrę.
Remus drgnął i wyrwał się z półsnu z powodu nagłego hałasu.
– Mhm, co ty robisz? – zapytał zaspany i odwrócił się na bok w stronę Syriusza, który siedział dość niepewnie mając nogi oparte o swój spakowany kufer. W pidżamie i półmroku wydawał się dość mały i niepewny co było zupełnym przeciwieństwem tego jak się zachowywał na co dzień.
– Nie chcę jechać – wyszeptał Syriusz. – Nie chcę wracać, bo w domu będzie prawdziwe zimne piekło. A matka będzie krzyczeć godzinami z powodu tego, że jestem w Gryffindorze.
Remus nie mógł zrozumieć jak rodzice Syriusza mogli być wściekli za to, że ich syn był Lwem, ale to musiało mieć związek z ich Ślizgońską tradycją. Potem, gdy widział ich kilka razy na King's Cross i raz podczas ślubu Bellatrix, na który zabrał go Syriusz jako swoją osobę towarzyszącą, wiedział jak złymi ludźmi byli. Sztywni, oschli i pełni pogardy do wszystkiego co ich otaczało. Nadal nie mógł zrozumieć jak Łapa wytrzymał w tej rodzinie i jakim cudownym człowiekiem był, skoro został wychowany przez Walburgę i Oriona.
– To nie jedź – rzucił zaspany Remus i ziewnął głośno. – Zostań tutaj. Nie jedź tam gdzie nie czujesz się dobrze Syriuszu.
Przez dłuższą chwilę nikt nic nie mówił i Lupin znowu zasnął. Nie wiedział ile czasu spał, ale sen, który miał nie był zbyt dobry. Miał poczucie, że spadał. Leciał w dół i krzyczał, a jego głos odbijał się od kamiennych ścian. Remus zbliżał się do podłogi, ale zanim upadł i się rozbił, zobaczył złote oczy Fenrira Greybacka i poczuł jak jego kły zatapiają się w jego ciele.
Obudził się zaplątany w pościel, z szybkim oddechem i poczuciem, że zaraz spadnie. Przez chwilę nie wiedział, gdzie był, ale wtedy usłyszał tuż obok siebie głos Syriusza.
– Remus? – zapytał niepewnie Black, który stał przy łóżku. – Czy wszystko w porządku?
Remus odwrócił się na bok i zobaczył postać Syriusza ukrytą w półcieniu.
– Zły sen – wytłumaczył cicho.
Nadal miał przed oczami widok oczu Greybacka.
– Krzyczałeś, wiesz.
– To tylko zły sen, Syriuszu. Nic mi nie jest – zapewnił go Remus.
– Wiesz... często z Regulusem spaliśmy w jednym łóżku, gdy było bardzo źle, albo Reggie miał zły sen, a nie mogliśmy zejść na dół i kazać Stworkowi zrobić kakao. Remus? – zawołał go cicho Syriusz. – Czy...
– Mamy spać razem w łóżku? – zapytał Remus. Miał jedenaście lat i od lat nie spał z kimś w łóżku tylko dlatego, że miał zły sen. Koszmary z Greybackiem towarzyszyły mu od kiedy został ugryziony i na początku Hope spała z nim w jednym łóżku, ale potem stało się to czymś normalnym. Kolejna noc, podczas której mały Remus krzyczał i płakał, bo znowu wdział żółte ślepia Fenrira. Prawdziwe piekło odbywało się podczas pełni.
– Jeśli nie chcesz to możemy zapomnieć o tym, że w ogóle coś takiego proponowałem....
– Och, chodź tu, Syriuszu.
Remus uchylił kołdrę pozwalając, by zimne powietrze go zaatakowało. Syriusz nie wahał się tylko wszedł na łóżko i położył się obok. Może gdyby Lupin nie był tak zaspany i zmęczony, to przejmowałby się bardziej całą tą sytuacją. Jednak Syriusz to robił i leżał sztywno obok z rękami założonymi na piersi. Ledwo oddychał.
– Śpij, Syriusz.
Ale sam Remus również nie mógł zmusić się do tego, by zamknąć oczy i znowu zasnąć.
– Czy opowiadałem ci jak razem z Andromedą wkradliśmy się na strych, znaleźliśmy stare ubrania naszych babć i przebrani w nie, zeszliśmy tak na rodzinne niedzielne spotkanie gdzie był sekretarz Ministra Magii ze swoją żoną?
– Nie, nie słyszałem o tym.
– Zaczęło się od tego, że jak każde niedzielne spotkanie było cholernie nudne...
Remus był wdzięczny, że Syriusz zaczął opowiadać o tym jak przebrał się w babciną sukienkę założył kapelusz z sztucznym ptakiem i kolorowymi piórami. Zasnął, słuchając jego głosu i wyobrażając sobie jak mały Black musiał śmiesznie wyglądać biegając tak po domu. Syriusz w trakcie tej opowieści przewrócił się na bok, twarzą do Remusa i poprawił kołdrę, by okryła ich dwójkę.
Gdy rano Remus się obudził, Syriusza nie było już obok. Szum wody dochodził z łazienki, gdzie kąpał się Black. Remus opatulił się mocniej kołdrą i starał się zignorować szept w jego głowie, który mówił, że to była bardzo dobra noc. Bez dziwnych snów i koszmarów.
Potem stało się to ich małą tradycją. Gdy działo się coś wielkiego, albo któryś z nich miał ciężki dzień (tydzień, miesiąc) to spali razem. Poczucie drugiego ciała obok, było uspokajające.
Teraz Remus nie mógł sobie wyobrazić, że miałby zasypiać bez Syriusza. I ze strachem przypominał sobie te dni kiedy kładł się do łóżka ze świadomością, że Łapa był w zimnej celi Azkabanu, a Remus w ich sypialni zupełnie sam.
****
Mam mieszane uczucia do tego rozdziału, mhm. Mam nadzieję jednak, że jest okej. 1
1/6 opowiadania już za nami ;)
Do następnego,
Demetria1050
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro