Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

08. Poranek w dormitorium Huncwotów


Remus nienawidził poranków. Nieważne czy miał wtedy osiem lat i mama obiecała mu wcześniej, że przygotuje jego ulubione śniadanie, czy budził się nagi i obolały po pełni lub miał lat dwadzieścia parę, a jego budzikiem stał się Harry Potter wskakujący do łóżka z okrzykiem:

– Remi, wstań! Wstań!

Jego szczeniak był porannym ptaszkiem i Remus tego nienawidził. Syriusz podobnie, bo jęknął głośno, gdy Harry skoczył mu prosto na brzuch. Otworzył jedno oko i zerknął kontrolnie czy jego partner jeszcze żyje.

– Dzisiaj jest sobota, a w soboty idziemy do cioci Dromedy! – Harry podskoczył jeszcze raz tym razem wsadzając stopę prosto w żebra Syriusza. Zaśmiał się głośno, a jego okrągłe dziecięce okulary podskoczyły na nosie. – I Nimfy! I będą ciasta!

Tak, Remus nienawidził poranków.


***


Poranek w jednym z dormitoriów pierwszorocznych Gryfonów, był cichy kiedy Remus obudził się tuż przed budzikiem. Nie miał pojęcia dlaczego. Wyłączył go na oślep żeby nie usłyszeć tego irytującego dźwięku i dopiero wtedy podniósł się do pozycji siedzącej, mocniej chwytając kołdrę, by nie zsunęła się bardziej pozwalając, aby zimne powietrze do niego dotarło.

To był jeden z niewielu poranków kiedy Remus mógł cieszyć się ciszą chociaż przez kilkanaście minut (o ile któryś z chłopców nie chrapał), bo potem było całkiem spore zamieszanie, szukanie zaginionych krawatów i skarpetek. Czasami, ale to rzadziej, również zeszytów i pergaminów z pracą domową.

Poranki w dormitorium Huncwotów były zawsze pełne zamieszania, krzyków i przepychania się w drodze do łazienki. Bardzo często zdarzało im się zaspać, a żaden z nich nienawidził iść na lekcje bez śniadania.

Remus jednak najbardziej lubił te świąteczne poranki – ostatni dzień przed wyjazdem do domu na ferie. Prezenty ułożone wokół ich łóżek rozświetlały wszystkie te poranki. Na drugim miejscu były poranki, które spędzał z Syriuszem wtulonym w niego, bo Łapa nauczył się, że jeśli potrzebuje to Remus nie miał problemu, by spać razem z nim w jednym łóżku. To było miłe – budzić się z włosami drugiego chłopca na własnej twarzy i z ciepłym ciałem obok.

Najczęściej jednak budził się dopiero wtedy, gdy reszta chłopaków wstała już z własnego łóżka i głośno narzekała na niesprawiedliwy los uczniów Hogwartu. Siłą wyciągali go z łóżka i obiecywali tosty z czekoladą na śniadanie tylko po to, aby Remus wstał i się ubrał.

Nienawidził poranków, naprawdę.

Ale z drugiej strony nie wyobrażał sobie żeby poranki w Hogwarcie nie były pełne rozmów Syriusza, Jamesa i Petera. Nie polegały na drobnych kłótniach, podbieraniu ubrań i wzajemnych poszukiwań reszty rzeczy.

Z czasem, gdy jego pilnie strzeżony sekret się wydał, poranki w Skrzydle Szpitalnym również należały do Huncowtów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro