03. Noc podczas, której po raz pierwszy księżyc jest dla Remusa powodem bólu
Remus, gdy miał cztery lata wierzył, że mamy zawsze mówią prawdę. Nie potrafią kłamać, a na pewno nie własnemu dziecku. Hope Lupin mówiła mu, że wszystko będzie dobrze, a Remus jej wierzył. Mimo że bolało go bardzo i nie wiedział co się z nim dzieje.
Bał się, gdy tata po miesiącu od ataku Złego Wilka jak nazywał go Remus (słyszał jak tata nazywa go skurwysynem, ale to było bardzo złe słowo i nie powinno się tak mówić), wziął trzęsącego się od gorączki i ledwo przytomnego i zaniósł na dół.
Mama stała w drzwiach do piwnicy ze łzami w oczach i zmartwioną miną. Pochyliła się i pocałowała go w spocone czoło, głaszcząc splątane loki.
– Jesteś moim dzielnym chłopcem, Remus – powiedziała łamiącym się głosem. – Moim bohaterem.
Potem zeszli po schodach, a Remus poczuł, że jest mu zimno. Chciał z powrotem do łóżka.
– Tata?
– Ciiii – uciszył go Layla. – Wszystko jest dobrze, Remus.
Po latach zrozumiał, że kłamstwa to jedyne co mógł usłyszeć od własnych rodziców przed pierwszą pełnią. A gdy mały Harry Potter pytał się Łapy czy z Lunatykiem będzie wszystko w porządku, bo zobaczył go trzęsącego się z zimna pod puchową kołdrą, z cieniami pod oczami i woskową skórą, Remus skrzywił się jeszcze bardziej i zamknął oczy słysząc kłamstwa z usta Syriusza.
– Wszystko będzie dobrze, szczeniaku – Syriusz posadził sobie Harry'ego na kolanach i oparł się wygodniej o ramę łóżka. – Remus po prostu jest chory, ale za kilka dni na pewno pójdzie z tobą na ten duży plac zabaw z huśtawkami.
– Obiecujesz? – Harry patrzył szeroko otwartymi oczami na Syriusza. Zieleń, która była identyczna jak u Lily.
– Obiecuję.
– Remus? – zapytał cicho Harry kręcąc się na kolanach Syriusza. Remus spojrzał na niego z wpółprzymkniętych powiek, nie mając nawet siły się uśmiechnąć.
– Tak, dzieciaku? – Jego głos był mocno zachrypnięty i chciało mu się kasłać, ale to jeszcze bardziej zmartwiłoby jego chłopca.
– Czy poczujesz się lepiej, jak dostaniesz przytulasa?
Remus poczuł jak jego serce jeszcze bardziej wypełnia się miłością. Z trudem uchylił kołdrę, by zrobić miejsce Harry'emu, który bez problemu ześlizgnął się z kolan Syriusza i wtulił się w Remusa, nie przejmując się spoconą pidżamą. Małe rączki zacisnęły się na flaneli.
– Kocham cię, Lunatyku.
– Ja ciebie też, szczeniaku.
***
Czteroletni Remus zaczął krzyczeć, gdy drzwi od piwnicy zamknęły się z trzaskiem, a brzdęk łańcucha odbijał się od kamiennych ścian.
Tata położył go na gołym materacu i przykrył kocem, nie mówiąc ani słowa. Remus pytał go co się dzieje i gdzie jest mama. Czuł jak jest mu jeszcze bardziej zimno, bolało jak oddychał, wszechobecny zapach stęchlizny był nie do wytrzymania.
– Mama! Tata! – krzyczał najgłośniej jak się dało, ale łzy, które spływały mu po policzkach były coraz większe. – Mama, ja chcę wyjść!
Nikt jednak nie przychodził, a Remus czuł się coraz gorzej. Nie wiedział co się dzieje, ale miał wrażenie, że ktoś chodzi mu pod skórą. Tata czytał mu kiedyś książkę o stworku, który zamieszkał w ciele dzielnego rycerza. Ale to co było pod skórą Remusa nie powodowało łaskotek tylko wrażenie, że ktoś łamał mu kości.
Chłopiec płakał, zwinięty w kłębek na materacu. Nie wiedział co zrobił źle, że tata go zamknął w piwnicy. Rodzice nigdy go tak nie ukarali, nawet wtedy gdy na dziecięcej miotle wpadł w przeszkloną witrynę z zabytkową, kryształową zastawą obiadową.
Potem stworek pod jego skórą powodował jeszcze większy ból, a Remusowi wydawało się, że słyszy jak ten zaczął warczeć. Oprócz tego, że bał się miejsca, w którym zostawił go tata, zaczął również lękać się własnego ciała. Chciał się ruszyć, podejść do drzwi i spróbować wyjść, ale nogi miał tak bardzo ciężkie i kiedy je wyprostował usłyszał jak coś strzeliło mu w kolanie.
Chciał do mamy.
Ostatnim co pamiętał z tamtej nocy (wolał niczego nie pamiętać) był moment jak niczym szmaciana marionetka na sznurkach, wygiął się w drugą stronę, a jego kręgosłup trzasnął w połowie. Krew zaczęła mu się gotować w żyłach i przestał czuć cokolwiek.
Usłyszał wycie.
****
Lubię ten rozdział. Tą perspektywę przestraszonego dziecka, które nie wie co się dzieje. I tą miłość, którą mam nadzieje widać w scenie z Harrym. I jest szczeniak, okej.
Do następnego,
Demetria1050
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro