Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XVII

Następnego ranka słońce przywitało Dortmund ciepłymi, pomarańczowymi promieniami, barwiąc na różowo ślady pozostawiane na niebie przez samoloty, które u schyłku nocy ginęły gdzieś za horyzontem.

Pajęczyna kresek wyglądała jak mozaika blizn pozostawiona na nieskalanej, gładkiej skórze, która w tym wypadku była jasnym sklepieniem niebios.

Julia ciężko spała tej nocy, nerwowo obracając się z boku na bok.

Od czasu przeczytania gazety otrzymanej od sąsiadki przy porannym incydencie, wyłączyła telefon i schowała go do plecaka wraz z tygodnikiem, tak na wszelki wypadek, by nie kusić losu i dodatkowo nie mieszać sobie w głowie.

Natłok myśli jaką uderzył w nią zeszłego dnia był tak wielki, że na ból głowy nie pomógł nawet tuzin tabletek.

Dopiero nad ranem, gdy dziewczyna piła którąś już z rzędu herbatę, doszło do niej, jak wielką jest idiotką.

Przecież hej, życie toczy się dalej, powtarzała sobie, gdy siedziała na parapecie, spoglądając na choinki skrzące śniegiem w blasku latarni.

Sprawa miała miejsce kilka miesięcy temu, w dodatku Łukasz nadal pracował w szkole w której uczył przed całym zdarzeniem, a on sam nie zachowywał się w żadnym stopniu niepokojąco, opisem z gazety ani trochę nie przypominając gwałciciela.

Karcąc się w myślach, dziewczyna potargała gazetę i wyrzuciła ją do kosza, biorąc torbę i idąc na autobus.

Możliwe było, że były to tylko jakieś głupie płotki, które równie dobrze nie musiały mieć nic wspólnego z prawdą.

Blondynka rozplątała słuchawki i włączyła telefon.
Na ekranie od razu pojawiło się powiadomienie o otrzymanej wiadomości.
Bez namysłu kliknęła w okienko, kasując bilet i siadając na wolnym miejscu.

Od : Łukasz
00:23
Tęsknię

Nastolatka lekko rozchyliła usta, dziesiąty raz z rzędu czytając wiadomość składającą się z jednego, krótkiego słowa.

"To jakiś żart? Pomyłka?"

Nerwowo ścisnęła w dłoni telefon i puściła piosenkę, blokując ekran i spoglądając w okno.

Zacisnęła usta, boleśnie gryząc policzek.

"Z pewnością pomylił cyfry, późna pora, może wrócił z jakiejś imprezy."

Dziewczyna snuła domysły do czasu aż nie przekroczyła murów szkoły, gdzie u jej boku od razu pojawił się Marcel.

- Ty tutaj? - odwiesiła kurtkę, zerkając na niego przelotnie - Mamy przecież na drugą lekcję.

- Poprawiam geografię, zawaliłem ostatni sprawdzian - podciągnął na nosie okulary - A ty? Mógłbym zapytać dokładnie o to samo.

- Nieszczęsna matma - westchnęła, opuszczając szatnię - Mam nadzieję, że mi się uda i będę mieć to z głowy.

- Uczyłaś się sama? - lekko zmarszczył brwi - Mieliśmy pouczyć się razem, obiecałem, że wszystko ci wytłumaczę.

- Ach, racja - dziewczyna nerwowo podrapała się w głowę - Złożyło się tak, że mama miała inną zmianę i wiesz, stwierdziła, że najlepiej będzie, jak sama wbije mi wszystko do głowy.

Marcel jedynie nieufnie zmierzył ją wzrokiem, gdy ta zniknęła na schodach prowadzących na piętro.

Coś zaczęło mu śmierdzieć.

I okropnie nie podobała mu się ta cała sytuacja.

***

Pod salą do matematyki stała sama, mimo, że było już dawno po dzwonku.

Łukasza długo nie było, a ona sama zaczęła się coraz bardziej denerwować.

Czyli jest skazana na bezsensowne siedzenie przez kolejne czterdzieści pięć minut?

Świetnie.

Ponownie wyjęła telefon, wtem gdy zza zakrętu wyszedł mężczyzna, który w żadnym stopniu nie przypominał Łukasza którego znała.
Pomięty sweter, z trudem ułożone włosy, podkrążone oczy.

Ten widok zwiastował tylko jedno.
Wczorajsza impreza była na prawdę przednia.

- Dzień dobry - uśmiechnął się lekko, przerzucając torbę i płaszcz do drugiej ręki, wolną dłonią starając się otworzyć drzwi - Przepraszam za spóźnienie, trochę...

- W porządku, spokojnie, daj, ja to zrobię - dotknęła jego drżącej dłoni i odebrała klucze, bez trudu umieszczając je w zamku.

Uśmiechnęła się do niego łagodnie i weszła do środka, zapalając światło i siadając w pierwszej ławce.

- Czym to dziś się zajmujemy? - oparł się o biurko, przecierając twarz dłońmi.
Dziewczyna była zaniepokojona, jej przyjaciel wyglądał na prawdę źle.
Czyżby kac aż tak mocno dawał w kość?

- Coś się stało? - odłożyła długopis i kartkę, spoglądając na niego niepewnie - Nie wyglądasz zbyt dobrze.

Zaśmiał się, chcąc ją uspokoić, po czym machnął ręką - Nic wielkiego, po prostu gorzej spałem.

Lecz ten śmiech był inny, sztuczny, wymuszony. Jego oczy nie śmiały się razem z nim, były martwe, zimne, nieobecne.

- Może wrócisz do domu? Przełożymy to na inny termin.

- Nie, nic mi nie jest - uśmiechnął się - Tak jak mówię, gorsza noc.

Dziewczyna uśmiechnęła się lekko - Czyli nieźle zabalowałeś.

Łukasz podniósł na nią wzrok.
Cholera, ma kłamać?

- Więc z czego ta kartkówka? - był mistrzem w odwracaniu kota ogonem.

Z drugiej strony hej, po co ma jej mówić o tym, że jego małżeństwo poszło z dymem?

- Bryły, dokładniej kule i stożki - Julia spuściła wzrok, w duchu oddychając z ulgą.

No tak, impreza. Kto chciałby rozmawiać o zarzyganym dywanie czy dziurach w ścianie?

Gdy mężczyzna skończył dyktować jej polecenia, poszedł nastawić wodę w czajniku - Napijesz się ze mną herbaty? - zerknął na nią - Chyba, że wolisz kawę, ale mam tylko czarną.

- Herbaty, jeżeli można - złożyła kartkę na biurku i usiadła na ławce.

Chwilę później mężczyzna wręczył jej kubek - Posłodziłem jedną łyżeczkę, nie wiem, czy to w porządku.

- Tak, dziękuje - uśmiechnęła się lekko, machając nogami.

Po kilku chwilach ciszy, która zaczęła robić się niewygodna, Łukasz zabrał głos - Jak minął ci weekend?

W momencie usłyszenia jego pytania lekko się zmieszała i spuściła wzrok.

"Ma przyznać się do rzeczy które usłyszała na jego temat?"

- Och, ja...było okej, nic ciekawego się nie wydarzyło, a u ciebie?

Łukasz wziął łyk kawy i zwiesił głowę.

Zmartwiona dziewczyna zeskoczyła z ławki i powoli do niego podeszła, lekko dotykając jego policzka, chcąc by ten na nią spojrzał.

- Widzę, że coś jest nie tak, chciałabym jakoś pomó...

Lecz niestety nie było jej dane dokończyć, bo stało się coś, czego nigdy w życiu nie odważyłaby sobie wyobrazić.

Została pocałowana przez dojrzałego mężczyznę.

Kogo?

Swojego nauczyciela.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro