Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XI

Dzień, w którym Julię ponownie czekały korepetycje pod czujnym okiem Łukasza, był wyjątkowy.

Słońce rozgoniło na niebie kłęby chmur, resztki śniegu topniały, ziemia schła, przygotowując miejsce pierwszym krokusom i przebiśniegom.

Gdyby ktoś stanął i zaczął się przysłuchiwać, mógłby usłyszeć również śpiew ptaków, od tak dawna niesłyszany i zapomniany.

Dziewczyna ścisnęła pod pachą zeszyt, zdejmując szalik i czapkę, wcześniej dzwoniąc do drzwi i rozwiązując buty.

Jakie było jej zdziwienie, gdy zamiast ukochanego, ujrzała jego byłą żonę, uśmiechającą się szeroko i opierającą się biodrem o próg.

- Dzień dobry, kochanie. Ty pewnie na lekcje do mojego męża, prawda?

Nastolatka z trudem przełknęła ślinę, niepewnie kiwiąc głową.

Kobieta przesunęła się w drzwiach i gestem ręki zaprosiła dziewczynę do środka.

- Jeszcze co prawda nie wrócił z zakupów, ale możesz usiąść i poczekać, z pewnością zaraz się zjawi.

Julia rozebrała się i podążyła za nią w głąb domu. Czuła się dosyć nieswojo.

Dlaczego Ewa przedstawiła Łukasza jako swojego "męża"? Czy czasem od kilku tygodni do tego przedrostka nie powinna dodawać "byłego" męża?

I swoją drogą, co ona tu tak właściwie robiła? Przecież mieszkała u kuzynki, w Gelsenkirchen, z tego co mówił Łukasz.

- Napijesz się czegoś?

Dziewczyna wzdrygnęła się na to pytanie i nerwowo zacisnęła palce na książce. Była zestresowana, w końcu hej, miała przed sobą kobietę, która niegdyś była żoną jej ukochanego. Kobietę, która nie miała pojęcia o tym, kogo obecnie obracał jej "były" już mąż.

- Ja...nie, właściwie to nie, dziękuję - uśmiechnęła się lekko, w duchu modląc się, by Łukasz jak najprędzej wrócił i wybawił ją z opresji.

- Może jednak zrobię, usiądziemy i trochę sobie porozmawiamy - i zniknęła w kuchni, zostawiając nastolatkę ze ściśniętym, niby obwiązanym sznurem żołądkiem.

Wróciła po kilku chwilach z dwoma kubkami i ustawiła je na stoliku.

- A więc, jak idzie ci w szkole, od czasu kiedy Łukasz zaczął ci służyć pomocą?

Opadła na fotel naprzeciw dziewczyny, zakładając nogę na nogę.

- Idzie...och, z pewnością idzie o wiele lepiej niż bez niego...to znaczy, bez jego pomocy - nerwowo założyła kosmyk włosów za ucho - Dużo mu zawdzięczam, moje oceny bardzo się poprawiły.

Kobieta uśmiechnęła się - To fantastycznie. Wiesz, Łukasz to na prawdę bardzo dobry facet, pomyśleć, że tak bezinteresownie postanowił ci pomóc, nie oczekując nic w zamian - wzięła w dłonie kubek i upiła z niego mały łyk.

Nastolatka spięła się na jej słowa i uśmiechnęła się krzywo, uciekając gdzieś wzrokiem.

"Łukasz, wracaj!"

- Ach, cukier! - kobieta poderwała się do góry, wygładzając dłońmi sukienkę - Kompletnie zapomniałam, co ze mnie za gapa, już przynoszę.

I ponownie zniknęła za progiem salonu, lecz tym razem nie wróciła tak prędko jak poprzednio. W domu zapanowała nieprzyjemna cisza, a dziewczyna momentalnie zapragnęła wsiąść swoje rzeczy i uciec.

Po kilkunastu minutach do salonu ponownie dotarł stukot obcasów, lecz nagle zatrzymał się miejscu. Julia instynktownie odnalazła kobietę wzrokiem i zamarła widząc, jak ta dzierży w dłoni pistolet.

- Niestety nie udało mi się znaleźć cukierniczki. Fakt, kawa może i będzie gorzka, ale za to mocniejsza. A taka przecież najlepsza, czyż nie?

I Ewa wróciła na swoje poprzednie miejsce, przekładając broń z ręki do ręki. Nastolatka wbiła się plecami w kanapę, czując jak krew zbiera się w jednym punkcie jej ciała sprawiając, że ta była bliska omdlenia.

- Powiedz mi, słonko, jak to jest z tymi waszymi korepetycjami.

Dziewczyna widząc jej ciemny wzrok i lekki uśmiech czający się w kącikach ust, momentalnie czuła, jak jej powieki zaczynają szczypać od nadmiaru łez.

- My...uczymy się, rozwiązujemy zadania, pan...pan Piszczek tłumaczy mi różne niezrozumiałe rzeczy, wzory, regułki - powiedziała z trudem, starając się opanować drżący z nadmiaru emocji głos - Czasem robimy też testy, przykłady z książek na różnych poziomach.

- Ile zazwyczaj trwają takie lekcje? - odłożyła pistolet na kolana i upiła łyk kawy - Czy kończy się tylko na regułkach?

Nastolatka splotła drżące dłonie. Wyrzuty sumienia paliły jej przełyk, a policzki piekło okropne gorąco.

- To...to zależy. Kończymy wtedy, gdy opanujemy już cały materiał postawiony na dany dzień.

- A co potem?

- Potem...wracam do domu.

Kobieta już miała coś dodać, wtem gdy dostrzegła męża w progu pokoju, trzymającego na rękach roześmianą córkę.

- Łukasz, jak miło - uśmiechnęła się, wstając - Myślałyśmy, że dokończymy bez ciebie.

Przerażona dziewczyna spojrzała na niego, a jej pełne łez oczy błagały tylko o jedno.

"Pomóż mi".

Mężczyzna widząc, że Ewa jakimś cudem dostała się do pancernej skrzynki i wydobyła z niej broń, odesłał predko córkę do swojego pokoju a sam, pełen nerwów i strachu, zrobił kilka kroków w przód.

- Co tu robisz? Skąd miałaś klucze?

- Och skarbie, czy to ważne? - stanęła za dziewczyną i oparła lufę pistoletu o jej bark, wolną dłonią zaplatając jej włosy na palec - Tak nam się miło rozmawiało, było tak przyjemnie.

- Do przyjemnej rozmowy też jest ci potrzebny pistolet?

Kobieta zaśmiała się, oglądając broń - Jest taki ładny, nigdy nie używany. Pomyśleć, że pierwszy raz zostanie użyty do odstrzelenia głowy tej małej dziwce - pociągnęła nastolatkę do góry, zaciskając pięść na jej włosach i dociskając lufę do skroni.

Łukasz był bezsilny.

Jeden krok mógł skończyć się katastrofą, jedno niewłaściwe słowo i będzie świadkiem morderstwa. Stał tam jak w potrzasku.

- Taki mądry, taki wykształcony - zaczęła brunetka, kręcąc głową - Wysoko postawiony nauczyciel, a oblał tak banalny egzamin.

- Egzamin? - mężczyzna zmarszczył brwi i nieświadomie zrobił krok w przód, na co kobieta zbliżyła palec do krawędzi spustu.

- Nie, nie, hej spokojnie - uniósł dłonie do góry i odsunął się - Usiądę tutaj, w porządku? - wskazał na kanapę - Usiądę, a ty powiesz mi, czego nie zaliczyłem.

Kobieta prychnęła - Ją zaliczyłeś już pewnie niejednokrotnie. Ciekawi mnie tylko, czy chociaż raz zmieniłeś pościel.

- Ewa, do cholery, co to ma do rzeczy? - zacisnął pięści, czując, że z każdą sekundą strach wzrasta w nim coraz bardziej.

- Dasz wiarę, że niesamowicie dużo? A jak myślisz, kto nakręcił całą akcję z molestowaniem tej głupiej nastolatki? Kto sprzedał temat mediom, kto podrzucał anonimy? Nigdy mnie nie docieniałeś, moja praca była niczym, cały czas byłam tylko nędzną kurą domową.

Piszczek mimowolnie rozchylił usta, nie wierząc w to co słyszy - To wszystko, to byłaś ty... - przetarł twarz dłońmi, nie mogąc uwierzyć w to czego się dowiedział - Mogłem trafić do więzienia za nic, rozumiesz? Mogli zamknąć niewinnego człowieka! - poderwał się do góry, czując nagły zastrzyk złości, lecz gdy dostrzegł przerażoną twarz dziewczyny, ponownie z pokorą spoczął na kanapie.

- Tam przynajmniej byłabym za ciebie pewna, że mnie nie zdradzisz!

- Nigdy cię nie zdradziłem - powiedział przez zaciśnięte zęby, roniąc łzy goryczy i bólu - Kochałem cię jak wariat, byłaś wszystkim co miałem.

Kobieta uśmiechnęła się - Jak przykro słyszeć to w czasie przeszłym. A moglibyśmy być tacy szczęśliwi. Tylko pomyśl, ty i ja, gdzieś pod palmami - westchnęła rozmarzona - Ale nie, bo tobie zachciało się bachora i wyprowadzki do Niemczech! - zacisnęła dłoń na szyi dziewczyny - Podróżowalibyśmy sobie, pili kolorowe drinki, kochali się na plaży, byłoby tak cudownie.

Łukasz spojrzał na nią, niedowierzając w ani jedno jej słowo - Dlaczego nigdy o niczym mi nie powiedziałaś? Przecież mogliśmy usiąść, porozmawiać, wyjaśnić to wszystko.

- Odkąd znalazłeś ten test ciążowy, byłeś zaślepiony tylko wizją dziecka. Nic innego się nie liczyło, straciłeś głowę - poprawiła w dłoni ułożenie pistoletu - Ale to już nieistotne. Myślałam, że jeżeli cała udawana afera okaże się bujdą, a ty rzeczywiście nigdy nie myślałeś o młodszych, to wyciągnę rękę i się pogodzimy. A tu proszę, taka niespodzianka - uśmiechnęła się, wzmacniając uścisk na szyi nastolatki.

- A teraz panie Piszczek, czas powiedzieć dobranoc. Dzisiejsze korepetycje zostają odwołane.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro