II
Większą część drogi do szpitala spędzili na gawędzeniu.
O czym? O rzeczach przyziemnych, takich jak wynik ostatniego meczu, czy pochwalanie dopisującej pogody.
Po jakimś czasie mężczyzna przypomniał sobie, że jego rozmówczyni kiepsko mówiła po niemiecku, zainteresował się więc tym, co sprowadza ją do Dortmundu.
Julia nie była skrępowana, wręcz przeciwnie. Z zainteresowaniem słuchała tego o czym opowiadał brunet, a pytana o poszczególne fakty, udzielała dostatecznie wyczerpujących odpowiedzi.
Czuła się tak, jakby mężczyzna był jej dobrym znajomym. Rozmawiało im się przyjemnie, nastolatka dowiedziała się, że niebieskooki jest nauczycielem, w wolnych chwilach gra w piłkę, że ma żonę, małą córeczkę, a w Niemczech mieszka od dziesięciu lat.
Brunet po jakimś czasie uznał, że przedrostek "pan" przy każdym jej zwrocie do jego osoby jest zbędny, więc przedstawili się sobie i w drodze do kawiarnii mówili już sobie po imieniu.
Łukasz uważał, że jego nowo poznana znajoma jak na swój wiek jest bardzo rozgarnięta i oczytana. Odczuwał wrażenie, jakby rozmawiał z koleżanką po fachu, a nie młodszą o jedenaście lat nastolatką.
W szpitalu okazało się, że mężczyzna nie doznał żadnych poważnych obrażeń i mimo namów lekarza, zdecydował, że nie złoży doniesienia na policję.
Gdy siedzieli przy niewielkim stoliku i czekali na swoje zamówienia, ciekawska blondynka w końcu nie wytrzymała i podjęła nieco bardziej poważniejszego tematu.
- A...ci faceci, którzy cię napadli? - zaczęła niepewnie - Znasz ich?
Brunet pokręcił głową - Szczerze jestem zdziwiony, po raz pierwszy przydarzyła mi się taka sytuacja.
- Jesteś pewien? - grzecznie podziękowała za podaną herbatę i posłodziła ją, mieszając w niej łyżeczką - Może są jacyś ludzie, którzy chcą ci zaszkodzić, a sami nie chcą brudzić sobie rąk?
Łukasz przez moment się zastanowił.
Gdy powie jej, jakie oskarżenia nad nim ciążą, ta z pewnością zerwie ich dopiero co zaczętą znajomość. A nie chciał tego. Wolał o tym nie mówić, ewentualnie nieco przeczekać.
Łukasz ponownie zaprzeczył - Raczej nie szukam problemów.
I to była prawda. Mężczyzna był bardzo skromny i spokojny, ciężko było wyprowadzić go z równowagi. Twardo stąpał po ziemi, co nie oznaczało, że można było z nim pogrywać. Omijał kłótnie szerokim łukiem, lecz gdy chodziło o obrazę jego najbliższych czy też, co gorsza, rodziny lub przyjaciół - nigdy nie przepuszczał. Zawsze otaczał opieką i troską tych, których kochał. Dla wielu był przykładem idealnego ojca i męża. W szkole, mimo że uczył najbardziej znienawidzonego przedmiotu, uczniowie go uwielbiali a inni nauczyciele podziwiali. Na boisku grał jak zawodowiec. Nigdy nie można było powiedzieć o nim złego słowa. Do czasu.
- Mogę spróbować twojego ciastka?- zapytała, czym wyrwała bruneta z zamyślań. Ten uśmiechnął się, po czym wziął łyk kawy.
- Jasne - podsunął jej talerzyk - Ale pod warunkiem, że będę mógł spróbować twojego.
Ochoczo pokiwała głową i wzięła kawałek jego murzynka, po czym dojadła swoją porcję i dopiła herbatę.
Siedzieli w kawiarni do czasu, aż matka dziewczyny nie zadzwoniła do niej zaniepokojona jej długą nieobecnością. Ta uspokoiła ją i poinformowała, że do godziny będzie w domu.
Po określonym czasie, w bardzo dobrych nastrojach mężczyzna za prośbą nastolatki zaparkował samochód dwie ulice przed jej domem, oferując, że z wielką chęcią mógłby wytłumaczyć jej najbardziej niezrozumiałe przez nią tematy z matematyki.
Ta, nie pamiętając już o sytuacji mającej miejsce przed południem, uradowana przystała na jego propozycji. I tak, wymieniając się numerami telefonów, opuściła jego samochód i w podskokach wróciła do domu, podenerwowanej matce tłumacząc, że uciekł jej autobus.
Łukasz natomiast miał nieco gorzej. W świetnym humorze wrócił do domu, co oczywiście nie omieszkało uciec uwadze jego zaczepnej żony, która od kilku tygodni nic, tylko szukała prowokacji do kłótni.
- No, jesteś wreszcie - fuknęła, otwierając zmywarkę.
Brunet podszedł do niej i już z uśmiechem miał ją pocałować, lecz ta odwróciła głowę i odepchnęła go - Czy ty wiesz która jest godzina?!
Oho, zaczyna się. A jeszcze kilka sekund przed wejściem łudził się, że miło spędzi ten wieczór.
- I jak ty wyglądasz?!
- Och no, przepraszam kochanie - objął ją, lecz mimo to nadal miał w głowie Julię, co powodowało, że dopóki ona będzie wśród jego myśli, nic nie zburzy jego dobrego nastroju - Trochę się przedłużyło, jak sama widzisz, miałem mały wypadek. Bardzo przepraszam.
- Bardzo przepraszam, bardzo przepraszam - przedrzeźniła go - Lepiej powiedz, którą małolatę dzisiaj pieprzyłeś! I który tatusiek ci natrzaskał!
- Ewka, przestań - westchnął i przetarł twarz dłońmi, kątem oka zauważając, że w salonie leci ulubiona bajka jego córki - Musimy znowu? Przy dziecku?
- A co, wstydzisz się? - uśmiechnęła się z przękąsem i stanęła na palcach, sięgając dłonią na lodówkę i rzucając w niego plikiem listów - Myślisz, że mnie nie jest wstyd?!
Z pokorą uklęknął i pozbierał anonimy, które najprawdopodobniej jego żona znalazła dziś w skrzynce.
Nawet nie musiał ich otwierać, by wiedzieć co jest w środku.
- Przecież doskonale wiesz, że to wszystko to kłamstwa - wstał i ponownie chciał do niej podejść i ją objąć, lecz ta zrobiła unik. Po raz kolejny, jak od kilku tygodni, gdy chciał doświadczyć jej ciepła i bliskości.
- Tak jak wszystko co wylatuje z twoich ust!
Było mu przykro. No bo komu w takiej sytuacji nie było by przykro?
Odepchnął zaloty uczennicy, bo nie w jego naturze były zdrady, skandale i romanse. Liczyła się dla niego rodzina i to jej był wierny, a w zamian za oddanie dostaje w kość od rodziców wszystkich uczniów którzy są pod jego skrzydłami, na dodatek nawet najbliższa mu osoba, jego żona, z którą spędził tyle lat, uważa go za kłamcę i pedofila.
Dał kosza dziewczynie a ona w akcie zemsty ustawiła wszystko tak, jakby to on ją molestował, szantażował, zmuszał do seksu. Co oczywiście było jedną wielką bzdurą, no ale komu się prędzej uwierzy? Zapłakanej małolacie czy dorosłemu mężczyźnie?
Lecz ostatnią, jedyną osobą która wierzyła Łukaszowi i ufała mu bezgranicznie był jego najlepszy przyjaciel, Kuba. Znał Piszczka już od podstawówki i mógłby wejść za nim w ogień, oczywiście z wzajemnością. Doskonale znał swojego kumpla i wiedział, że ten prędzej kibicowałby Bayernowi Monachium (którego szczerze, jak mało czego, nienawidził) niż dopuścił się takiej okropności.
Łukasz w tej podłej sytuacji miał tylko trzy osoby, które sprawiały, że na moment zapomniał o wszystkim co złe - tą osobą był Kuba, z którym czasem pograł w piłkę i wyszedł na piwo, Sara, jego córeczka, oraz od kilku godzin także Julia, do której wiązał wielkie nadzieje.
Chciał przed samym sobą udowodnić, że relacja jaką z nią nawiąże będzie czysta, przyjacielska. Że uda im się zbudować zaufanie i obalić stereotyp, że przyjaźń damsko męska nie istnieje, plus bonus, że nie istnieje gdy jest tak spora różnica wieku.
Nie mając siły na dalsze sprzeczki z żoną, powygłupiał się z córką i gdy ta zaczęła usypiać, położył ją do łóżka i przeczytał bajkę, sam chwilę później biorąc prysznic i kładąc się spać.
Lecz sen nie nawiedził go, dopóki nie napisał do nastolatki, czy wszystko u niej dobrze.
Ta zaskoczona lecz ucieszona, prędko odpisała że wszystko świetnie, chociaż nie do końca tak było. Jej rodzice znów wszczynali awantury i kłótnie, lecz dziewczyna nie chciała zaprzątać sobie tym głowy, co dopiero głowy niedawno poznanemu mężczyźnie.
I tak, taka właśnie była Julia. Chętnie rozmawiająca o wszystkim, lecz nie o własnych problemach.
Gdy dziewczyna pożegnała się z Łukaszem i miała kłaść się spać, towarzyszyło jej dziwne uczucie niepokoju, lecz zignorowała je i położyła się do łóżka.
Już gdy miała usypiać, na dobre rozbudził ją huk, jakby ktoś uderzył czymś ciężkim w okno.
Uznała, że to pewnie jakiś ptak, więc jedyne co to mocniej otuliła się kołdrą.
Długo nie umiała znaleźć sobie dogodnej pozycji, lecz w końcu po kilkunastu minutach padła zmęczona wydarzeniami całego dnia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro