Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

Po chwili obok dziewczyny pojawiła się jej koleżanka wraz z kilkoma chłopakami.
-O nie.
-Dzwonię po pogotowie.
Wice kapitan szybko wyciągnął swój telefon i zadzwonił na odpowiedni numer. Poinformował o poszkodowanej i zapytał czarnowłosej.
-Co się dokładnie stało?
-Ch-Chciała mnie o-o-obronić. Kazała mi lecieć po pomoc a sama została.
Tanaka po pewnym czasie wrócił z zakapturzonym chłopakiem. Czarnowłosa natychmiast schowała się za siatkarzami.
-Teraz ładnie się wytłumaczysz.
-Ha a co mi zrobicie?
-Tanaka! Jeśli nie chce nam powiedzieć, to powie to policji. Już są w drodze.
Po pięciu minutach przyjechały odpowiednie służby i wszystkim się zajęły. Jeden z ratowników podszedł do tej grupki i zapytał.
-Jak ma na imię?
-Ko Midori.
-Ko-chan?
-Dziękuję. Gdyby nie wy to kto wie co by się stało. I tak już straciła sporo krwii.
Ratownik szybko odszedł i pojechali.
-Czemu ja się na to zgodziłam.
Wszyscy spojrzeli pytająco na czarnowłosą, a ta zaczęła wszystko tłumaczyć.
-Uwierzyłam pewnej dziewczynie w kłamastwo. Potem miałyśmy małą kłótnię. No i zgodziłam się spotkać z tą dziewczyną co mi to powiedziała, ale zamiast niej pojawił się ten mężczyzna.
Dziewczyna wszystko opowiadała, a z każdą chwilą w jej oczach gromadziło się coraz więcej łez.
-To nie była twoja wina. Nic o tym nie wiedziałaś.
-Dziękuję Tanaka-kun. Pewnie mnie teraz nienawidzi.
-Nie możesz tak myśleć.
-Jakby cie nienawidziła to by tego nie zrobiła.
Wszyscy pokiwali twierdząco głową.
-Na pewno nie ma ci tego za złe.
Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli się na srebrnowłosego. Ten tylko odwrócił się na pięcie i poszedł po swoje rzeczy. Poinformował wszystkich, że musi coś załatwić i poszedł do najbliższego szpitala.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro