Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#1 Wróciłam, człowieki!!

Siedzę w aucie mojego najlepszego kumpla, Luke'a, i jadę na posterunek policji w Beacon Hills.
-Luke, zwolnij, idioto!- krzyczałam na niego przez śmiech. On tylko przyspieszył.- Blondas, policja!
-I o to chodzi, mała.- przyspieszył jeszcze bardziej, gdy mijaliśmy radiowóz.- Będziesz miała wejście smoka, Ann!
W ciągu zaledwie pięciu minut byliśmy pod posterunkiem. Szybko wyszliśmy z auta Luke'a i wbiegliśmy do budynku.
Na korytarzu przed gabinetem szeryfa, siedział mój brat, Scott McCall i Lydia Martin. Gdy mnie zobaczyli otworzyli szerodko usta z zdziwienia.
-Wróciłam, człowieki!!- krzyknęłam na całe gardło i rzuciłam się na szyję mojemu bratu. Nie puszczałam go, tak jak on mnie, póki nie usłyszeliśmy dźwięku otwieranych drzwi. Odsunęłam się lekko od Stiles'a i spojrzałam na mojego tatę. Momentalnie z oczu zaczęły wypływać łzy szczęścia.
Tuliliśmy się tak jeszcze chwilę, po czym mój tata odsówając mnie od siebie troszkę zapytał:
-Jak?
Na pewno chodziło mu o szkołę. Westchnęłam ciężko przypominając sobie ostatnie dni spędzone w zamknięciu, tylko i wyłącznie dlatego, że dałam się ugryźć.
-Uciekłam. Z resztą nie sama. - powiedziałam i wskazałem ręką na Blondasa.- To Luke Harrison. Pomagał mi i pomógł, Luke, to mój tata- uścisnęli sobie ręce. - a to mój brat, Stiles. - wskazałam na brata- a to moi najlepsi przyjaciele. Lydia i Scott- zakończyłam przedstawiać ich sobie.
-Ann? - odezwała się Lydia. Odwróciłam się w jej stronę i w jednej sekundzie sobie uświadomiłam, że się z nią nie przywitałam.
-Dziewczyno, ale jestem głupia!- i zamknęłam ją w mocnym uścisku, to samo zrobiłam z McCall'em, który chwycił mnie w talii i kręcił mnie wokół swojej osi.
-Tęskniłem.- powiedział chłopak.- Ale śmierdzisz wilkiem.
-To nie rozmowa na teraz, Alpho.
-Dobrze, Omego.
-Wszystko nam wyjaśnisz jutro, a teraz do domu rozpakować się i czekać na mnie. - powiedział mój tato.
-Tak jest, szefie!- krzyknęłam na odchodne i wyszłam z posterunku.
Oczywiście ja jak to ja, musiałam na kogoś wpaść, tym kimś był wysoki mężczyzna ubrany w czarny T-shert, jeansy i skórzaną kurtkę. Spojrzałam w górę i zamarłam.
-Derek?
------------------
Tak wiem krótki. Postaram się pisać dłuższe. I jak podoba wam się. Co do okładki jeśli by ktoś chciał wiedzieć zrobiła ją super dziewczyna opsmydallas ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro