Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#3 To będzie długa historia.

Wchodząc do domu nie spodziewałam się, że ktoś tam będzie. A tymczasem wchodząc do domu zostałam zamknięta w mocnym uścisku Malii, później z otwartymi ramionami rzuciła się na mnie Kira, a na koniec Mason i Liam. 

-Ann, wiesz jak tęskniłam?!- krzyczała na mnie Tate.

-Tak, ja też się cieszę, że Cię widzę.- odpowiedziałam z przekąsem. Moje ostatnie zdanie zanim zapanował totalny chaos. Scott i Stiles zaczęli tańczyć i śpiewać coś w stylu "Ann powróciła, i zostanie!", było to na tyle chaotycznie wymawiane słowa, że prawie nic nie dało się zrozumieć, mój tato idący z torbami, tak samo jak Jordan i Derek. Zaczęłam się z nich śmiać, tak samo reszta zgromadzenia, a po chwili chłopcy zaciągnęli mnie to tańca. 

-Dobra, dosyć tego dobrego! Chcę coś zjeść! - krzyczałam na nich. Mój brat się zaśmiał i wypuścił z swoich rąk, tak, że bym spadła, ale od upadku powstrzymała mnie para silnych rąk. Spojrzałam w zielone oczy mojego wybawcy, on uśmiechnął się lekko, a ja zarumieniłam się i szybko się podniosłam.

Dzień Później
Stałam właśnie pod mieszkaniem Pana Argent'a. Zapukałam, a po chwili w drzwiach pojawił się mężczyzna w średnim wieku, lekko posiwiały, ale nadal przystojny.

-Ann, jak miło Cię widzieć! Wejdź do środka.- przywitał się ze mną ciepło Chris. Weszłam do środka, a on mnie mocno przytulił. Co oddałam z wielką chęcią.

-Dzień dobry, Chris. Jak się masz?- zapytałam życzliwie.

-Bardzo dobrze, chodźmy do salonu.- i zaprowadził mnie do ładnie urządzonego pokoju. - Chcesz coś do picia?

-Tak, mogłabym prosić o kawę?

-Oczywiście, zaczekaj chwileczkę.

Nie musiałam czekać długo, bo już po kilku minutach Argent przyszedł z tacą.

-Bez mleka i cukru.- powiedział i usiadł na przeciwko mnie. Patrzył na mnie przez chwilę. -Nie zaprosiłem Cię, aby rozmawiać o samych różowych sprawach. Potrzebuje twojej pomocy.

-Jasne, słucham.

-Mój ojciec, jak wiesz choruje. Może nam pomóc, wiesz Doktorzy Strachu i Chimery, ale będę musiał mu w tym pomóc. Jest jeden problem. Nie wiem, czy będzie to dobre rozwiązanie. 

-Rozumiem, ale jak on może pomóc w walce z Doktorami czy z Theo i jego stadem?

-Ma potrzebne informacje, które nie zawsze były przekazywane mi.

Pokiwałam głową i zastanowiłam się. Gdybym miała szansę uratować mojego ojca, na pewno bym zrobiła wszystko co w mojej mocy. Ale mój tato nie zabijał i nie robił z ludzi zabawki do zabijania. Trudna decyzja, ale...

-Wylecz go. Jordan powiedział mi o Doktorkach, jeżeli twój ojciec ma informacje potrzebne do zabicia go bardzo chętnie posłucham. 

I tak rozmawialiśmy jeszcze godzinę lub dwie, po czym pojechałam na komisariat. Dzisiaj jest poniedziałek, a biorąc pod uwagę, że jestem starsza od Stiles'a dwa lata, nie muszę chodzić do szkoły.

Zaparkowałam obok terenowca Parrish'a i ruszyłam ku drzwiom do środka. Przy biurku siedział Jordan, wszystkie inne do okoła były puste, słyszałam tylko równomierne tykanie zegara na ścianie. 

-Dzień dobry, zastępco. - przywitałam się.

-Dzień dobry, zastępco zastępcy- powiedział Jordan, na co zaśmialiśmy się oboje. 

-Gdzie wszyscy?- zapytałam siadając na jego biurku.

-Kojarzysz tą dziewczynę, która ma dużo panicznych lęków, Tracy?

-Tak jest ode mnie młodsza o cztery lata, pomagałam jej w matematyce.

-Pewnie wiesz,że zaginęła to jeden, a dwa jej tata został zamordowany.

-Boże... w Beacon Hills jest coraz bardziej niebezpiecznie.

-Tak właściwie podzielisz się ze mną skąd się wzięłaś i dlaczego twój tata powiedział, że skądś uciekłaś?

Spojrzałam na niego nie dowierzając, on jakby to wyczuwając dodał szybko:

-Jeśli chcesz.

-Chcę -odpowiedziałam sama siebie zaskakując.- Ale to będzie długa opowieść.
-------------------
Cześć ludki! Jak życie?! Zapamiętałam propozycję xXandrax, pisała w komentarzu, żeby Ann i Derek'a trochę pomęczyć. Spodobał mi się. I uznałam, że fajnie będzie wcisnąć w to wszystko w Jordana. Co Wy na to?? W następnym rozdziale poznacie historię Ann. A tymczasem miłego dnia, ludzie dobrej woli!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro