Rozdział1
KISE
Muszę przyznać, że idąc na spotkanie zwołane przez Kagami'ego trochę się niepokoiłem. Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek ten silny, niezależny chłopak poprosi mnie i resztę o pomoc. Musiało stać się coś naprawdę złego, pomyślałem przypominając sobie prośbę Kagami'ego. Niby czemu nie mieliśmy nic mówić Kuroko, był przecież częścią naszej byłej drużyny?! Czy coś stało się niebieskowołosemu? W sumie, to by wyjaśniało dlaczego go ostatnio nie widziałem. Wszedłem do kawiarni, w której byliśmy umówieni i od razu rzuciło mi się w oczy, że wszyscy prócz mnie już dotarli. Nawet Aomine, ale jeżeli chodziło o Kuroko to nie mogło być inaczej.
-Coś się stało?-spytałem uśmiechając sięwesoło, ale kiedy cała piątka spojrzała na mnie, od razu spoważniałem.- Coś z Kuroko.
- Tak jakby- zgodził się Kagami, a ja poczułem jak serce zamiera mi z przerażenia. Kuroko był dla mnie bardzo ważny, choć sam nie wiedziałem dlaczego. Podziwiałem go i traktowałem jak najlepszego przyjaciela, to on się mną zajął kiedy dołączyłem do pokolenia cudów. Wziąłem krzesło z sąsiedniego człowieka i przysiadłem się do chłopaków.
-Jest chory? Złamał nogę? Czemu go ostatnio nie widziałem?- zadawałem pytanie za pytaniem nie dając dojść Kagamiemu do słowa. Kiedy w końcu urwałem, żeby zaczerpnąć nieco tchu Aomine zasłonił mi usta ręką.
-Zatkaj się i słuchaj. My też nie wiemy wszystkiego- dodał, a ja niechętnie przytaknąłem. Ciemnoskóry chłopak w końcu wziął rękę i spojrzał na Kagamiego wyczekująco.
-Jeżeli mam być szczery, to sam nie do końca wiem co się dzieję, ale z Kuroko jest coś nie tak.
-W jakim sensie?-wtrąciłem, a cała piątka zmierzyła mnie morderczym spojrzeniem. Nie mogłem się jednak powstrzymać, bo bardzo bałem się o Kuroko.
- Nie przychodzi na treningi, unika każdego członka drużyny. Trenerka wydaje się być bardzo zmartwiona jego zachowaniem,a ja choć choć chodzę z nim do klasy, nie mogę nic do niego powiedzieć, ponieważ bez przerwy mi znika- mówił Kagami, a ja czułem coraz większy niepokój. Zachowanie Kuroko coś mi przypominało, ale miałem nadzieję, że się mylę.
-Innymi słowy Kuroko znika- powiedział Akashi, a Kagami skinął głową.
-Musimy dowiedzieć się co mu jest- burknąłem, a reszta mi przytakneła. Nawet jeżeli moje przypuszczenia okażą się prawdziwe to coś jeszcze mi nie pasowało. Sytuacja bardzo różniła się od tamtej, tym razem Kuroko miał co chciał. Więc o co chodzi?
-Po to was tu wezwałem. Któreś z was musi dotrzeć do niego. Tylko, który z was jest z nim najbliżej?
- To chyba oczywiste?- wtrącił się do rozmowy Midorima pierwszy raz odkąd przyszedłem.- Ja się do tego nie nadaje z powodu tego, że ja i Kuroko nie przepadamy za sobą. Akashi odpada, ponieważ nigdy nie wiadomo co mu szczeli do głowy, jeszcze by groził biednemu chłopakowi.
-Ej!- zawołał oburzony Akashi bawiący się nożyczkami.
-Aomine i Kagami do niczego się nie przydadzą jak sam Kagami mówił, a Murasakibara...- tu urwał i spojrzał na fioletowowłosego, który jak zwykle coś jadł.- Po prostu nie. Zostaje tylko Kise.
-Ja?-zdziwiłem się. Może i traktowałem Kuroko jak przyjaciela, ale on nie traktował mnie w taki sposób.
-Ty- zgodził się okularnik.- Masz najlepszy kontakt z Kuroko, choć mało kto to zauważa. Musisz mu pomóc- dodała, a ja przytaknąłem czując jak moje serce zaczyna bić szybciej na myśł o spotkaniu Kuroko. Już nie mogłem się doczekać.
***
Czekałem na niego pod szkołą. Dzięki Kagamiemiu znałem jego plan na pamięć i nie musiałem stać tam dłużej niż to było potrzebne. Odkąd wczoraj się rozstaliśmy nie mogłem przestać myśleć o tym co dręczy chłopaka. Wiedziałem, że moje zadanie nie należyn do łatwych, ale to i lepiej. Im dłużej to potrwa tym dłużej będę miał pretekst by się z nim widywać.
-Kise?- odezwał się zaskoczony głos tuż koło mnie. Nie podskoczyłem jak to zwykle robią wszyscy inni, kiedy Kuroko ni z tąd ni zowąd pojawił się przede mną. Znałem go taki szmat czasu, że przyzwyczaiłem się do tego.
-Cześć Kuroko- zawołałem wesoło, a chłopak się skrzywił.
-Nie musisz tak krzyczeć, stoję przecież obok- zauważył. - Po co tu przyszłeś?
-No wiesz, jesteś niemiły! - burknąłem udając, że ocieram łzy na co Kuroko delikatnie się uśmiechnął. -Chciałem się z tobą zobaczyć!
-Mhm. Idziesz ze mną coś zjeść?- spytał . Zaskoczyło mnie to. Od kiedy Kuroko chce ze mną spędzać czas. Chłopak widząc moje wahanie przestał się uśmiechać.- Jak nie chcesz to...
-Chce- wtrąciłem szybko i chwyciłem chłopaka za ramię ciągnąc go w... Sam nie wiem gdzie go prowadziłem, w każdym razie strasznie ucieszyła mnie propozycja niebieskowłosego.
- Eee... Kise?-zaczął Kuroko, a ja się zorientowałem, że cały czas go trzymam. Puściłem go i ze zdumieniem zauważyłem, że był cały czerwony. Jaki on uroczy, pomyślałem, patrząc tak na niego wyobraziłem sobie, że dotykam jego policzka. Stop! Zaraz o czym ty myślisz?, warknąłem sam na siebie, jednak nic to nie pomogło.
-Wybacz Kuroko-powiedziałem, a on tylko się uśmiechnął.-To gdzie chcesz iść?
-Obojętne- wzruszył ramionami. - Może lody?
-Jasne! Unikałeś mnie? - spytałem nagle.
-Nie, a czemu pytasz?
-Nie widziałem cię blisko miesiąc i szczerze mówiąc trochę się za tobą stęskniłem- teraz to ja się zarumieniłem. Trochę? Chłopie powoli do głowy zaczynałeś dostawać!, zakpił cichy głosisk w mojej głowie. Może nie widać pon mnie tego na pierwszy rzut oka, ale strasznie za nim tęskniłem i nawet ciężkie treningi nie pomagały.
Kuroko przez chwilę nie odpowiadał. Poczułem nieprzyjemny ucisk w okolicach serca.
-Dziękuję-powiedział w końcu i spojrzał mi w oczy.- Mi również było brak twojej irytującej obecności.
-Jakiej?!-zawołałem oburzony, a chłopak się roześmiał, ale tak naprawdę , głośno. Akurat przechodziliśmy koło dużej kępy krzaków. W ramach zemsty wepchnąłem w nią drobniejszego chłopaka.
-Za co?-spytał kiedy w końcu wyplątał się z krzaków.
-Za nazwanie mnie irytującym.
-A nie mam racji? Gdyby nie ty te wszystkie dziewczyny nie łaziłyby za nami krok w krok- dodał wskazując na coś za nami. Zaskoczony obejrzałem się za siebie i z przerażeniem zrozumiałem, że chłopak ma rację. Za nami podążał długi wianuszek dziewczyn. Powoli zaczynało mnie to męczyć zwłaszcza, że nie gustowałem w płci przeciwnej jak się niedawno okazało.
-I to niby faceci są wzrokowcami- prychnąłem zniesmaczony.
-Nie podobają ci się?- Kuroko chwycił mnie za bluzkę i zatrzymał. Kiedy tak patrzyłem w jego błękitne oczy, serce zaczęło walić mi w zdwojonym tempie. To chyba jakiś żart, pomyślałem przerażony.
-Nie, ale one nie chcą się odczepić- dodałem, a w oczach Kuroko zabłysło coś pięknego.
-Pomóc ci?-spytał z szatańskim uśmiechem, a ja przytaknąłem. Chłopak złapał mnie za rękę.- Na trzy. Raz... dwa... trzy!
To ostatnie wykrzyczał ciągnąc mnie za sobą. Przez całą drogę do lodziarni biegliśmy jak głupi.
Kiedy zasypiając myślałem o tym wszystkim co się wydarzyło tego dnia, doszedłem do wniosku, że był to jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu.
Za nami pierwszy rozdział:) Kise chyba zapomniał o swoim zadaniu, ale co tam. Trochę zmaściłam ten rozdział, ale mam nadzieję że nie zostanę zabita. Miłego czytania:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro