Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział1

KISE

Muszę przyznać, że idąc na spotkanie zwołane przez Kagami'ego trochę się niepokoiłem. Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek ten silny, niezależny chłopak poprosi mnie i resztę o pomoc. Musiało stać się coś naprawdę złego, pomyślałem przypominając sobie prośbę Kagami'ego. Niby czemu nie mieliśmy nic mówić Kuroko, był przecież częścią naszej byłej drużyny?! Czy coś stało się niebieskowołosemu? W sumie, to by wyjaśniało dlaczego go ostatnio nie widziałem. Wszedłem do kawiarni, w której byliśmy umówieni i od razu rzuciło mi się w oczy, że wszyscy prócz mnie już dotarli. Nawet Aomine, ale jeżeli chodziło o Kuroko to nie mogło być inaczej.

-Coś się stało?-spytałem uśmiechając sięwesoło, ale kiedy cała piątka spojrzała na mnie, od razu spoważniałem.- Coś z Kuroko.

- Tak jakby- zgodził się Kagami, a ja poczułem jak serce zamiera mi z przerażenia. Kuroko był dla mnie bardzo ważny, choć sam nie wiedziałem dlaczego. Podziwiałem go i traktowałem jak najlepszego przyjaciela, to on się mną zajął kiedy dołączyłem do pokolenia cudów. Wziąłem krzesło z sąsiedniego człowieka i przysiadłem się do chłopaków.

-Jest chory? Złamał nogę? Czemu go ostatnio nie widziałem?- zadawałem pytanie za pytaniem nie dając dojść Kagamiemu do słowa. Kiedy w końcu urwałem, żeby zaczerpnąć nieco tchu Aomine zasłonił mi usta ręką.

-Zatkaj się i słuchaj. My też nie wiemy wszystkiego- dodał, a ja niechętnie przytaknąłem. Ciemnoskóry chłopak w końcu wziął rękę i spojrzał na Kagamiego wyczekująco.

-Jeżeli mam być szczery, to sam nie do końca wiem co się dzieję, ale z Kuroko jest coś nie tak.

-W jakim sensie?-wtrąciłem, a cała piątka zmierzyła mnie morderczym spojrzeniem. Nie mogłem się jednak powstrzymać, bo bardzo bałem się o Kuroko.

- Nie przychodzi na treningi, unika każdego członka drużyny. Trenerka wydaje się być bardzo zmartwiona jego zachowaniem,a ja choć choć chodzę z nim do klasy, nie mogę nic do niego powiedzieć, ponieważ bez przerwy mi znika- mówił Kagami, a ja czułem coraz większy niepokój. Zachowanie Kuroko coś mi przypominało, ale miałem nadzieję, że się mylę.

-Innymi słowy Kuroko znika- powiedział Akashi, a Kagami skinął głową.

-Musimy dowiedzieć się co mu jest- burknąłem, a reszta mi przytakneła. Nawet jeżeli moje przypuszczenia okażą się prawdziwe to coś jeszcze mi nie pasowało. Sytuacja bardzo różniła się od tamtej, tym razem Kuroko miał co chciał. Więc o co chodzi?

-Po to was tu wezwałem. Któreś z was musi dotrzeć do niego. Tylko, który z was jest z nim najbliżej?

- To chyba oczywiste?- wtrącił się do rozmowy Midorima pierwszy raz odkąd przyszedłem.- Ja się do tego nie nadaje z powodu tego, że ja i Kuroko nie przepadamy za sobą. Akashi odpada, ponieważ nigdy nie wiadomo co mu szczeli do głowy, jeszcze by groził biednemu chłopakowi.

-Ej!- zawołał oburzony Akashi bawiący się nożyczkami.

-Aomine i Kagami do niczego się nie przydadzą jak sam Kagami mówił, a Murasakibara...- tu urwał i spojrzał na fioletowowłosego, który jak zwykle coś jadł.- Po prostu nie. Zostaje tylko Kise.

-Ja?-zdziwiłem się. Może i traktowałem Kuroko jak przyjaciela, ale on nie traktował mnie w taki sposób.

-Ty- zgodził się okularnik.- Masz najlepszy kontakt z Kuroko, choć mało kto to zauważa. Musisz mu pomóc- dodała, a ja przytaknąłem czując jak moje serce zaczyna bić szybciej na myśł o spotkaniu Kuroko. Już nie mogłem się doczekać.

                           ***

Czekałem na niego pod szkołą. Dzięki Kagamiemiu znałem jego plan na pamięć i nie musiałem stać tam dłużej niż to było potrzebne. Odkąd wczoraj się rozstaliśmy nie mogłem przestać myśleć o tym co dręczy chłopaka. Wiedziałem, że moje zadanie nie należyn do łatwych, ale to i lepiej. Im dłużej to potrwa tym dłużej będę miał pretekst by się z nim widywać.

-Kise?- odezwał się zaskoczony głos tuż koło mnie. Nie podskoczyłem jak to zwykle robią wszyscy inni, kiedy Kuroko ni z tąd ni zowąd pojawił się przede mną. Znałem go taki szmat czasu, że przyzwyczaiłem się do tego.

-Cześć Kuroko- zawołałem wesoło, a chłopak się skrzywił.

-Nie musisz tak krzyczeć, stoję przecież obok- zauważył. - Po co tu przyszłeś?

-No wiesz, jesteś niemiły! - burknąłem udając, że ocieram łzy na co Kuroko delikatnie się uśmiechnął. -Chciałem się z tobą zobaczyć!

-Mhm. Idziesz ze mną coś zjeść?- spytał . Zaskoczyło mnie to. Od kiedy Kuroko chce ze mną spędzać czas. Chłopak widząc moje wahanie przestał się uśmiechać.- Jak nie chcesz to...

-Chce- wtrąciłem szybko i chwyciłem chłopaka za ramię ciągnąc go w... Sam nie wiem gdzie go prowadziłem, w każdym razie strasznie ucieszyła mnie propozycja niebieskowłosego.

- Eee... Kise?-zaczął Kuroko, a ja się zorientowałem, że cały czas go trzymam. Puściłem go i ze zdumieniem zauważyłem, że był cały czerwony. Jaki on uroczy, pomyślałem, patrząc tak na niego wyobraziłem sobie, że dotykam jego policzka. Stop! Zaraz o czym ty myślisz?, warknąłem sam na siebie, jednak nic to nie pomogło.

-Wybacz Kuroko-powiedziałem, a on tylko się uśmiechnął.-To gdzie  chcesz iść?

-Obojętne- wzruszył ramionami. - Może lody?

-Jasne! Unikałeś mnie? - spytałem nagle.

-Nie, a czemu pytasz?

-Nie widziałem cię blisko miesiąc i szczerze mówiąc trochę się za tobą stęskniłem- teraz to ja się zarumieniłem. Trochę? Chłopie powoli do głowy zaczynałeś dostawać!, zakpił cichy głosisk w mojej głowie. Może nie widać pon mnie tego na pierwszy rzut oka, ale strasznie za nim tęskniłem i nawet ciężkie treningi nie pomagały.
    Kuroko przez chwilę nie odpowiadał. Poczułem nieprzyjemny ucisk w okolicach serca.

-Dziękuję-powiedział w końcu i spojrzał mi w oczy.- Mi również było brak twojej irytującej obecności.

-Jakiej?!-zawołałem oburzony, a chłopak się roześmiał, ale tak naprawdę , głośno. Akurat przechodziliśmy koło dużej kępy krzaków. W ramach zemsty wepchnąłem w nią drobniejszego chłopaka.

-Za co?-spytał kiedy w końcu wyplątał się z krzaków.

-Za nazwanie mnie irytującym.

-A nie mam racji? Gdyby nie ty te wszystkie dziewczyny nie łaziłyby za nami krok w krok- dodał wskazując na coś za nami. Zaskoczony obejrzałem się za siebie i z przerażeniem zrozumiałem, że chłopak ma rację. Za nami podążał długi wianuszek dziewczyn. Powoli zaczynało mnie to męczyć zwłaszcza, że nie gustowałem w płci przeciwnej jak się niedawno okazało.

-I to niby faceci są wzrokowcami- prychnąłem zniesmaczony.

-Nie podobają ci się?- Kuroko chwycił mnie za bluzkę i zatrzymał. Kiedy tak patrzyłem w jego błękitne oczy, serce zaczęło walić mi w zdwojonym tempie. To chyba jakiś żart, pomyślałem przerażony.

-Nie, ale one nie chcą się odczepić- dodałem, a w oczach Kuroko zabłysło coś pięknego.

-Pomóc ci?-spytał z szatańskim uśmiechem, a ja przytaknąłem. Chłopak złapał mnie za rękę.- Na trzy. Raz... dwa... trzy!
To ostatnie wykrzyczał ciągnąc mnie za sobą. Przez całą drogę do lodziarni biegliśmy jak głupi.
    Kiedy zasypiając myślałem o tym wszystkim co się wydarzyło tego dnia, doszedłem do wniosku, że był to jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu.

Za nami pierwszy rozdział:)  Kise chyba zapomniał o swoim zadaniu, ale co tam. Trochę zmaściłam ten rozdział, ale mam nadzieję że nie zostanę zabita. Miłego czytania:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro