Rozdział2
KUROKO
Chyba pierwszy raz nie mogłem doczekać się, żeby pójść do szkoły. Odkąd Kise czekał na mnie pod szkołą dzień wcześniej miałem nadzieję, że tego dnia również tak zrobi. Choć mógł to być jednorazowy wypadek, pomyślałem i natychmiast minął mi dobry humor. Za nikim innym nie tęskniłem tak bardzo jak za Kise. Nawet za moją drużyną, która i tak mnie nieraz nie zauważała. Szkoda, że jednak nie przyjąłem propozycji Kise, westchnąłem w myślach. Na moje nieszczęście zawsze za światło wybieram złe osoby. Ech, nie poradzę. Teraz niestety jest już za późno, jeknąłem w myślach wychodząc z domu i od razu na kogoś wpadając. Ten dzień nie zapowiada się najlepiej, pomyślałem, ale zaraz potem poczułem jak ktoś mocno mnie obejmuje i unosi do góry. Z zaskoczeniem spojrzałem w złote oczy osoby, o której właśnie myślałem.
-Co ty tu robisz Kise?-spytałem będąc delikatnie oszolomiony jego bliskością. Jego twarz była tak blisko mojej, a ja... Zaraz, ja przecież nie jestem dzieckim by mnie nosić! - Puszczaj!
-Dobra, dobra - zaśmiał się blondyn i postawił mnie na ziemi. Kochałem jego śmiech i to jak mu się wtedy oczy błyszczały! Szkoda tylko, że nie mogę mu o tym powiedzieć, pomyślałem z rezygnacją. Jestem taki głupi. -Co się stało Kuroko?
-Hm?-spojrzałem na niego wyrwany z własnego świata.- A nie nic! Więc co tu robisz?
-Zabieram cię na wagary!
-Oszalałeś? Ty wiesz ile mamy teraz nauki?
-Wiem, ale chcę nadrobić stracony czas- powiedział. Zaskoczyła i ucieszyła mnie powaga z jaką to wypowiedział. A więc jednak chcę się ze mną widywać! W sumie, jeden dzień wagarów jakoś mi specjalnie nie zaszkodzi, a nawet pomoże. Miałem już powoli dość Kagamiego i reszty drużyny. Czy oni nie mogą się odwalić?! Tak trudno zrozumieć, że nie chce brać udziału w następnym meczu ani żadnym treningu?!
Ciekawe czy Kagami postanowi nasłać na mnie Aomine, zastanawiałem się. Albo kogoś innego. Nie, natychmiast odrzuciłem tę myśl, nie posunołby się tak daleko. Chyba.
- Ale czemu nie w weekend?
- Nie chcesz?-spojrzał na mnie ze smutnym uśmiechem, a ja poczułem się jak ostatnia świnia. Jak długo masz jeszcze zamiar go odrzucać, co Kuroko?,spytała moja podświadomość. Jestem okropny.
-Chcę - odpowiedziałem szybko na co on się natychmiast rozpromienił. Serce zaczęło walić mi na to szybciej i nie wiem jak to się stało, ale dotknąłem jego policzka. Marzyłem o tym od tak dawna!
-Kuroko?- szepnął Kise takim głosem, że po całym ciele przeszły mi dreszcze. Czy on musi być tak cholernie seksowny?! Nie wiem jak długo jeszcze dam radę ukrywać moje prawdziwe uczucia.
-Wybacz- powiedziałem, chciałem zabrać rękę,ale on ją mocno chwycił. Jeżeli moje serce będzie walić jeszcze mocniej to wyskoczy mi z piersi, pomyślałem nie mogąc oderwać wzroku od jego pięknych oczu.
To tylko piękny sen, prawda?, spytałem sam siebie kiedy Kise zaczął się nade mną pochylać.
-Czy to nie Kise Ryota?- zawołał ktoś nagle, a chłopak wyprostował się gwałtownie i obejrzał przez ramię. W naszą stronę szła grupka chyba najpiękniejszych dziewczyn jakie widziałem, jednak sądząc po ich minach, były to psychocanki Kise, które chciały go na wyłączność.
Nie zastawiając się długo szybko otworzyłem drzwi, i pochnąłem Kise tak że wylądował na podłodze w moim przedpokoju.
-Papa dziewczyny!-zawołałem i zamknąłem szybko drzwi.
-Dzięki-powiedział Kise, a ja uśmiechnąłem się do niego delikatnie. Jeżeli mam być szczery to nie wiedziałem czy mam współczuć blondynowi, czy się śmiać.
-Spoko. Ty to masz życie-zakpiłem, bo nie mogłem się powstrzymać. -Każda laska na ciebie leci.
-Nie potrzebuje ich-burknął i spojrzał na mnie wymownie. Aż mnie zatkało. Czy to miała być jakaś aluzja? Nie, natychmiast odrzuciłem te myśl, życie nie jest takie piękne.
-Chodź- podałem mu rękę, którą natychmiast przyjął i zaprowadziłem go do kuchni. -Chcesz czegoś do picia?
-A co masz?
-Sok jabłkowy, cola i woda-powiedziałem zaglądając do lodówki.
- To ja wezmę colę.
-Ok. Masz.
-Kuroko mogę cię o coś spytać?- powiedział nagle Kise, a ja spojrzałam na niego, zaskoczony nagłą powagą w jego głosie.
-Jasne.
-Dlaczego nie chodzisz na treningi? Przychodzę do was dość często, żeby poćwiczyć i wkurzyć Kagamiego, ale cię tam nie widziałem i to od dłuższego czasu- wyjaśnił kiedy spojrzałem na niego zaskoczony. Jednocześnie zrobiło mi się smutno, że nie przychodził tam ze względu na mnie. Za dużo byś chciał Kuroko, skoro nawet nie wyznałeś mu co czujesz, zauważył cichy głos w mojej głowie, a ja chcąc nie chcąc musiałem się z nim zgodzić. Ale niby jak miałem mu to powiedzieć? Kise prawdopodobnie interesował się dziewczynami, choć może teraz miał ich dość. A poza tym on traktował mnie tylko jak przyjaciela.
- Nie ważne - burknąłem, bo nie miałem ochoty o tym gadać, nawet z nim. A może zwłaszcza z nim. Bo co niby miałem mu powiedzieć? W drużynie już nie byłu potrzebne moje podania, ponieważ wszyscy sobie doskonale radzili bez tego. Niestety ja nie potrafiłem nic innego i tylko bym im przeszkadzał.
-Ważne!- zawołał Kise i nachylił się tak blisko mnie, że poczułem jego ciepły oddech. Nie tak blisko!,zawołałem w myślach otumaniony jego zapachem. Jak ja bym go chciał pocałować! Dopiero po chwili zauważyłem, że w oczach chłopaka widać czystą furie.- Jesteś niezwykłym zawodnikiem i bez ciebie nie byłbym tym kim jestem! Zrozum, że dla mnie jest ważne wszystko co dotyczy ciebie!
-Co?-spytałem ogłupiały. Nie spodziewałem się takiego wyznania z jego ust!
-Nie wkurzaj mnie bardziej-krzyknął, podszedł do mnie i pociągnął tak, że stałem z nim twarzą w twarz. O cholera, tylko tyle byłem w stanie pomyśleć zanim jego usta opadły na moje. Nie wiem jak to się stało,ale zanim do końca zorientowałem się co się dzieje, zarzuciłem mu ramiona na szyję i odwzajemniłem pocałunek. Kise przejechał językiem po moich wargach prosząc o dostęp co natychmiast uczyniłem i już po chwili jego język wdarł mi się do ust. Był to mój pierwszy pocałunek i wątpiłem w to, że jakikolwiek inny mógłby go pobić. Blondyn podniósł mnie tak, że musiałem opleść go nogami w pasie na co zamruczał z zadowolenia. Z każdą chwilą nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, a język Kise coraz bardziej mnie pobudzał. O cholera, pomyślałem tylko na pół przytomnie ponieważ fala przyjemności zalała całe moje ciało kiedy chłopak przygryzł mi warge.
Nie wiem jak długo się całowaliśmy, w każdym razie w końcu zaczęło nam brakować powietrza.
-Kuroko-szepnął Kise patrząc mi głęboko w oczy. -Jesteś mój.
- Tak, a ty mój - odpowiedziałem i wtuliłem się w niego. A jednak życie jest piękne.
Koniec rozdziału 2. Wiem że wszystko rozwija się tu bardzo szybko, ale nie mogę inaczej. Kocham ten paring i nie zamierzam zwalniać tempa.
Dedykuję
MorskaWiedzma- mój Popiołek
I
shironoai moja koleżanka
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro