Rozdział 3
KISE
Przez kolejne dwa dni chodziłem jak struty. Odkąd się pocałowaliśmy nie widziałem Kuroko ani razu, a kiedy próbowałem do niego zadzwonić to odpowiadała mi poczta głosowa. Czy aż tak go to przeraziło?, zastanawiałem się stojąc na środku boiska. Dziś pierwszy raz od bardzo dawna, cała moja była drużyna postanowiła znów się zebrać i zrobić wspólny trening. Kidy tylko dostałem od Akashi'ego tą wiadomość pomyślałem, że zobaczę Kuroko i będę mógł z nim pogadać. Chciałem dać mu czas, powiedzieć mu, żeby nie spieszył się z decyzją co do nas, ale też zamierzałem mu powiedzieć, że z niego nie zrezygnuje. Bardzo kochałem Kuroko (jak się niedawno okazało) i cokolwiek by się nie działo zamierzałem sprawić by poczuł do mnie to samo co ja do niego.
-Kise skup się na grze!- zawołał Aomine podając mi przy tym piłke. Na moje nieszczęście, nie zareagowałem dość szybko i oberwałem w głowę.
-Au - syknąłem rzucając ciemnoskóremu mordercze spojrzenie. Po jakie licho mi podawał skoro widział, że nie obchodzi mnie gra.
-Co się stało Kise?- spytał chłopak podchodząc do mnie. Ostatnio nie przepadałem za towarzystwem Aomine, ponieważ byłem o niego zazdrosny. Doskonale wiedziałem, że on kiedyś czuł coś do Kuroko i choć już tak nie było, to i tak byłem o niego zazdrosny. -Martwisz się o Kuroko? Jeżeli tak to dlaczego do niego nie pójdziesz?
-Ponieważ nie wiem co on o tym wszystkim myśli- warknąłem. Z kim jak z kim, ale akurat z nim nie chciałem o rozmawiać o moim ukochanym.
- To chyba tym bardziej powinieneś chcieć do niego pójść, prawda?- spytał ktoś za mną. Odróciłem się i spojrzałem prosto w czerwone oczu Kagami'ego, który wydawał się być czymś rozbawiony. Dlaczego akurat ta dwójka się dziś mnie uczepiła? Obaj byli bliżej Kuroko niż ja i bardzo mnie to martwiło, bo co jeżeli niebieskowłosy pokocha któregoś z nich? Chyba bym tego nie przeżył. -A tak w ogóle to Kuroko jest chory i miałem zamiar zanieść mu notatki, ale coś mi się wydaje, że to ty powinieneś to zrobić.
- Nie jestem...- zacząłem, ale Kagami wepchnął mi do rąk reklamówke z zeszytami i zaczął pchać w stronę wyjścia z sali.
- Kise nie bądź głupi- warknął Aomine.- Ty wiesz od jak dawna Kuroko się w tobie kocha?! Idź do niego, bo pewnie się martwi dlaczego nie przychodzisz.
-Dobrze- zgodziłem się w końcu i nawet nie myśląc o przebraniu się ruszyłem biegiem w stronę domu Kuroko.
♡♡♡
KUROKO
Dlaczego nie przychodził?, spytałem sam siebie, leżąc na łóżku. Od dwóch dni nie widziałem Kise co było dla mnie niezwykle bolesne, ponieważ chciałem by zawsze był blisko mnie. A może żałował tego co się stało?, zastanawiałem się dalej. Na te myśl do oczu napłyneły mi łzy. A co jeśli pokocha kogoś innego? Nie, jęknąłem w myślach chowając twarz w poduszkę. Za dużo bolesnych myśli. Że też musiałem się pochorować! I akurat w tym samym czasie zepsuł mi się telefon. Dlaczego prześladuje mnie taki pech?! Co ja takiego złego zrobiłem, przecież starałem się jak mogłem!? Nie chcę żeby pomiędzy mną, a Kise tak się wszystko skończyło. Kochałem go od tak dawna i po tym pocałunku miałem nadzieję, że coś się między nami zmieni, że on poczuje do mnie to samo, ale widocznie się myliłem. Miałem już dość tego, że przez tyle lat moja miłość była nieodwzajemniona, ale mimo wszystko nie mogłem zrezygnować, coś mi na to nie pozwalało. Po prostu za bardzo go kocham, szkoda tylko, że on nie kocha mnie.
Miałem już dość siedzenia w domu i najchętniej bym wyszedł na dwór, ale wiedziałem, że nie wyzdrowiałem jeszcze do końca, a przynajmniej tak twierdziła moja mama. A olać to, pomyślałem wstając z zamiarem, pójścia na spacer, ale dokładnie w tym samym momencie ktoś zadzwonił do drzwi.
Szybko zbiegłem na dół myśląc, że to Kagami z zeszytami, o które go wczoraj prosiłem przez telefon mamy, ale kiedy tylko otworzyłem drzwi i zobaczyłem kto za nimi stoi moje serce zaczęło walić szybciej ze szczęścia.
-Kise- szepnąłem i zanim się zorientowałem co się dzieje, chłopak pchnął mnie tak, że wylądowałem na ziemi, a następnie wpił się w moje usta.
♡♡♡
Nie mogłem się powstrzymać. Widząc go z tak niechlujną fryzurą i zaczerwienionymi policzkami, po prostu musiałem go pocałować. Chłopak objął mnie i pociągnął na siebie tak, że teraz na nim leżałem czując każdy kawałek jego ciała. Wsunąłem język w jego usta, które natychmiast otworzył, żebym mógł łatwiej dostać się do jego języka. Och jak ja tęskniłem za jego smakiem, pomyślałem oszołomiony i zamruczałem z przyjemności kiedy wsunął mi ręce pod podkoszulek. Dotyk jego ciepłych rąk na moim ciele przyprawił mnie o dreszcze, mocniej przywarłem do jego ciała, napierając moim kroczem na jego i zjechałem wargami po jego szyi zostawiając na niej mokre ślady. Mój, pomyślałem oszołomiony i zrobiłem mu malinke, to byłe takie swego rodzaju oznaczenie.
-Kise- wysapał chłopak błądząc rękami po moim torsie, dotykając przy tym moich sutków. -Kocham cie.
-Ja ciebie też - odszepnąłem odsówając się i patrząc mu w oczy. Zauważyłem, że chłopak był cały czerwony. Zaniepokojony przyłożyłem mu rękę do czoła i aż syknąłem. Chłopak był cały rozpalony i to nie tylko z podniecenia. Wstałem szybko i podniosłem go tak, że trzymałem go na rękach jak księżniczkę.
-Dlaczego przerawałeś?- spytał patrząc na mnie z wyrzutem. Najchętniej bym się roześmiał, ale martwiłem się o chłopaka.
-Masz bardzo wysoką gorączkę. Poza tym nie chcę by nasz pierwszy raz był na ziemi w twoim przedpokoju- dodałem kładąc go do łóżka.
-Położysz się obok mnie?
-No jasne-odpowiedziałem kładąc się koło niego i obejmując go ramieniem. Chłopak wtulił się we mnie i schował twarz w mojej szyi.
-Dlaczego nie przychodziłeś?-wyszeptał, a ja słysząc smutek w jego głosie przytuliłem go jeszcze mocniej.
-Bo bałem się, że możesz nie chcieć mnie widzieć i nie czujesz do mnie tego samego co ja do ciebie.
-Jak mogłeś tak pomyśleć?
- Nie odbierałeś telefonów ani się nie pokazałeś.
-Zepsuł mi się- wyjaśnił. -Kocham cię, wiesz?
- Ja ciebie też kocham. A i Kuroko?- spytałem, a chłopak spojrzał na mnie, na widok szczęścia w jego oczach poczułem jak szybciej wali mi serce. Tu jest moje miejsce.
-Tak?
-Obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz.
-Obiecuję-powiedział i pocałował mnie delikatnie w usta.
Noi koniec! Podobał się? Jak tak to gwiazdkujcie i komentujcie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro