6. Koszykówka
Eunhee tak, jak obiecała przestała pojawiać się ze swoją przyjaciółką. Ona również rzadko z nami rozmawiała. Była zajęta nową znajomością, którą musiała pielęgnować. Lepiej dla mnie.
- Masz dzisiaj czas po szkole? - spytał Taehyung.
- Tak, a co?
- Zagralibyśmy w kosza? Dawno nic razem nie robiliśmy.
- Jasne, i tak nie mam co robić.
- Ostatnio czuję się dziwnie. Chcę z tobą o tym porozmawiać, a w szkole ktoś mógłby usłyszeć. Rozumiesz, prawda?
- Tak, oczywiście.
Coś go trapiło, a ja tego nie zauważyłem. Głupi Seokjin! Jak mogłem nie spostrzec, że z Taehyungiem jest nie w porządku. Aish...
Przyniosłem swoją piłkę. Zazwyczaj graliśmy moją, bo była lepsza po prostu. Zaczęliśmy grę jeden na jednego. Lubiłem od czasu do czasu sobie poodbijać, a dzisiaj był dobry dzień na to. Dlatego dawałem z siebie wiele.
- Zaskakujesz, Jin. Nie dałeś mi ani razu zabrać ci piłki. Daj mi fory - poprosił.
- Powinniśmy grać fair - odparłem.
- Proszę! - zrobił aegyo.
Nie mogłem się oprzeć jego słodkości i się zgodziłem. Trafił parę razy do kosza. Był bardzo z siebie zadowolony.
- Ostatni rzut, okej? Gra na śmierć i życie - powiedział Tae.
- Jak chcesz.
To była naprawdę zacięta walka. Oboje co chwilę zabieraliśmy sobie piłkę. Byliśmy zaangażowani w grę. Nie spostrzeżenie przyjaciel pojawił się za mną i odebrał mi piłkę. Rzucił, ale szybko zareagowałem i nie trafił. Zdecydowanie mu się to nie spodobało. Kolejny razem użył chyba całej siły, bo piłka odbiła się od tablicy i trafiła mnie prosto w twarz. Upadłem z zaskoczenia. Nie powiem, że nie bolało. Bolało, jak cholera.
- Jinnie! Mój przyjacielu! Nie umarłeś, prawda? - ukląkł obok mnie - Hej... Masz, aż czerwony ślad - obrysował na mojej twarzy kształt piłki.
Poczułem dreszcz. Po raz pierwszy mnie tak dotyka. Do tego jest taki delikatny.
- Wziąłeś chyba na poważnie grę na śmierć i życie - lekko się uniosłem. Bolała mnie głowa.
- Za ostro cię potraktowałem. Przepraszam! - skłonił głowę.
- Przestań... Tak w ogóle to opowiadaj co u ciebie. W końcu nie spotkaliśmy się tu, żeby jedynie grać - przypomniałem.
- Czuję się nieswojo. Zrobiłem się też niemiły dla najbliższych. Na pewno to odczułeś... Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje.
- Może to dojrzewanie? W końcu jesteśmy w tym wieku. Licealiści mają dziwne samopoczucia.
- Nie chcę taki być. Chcę być sobą, ale coś mi na to nie pozwala. Czasami się siebie boję.
- Nie powinieneś się bać siebie. Nigdy nikomu nie zrobiłeś krzywdy, nie specjalnie przynajmniej. W razie czego przecież masz mnie. Zawsze ci pomogę.
- Jesteś dobrym przyjacielem - poklepał mnie po plecach - Twoja twarz wygląda coraz gorzej - skrzywił się.
- Jeżeli moja przystojna twarz zostanie naruszona, zapłacisz za to panie Kim.
- Mam nadzieję, że zejdziesz z ceny po znajomości.
Oboje się zaśmialiśmy. Miło było usłyszeć jego śmiech. Znów wszystko szło w dobrym kierunku. Z każdym dniem moje uczucia do niego rosły. Zastanawiałem się, jak można kogoś doprowadzić do takiego stanu. I czy ja kiedykolwiek sprawię, że będzie czuł to co ja czuję teraz.
- Wracajmy. Zadali nam dużo z geografii - powiedziałem.
- Dali by nam już spokój z tą szkołą! - zrobił złą, ale słodką minę.
- Trzeba się w przyszłości utrzymać z czegoś.
- Argh...
Przeszliśmy kawałek razem. Po czym się rozdzieliliśmy. Każdy poszedł w swoją stronę.
- Oszaleję przez tego chłopaka - mruknąłem.
-------------------------------------------
Jest i rozdział. Jeeeej! Jak wam się podoba? Powiem szczerze, że nie jest najgorszy ;) Jako autorka chyba nie powinnam sama siebie pochwalać, ale cii... xDD Mam nadzieję, iż się podobała ^^ Dzięki za przeczytanie :) Fighting i do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro