Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. Koszykówka

Eunhee tak, jak obiecała przestała pojawiać się ze swoją przyjaciółką. Ona również rzadko z nami rozmawiała. Była zajęta nową znajomością, którą musiała pielęgnować. Lepiej dla mnie.

- Masz dzisiaj czas po szkole? - spytał Taehyung.

- Tak, a co?

- Zagralibyśmy w kosza? Dawno nic razem nie robiliśmy.

- Jasne, i tak nie mam co robić.

- Ostatnio czuję się dziwnie. Chcę z tobą o tym porozmawiać, a w szkole ktoś mógłby usłyszeć. Rozumiesz, prawda?

- Tak, oczywiście.

Coś go trapiło, a ja tego nie zauważyłem. Głupi Seokjin! Jak mogłem nie spostrzec, że z Taehyungiem jest nie w porządku. Aish...


Przyniosłem swoją piłkę. Zazwyczaj graliśmy moją, bo była lepsza po prostu. Zaczęliśmy grę jeden na jednego. Lubiłem od czasu do czasu sobie poodbijać, a dzisiaj był dobry dzień na to. Dlatego dawałem z siebie wiele.

- Zaskakujesz, Jin. Nie dałeś mi ani razu zabrać ci piłki. Daj mi fory - poprosił.

- Powinniśmy grać fair - odparłem.

- Proszę! - zrobił aegyo.

Nie mogłem się oprzeć jego słodkości i się zgodziłem. Trafił parę razy do kosza. Był bardzo z siebie zadowolony.

- Ostatni rzut, okej? Gra na śmierć i życie - powiedział Tae.

- Jak chcesz.

To była naprawdę zacięta walka. Oboje co chwilę zabieraliśmy sobie piłkę. Byliśmy zaangażowani w grę. Nie spostrzeżenie przyjaciel pojawił się za mną i odebrał mi piłkę. Rzucił, ale szybko zareagowałem i nie trafił. Zdecydowanie mu się to nie spodobało. Kolejny razem użył chyba całej siły, bo piłka odbiła się od tablicy i trafiła mnie prosto w twarz. Upadłem z zaskoczenia.  Nie powiem, że nie bolało. Bolało, jak cholera.

- Jinnie! Mój przyjacielu! Nie umarłeś, prawda? - ukląkł obok mnie - Hej... Masz, aż czerwony ślad - obrysował na mojej twarzy kształt piłki.

Poczułem dreszcz. Po raz pierwszy mnie tak dotyka. Do tego jest taki delikatny.

- Wziąłeś chyba na poważnie grę na śmierć i życie - lekko się uniosłem. Bolała mnie głowa.

- Za ostro cię potraktowałem. Przepraszam! - skłonił głowę.

- Przestań... Tak w ogóle to opowiadaj co u ciebie. W końcu nie spotkaliśmy się tu, żeby jedynie grać - przypomniałem.

- Czuję się nieswojo. Zrobiłem się też niemiły dla najbliższych. Na pewno to odczułeś... Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje.

- Może to dojrzewanie? W końcu jesteśmy w tym wieku. Licealiści mają dziwne samopoczucia.

- Nie chcę taki być. Chcę być sobą, ale coś mi na to nie pozwala. Czasami się siebie boję.

- Nie powinieneś się bać siebie. Nigdy nikomu nie zrobiłeś krzywdy, nie specjalnie przynajmniej. W razie czego przecież masz mnie. Zawsze ci pomogę.

- Jesteś dobrym przyjacielem - poklepał mnie po plecach - Twoja twarz wygląda coraz gorzej - skrzywił się.

- Jeżeli moja przystojna twarz zostanie naruszona, zapłacisz za to panie Kim.

- Mam nadzieję, że zejdziesz z ceny po znajomości.

Oboje się zaśmialiśmy. Miło było usłyszeć jego śmiech. Znów wszystko szło w dobrym kierunku. Z każdym dniem moje uczucia do niego rosły. Zastanawiałem się, jak można kogoś doprowadzić do takiego stanu. I czy ja kiedykolwiek sprawię, że będzie czuł to co ja czuję teraz.

- Wracajmy. Zadali nam dużo z geografii - powiedziałem.

- Dali by nam już spokój z tą szkołą! - zrobił złą, ale słodką minę.

- Trzeba się w przyszłości utrzymać z czegoś.

- Argh...

Przeszliśmy kawałek razem. Po czym się rozdzieliliśmy. Każdy poszedł w swoją stronę.

- Oszaleję przez tego chłopaka - mruknąłem.

-------------------------------------------

Jest i rozdział. Jeeeej! Jak wam się podoba? Powiem szczerze, że nie jest najgorszy ;) Jako autorka chyba nie powinnam sama siebie pochwalać, ale cii... xDD Mam nadzieję, iż się podobała ^^ Dzięki za przeczytanie :) Fighting i do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro