Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12. Potok

Następnego dnia nasi koledzy mieli problem z kacem. Ja za to byłem w pełni sił. Poszliśmy na śniadanie. Włożyłem sobie porządną porcję jedzenia. Rozejrzałem się po sali i nigdzie nie było wolnego stolika. Tae wskazał głową w miejsce, gdzie siedziały dziewczyny, które wczoraj się z nami bawiły.

- Smacznego! - przysiadł się do nich przyjaciel.

- Można? - Eunmi skinęła głową.

Zajadaliśmy się w ciszy. Było trochę niezręcznie. Nawet Taehyung nie próbował rozładować tego napięcia.

- Eunhee, powinienem cię przeprosić. Byliśmy w dość niestosownej sytuacji. Przykro mi z tego powodu.

Dziewczyna patrzyła na mnie wielkimi oczami. Nie spodziewała się po mnie takich słów. Jestem tego świadom, jednak muszę dobrze wypaść przed innymi.

- Ja też przepraszam. Byłam współwinna.

- Aigoo... Ja też chcę cię przeprosić, Eunmi. Nie znamy się za dobrze, a ja cię tak jakby zmusiłem.

- Nic nie szkodzi. Naprawdę. To była konieczność.

- To już mamy wszystko wyjaśnione między sobą - Eunhee się uśmiechnęła.

Skończyliśmy śniadanie. Nauczyciele powiedzieli, że dzisiaj będziemy płynąć pobliskim strumykiem. Dlatego też powinniśmy dobrać się w pary.

- Tae, chyba nie muszę cię pytać - powiedziałem.

- Dziewczyny dadzą sobie radę? - spytał.

- Co?

- Nie są tak silne, a do tego potrzeba użyć mięśni.

- Dadzą radę.

- No dobra...

Co mu odbija? Jakby było coś nie w porządku to by poprosiły same o pomoc. Niech nie robi z nich takich ofiar. To niemiłe.

Nudno było na tym potoku. Nic się nie działo. Tylko wiosłowałem i wiosłowałem i tak cały czas wiosłowałem.

- RATUNKU! - ktoś krzyczał.

- To gdzieś niedaleko - oznajmił przyjaciel.

Szybko podpłynęliśmy do miejsca skąd pochodził krzyk. Nikt chyba nie zgadnie kogo tam spotkaliśmy. Naszych kolegów z pokoju. Mieli przecież kaca, a pewnie któryś z nich nadal był wstawiony. Pomogliśmy im najlepiej, jak mogliśmy. Siedzieliśmy sobie nad brzegiem.

- Chłopaki, gdyby nie wy umarlibyśmy - odezwał się Dongwoo.

- Bez przesady - powiedziałem.

- Inho, ledwo dawał radę.

- Mimo wszystko bardzo wam dziękujemy za ratunek - ukłonili się.

- Wy też byście to zrobili.

- Wracajmy - powiedział Taehyung.

Przyszliśmy jako pierwsi. Współlokatorzy dostali ochrzan. A my usiedliśmy na ławce i czekaliśmy na innych. Ostatnie pojawiły się Eunmi i Eunhee.

- Skoro już wszyscy jesteśmy, idziemy na obiad - cała grupka ruszyła.

Tae, jako miły przyjaciel poczekał na koleżanki. Szliśmy, więc ramię w ramię. Eunhee cały czas zwalniała kroku. Miałem jej zwrócić uwagę, ale zauważyłem krew na jej nadgarstku. Musiało ją bardzo boleć, skoro szła tak wolno.

- W porządku? - spytałem tak, by jedynie ona usłyszała.

- Tak - odpowiedziała.

- Na pewno? Ręka - lekko ją dotknąłem w prawą dłoń.

Syknęła. Spojrzała też na mnie karcąco.

- Czemu udajesz, że wszystko w porządku?

- Nie interesuj się.

- Będę.

Ukucnąłem przed nią.

- Na co czekasz? Wskakuj na plecy.

- Oszalałeś?

- Dobrze wiesz na kogo punkcie. Wchodź, dopóki jestem miły.

Niechętnie, ale zrobiła to. Spodziewałem się większego ciężaru. Była jednak lekka.

- Jin, dlaczego ją niesiesz? - spytał Tae.

- Skaleczyła się w rękę. Spowalniała mnie - odpowiedziałem.

- Pójdę po jakieś bandaże. Opiekunowie powinni coś mieć - oznajmiła Eunmi.

- Aish... Zawsze robisz sobie krzywdę - skarcił ją przyjaciel.

- Za to tobie nigdy nic nie jest, dzięki mnie - odparła.

- Boli?

- Tak to on, by mnie nie niósł.

Chwilę później pojawiła się Eunmi z bandażem. Opatrzyła jej rękę.

- Nadal mam cię nieść?

- Już tak nie boli. Dzięki.

- Jak chcesz mi wyrazić wdzięczność to... - co ja chciałem właśnie powiedzieć. 

- Wiem. Zrobię co mogę, by to się spełniło.

Z jakiegoś powodu zrobiło mi się jej szkoda. Może to przez tą rękę?

------------------------------------------------

Wow! Po raz pierwszy tak dobrze mi się pisało rozdział :D Mam nadzieję, że się podoba ^^ Dzięki za przeczytanie :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro