10. Góra
Wszystko szybko ogarnęliśmy. Okazało się, że Eunhee będzie zwiedzać z Eunmi. Koleżanka z klasy zapomniała, że inni pierwszoroczniacy również jadą na tą wycieczkę. Tak, więc ja z Taehyungiem zostaliśmy sami.
- Pamiątki najpierw? Pewnie po górach będziemy zmęczeni - powiedział Tae.
- Okej. Mi pasuje. Chodźmy.
Nie kupiłem za wiele. Z trzy rzeczy, ale bardzo gustowne. Za to przyjaciel zaszalał. Niósł całą torbę z pamiątkami. Mogłem się tego po nim spodziewać.
- Góry, uważajcie, bo przybywają książęta - oznajmił.
- Już sam siebie księciem nazywasz? - spytałem.
- Skoro wszyscy tak o mnie mówią.
- Trochę skromności.
Góra, którą wybraliśmy miała ścieżkę. Na początku było wszystko super, ekstra. Jednak droga powoli się zwężała.
- Uważaj, jak stawiasz stopy. W każdej chwili możesz spaść.
- Jin, nie jestem taki głupi. Wiem, że mogę spaść.
- Dobrze, po prostu nie chcę, żeby coś ci się stało.
- Ja też, więc ty również uważaj.
Taehyung pod nosem sobie nucił. Znałem tą piosenkę, dlatego też wsłuchiwałem się w jego pomrukiwania.
- JIN! - wydarł się.
To było instynktowne. Złapałem jego dłoń i przyciągnąłem go do siebie. Upadliśmy tak, że Tae teraz się przytulał do mojej klatki piersiowej.
- Wszystko w porządku? Nic ci się nie stało? - byłem zdenerwowany. Ręce mi się trzęsły.
- Mogę tak chwilę zostać? - usłyszałem jego słaby głos.
- J-jasne! - zbyt mocno podniosłem głos.
Trzymał się mnie tak kurczowo. Musiał się przerazić. Gdybym ja o mało nie umarł też byłbym wstrząśnięty. Mimo tej tragedii pławiłem się tym uczuciem. On sam się do mnie przytulał i nie chciał puścić.
- Tae... Może zejdziemy. Lepiej się poczujesz, kiedy będziemy już na dole - zaproponowałem.
- D-dobrze, ale... Możesz mnie trzymać za rękę? - spytał zawstydzony.
- Nie ma problemu.
Pomogłem mu wstać. Był cały roztrzęsiony. Z pewnością czuł się zażenowany tym, że musimy się trzymać za ręce. W końcu normalnie się tak nie robi.
- Przepraszam za tą sytuację - odezwał się - Jest trochę niezręcznie. Przepraszam za to.
- Byleś bliski śmierci... Ja bym pewnie już dawno się rozpłakał.
- Właśnie! - odwrócił twarz w moją stronę - Dziękuje za ratunek. Nie żyłbym już, gdyby nie ty.
- Ty też byś to zrobił dla mnie. Nie dziękuj.
W końcu byliśmy na dole. Przyjaciel usiadł na ławce i wyjął telefon. Chwilę później pojawiła się Eunhee i Eunmi.
- TAEHYUNG! - Eunhee się na niego rzuciła - Nic ci nie jest?! Nie zraniłeś się?! Wszystko w porządku?
- Wszystko z nim okej. Nic mu nie jest - odpowiedziałem za niego.
- Naprawdę?
- Tak. Jest w szoku i tyle.
- Kamień z serca. Tak się martwiłam o was.
- Nas?
- Myślałam, że z tobą też jest źle.
- Od kiedy jesteśmy w takiej relacji, iż się o mnie martwisz?
- Chodzimy do jednej klasy. Dlatego się martwiłam, ale powoli tego żałuje.
- Przestańcie - odezwał się Tae.
- Musisz być wyczerpany. Wracajmy do hotelu - powiedziała Eunmi.
Wszyscy cały czas obserwowaliśmy ruchy przyjaciela. Bez żadnych wypadków wróciliśmy do miejsca zakwaterowania. Poszedłem z nim do pokoju. Położył się.
- Nikomu nic nie mów o tym co się stało - poprosił.
- Nie pisnę ani słowem - obiecałem.
- Dziękuje.
Do kolacji nie ruszaliśmy się z pokoju. Dobrze zjedliśmy i już razem ze współlokatorami wróciliśmy do środka.
- Panowie, mamy niespodziankę - oznajmił jeden z nich.
- Jaką? - spytał Tae.
- Bez soju ta wycieczka byłaby bez sensu! Pijemy moi drodzy!
Spojrzałem na przyjaciela. Nie powinien pić. Ten jedynie skinął głową.
- Pijemy - powiedział.
Jak on ma zamiar pić w takim stanie?!
-----------------------------------------
Podobał się wam rozdział? Mam nadzieję, że tak :) Dzięki za przeczytanie ^^ Fighting i do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro