Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10. Góra

Wszystko szybko ogarnęliśmy. Okazało się, że Eunhee będzie zwiedzać z Eunmi. Koleżanka z klasy zapomniała, że inni pierwszoroczniacy również jadą na tą wycieczkę. Tak, więc ja z Taehyungiem zostaliśmy sami.

- Pamiątki najpierw? Pewnie po górach będziemy zmęczeni - powiedział Tae.

- Okej. Mi pasuje. Chodźmy.

Nie kupiłem za wiele. Z trzy rzeczy, ale bardzo gustowne. Za to przyjaciel zaszalał. Niósł całą torbę z pamiątkami. Mogłem się tego po nim spodziewać.

- Góry, uważajcie, bo przybywają książęta - oznajmił.

- Już sam siebie księciem nazywasz? - spytałem.

- Skoro wszyscy tak o mnie mówią.

- Trochę skromności. 

Góra, którą wybraliśmy miała ścieżkę. Na początku było wszystko super, ekstra. Jednak droga powoli się zwężała.

- Uważaj, jak stawiasz stopy. W każdej chwili możesz spaść.

- Jin, nie jestem taki głupi. Wiem, że mogę spaść.

- Dobrze, po prostu nie chcę, żeby coś ci się stało.

- Ja też, więc ty również uważaj.

Taehyung pod nosem sobie nucił. Znałem tą piosenkę, dlatego też wsłuchiwałem się w jego pomrukiwania.

- JIN! - wydarł się.

To było instynktowne. Złapałem jego dłoń i przyciągnąłem go do siebie. Upadliśmy tak, że Tae teraz się przytulał do mojej klatki piersiowej.

- Wszystko w porządku? Nic ci się nie stało? - byłem zdenerwowany. Ręce mi się trzęsły.

- Mogę tak chwilę zostać? - usłyszałem jego słaby głos.

- J-jasne! - zbyt mocno podniosłem głos.

Trzymał się mnie tak kurczowo. Musiał się przerazić. Gdybym ja o mało nie umarł też byłbym wstrząśnięty. Mimo tej tragedii pławiłem się tym uczuciem. On sam się do mnie przytulał i nie chciał puścić.

- Tae... Może zejdziemy. Lepiej się poczujesz, kiedy będziemy już na dole - zaproponowałem.

- D-dobrze, ale... Możesz mnie trzymać za rękę? - spytał zawstydzony.

- Nie ma problemu.

Pomogłem mu wstać. Był cały roztrzęsiony. Z pewnością czuł się zażenowany tym, że musimy się trzymać za ręce. W końcu normalnie się tak nie robi.

- Przepraszam za tą sytuację - odezwał się - Jest trochę niezręcznie. Przepraszam za to.

- Byleś bliski śmierci... Ja bym pewnie już dawno się rozpłakał.

- Właśnie! - odwrócił twarz w moją stronę - Dziękuje za ratunek. Nie żyłbym już, gdyby nie ty.

- Ty też byś to zrobił dla mnie. Nie dziękuj.

W końcu byliśmy na dole. Przyjaciel usiadł na ławce i wyjął telefon. Chwilę później pojawiła się Eunhee i Eunmi.

- TAEHYUNG! - Eunhee się na niego rzuciła - Nic ci nie jest?! Nie zraniłeś się?! Wszystko w porządku?

- Wszystko z nim okej. Nic mu nie jest - odpowiedziałem za niego.

- Naprawdę?

- Tak. Jest w szoku i tyle.

- Kamień z serca. Tak się martwiłam o was.

- Nas?

- Myślałam, że z tobą też jest źle.

- Od kiedy jesteśmy w takiej relacji, iż się o mnie martwisz?

- Chodzimy do jednej klasy. Dlatego się martwiłam, ale powoli tego żałuje.

- Przestańcie - odezwał się Tae.

- Musisz być wyczerpany. Wracajmy do hotelu - powiedziała Eunmi.

Wszyscy cały czas obserwowaliśmy ruchy przyjaciela. Bez żadnych wypadków wróciliśmy do miejsca zakwaterowania. Poszedłem z nim do pokoju. Położył się.

- Nikomu nic nie mów o tym co się stało - poprosił.

- Nie pisnę ani słowem - obiecałem.

- Dziękuje.

Do kolacji nie ruszaliśmy się z pokoju. Dobrze zjedliśmy i już razem ze współlokatorami wróciliśmy do środka.

- Panowie, mamy niespodziankę - oznajmił jeden z nich.

- Jaką? - spytał Tae.

- Bez soju ta wycieczka byłaby bez sensu! Pijemy moi drodzy!

Spojrzałem na przyjaciela. Nie powinien pić. Ten jedynie skinął głową.

- Pijemy - powiedział.

Jak on ma zamiar pić w takim stanie?!

-----------------------------------------

Podobał się wam rozdział? Mam nadzieję, że tak :) Dzięki za przeczytanie ^^ Fighting i do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro