Rozdział. 5
Spojrzałam na Harry’ego, kiedy stanęliśmy naprzeciwko budynku. W środku wyglądał na bardzo mały i przytulny.
- Zabrałeś mnie do kawiarni?
Mina Harry’ego zrzedła, zaczął mnie przepraszać. Szybko chwyciłam go za sweter i zaczęłam go ciągnąć.
- Harry, jest dobrze. Nie jestem zdenerwowana, kocham kawiarnie.
Harry przestał mówić i się uśmiechnął, powodując także uśmiech na mojej twarzy.
- Okej, chodźmy.
Harry otworzył przede mną drzwi. Weszłam i znalazłam się w środku.
- Jest ładnie, prawda? - Harry pojawił się obok mnie.
Moje oczy wędrowały od świateł zwisających z sufitu do świeczek umieszczonych na wysokich stolikach. Słyszałam słabą muzykę wydobywającą się z głośników.
-Taa.
Harry zaśmiał się cicho i pociągnął mnie w stronę kasy, by złożyć zamówienie. Nie zwracałam większej uwagi na to, co się dzieje, więc przypuszczam, że zamówił za mnie.
Harry zaprowadził mnie do jednego ze stolików i usiedliśmy. Musiałam stanąć na palcach, żeby dosięgnąć siedzenia, przez co Harry się śmiał.
-Jaki jest twój ulubiony kolor?- Harry nagle zapytał.
Pomyślałam sekundę nad odpowiedzią, zanim odpwiedziałam - Miętowy.
- Zwierzę?
- Kotki.
Zanim Harry mógł coś jeszcze powiedzieć, pojawiła się kobieta z tacą pełną jedzenia i dwoma szklankami. Rzuciła nam uśmiech i odeszła.
Wzięłam jedną szklankę i powąchałam.
- Harry, to orzech laskowy?
Harry przytaknął i zmarszczył brwi - Czemu?
- Jestem na to uczulona.
- Cholera, przepraszam. Weź moją - Harry zabrał mi szklankę z ręki i dał mi swoją.
- Jest dobrze, Harry. Dzięki.- Powiedziałam, kiedy wąchałam kawę. Francuska wanilia, moja ulubiona.
Spojrzałam dookoła tacy, by zobaczyć pączka i inne tego typu słodkie jedzenie. Złapałam babeczkę i zaczęłam ją przeżuwać.
- Jesteś uczulona na orzechy laskowe, są one przecież składnikiem ciastek. Nie jest to w zasadzie to samo?- Zapytał zmartwiony.
- Nie wszędzie muszą być. Orzechy laskowe są dodawane w paru rzeczach, nie wszystkich.
Harry przytaknął i złapał ciastko z tacy.
- Dlaczego wybrałeś to miejsce?- Zapytałam zaciekawiona, czemu zabrał mnie do kawiarni.
- Cóż, chciałem czegoś się o tobie dowiedzieć, ponieważ ty nic nie wiesz o mnie, ani ja nic nie wiem o tobie - Czułam jakby czegoś brakowało w jego wypowiedzi.
Przytaknęłam - Jaki jest twój ulubiony kolor?
- Czerwony.
- Zwierzę?
- Kotki jak twoje.
Uśmiechnęłam się do siebie i zachichotałam cicho.
Harry wyglądał na zmieszanego - Co?
- Nic tylko masz 6 stóp* wysokości, co wygląda jako rodzaj zastraszenia, a ty mówisz "kotki".
Harry potrząsnął głową z uśmiechem - Nieważne.
Ja i Harry kontynuowaliśmy zadawania sobie różnych pytań przez następną godzinę. Dowiedziałam się, że Harry jest ode mnie starszy o osiem miesięcy i, że przeprowadził się tutaj, ponieważ jego szkoła spłonęła. Myślę, że to straszne, ale Harry tylko wzruszył ramionami i stwierdził - Cieszę się, że tutaj przeprowadziłem.
Kiedy wyszliśmy z kawiarni, niebo było gotowe by popaść w ciemność z szarawego niebieskiego koloru. Śnieg padał bardziej niż kiedykolwiek.
Harry wziął moją rękę i splótł nasze palce, zanim jeszcze zdążyłam schować je do kieszeni mojej kurtki. Próbowałam trzymać uśmiech dla siebie, kiedy szliśmy.
Ja i Harry szliśmy w ciszy, dopóki się nie odezwał.
- Dlaczego nie lubisz osób ze szkoły?
Obdarzyłam Harry’ego spojrzeniem, zanim odpowiedziałam.
- Wszyscy z tej szkoły są tacy sami. Dziewczyny zakładają spódniczki, Cheerleaderki zakładają swoje kostiumy. A chłopacy zakładają jeansy i futbolowe koszulki.
- Mamy drużynę futbolową?
- Tak, jak mogłeś tego nie zauważyć?
Harry wzruszył ramionami- Nie zwracam na nich uwagi.
- Oh.
- Jestem tylko niską dziewczyną, która nosi jeansy do szkoły.
- U nas w szkole są niskie dziewczyny - Broni mnie Harry.
- Najniższa dziewczyna obok mnie ma 5 stóp i 6 cali.
- To tylko 3 cale wyżej od ciebie. Daj spokój, nie rozumiem cię lubię w tobie to, że jesteś niska i inna.
Szturchnęłam go ramieniem z uśmiechem, powodując, że odpłacił mi się tym samym.
- Przypuszczam, że wiem, dlaczego ich nie lubisz. Myślę, że to bardzo irytujące, widzieć jak ludzie robią wszystko to samo każdego dnia.
Przytaknęłam, zgadzając się z nim, kiedy szliśmy chodnikiem.
- Masz samochód? - Zapytałam pamiętając jak powiedział mi, że ma prawko, po czym zaczął się śmiać, ponieważ przyznałam, że ja nie mam.
- Tak, ale chodzenie z tobą jest bardziej ciekawsze - powiedział, powodując włączenie się mojego różowego koloru na jego komplement.
Niespodziewanie stanęłam i wyciągnęłam rękę, pozwalając by płatki śniegu spadły na moją dłoń. Harry również się zatrzymał i patrzył na mnie.
Wytknęłam język i zaśmiałam się, kiedy płatki zaczęły na nim opadać. Pochyliłam się i napisałam moje i Harry'ego imię z uśmiechniętą buźką.
Kiedy wstałam, Harry pociągnął mnie w swoją stronę. Oddech zatrzymał mi się na sekundę, obawiając się co może się za chwilę stać.
Harry pochylił się powoli i zanim jego usta dotknęły moich, poczułam coś zimnego i mokrego uderzającego w mój policzek. Śnieżna kula.
Harry się zaśmiał i odwrócił się, uciekając. Ruszyłam w pogoń za nim, także się śmiejąc. Kiedy byłam wystarczająco blisko,wskoczyłam na jego plecy.
Owinęłam jego ręce naokoło jego szyi, kiedy znowu zaczął iść. Zeskoczyłam z jego pleców, kiedy ponownie złapał mnie za rękę.
- Dalej Ella, muszę Ciebie odstawić do domu zanim zrobi się ciemno.
- Ella? - zapytałam.
Policzki Harrego, były różowe, kiedy wzruszył ramionami.
-Pasuje.
6 stóp* - Wiem tylko, że to angielska miara długośći, nie mogę się w tym połapać XD
Aww Czy to nie słodki rozdział?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro