Rozdział. 16
Dla wszystkich nocnych Marków :)
-Więc, co dzisiaj robimy? - Harry zarzucił rękę na moje ramię. Było parę dni po świętach, a on zapytał się czy do niego wpadnę.
-Skąd ta pewność, że chce coś z tobą robić? - Dogryzłam mu.
Wzruszył ramionami. - Ponieważ jestem Harrym...
-Dobre spostrzeżenie.
- ... i jestem zabawny.
Zaśmiałam się. - Co to ma do rzeczy?
Pomyślał przez chwilę, po czym ponownie wzruszył ramionami -Nie wiem. Po prostu chciałem to powiedzieć.
-Chodźmy na łyżwy.
-Co?
Przewróciłam oczami. - Chodźmy na łyżwy.
-Nie jestem dobry w tego typu rzeczach.
-To świetnie. - Powiedziałam mu i chwyciłam go za ramię. - W każdym razie idziemy.
Harry jęknął. - Ale Ella...
-No chodź, pomogę ci.
—-
Dwie godziny później, byliśmy już na lodowisku. Wyszłam z samochodu Harry'ego i skierowałam się w stronę drzwi. Nie chciałam iść na lodowisko w naszym mieście, ponieważ byliby by tam ludzie z mojej szkoły. To przyprawia o mdłości.
-Bardzo jesteś podekscytowana?
-Tylko troszkę.
-Chodź. - Powiedział i pociągnął mnie do środka.
Mężczyzna przy kasie uśmiechnął się do nas, kiedy podeszliśmy i poprosił o numer buta. Oboje powiedzieliśmy mu swoje rozmiary i dał nam nasze łyżwy, życząc dobrej zabawy.
Zdjęłam moje buty i zmieniłam je na łyżwy, następnie ostrożnie weszłam na lód.
-Ej, czekaj na mnie - oglądnęłam się za siebie i zobaczyłam jak Harry idzie chwiejnie w moim kierunku. Musi trzymać się ściany, by utrzymać równowagę.
-Jesteś powolny.
-Nie jestem wolny, jestem nieskoordynowany.
Roześmiałam się i chwyciłam go za ramię. - Chodź.
Powoli pomagam wejść mu na lód, dalej trzymając go za ramię. Staram się nie myśleć o muskułach pod jego koszulką, ale łatwiej powiedzieć niż zrobić.
-Nie sądzę, bym mógł to zrobić. - Mogę powiedzieć, że Harry zaczyna panikować.
-Czemu nie?
-Ponieważ...
-Ponieważ... czemu?
Harry spojrzał na mnie. - Więc, jak byłem pierwszy raz na łyżwach, złamałem rękę i teraz trochę lękam się jazdy na łyżwach.
Starałam się nie śmiać, ale przegrałam walkę i wybuchnęłam gromkim śmiechem.
-Ella!
-Przepraszam. - Wykrztusiłam między chichotem. - Okej, okej już się uspokajam.
Harry prychnął i skrzyżował ramiona na piersi z nadąsaną miną. Próbowałam go udobruchać, ale to tylko spowodowało, że odwrócił się w drugą stronę. Wyglądało to bardzo śmiesznie, ponieważ nie umiał się poruszać na łyżwach.
-Przepraszam za roześmianie się, ale to bardzo niespotykana przypadłość.
-Wcale nie. Dużo osób boi się jeździć na łyżwach.
-Na przykład? - Podpuściłam go.
Harry zmarszczył brwi i schyla się, by rozwiązać sznurówki.
-No chodź, Harry. To nie jest takie trudne, możesz przez cały czas mnie trzymać.
Powoli wstaję i wzdycha. - Dobrze.
Podeszłam do niego i chwyciłam go za rękę wprowadzając na lód. Było tam ciemno z kulą disco pośrodku, a wszystko, co słyszałam to śmiechy i muzyka.
- Czy kula disco jest tutaj konieczna? Mam na myśli, że nie jesteśmy już w latach siedemdziesiątych.
Zaśmiałam się na pytanie Harry'ego i przyciągnęłam go bliżej siebie. On niepewnie objął mój tors, podczas kiedy ja kiwałam głową w rytm muzyki. Zaczęłam ślizgać się po lodzie, a Harry mocniej zacisnął uścisk.
-Jesteś w tym naprawdę dobra. - Powiedział mi, kładąc brodę na mojej głowie.
-Dzięki.
Zrobiliśmy kilka okrążeń, zanim jakaś pani nas zatrzymała.
-Oh, jesteście tacy słodcy!
Spojrzałam na Harry'ego z zakłopotanym wyrazem twarzy, ale on tylko uśmiechnął się do tej pani.
-My nie jesteśmy razem. - Powiedziałam do niej.
Skrzywiła się. - Naprawdę, słonko?
Harry delikatnie się poruszył, więc był obok mnie. - Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
Przytaknęła, nadal się w nas wpatrując. - Ooo, dobrze.
Poklepała mnie po ramieniu, zanim odjechała. Harry się zaśmiał i potrząsnął głową. - To było bardzo dziwne.
-Kto w ogóle wpuścił ją do środka? Ma z jakieś dziewięćdziesiąt lat, mogłaby stać się jej tutaj krzywda.
-Nie wiem, ale jesteśmy tutaj już godzinę, więc możemy już iść? Jestem strasznie głodny.
-Ta jasne.
Miałam nadzieję, że pobędziemy jeszcze z parę minut, ale Harry bardzo słodko się na mnie spojrzał i pociągnął mnie w stronę wyjścia. Ściągnęłam moje łyżwy i dałam Harry'emu, żeby odniósł je do kasy.
-Dobrze, gdzie chciałabyś pójść coś zjeść? - Zapytał się, kiedy dotarliśmy do samochodu.
-Gdziekolwiek, wszystko mi będzie pasować.
-Co powiesz na Taco Bell? - Zapytał się mnie.
-Uwielbiam Taco Bell.
-Możesz mi powiedzieć jak jechać?
-Dlaczego? To tam. - Wskazałam na wielkie logo knajpki, a Harry cicho jęknął. - Oh.
-Co chcesz? - Zapytał się mnie, ciągnąc mnie do wielkiego znaku, gdzie były wypisane wszystkie rodzaje jedzenia.
-Taco.
-Oczywiście.
-Weź mi to samo co sobie zamówisz.
Zdecydowałam się sprawdzić telefon, kiedy Harry składał zamówienie i zobaczyłam nieodebrane połączenie od mamy. Napisałam jej, że jestem z Harrym i będę za około godzinę.
Podskoczyłam, kiedy torebka na wynos wraz z napojami uderzyła o moje kolano. Zajrzałam do torebki i zdałam sobie sprawę, że wszystkie taco były klasyczne. Cóż, przynajmniej mamy ten sam ulubiony smak.
-Ile płac...
-Ty nie płacisz. - Powiedział i sięgnął portfel z tylnej kieszeni. Zapłacił i ruszyliśmy w drogę, moim zadaniem było karmienie Harry'ego.
-Tylko proszę nie nabrudź w moim... samochodzie.
-Oops. - Podniosłam sałatę, przypadkowo strącając trochę mięsa i pomidorów.
- Ella!
- Przepraszam. - Powiedziałam, śmiejąc się.
Czemu nagle zrobiło się Was tak mało? :/ Zostawcie, chociaż po sobie „czytam", cokolwiek...
PS. Miłej nocy? XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro