Rozdział. 12
Następnego dnia Harry zabrał mnie do szkoły. Byłam zaskoczona, bo przyjechał autem. Wiem, było strasznie zimno i w ogóle, ale Harry mówił, że lubi ze mną chodzić.
- Witaj. - Powiedział, kiedy wdrapałam się na siedzenie.
- Witam siebie.
Zauważyłam, że wianek, który dla niego zrobiłam wisiał na lusterku. Wyciągnęłam rękę i dotknęłam go. - Zachowałeś go?
- Jasne. - Harry spojrzał z zakłopotaniem. - Ja wiesz, spryskałem go lakierem do włosów mojej mamy i powiesiłem go.
Uśmiechnęłam się do niego. - Też swój zachowałam.
Kiedy dojechaliśmy do szkoły, Harry pomógł mi się wydostać z auta. Jak zawsze, ludzie obarczyli nas swoim spojrzeniem, a my jak zawsze ich ignorowaliśmy.
- Dlaczego tak się patrzą? Nie mają nic do roboty?
- Nie bardzo. - Wzruszyłam ramionami. - Niech patrzą jeśli chcą, mnie to nie obchodzi.
Zarzuciłam rękę na jego ramię (czywiście musiałam stanąć na palcach) i zaśmiałam się. - Dalej Harry Edwardzie, chodźmy do klasy.
Harry jęknął. - Nie nazywaj mnie tak, to dziwne.
- Dziwnie?
- Tak.
Potrząsnęłam głową na jego krótką odpowiedź i dalej kontynuowaliśmy drogę do klasy. Moja ręka nadal była owinięta wokół jego ramienia.
- Chcesz dzisiaj ze mną jechać do szpitala dla zwierząt? Moi rodzice chcą, żebym im pomogła.
Harry pomyślał o tym zanim się uśmiechnął. - Tak jasne, chodźmy.
Wdrapałam się do auta, zaraz potem Harry do mnie dołączył. Byłam pewna, że wiedział gdzie to jest. Biorąc pod uwagę, że przyszedł do mnie, kiedy udaliśmy się do kawiarni parę tygodni temu.
- Chciałbyś wykąpać jakiegoś zwierzaka?
Harry spojrzał na mnie. - Nie wiem..
-Oh chodź, będzie fajnie.
- Twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko?
- Jasne, że nie. Uwielbiają cię.
Harry przytaknął. - Okey, pomogę.
Dojechaliśmy pod budynek parę minut później. Opuściłam samochód i pospieszałam do Harry'ego. Mój tata siedział w recepcji.
- Cześć tato.
- Cześć, przyszłaś. I zabrałaś Harry'ego.
Przytaknęłam z uśmiechem. - Tak, chce nam pomóc. To dobrze?
Mój tata uśmiechnął się do Harry'ego. - Jasne. Tylko bądź ostrożny synu. Jeden z nich jest chuliganem.
Kiedy mój tata zniknął z oczu, Harry się do mnie odwrócił. - Czy on powiedział "chuligan"?
-Tak nie pytaj, on jest dziwny.
Po drodze spotkaliśmy moją mamę, która przyciągnęła mnie do uśmiechu nie omijając Harry'ego.
- Dziękuje wam za przyjście, fartuchy są tam. Bawcie się dobrze, wszystkie koty i psy potrzebują kąpieli. I jedna pani chciała byśmy umyli jej królika.
Uniosłam na nią brwi. - Królika?
- Nie sądzę, żeby to było normalne.
Opuściła nas, więc chwyciłam dwa fartuchy i jeden dałam Harremu. Spięłam moje włosy i złapałam kotkę.
- Cześć. - Gruchnęłam. Miauknęła, a ja zachichotałam zaczynając ją myć.
Po tym jak wyschnęła odłożyłam ją do boksu i wzięłam psa. W tym samym momencie, kiedy spryskałam go wodą, usłyszałam trzask.
Szybko spojrzałam za siebie i zobaczyłam jak Harry próbuje złapać królika, który zeskoczył z lady.
- Harry! - Odłożyłam z powrotem psa do jego boksu i zaczęłam pomagać Harry'emu w złapaniu królika.
- Przepraszam! On nie lubi wody!
- Więc teraz to on? - Zapytałam, patrząc na Harry'ego. Obdarował mnie spojrzeniem i kontynuował pogoń.
Kiedy wreszcie go złapaliśmy, byliśmy zdyszani, a pokój był w opłakanym stanie. Nie wspominając, że woda była wszędzie, bo Harry jej nie zakręcił.
- Co powiesz na przerwę?
- Zgoda. - Harry dyszał patrząc na mnie.
- Co tutaj się stało?
Spojrzałam do góry i zobaczyłam moją mamę. Cholera.
- Um, próbowałam umyć królika, ale nie wyszło. - Gestykulowałam w stronę królika, którego Harry trzymał w ramionach. To było żenujące.
- Ariella...
- Wiem, posprzątam tutaj. Przepraszam. - Ignorowałam spojrzenie Harry'ego, kiedy mówiłam. Moja mama nigdy nie pozwoliłaby mu przyjść tu ponownie, gdyby dowiedziała się, że to jego sprawka.
- Tylko posprzątaj, widzimy się w domu. - Byłam zaskoczona, kiedy zobaczyłam, że jest już po szóstej.
Kiedy już miała się odwrócić i wyjść zatrzymała się i zwróciła do Harryego. - Dziękuje ci za pomoc, mam nadzieję, że jeszcze się tutaj zjawisz.
Harry dał jej mały uśmiech, a ona odeszła. Oczywiście przedtem nie zapomniała obdarować mnie spojrzeniem.
- Dlaczego wzięłaś na siebie całą winę? - Harry zapytał, kiedy był pewien, że wyszła.
- Nie pozwoliłaby ci przyjść ponownie, gdyby się dowiedziała prawdy.
Harry podszedł do mnie i przytulił - Więc, dziękuje.
-Mhm.- Oderwałam się i zaczęłam sprzątać bałagan jaki zrobiliśmy.
Byłam wdzięczna, że mieliśmy płaszcze. Moja koszulka przez wodę nie wyglądała dobrze.
Zamknęłam budynek, kiedy skończyliśmy i poszliśmy w stronę samochodu Harry'ego.
- Więc, kto powie pani, że nie mogliśmy wykąpać jej królika?
Zaśmiałam się i potrząsnęłam moją głową. - Na pewno nie my. Nie sądzę, żeby zauważyła różnicę.
Przegrzebałam kolekcję płyt Harry'ego, chwyciłam przypadkową i umieściłam ją w odtwarzaczu.
Nie wiedziałam co to za zespół, ale nie pytałam Harry'ego, bo wyglądał słodko, kiedy nucił.
Podjechaliśmy pod mój dom, a ja chwyciłam moje książki i plecak - Widzimy się w szkole.
Harry złapał mnie za ramię, zanim otworzyłam drzwi. - Przepraszam za problemy, które dzisiaj wyrządziłem, ale to wina tego cholernego królika.
- Jest dobrze. Wolę mieć kłopoty, ale żebyś przyszedł tam ponownie niż nie mieć kłopotów i już nigdy ciebie tam nie zobaczyć. Czekaj, zagmatwanie to brzmi.
Harry się zaśmiał. - Zrozumiałem, nie przejmuj się.
Przybliżył się i pocałował mnie w kącik ust. Natychmiast się cofnął i zaczął przepraszać. - To miało być w policzek..
Wzruszyłam ramionami, moje policzki przybrały czerwony kolor. - Jest okey, widzimy się w szkole.
Wyszłam i szybko pobiegłam do domu, chichocząc jak głupkowata dziewczyna, bo Harry mnie pocałował.
Aww, czy każdy rozdział musi być taki słodki? Postaracie się dzisiaj z komentarzami dla mnie, jak i dla autorki? Na pewno się ucieszy. MIłego dnia wszystkim! xxx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro