Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział. 3

Nie czułam się dobrze,gdy wstałam następnego dnia. Miałam ogromny ból głowy i mój alarm w telefonie nie chciał przestać dzwonić.

- Cukiereczku! Czas wstawać, szkoła za godzinę - Powiedziała moja mama z zewnątrz moich drzwi.

Otworzyłam moje oczy i wstałam z łóżka. Było deszczowo, znowu. W tym mieście ciągle pada, przysięgam. Wiem, że mieszkam w Anglii i powinnam być przyzwyczajona, ale dajcie spokój. Jest zima, czy nie powinno spaść chociaż trochę śniegu? 

Wzięłam prysznic i zaplotłam warkocza na środku mojej głowy. Użyłam trochę mascary i balsamu do ust, zmarszczyłam brwi. Dlaczego robię makijaż? To trzyma moje rzęsy razem. Sięgnęłam po kurtkę i plecak, zanim zchodzę na dół. Nie miałam nawet wystarczająco dużo czasu, żeby go spakować.

- Hej, chcesz śniadanie?-Moja mama stała przy blacie z kubkiem kawy w ręku.

- Nie, dziękuje. -Moje oczy powędrowały na wafle, znajdujące się na stole. - Ale chyba wezmę jeden.

Moja mama się uśmiechnęła jak wzięłam jednego i poszłam w kierunku drzwi.

- Umyłaś zęby?- Usłyszałam głos mojej mamy.

- Dlaczego mnie o to pytasz? Jasne, że to zrobiłam.

- Wiesz, zobaczyłam tego chłopaka i pomyślałam sobie...

- Pa mamo, kocham cię. Powiedz tacie, że też go kocham.

- Dobrze, nie będę wnikać. Miłego dnia w szkole, ale ten chłopak.. 

- Widzimy się popołudniu.

Moja mama się zaśmiała - Okey.

Otworzyłam drzwi i prawie dostałam ataku serca.

-Hej Ariella.

Harry stał tam z dwoma kawami i bajglem.

Nie przypominam sobie, żebym mu powiedziała jak mam na imię, więc skąd wie?

- Um cześć.

Zamknęłam drzwi wychodząc na zewnątrz, na przeciwko Harry'ego. Nie ruszył się, zrobiłam krok w jego stronę wogóle go nie dotykając.

- Mam coś dla Ciebie. Cóż, widzę że masz jedzenie, dlatego zatrzymam bajgla dla siebie-Harry uśmiechnął się i podał mi kubek.

Poprawiłam plecak, po tym jak wzięłam kubek i skończyłam jeść wafla. Harry skończył jeść bajgla po trzech ugryzieniach. Zaczęłam się w niego wpatrywać, kiedy zaczął pić swoją kawę.

Jak on tak szybko skończył jeść bajgla? Był on przecież ogromny...

Odwróciłam wzrok od jego ust i zaczęłam wpatrywać się w swoje buty. Zaczęło się we mnie budować zakłopotanie.

Harry stanął przede mną i wziął moje książki, trzymając je w jednej ręce. Jak duże są te jego dłonie?

Spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się nieśmiało - Ja tylko...chciałem wziąć od Ciebie te książki. Wszystko w porządku?

- T-tak wszystko dobrze - Nigdy nie miałam nikogo, kto by nosił moje książki.

Miałam to dziwne uczucie formujące się w brzuchu, odwróciłam wzrok z powrotem na niego. Mam nadzieję, że to nie "te motylki" o których dziewczyny rozmawiają w szkole.

Kiedy doszliśmy do szkoły, otworzył przede mną drzwi i poczekał aż przez nie przejdę. Przeszłam przez nie i natychmiast się zatrzymałam.

Tym razem dziewczyny nie tylko się na mnie patrzyły. One piorunowały mnie wzrokiem. Nie wiedziałam dlaczego, nie zrobiłam im nic złego.

Szybko wzięłam moje książki od Harrego i ruszyłam w stronę sali od angielskiego, czując się niekomfortowo z tymi spojrzeniami. Nic im przecież nie zrobiłam.

Kiedy postawiłam moje książki, usłyszałam uderzenie od strony drzwi. Zerknęłam tam by zobaczyć, że Harry potknął się przez próg.

Bez namysłu, dopadł mnie atak śmiechu. Harry szybko zerknął na mnie, jego oczy były szeroko otwarte, a na jego ustach uformowany był uśmiech.

Skończyłam się śmiać i usiadłam. Harry usiadł obok mnie i przeczesał ręką włosy.

- Twój śmiech jest bardzo ładny.-Wymamrotał.

Czułam, że moje policzki stały się cieplejsze, próbowałam to zatrzymać dla siebie, żeby nie było jeszcze gorzej.

Dziękuje - szepnęłam.

Pani Lynn weszła przez drzwi mierząc nas podejrzliwym wzrokiem. - Czemu rama w drzwiach jest wgnieciona?

Szybko spojrzałam na Harrego i cicho chichotałam, widząc jak Harry mierzy wzrokiem drzwi.

- Nie mam pojęcia, proszę pani.

Przytaknęła i zmarszczyła brwi - Cóż, będę musiała kogoś wezwać, żeby to sprawdził.

Zaśmiałam się ponownie, kiedy Harry cicho gwizdnął, jego oczy wciąż były wpatrzone w drzwi.

----------

Harry zabrał mnie podczas lunchu na dziedziniec, pomimo tego, że było zimno. Już nie padało, tylko wiatr był naprawdę zimny.

Usiadł obok mnie, wyjmując mandarynkę z kieszeni, obierając ją.

Gdzie on to wszystko mieścił?

Potrząsnęłam głową, kiedy zaproponował mi kawałek, chociaż wyglądało to bardzo apetycznie. Nie miałam akurat ochoty na jedzenie.

Harry skoczył i wyrzucił resztki obok siebie, przejeżdzając dłońmi po jeansach.

- Sprawiam, że jesteś szczęśliwa - powiedział cicho, zbijając mnie z tropu.

- Co?

- Kiedy tutaj przyjechałem, byłaś odosobniona i zatracona w swoich myślach. Teraz się uśmiechasz i nawet śmiejesz. Sprawiam, że jesteś szczęśliwa. Myślę, że zasłużyłem za to na nagrodę.

Jego ręka przysunęła się do mojej łapiąc ją i łącząc nasze palce razem.

Pozwoliłam mu na to.

Czy ten rozdział nie jest słodki? Przepraszam, że nie dodałam wtedy rozdziału, ale miałam mały problem (Ktoś się wybiera do mnie z narzędziem, które może zabić? XD). Nie sprawdzałam błędów, więc błagam przymknijcie na nie oko XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro