Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26

  Nie mogłam mówić. Za każdym razem, gdy chciałam coś powiedzieć, po prostu nie mogłam. Harry uśmiechał się szeroko, nadal trzymając klatkę ptaka.


-Więc chcesz? - Zapytał, trzymając swoją wolną rękę w kieszeni.


Przytaknęłam zarzucając mu ramiona na szyję. Odłożył klatkę ptaka na stół, po czym mnie uścisnął.


-Jesteś takim małym gównem - Mruknęłam w jego szyję.


-Tak, ale jestem twoim małym gównem - Odpowiedział, puszczając mnie.


Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam było pocałowanie go, zaskakując go przy tym. Złapałam za jego koniec kołnierza i przyciągnęłam do siebie. Odsunęliśmy się od siebie kilka chwil później, łapiąc oddech.


-Cóż, gdybym wiedział, że będziesz mnie tak całować, zapytałbym Cię wcześniej.


Żartobliwe przeciągnęłam go do siebie, ponownie całując, ale on się uśmiechnął i odsunął, biorąc klatkę ptaka.


Nie pytałam go czy to planował, czy też miał taki kaprys, byłam po prostu szczęśliwa, że zapytał. Nawet jeśli nie lubiłam bali i nawet nie zamierzałam iść, pójdę z Harrym.


-Więc, odniosę to z powrotem. Twój tata powiedział, że możemy już iść - Przytaknęłam i obserwowałam go jak wychodzi przed tym jak wybuchłam śmiechem.


Harry zapytał mnie o bal. I tak nawet jeśli się spotykaliśmy i w ogóle, on wciąż mnie nie zapytał. Przestałam się śmiać, kiedy Harry wrócił.


- Twoje rzeczy są w moim samochodzie - Powiedział.


Powiesiłam swój fartuch na wieszaku i wzięłam go za rękę, po czym wyszliśmy z pokoju.


Moi rodzice stali w sposób jakby się skradali, uśmiechnęli się do mnie, kiedy wyszliśmy. Oni wiedzieli, że chce się zapytać.


-Harry, czy moi rodzice wiedzieli, że chcesz się mnie zapytać? - Zapytałam, wsiadając do samochodu.


-Nie - Potrząsnął głową.


Uniosłam jedną brew, a on westchnął - Okay, może. Nie jesteś zła, prawda?


Pochyliłam się i pocałowałam go w policzek - Nie, myślę, że to... miłe.


-Miłe?


-Tak.


Harry zaprzestał na tym, pytając się mnie tylko o to, czy chcę coś zjeść. Oczywiście, odpowiedziałam, że tak, więc zatrzymaliśmy się w jakiejś restauracji. Dopiero po złożeniu zamówień się odezwał.


-Ja... Umm... Myślałem, że powiesz nie.


-Dlaczego? - Zapytałam, biorąc łyk napoju. Harry pokiwał głową - Nie wiem. Myślałem, że nie chcesz iść.


-Cóż, chcę - Uśmiechnęłam się co odwzajemnił, po czym złapał za moją rękę na stole.


---



Reszta tygodnia minęła szybko. Harry był o wiele bardziej czuły w stosunku do mnie, a ja na to nie narzekałam. Moja mama nie pytała o niego, ale wiedziałam, że było coś na rzeczy i przekonałam się o tym w sobotni poranek.


-Idziemy dzisiaj kupić sukienkę!


-Co my robimy?


-Ja i Anne zabieramy Cię dzisiaj do sklepu z sukienkami. Myślałaś, że puszczę Cię tak po prostu na bal bez ładnej sukienki?


Nie mogłam nic powiedzieć, moja mama nigdzie, by mnie nie puściła. Poklepała mnie w ramie - Idź się ubrać, widzimy się w salonie.


Poszłam na górę się ubrać. Harry wysłał mi wiadomość mówiącą „Powodzenia", oczywiście, że wiedział. Po umyciu zębów i ubrania płaszcza byłam gotowa.


Anne przytuliła mnie, kiedy spotkałam ją w salonie - Gemma też idzie?


Pokręciła głową, wzdychając - Nie, musiała wrócić do szkoły.


Przytaknęłam obserwując kobiety, aż do drzwi. Było wciąż chłodno, jednak było mi gorąco w płaszczu Harry'ego.



-Więc gdzie najpierw? - Moja mam zapytała Anne. Nie dosłyszałam jej odpowiedzi, ponieważ miałam już słuchawki w uszach.


Rozmawianie z Harrym wydawało się jedyną opcją, więc robiłam to do czasu, aż samochód się nie zatrzymał. Włożyłam swój telefon z powrotem do kieszeni i wysiadłam z pojazdu.


Byłam pewna, że nie znajdujemy się w tym samym mieście. Faktycznie, nigdy tutaj nie byłam.


-Hej, gdzie jesteśmy? - Zapytałam mamy.


-Jesteśmy dwie godziny od naszego miasta, Anne zasugerowała, żebyśmy tu przyjechały. Powiedziała, że tutaj mają najładniejsze sukienki. - Anne przytaknęła, dając znak, byśmy za nią szły.


-Gemma przywiozła mnie tutaj, kiedy przyjechała na święta, a teraz chodźmy na zakupy!


Byłyśmy tam już z trzy godziny, a ja byłam zmęczona, głodna i naprawdę chciałam zobaczyć się z Harrym. Sukienki były ciągle za krótkie, za długie, za ciemne lub za jasne.


Anne westchnęła po raz pięćdziesiąty - Okay, to jest ostatnia sukienka.


Wzięłam ją od niej i przymierzyłam. Przegładziłam ją i wyszłam z przymierzalni.


Anne i moja mama natychmiast się uśmiechnęły - Oh, kocham to.


Spojrzałam się w dół i uśmiechnęłam, aktualnie mi się podobała. Była czarno biała, czarna u góry i przechodząca w ładny kwiatowy wzór, a dół był śnieżno biały.


-Też mi się podoba - Pod warunkiem, że była ona ostatnia.


-Okay ściągnij sukienkę i spotkamy się za chwilę.


-Czekaj, to nie ja mam za to zapłacić?


Moja mama zaśmiała się - Nie, to moja robota.


Po zabraniu i zapłaceniu za sukienkę, zdecydowałyśmy się pójść coś zjeść. Większość czasu spędziłyśmy na rozmawianiu o balu. Miał być on 22 lutego, czyli za mniej niż miesiąc.


Kiedy wróciliśmy do domu, położyłam się do łóżka. Sklepy z sukienkami były wyczerpujące. Zobaczyłam Harry'ego chodzącego po swoim pokoju i zdecydowałam się do niego napisać.


Widzę Cię.


Naprawdę, teraz?


Taak.


Harry odsłonił zasłony i się uśmiechnął. Uśmiechnęłam się do niego, a on ponownie zasłonił okno.


Wyglądasz na naprawdę zmęczoną, dobranoc kochanie.


Uśmiechnęłam się odłożyłam telefon na stolik obok, po czym zamknęłam oczy. Harry był taki słodki, że czasami nie mogłam uwierzyć, że jest prawdziwy. 


Strasznie podoba mi się ten rozdział, chociaż myślę, że przetłumaczyłam go fatalnie. Przepraszam również, za tak dużą przerwę, jednak nie miałam jak pisać/tłumaczyć rozdziały, mam nadzieje, że rozumiecie.


Czekam na waszą opinię, bardzo mnie to motywuje do tłumaczenia kolejnych rozdziałów, a zostało ich jedynie 4. Po zatym zapraszam rówież na swoje ff - Naznaczona x


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro