Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

38

Obudziłam się i zobaczyłam, że Bryana nie ma w łóżku, ale zostawił telefon więc postanowiłam zrobić sobie zdjęcia. Odblokowałam telefon i uśmiechnełam się na widok tapety, na której byłam ja całująca Bryana. Porobiłam parę selfie, a z łazienki wyszedł chłopak.

-Zostawić na chwilę telefon-zaśmiał się nagi chłopak.

-Weź się ubierz-powiedziałam trochę zawstydzona, nie wiem dlaczego, ale za każdym razem gdy widzę jego idealne ciało się zawstydzam.

-Nie mów, że ci się nie podoba-zaśmiał się i zaczął się do mnie zbliżać.

-Nie no co ty...-powiedziałam, a on wskoczył do łóżka i zaczął się dobierać do moich majtek.

-No Vickuś-powiedział błagalnie, gdy próbowałam wyciągnąc jego reke z majtek. Ale wyszło na to, że zaczeliśmy się całować, a palec chłopaka wszedł we mnie. Poruszał nim energicznie, a drugą ręką bawił się moimi piersiami. Wydałam z siebie jęk rozkoszy, a on uśmiechnął się i szybko ściągnął mi majtki do końca. Wyciągnął ze mnie palec i oblizał go.

-Jesteś smaczna- zaśmiał się, a ja pewnie byłam czerwona jak burak. Następnie rozchylił bardziej moje nogi i wszedł we mnie całą dlugością swojego ogromnego kutasa. Jęknełam, a on strzelił mi uśmiech i złączył nasze usta. Oplotłam nogami jego biodra, a paznokcie wbiłam w jego plecy pewnie zostawiając czerwone ślady. Nagle zwolnił swoje ruchy i ciężko dyszał, wiedziałam, że jest równie blisko jak ja. Po chwili doszłam, a on za mną.

-My to jestśmy zgrani-zaśmiał się

-Dlatego jesteśmu razem-odpowiedziałam i cmoknełam go w nos. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki się ogarnąć. Okąpałam się i postanowiłam wrócić do swojego pokoju, żeby się przebrać i pomalować.

Weszłam do pokoju z nadzieją, że nie zobacze Michelle znowu w jakieś intymnej sytuacji.

-No hej Vicky, gdzie spałaś?-zapytała uśmiechnięta.

-No a jak myślisz? W ogóle to co tu się wczoraj odjebało ja się ciebie pytam

-No to co widziałaś, ale przyznam głupio mi-powiedziała.

-Michelle kurwa ty zdradziłaś Jasona-powiedziałam i usiadłam obok dziewczyny na łóżku.

-Wiem...kurwa Vicky, ale nigdy nie czułam nic takiego do chłopaka jak poczułam do Martina. Wydaje mi się, że już nie kocham Jasona-powiedziała ze łzami w oczach.

-Nie kochasz go bo co? Bo z Martinem było ci dobrze w łóżku?!

-Nie nie o to chodzi...jeśli bym na prawde kochała Jasona to bym chyba tęskniła za nim. A ja nic, obojętne mi to, za to cały czas myśle o Martinie, o jego oczach, zapachu, dotyku. Kurwa Vicky nie wiem co się ze mną dzieje.

-Wiesz, że musisz o tym powiedzieć Jasonowi-powiedziałam i przytuliłam dziewczyne.

-Wiem i powiem mu to od razu jak wrócimy, ale nie chce go skrzywdzić. Boję się tej rozmowy.

-Kochanie wiem, że się boisz, ale musisz mu o tym powiedzieć bo i tak się kiedyś dowie....ale w sumie to Martin jest w Paryżu ty w Londynie to nie ma sensu-powiedziałam

-Wiem o tym, ale istnieją związki na odległość. A z Jasonem i tak to musze zakonczyć-powiedziała dzieczyna, a ja uznałam niech robi co chce i poszłam do łazienki się pomalować.

Gdy już się pomalowałam to ubrałam się w czarne rurki i biały crop top. Michelle ubrała się w jeansy i koszule i zeszłyśmy razem na śniadanie. Wszyscy siedzili już przy stole, więc zjadłam śniadanie i ruszyliśmy w miasto. Dzisiaj jest ostatni dzień i możemy go spędzić jak chcemy, więc postanowiliśmy iść na zakupy. Zajeło nam to chyba z 4 godziny, aż chlopcy już tak marudzili, że postanowiliśmy iśc na piwo, żeby polepszyć ich nastrój. Chłopcy zostali w barze, a my postanowiłysmy iść do jeszcze dwóch sklepów. Wróciłyśmy do baru, a Bryan i Michael miał już banie.

-Dobra chodzcie jeszcze na plac obok wieży i zwijamy przygotować się na ostatnią impreze-powiedziała Kate, a więc pomogłam swojemu najebanemu chłopakowi wstać i ruszyliśmy.

Po 10 minutach jazdy metrem byliśmy już na miejscu. Usiedliśmy wszyscy na trawie i zaczeliśmy jeść rogaliki, ktore Adam zajebał rano ze śniadania. Siedzieliśmy tym chyba z godzine, aż Michael z Bryanem wytrzeźwieli.

-Ejj czekacje ja mam jeszcze coś dobrego-powedział Bryan i wyciągnął z kieszeni pudełeczko z blantami.

-Bryan serio?-zapytałam z wyrzutem.

-No co skarbie? Dla ciebie też mam-uśmiechnął się, a ja wyciagnełam ręke po jointa. Bryan dał każdemu po jednym, no prawie bo Jessica i Kate nie jarają. Wszyscy zaczeliśmy palić i po 10 minutach byliśmy pokopceni. Leżałam na Bryanie i bawiłam się jego włosami.

-Seks z rana jak śmietana-powiedział mój glupi chłopak.

-No było grobo, dobrze, że nie przyszedłem rano do pokoju-zaśmiał się Nathan.

-Cichooo nic nie było-broniłam się, a ja Bryan zaczął wydawać z siebie głupie dziwięki niby przypominające jęki.

-Dobra zwijamy się bo jeszcze na impreze trzeba iść, a już jest 19-powiedziała Michelle, a ja wiedziałam, że jej się spieszy bo spotka tam Martina Sunday.

Wróciliśmy do hotelu, a ja z Michelle położylyśmy się do mojego łóżka i postanowiłyśmy się chwilę przespać. Po godzinie spania obudziłam dziewczyne i zaczełyśmy się szykować na impreze. Wziełam szybki przysznić, pokręciłam lekką włosy i poprawiłam makijaż. Ubrałam się w jasną różową rozkloszowaną sukienkę i pudrowe szpilki, a Michelle w czarną   przylegającą koronkową sukienkę i do tego czarne platformy. Około 22 poszłyśmy do pokoju Kate i Jessicy, które jeszcze się szykowały i po 20 minutach spotakałyśmy się z chłopakami przed hotelem, gdzie czekaliśmy na taksówkę. Chwilę później byliśmy już w klubie. I przysięgam, że to był największy klub w jakim kiedykolwiek byłam. Zajeliśmy loże i zaczęła się zabawa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro