32
Obudziłam się i czułam się o wiele lepiej i postanowiłam iść do szkoły. Poszłam do łazienki, okąpałam się i pomalowałam się troche mocniej niż zazwyczaj bo nadal wyglądałam przez ten katar jak kupa. Ubrałam się w białe rurki i różową zwiewną koszulę.
Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Bryana jak stoi przy mojej szafce i ogląda moją bielizne.
-Moge wiedzieć co ty robisz ?-zapytałam
-No powiem ci, że sporą masz tą kolekcje-zaśmiał się.
-Dobra weź przestań-próbowałam zamknąć szafke i zabrać chłopakowi moje koronkowe majtki, którymi się bawił.
-Pewnie wyglądasz w nich jak bogini-zaśmiał się i objął mnie tali.
-Ej! Ja we wszystkim tak wyglądam-uśmiechnełam się głupio.
-Ahh no tak przepraszam, ale najlepiej wyglądasz nago-powiedział i złączył nasze usta.
-Nie bajeruj, tylko się szykuj do szkoły-powiedziałam i zaczełam suszyć włosy.
-Musimy wjechać do mnie po rzeczy-powiedział chłopak, a ja się zgodziłam.
Po wysuszeniu włosów, spiełam je w kucyk i zeszliśmy na dół. Zrobiłam dla chłopaka kawe i tosty, a dla siebie herbatę.
-Czemu nie jesz?-zapytał.
-Nie jestem głodna-odpowiedziałam, a chłopak zakąńczył temat, a mnie to ucieszyło.
Po 15 minutach drogi byliśmy już u Bryana. Nikogo nie było bo już wyszli do szkoły.
-Ej może nie pójdziemy, bo i tak jesteśmy spóźnieni-powiedział chłopak.
-Nie już za dużo mamy zaległości-powiedziałam, a chłopak przewrócił oczami i poszedł do łazienki.
Po 10 minutach Bryan wyszedł z łaznieki ubrany i szary dres z nike i białą koszulkę.
-Ej jestem głodny, zrobisz mi misiu nalesniki?-zapytał i spojrzał błagalnym wzrokiem.
-Ugh..no dobra ale szybko i lecimy do szkoły-zgodziłam się tylko ze względu na ten jego wzrok. Nie umiem się mu oprzeć.
Zeszliśmy na dół i zaczełam robić chłopakowi naleśniki, a on oparł się o kuchenny blat i mi się przyglądał.
-Co się tak patrzysz?-zapytałam.
-Bo strasznie mnie jarasz-uśmiechnął się.
Zrobiłam Bryanowi naleśniki z nutellą i usiadłam na stół by mu się przyglądać. Nagle on podszedł do mnie i wymazał mi nos i usta nutellą.
-Bryan kurwa!-krzyknełam, a on się ze mnie śmiał.
-Musisz mnie teraz umyć-powiedziałam, a on podszedł do mnie i zaczął mnie lizać. Po chwili spojrzał mi prosto w oczy i wbił się namiętnie w moje usta. Widziałam w jego oczach porządanie. Chłopak stał w moim rozkroku i rozpinał mi koszulę, ja wplątałam swoje dłonie w jego włosy i się nimi bawiłam. Gdy chłopak pozbył się mojej koszuli, szybkim ruchem ściągnął stanik i rzucił gdzieś. Bryan ujął moje piersi i masował je. Po chwili nie mieliśmy już ubrań. Bryan całował mnie namiętnie po szyji, rozszerzył moje nogi i wszedł we mnie całą swoją długością. Wydałam z siebie jęk i wbiłam paznokcie w plecy chłopaka.
-Wszystko okej?-zapytał, na co ja kiwnełam głową
Chłopak złączył nasze usta i zaczął się co raz szybciej poruszać. Ja oplątłam nogami jego biodra, przyciągając go bliżej. On wydał z siebie jęk rozkoszy i wiedziałam, że jest blisko. Bryan poruszał się we mnie, a rękami pieścił moje piersi. Wydałam z siebie jęk bo już byłam blisko. Chłopak głębokim ruchem wszedł we mnie i doszedł, a ja chwile później.
-Vicky jesteś najlepsza-pocałował mnie.
-No brawo-zaśmiałam się.
-Kurwa Vicky, mam nadzieje, że bierzesz tabletki.
-Biorę, nie rób ze mnie idiotki- zaczełam brać jakiś czas temu bo wiedziałam, że prędzej czy później się przydadzą.
-Coś tam mówiłaś, że mieliśmy iść do szkoły-zaśmiał się Bryan.
-No i tak się nie opłacało bo byliśmy spóźnieni-uśmiechnełam się, a chłopak zaczął się śmiać.
Bryan leżał na kanapie i oglądał jakiś mecz, a ja wziełam prysznic. Później pojechaliśmy pod szkołe, bo Bryan miał trening, a ja postanowiłam, że zaczekam na dziewczyny, które za 20 minut kończą lekcje.
Pocałowałam chłopaka na porzegnanie i usiadłam na ławce pod szkołą, kiedy usłyszałam, że ktoś coś do mnie mówi.
-Pano Evans, mówie coś do pani-powiedziała babka z matmy tym swoim wkurwiającym głosem.
-Nie usłyszałam Pani
-Dlaczego nie chodzisz do szkoły? Wasz wyjazd już się skończył i czas się zabrać do roboty-mówiła z takim wkurwem na ryju jakbym jej kota zabiła.
-Yyy wiem, ale wczoraj miałam gorączkę, a dzisiaj byłam u lekarza. Ups kłamstwo tak na prawde piepszyłam się ze swoim chłopakiem suko.
-Dobrze w takim razie, proszę przynieść karteczkę od mamy. Do jutra Pano Evans-uśmiechnełam się sztucznie, a ona odeszła.
-Vicky suko! Co ty tu robisz ?-krzykneła Michelle.
-Stoję-odpowiedziałam.
-Przecież jesteś chora-powiedziała Kate.
-No już nie, idzimy gdzieś?-zapytała.
-Ooo chodzicie do galerii do KFC prosze, jestem strasznie głodna-powiedziała Jessica, a my się zgodziłyśmy.
Po 15 minutach byłyśmy w już w KFC.
Zamówiłam sobie sałatkę i shake. Usiadłyśmy przy stole i zaczełyśmy rozmawiać.
-Idziecie jutro na impreze?-zapytała Michelle
-Jaką znowu impreze?-zapytała Kate
-No mamy z Jessonem miesięcznice i z tej okazji idziemy na melanż-zaśmiała się Michielle, a Jessica prawie udławiła się frytką.
-Serio? On z tobą już miesiąc wytrzymał?-śmiała się Jessica, a Michelle pokazała jej środkowy palec.
Skończyłyśmy jeść i wróciłyśmy do domu. Po drodze kupiłam sobie jeszcze 2 browary, żeby mi się lepiej uczyło. Taa miałam się uczyć na sprawdzian z chemii, bo jak znowu bym dostała pałe to jeszcze baba z chemii się czepiała, a mi matematyczka w zupełności wystarczy. Usiadłam na łóżku i zaczełam przeglądać notatki kiedy dostałam smsa.
Od Bryan: Co robisz kochanie?
Do Bryan: Ucze się na chemie ;c
Od Bryan: Od kiedy ty się uczysz? ;')
Do Bryan: Sama nie wiem, ale Tobie też by się przydało ;*
Pisaliśmy jeszcze dobre 2 godziny i zupełnie zapomniałam, że miałam się uczyć. Dobra pierdole to. Położyłam się do łóżka i zaczełam przeglądać Tumblr i nawet nie wiem kiedy zasnełam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro