Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30

Obudziłam się w naszym pokoju, nie wiem ja się tam znalazłam, ale to mało istotne. Bryan wyznał mi miłośc i jesteśmy razem. Jest mój, a ja jestem jego. To co wczoraj się stało było niesamowite.

-Hej kochanie-powiedział Bryan, wyrywając mnie ze swoich myśli.

-No hej skarbie mój-uśmiechnełam się.

-Idziemy jeszcze na basen przed wyjazdem?-zapytał chłopak.

-Jasne, tylko się ogarne i lecimy-pocałowałam go i pobiegłam do łazienki.

Kiedy "biegłam" do łazienki, poczułam lekki ból między nogami. W sumie, jeśli jego penis jest taki ogromny to nie dziwie się, że mnie boli. Ale opłacało się bo było mega.
Wziełam szybki prysznic i ubrałam się w czarny strój kąpielowy, a na niego założyłam bordowy kombinezon. Pomalowałam rzęsy wodoodpornym tuszem i spiełam włosy w koka. Kiedy wyszłam z łaznienki Bryan stał na balkonie i palił papierosa.

-Dlaczego palisz?-zapytałam.

-Odsterowuje się, a czemu pytasz?

-Stresujesz się teraz?-zapytałam.

-Teraz nie-odpowiedział i wpatrzony w podłoge.

-Więc nie powinnieneś palić...nie myśl, że ci zabraniam, ale to niszczy twoje zdrowie.

-I tak już jestestem zniszczony-powiedział i poszedł do łazienki.

Siedziałam na balkonie jeszcze z 10 minut, aż z łazienki wyszedł chłopak i wyszliśmy z pokoju.

-Może pójdziemy na ten basen na dachu?-zapytał Bryan.

-Przecież on jest niby zamknięty-powiedziałam zdziwona.

-Dla nas jest otwarty-zaśmiał się i pociągnął mnie za rękę do windy.
Wjechaliśmy na samą góre i wyszliśmy na dach. Był tam duży basen i barek, a wokół niego leżaki.
Podeszliśmy do baru i Bryan zamówił dla nas gofry z bitą śmietaną i owocami oraz koktajl malinowy.

-Jak to zrobiłeś? Jak mogliśmy wejść na zamknięty basen i jeszcze do tego zrobią nam gofry i koktajl?-zapytałam zdziwiona bo ten chłopak cały czas mnie zaskakuje.

-Widzisz mam swoje sposoby. Wystarczyło wybłagać i zapłacić właścicielowi hotelu no i proszę cały basen tylko dla nas-uśmiechnął się.

-Jesteś niesamowity. Zawsze musisz mieć to co chcesz co nie?-zaśmiałam się.

-Tak, a po za tym zrobiłem do dla Ciebie. Dla mojej dziewczyny wszystko-powiedział, a ja go pocałowałam.
Kurwa dla MOJEJ DZIEWCZYNY jak to pięknie brzmi!!

Zjedliśmy gofry i chwile późnje Bryan podniósł mnie i wskoczył do wody.

-Gratulacje...zjebałeś cały urok-powiedziałam.

-Też cię kocham-powiedział i wbił się w moje usta. Całowaliśmy się chwilę, a później oparliśmy się o krawędz basenu i podziwialiśmy widoki. To miejsce jest zajebiste. Wyszliśmy z wody, dokończyliśmy koktajle i wróciliśmy do pokoju żeby się spakować. Poszłam do łazienki zwróciłam całe śniadanie i postanowiłam odswieżyc się przed podróżą. Okąpałam się, umyłam włosy i pomalowałam. Poźniej spakowałam się i zaczełam się ubierać, ubrałam dresowe spodenki i białą koszulkę z adidasa.

-Jestem już gotowy od godziny, a ty się dalej nie spakowałaś-zaśmiał się chłopak, grający na telefonie.

-Jak nie? Właśnie skończyłam-usmiechnęłam się.

-Barwo, musimy już jechać-powiedział i zabrał nasze torby.

W samolocie siedziałam przy oknie obok Bryana i Jessicy.

-Możesz mi właściwie powiedzieć, dlaczego nie siedziesz z Thomasem?-zapytałam dziewczyny, która była strasznie wkurzona.

-Bo mnie wkurzył i się pokłóciliśmy, ale to jest w 100% jego wina!!

-To co zrobił?-zapytałam

-Oglądał się za jakąś brzydką suką, a później jak zaczełam się po nim drzeć to jeszcze mi wyjechał z tekstem, że znowu sobie coś wymyślam i że powinnam się leczyć-krzyczała Jessica, a Bryan nie chcąc tego sluchać włożył słuchawki i śmiał się z całej tej sytuacji.

-Jeszcze będzie cię przepraszał i prosił, żebyś się z nim poszła leczyć. Jesteście oby dwoje tacy chorzy, że musicie być razem-powiedziałam i zaczełyśmy się śmiać.

Jessica zasneła, a mi jakoś też się zachciało, więc położyłam się na Bryanie, który znowu grał w jakąś głupią gre na telefonie.

Wyloądowaliśmy i wszyscy stwierdzili, że są głodni i poszliśmy do McDonald'a. Zamówiłam sobie tylko shake, ale Bryan karmił mnie swoimi frytkami, więc się najadłam. Dawaliśmy sobie co jakiś czas buziaki i widziałam, że Kate dziwinie się na nas patrzy.

-No co?-zapytałam Kate, a wszyscy zwrócili swoją uwage na mnie.

-Czemu wy do kurwy nie jesteście razem?!-powiedziała dziewczyna.

-Jesteśmy.-powiedział Bryan, a ja byłam w szoku, ża sam się tak szybko do tego przyznał. Myślałam, że chce to trzymać w tajemnicy bo przecież on jest taki zły i nie bawi się w związki.

-Co?! Dlaczego nic nie mówiłaś?!-krzykneła Kate.

-Nie było okazji-uśmiechnełam się do niej.

Dziewczyny były ucieszone ta informacją, a chłopcy znalezli kolejny powód do picia. I poszliśmy do sklepu kupiliśmy browary i poszliśmy z nimi do parku. Siedzieliśmy tam do 22 i pojechaliśmy każdy do domu, żeby się rozpakować. Bryan podwiózł mnie do domu, pocałowałam go i umówiliśmy się na jutro. Ledwo co weszłam do domu, a matka znowu się o coś czepia.

-Podobno samolot miałaś o 14 a jest prawie 23 gdzie ty byłaś?-krzykneła.

-Boże samolot się opóźnił, a później poszliśmy coś zjeść.

-A ja ci obiad zrobiłam, no ale dobra opowiadaj jak było-mówiła już spokojnie, nie wiem okres ma czy coś krzyczy, a później normalnie do mnie mówi.

-Fajnie, jutro pogadamy jestem zmęczona-powiedziałam i już chciałam wchodzić na góre, kiedy zakreciło mi się w głowie i prawie upadłam.

-Boże Vicky wszystko dobrze?-podbiegła do mnie mama.

-Tak tylko na prawde jestem zmęczona.

-Czy ty w ogóle cos tam jadłaś?

-Tak, nie zaczynaj znowu. Dobranoc-powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Rozebrałam się i położyłam do łóżka, kiedy usłyszałam smsa.

Od Bryan: Dobranoc Moja Księżniczko ;*

Do Bryan:Dobranoc Kochanie ♡

Odpisałam z uśmiechem na ustach i zasnełam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro