30
Obudziłam się w naszym pokoju, nie wiem ja się tam znalazłam, ale to mało istotne. Bryan wyznał mi miłośc i jesteśmy razem. Jest mój, a ja jestem jego. To co wczoraj się stało było niesamowite.
-Hej kochanie-powiedział Bryan, wyrywając mnie ze swoich myśli.
-No hej skarbie mój-uśmiechnełam się.
-Idziemy jeszcze na basen przed wyjazdem?-zapytał chłopak.
-Jasne, tylko się ogarne i lecimy-pocałowałam go i pobiegłam do łazienki.
Kiedy "biegłam" do łazienki, poczułam lekki ból między nogami. W sumie, jeśli jego penis jest taki ogromny to nie dziwie się, że mnie boli. Ale opłacało się bo było mega.
Wziełam szybki prysznic i ubrałam się w czarny strój kąpielowy, a na niego założyłam bordowy kombinezon. Pomalowałam rzęsy wodoodpornym tuszem i spiełam włosy w koka. Kiedy wyszłam z łaznienki Bryan stał na balkonie i palił papierosa.
-Dlaczego palisz?-zapytałam.
-Odsterowuje się, a czemu pytasz?
-Stresujesz się teraz?-zapytałam.
-Teraz nie-odpowiedział i wpatrzony w podłoge.
-Więc nie powinnieneś palić...nie myśl, że ci zabraniam, ale to niszczy twoje zdrowie.
-I tak już jestestem zniszczony-powiedział i poszedł do łazienki.
Siedziałam na balkonie jeszcze z 10 minut, aż z łazienki wyszedł chłopak i wyszliśmy z pokoju.
-Może pójdziemy na ten basen na dachu?-zapytał Bryan.
-Przecież on jest niby zamknięty-powiedziałam zdziwona.
-Dla nas jest otwarty-zaśmiał się i pociągnął mnie za rękę do windy.
Wjechaliśmy na samą góre i wyszliśmy na dach. Był tam duży basen i barek, a wokół niego leżaki.
Podeszliśmy do baru i Bryan zamówił dla nas gofry z bitą śmietaną i owocami oraz koktajl malinowy.
-Jak to zrobiłeś? Jak mogliśmy wejść na zamknięty basen i jeszcze do tego zrobią nam gofry i koktajl?-zapytałam zdziwiona bo ten chłopak cały czas mnie zaskakuje.
-Widzisz mam swoje sposoby. Wystarczyło wybłagać i zapłacić właścicielowi hotelu no i proszę cały basen tylko dla nas-uśmiechnął się.
-Jesteś niesamowity. Zawsze musisz mieć to co chcesz co nie?-zaśmiałam się.
-Tak, a po za tym zrobiłem do dla Ciebie. Dla mojej dziewczyny wszystko-powiedział, a ja go pocałowałam.
Kurwa dla MOJEJ DZIEWCZYNY jak to pięknie brzmi!!
Zjedliśmy gofry i chwile późnje Bryan podniósł mnie i wskoczył do wody.
-Gratulacje...zjebałeś cały urok-powiedziałam.
-Też cię kocham-powiedział i wbił się w moje usta. Całowaliśmy się chwilę, a później oparliśmy się o krawędz basenu i podziwialiśmy widoki. To miejsce jest zajebiste. Wyszliśmy z wody, dokończyliśmy koktajle i wróciliśmy do pokoju żeby się spakować. Poszłam do łazienki zwróciłam całe śniadanie i postanowiłam odswieżyc się przed podróżą. Okąpałam się, umyłam włosy i pomalowałam. Poźniej spakowałam się i zaczełam się ubierać, ubrałam dresowe spodenki i białą koszulkę z adidasa.
-Jestem już gotowy od godziny, a ty się dalej nie spakowałaś-zaśmiał się chłopak, grający na telefonie.
-Jak nie? Właśnie skończyłam-usmiechnęłam się.
-Barwo, musimy już jechać-powiedział i zabrał nasze torby.
W samolocie siedziałam przy oknie obok Bryana i Jessicy.
-Możesz mi właściwie powiedzieć, dlaczego nie siedziesz z Thomasem?-zapytałam dziewczyny, która była strasznie wkurzona.
-Bo mnie wkurzył i się pokłóciliśmy, ale to jest w 100% jego wina!!
-To co zrobił?-zapytałam
-Oglądał się za jakąś brzydką suką, a później jak zaczełam się po nim drzeć to jeszcze mi wyjechał z tekstem, że znowu sobie coś wymyślam i że powinnam się leczyć-krzyczała Jessica, a Bryan nie chcąc tego sluchać włożył słuchawki i śmiał się z całej tej sytuacji.
-Jeszcze będzie cię przepraszał i prosił, żebyś się z nim poszła leczyć. Jesteście oby dwoje tacy chorzy, że musicie być razem-powiedziałam i zaczełyśmy się śmiać.
Jessica zasneła, a mi jakoś też się zachciało, więc położyłam się na Bryanie, który znowu grał w jakąś głupią gre na telefonie.
Wyloądowaliśmy i wszyscy stwierdzili, że są głodni i poszliśmy do McDonald'a. Zamówiłam sobie tylko shake, ale Bryan karmił mnie swoimi frytkami, więc się najadłam. Dawaliśmy sobie co jakiś czas buziaki i widziałam, że Kate dziwinie się na nas patrzy.
-No co?-zapytałam Kate, a wszyscy zwrócili swoją uwage na mnie.
-Czemu wy do kurwy nie jesteście razem?!-powiedziała dziewczyna.
-Jesteśmy.-powiedział Bryan, a ja byłam w szoku, ża sam się tak szybko do tego przyznał. Myślałam, że chce to trzymać w tajemnicy bo przecież on jest taki zły i nie bawi się w związki.
-Co?! Dlaczego nic nie mówiłaś?!-krzykneła Kate.
-Nie było okazji-uśmiechnełam się do niej.
Dziewczyny były ucieszone ta informacją, a chłopcy znalezli kolejny powód do picia. I poszliśmy do sklepu kupiliśmy browary i poszliśmy z nimi do parku. Siedzieliśmy tam do 22 i pojechaliśmy każdy do domu, żeby się rozpakować. Bryan podwiózł mnie do domu, pocałowałam go i umówiliśmy się na jutro. Ledwo co weszłam do domu, a matka znowu się o coś czepia.
-Podobno samolot miałaś o 14 a jest prawie 23 gdzie ty byłaś?-krzykneła.
-Boże samolot się opóźnił, a później poszliśmy coś zjeść.
-A ja ci obiad zrobiłam, no ale dobra opowiadaj jak było-mówiła już spokojnie, nie wiem okres ma czy coś krzyczy, a później normalnie do mnie mówi.
-Fajnie, jutro pogadamy jestem zmęczona-powiedziałam i już chciałam wchodzić na góre, kiedy zakreciło mi się w głowie i prawie upadłam.
-Boże Vicky wszystko dobrze?-podbiegła do mnie mama.
-Tak tylko na prawde jestem zmęczona.
-Czy ty w ogóle cos tam jadłaś?
-Tak, nie zaczynaj znowu. Dobranoc-powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Rozebrałam się i położyłam do łóżka, kiedy usłyszałam smsa.
Od Bryan: Dobranoc Moja Księżniczko ;*
Do Bryan:Dobranoc Kochanie ♡
Odpisałam z uśmiechem na ustach i zasnełam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro