18
Wstałam o 7 i poszłam do łazienki, wziełam szybki prysznic, umyłam włosy i pomalowałam się. Ubrałam czarne rurki z wysokim stanem i biały crop top, włosy wysuszyłam i zostawiłam rozpuszczone.
Wziełam torbę i zeszłam na dół, a tam czekała na mnie Kate i Michelle i chwile później podjechał Thoms z Jessicą.
W szkole zobaczyłyśmy chłopaków, więc podeszłyśmy się przywitać. Bryan stał po drugiej stronie korytarza i rozmawiał z Natashą, kiedy mnie zobaczył podszedł i mnie pocałował. Natasha zmierzyła mnie wzrokiem, a ja posłałam jej uśmiech.
Wolał podejść do mnie niż z tobą rozmawiać suko.
-Przyjdziesz na nasz trening po lekcjach?-zapytał cały czas trzymiąc mnie w uścisku.
-Po lekcjach nie moge, mamy trening cheerleaderek
-Jesteś cheerleaderką?-zapytał zaskoczony
-Jestem razem z Kate i Michelle
-Dlaczego nic nie mówiłaś?
-Bo nie pytałeś-uśmiechnełam się i ustaliliśmy, że jak skończe trening to poczekam na Bryana i razem pojedziemy do domu.
-Heeej dzisiaj o 19 idziemy do Rachel zrobić sobie kolczyki-powiedziała Jessica. Rachel to znajoma Jessicy, która ma własny salon tatuaży.
-Że co ?- zapytała Kate
-No umówiłam nas na przebijanie, ja robie smile, a wy co tam chcecie-uśmiechneła się Jessica.
Lekcje mineły dość szybko i zaczął się trening na moje nie szczęście na boisku, gdzie trenowała drużyna Bryana. Kiedy trener chłopaków odeszedł na chwile ci zamiast biegać rozsiedli się na trawie i gapili się na nas. Zaczełyśmy robić nasz układ, a ci gwizdali jak pojebani, do mementu aż ich trener nie wrócił i zaczął się po nich drzeć.Debile.
Po treningu porzegnałam się z dziewczynami i poszłam pod szatnie chłopaków. Po 10 minutach wyszedł z niej Bryan.
-Hejj moja gimnastyczko-pocałował mnie i objął ramieniem.
-Hejj Evans fajny masz tyłek- krzyknął kolega Bryana,o ile mi wiadomo to nazywa się Mike.
-Nie gapić się cwele! On jest mój-zaczął się śmiać i weszliśmy do samochodu chłopaka.
-To gdzie jedziemy zjeść-zapytał
-W sumie nie jestem głodna jestem, ale nie zjem.
-Jak możesz nie być głoda po całym dniu nie jedzienia?
-Przecież był lunch był, ale nie jadłam.
-Widziałem, że jadłaś tylko jabłko. Vicky widzę, że unikasz jedzenia i nie rozumiem, dlaczego tak jest ?-zapytal i spojrzał na mnie tym smutnym wzrokiem.
-Po prostu nie chce jeść, od jedzenia się tyje, a ja już jestem wystarczająco gruba!-czułam, że zaraz się rozpłacze.
-Co pierdolisz Vicky? Nie jesteś gruba twoje ciało jest idealne, nie wiesz jak działasz na facetów-powiedział i lekko się uśmiechnął.
-Możemy już jechać?
-Nie dopóki mi nie obiecasz, że zaczniesz normalnie jeść-złapał mnie za ręke.
-Obiecuję kłamie- odjechał.
Bryan zatrzymał się pod McDonaldem, weszliśmy do środka i on poszedł zamówić, a ja zająć miejsce. Po chwili przyniósł tace, pełną frytek, 5 hamburgerów i 2 shake waniliowe. Chyba go pojebało.
-To dla ciebie- podał mi frytki, 2 hamburgery i shake.
-Dziękuje-i zaczełam jeść.
Po zjedzeniu Bryan odwiózł mnie pod dom, zobaczyłam, że jest dopiero 17 i zapytałam się czy wejdzie bo dopiero o 19 idę z dziewczynami, a on się zgodził.
-Marzę o kąpieli-powiedziałam i położyłam się na łóżku.
-Co powiesz o wspólnej?-zapytał, a oczka mu się zaświeciły i pojawił się uśmiech na twarzy.
-No chyba nie. Za gruba jestem.
-No chodź, wiem, że chcesz-pocałowal mnie i zaczął ściągać mi koszulkę.
Nie wiem, dlaczego, ale podobało mi się to. Przerwał nam telefon Bryana
-Kurwa musze lecieć kotek do jutra-pocałował mnie i wyszedł nawet nie zdążyłam nic powiedzieć.
Spojrzałam na zegarek i była już 18.20 więc poszłam do łazienki zwróciłam wszystko to co zjadłam. Wziełam szybki przysznic, ubrałam się w szary dres i białą koszulkę z adidasa, a włosy spiełam w kucyk.
-Vickyyyy wychodź suko!!-usłyszałam przez okno krzyk Michelle, więc zbiegłam na dół, założyłam białe air maxy i wyszłam.
-To co robicie? -zapytała Rachel, kiedy siedziałyśmy u niej w salonie tatuaży.
-Ja robię smile-powiedziała Jessica.
-To chodź, a one niech się zastanawiają.
Ja z Michelle przebiłam chrząstke w nosie, a Kate przebiła język.
-Kurwa na co ty mnie namówiłaś-powiedziała Kate do Jessicy.
-Stara jest zajebiście-zaczeła się śmiać.
-Zajebiście, ale boli mnie nos-powiedziała Michelle.
-Jest fajnie wszystko dobrze wyszło-uśmiechneła się Rachel.
Pożeganłyśmy się i wróciłam do domu. Postanowiłam zrobić zdjęcie kolczyka i wysłać Bryanowi.
Do Bryan: *załącznik* fajny? ;)
Od Bryan: O kurwa, cudo *.*
Do Bryan: Wieeem ;* Dlaczego dzisiaj tak szybko wyszedłeś ?
Od Bryan: Przepraszam, ale musiałem ogarnąć Michaela bo się chłopak upił i bójkę w klubie spowodował. Spoko cały Michael ;')
Do Bryan: Ale wszystko z nim okej ?
Od Bryan: Tak ;) A co się tak o niego martwisz ? Mam być zazdrosny ? ;c
Do Bryan: Może ;**
Od Bryan: No ej ;c Pamiętaj musimy dokąńczyć to co zaczeliśmy ;*
Do Bryan: Może ;* ;')
Od Bryan: Sama będziesz o to prosić Kochanie ;*
Do Bryan: Dobranoc ;*
Od Bryan: Dobranoc kotku ;*
Położyłam się do łóżka, a w głowie cały czas miałam słowa Bryana, myślałam o tym wszystkim i stwierdzam, że bardzo go kocham, kocham jego słowa, gesty, głupie miny w sumie to wszystko. Wiem mówiłam, że nigdy się nie zakocham i to jeszcze w takim chłopaku jak on. Czuję, że coś nas łączy, coś szczególnego nie wiem czy to miłość. Ale coś na pewno, chyba, że jestem tak naiwna, a on udaję. Nie wiem kurwa no nie wiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro