Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

Wstałyśmy około 12 na okropnym kacu, postanowiłam, że rusze dupe z łóżka bo wole być pierwsza w łazience, ponieważ jak Michelle wejdzie to będzie tam siedzieć pół dnia, dzisiaj idzie na randkę z Jasonem,więc się jej nie dziwie oczywieście wszystkim się układa, a ja sama zraniona bo zachciało mi się kurwa blondaska z niebieskim spojrzeniem i idealnym uśmiechem.

Kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, załamałam się kurwa jakie gówno. Zwróciłam całą zawartość żałądka i od razu zrobiło mi się lepiej.
Wziełam szybki prysznic, włosy związałam w luźnego koka i ubrałam się w czrną bluze z adidasa oraz szary dres. Dzisiaj nie wychodze z domu cały dzień spędzam w łóżku wyjebane.
Wróciłam do łóżka, a dziewczyny szukały jakieś sukienki dla Michelle.

-Boże, ale się cieszę-poweidziała Michelle ubierając moją czrną przylegającą sukienkę. No super Michelle wygląda lepiej niż ja w moich ciuchach.

-A gdzie idziecie?-zapytałam z nadzieją, że nie zobaczą smutku w moich oczach.

-Przyjedzie po mnie o 15, idziemy do kina, a później na kolacje-powiedziała cały czas się uśmiechając.

-Przestań-powiedziała Kate i spojrzała na mnie tym troskliwym głosem.

-Co? O co ci chodzi?-zapytałam zdziwona.

-Widzę, że rozpierdala cię od środka, zawsze uśmiechnięta, przypałowa Vicky, a teraz patrzysz tym zaszklonym wzrokiem, sztucznym uśmiechem i udajesz,że wszystko jest okej-powiedziała Kate,a ja słysząc te słowa nie wytrzymałam i się rozryczałam.

-Vicky, a może zostaniemy z tobą, spotkanie z Jasonem przełożę-powiedziała Michelle i przytuliła mnie.

-Nie idz. Wiem, że ci zależy, a mnie zostawcie chce pobyć sama.

-Chyba cię pojebało nigdzie nie idę- powiedziała Jessica.

-Serio poradzę sobie, zjem całą zawartość lodówki kłamstwo, zobacze jakiś film i pójdę spać nie będe ryczeć za jakimś chujem upss znowu kłamstwo.

-Jak chcesz-powiedziała Kate, przytuliły mnie i wyszły.

Przez cały dzień nic nie jadłam tylko płakałam, nie chce iść do szkoły, nie zniosę widoku Natashy z Bryanem. Chciałam przestać o tym myśleć, więc postanowiłam iść spać.

O 6 rano usłyszałam dzwięk budzika kurwa nie chce mi się, pierdole nie ide.

-Wstajemy księżniczko!!- usłyszałam krzyk Kate już na schodach.

-Serio jesteś tu już od 6?-zapytałam ironicznie

-Tak!! Bo wiedziałam, że nie wstaniesz, a do szkoły trzeba iść-powiedziała i rzuciła mi ubraniami w twarz.

-Dobra już idę-powiedziałam i poszłam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę, makijaż bo bez tego nie wyjdę z domu pomalowana i tak jestem brzydka. Ubrałam ciuchy, które przygotowała Kate, czyli czarne rurki i białą luźną koszulkę.

-Dobra już gotowa- powiedziałam i zabrałam torbę z książkami.

-Mamy jeszcze 20 minut za nim przyjedzie po nas Nathan, więc idziemy na śniadanie.

-Nie jestem głodna-powiedziałam, nie chciałam jeść od wczoraj piję tylko wodę i tyle mi wystarczy.

-Chodź, a nie pierdol twoja mama zrobiła tosty-powiedziała Kate taa tylko ona nie musi się martwić tym ile zje, bo jej figura jest idealna.

Zeszłyśmy na dół, a na stolę już czekał talerz z tostami. Kate zjadła chyba cztery, a ja tylko jednego i tak za dużo. Ubrałam swoje czarne vansy i wyszłyśmy z domu i akurat podjechał Nathan swoim czarnym matowym ferrari zajebiste auto.

-Jak zawsze punktualny, mój misio-powiedziała Kate i uśmiechneła się do mnie.

-Dobra chodź, bo zaraz dojdziesz-zaśmiałam się, a ona pokazała mi język.

W samochodzie był też jeszcze Adam, więc przywitałyśmy się, oczywiście Kate dała Nathanowi buziaka i była już cała czerwona na co uśmiechnełam się do niej bo to było takie słodkie.

Pod szkołą czekała na nas Michelle i Jessica i razem weszłyśmy do szkoły.

-Przysięgam, że jak zobaczę tą kurwe Natashe to jej zajebie-powiedziałam.

-No to będziesz mieć okazję-powiedziałam Michelle i wtedy zobaczyłam na korytarzu Natashe obok Bryana i Michaela.

Przeszłam obok nich obojętnie, lecz czułam wzrok Bryana na sobie debil.
Przed ostatnią lekcją strasznie bolał mnie brzuch i postanowiłam iść do domu. Kiedy wyszłam ze szkoły pod bramą stał Bryan i palił papierosa no super, postanowiłam przejść i nawet na niego nie patrzeć, ale on złapał mnie za ręke i przyciągnął do siebie.

-Puść mnie!-krzyknełam i próbowałam się wyrwać.

-Dlaczego nie odbierasz?-zapytał i jeszcze bardziej mnie do siebie przyparł.

-Bo tak mi się kurwa podoba i puść mnie.

-I po co tyle agresji skarbie-powiedział i złączył nasze usta.

-Co ty robisz?! Weź mnie zostaw, całujesz się z tą szmatą, a potem ze mną jeszcze się czymś zaraże-krzyknełam i wyrwałam się z uścisku.

-Właśnie o tym chciałem porozmawiać.

-Nie ma o czym-powiedziałam i wiedziałam, że jestem bliska płaczu.

-Vicky jest o czym,przyjdź do nas na impreze w piątek, porozmawiamy-złapał mnie za ręke i spojrzał głęboko w oczy, wiedziałam, że zaraz nie wytrzymam i rzucę mu się na szyję, chciałam go przytulić bo wyglądał tak niewinnie i słodko kurwa mam do niego totalną słabość.

-Dobra, ale teraz mnie zostaw-odeszłam, a po moim policzku spłyneła łza bo znowu zgodziłam się na to czego on chce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro