14
Wstałyśmy około 12 na okropnym kacu, postanowiłam, że rusze dupe z łóżka bo wole być pierwsza w łazience, ponieważ jak Michelle wejdzie to będzie tam siedzieć pół dnia, dzisiaj idzie na randkę z Jasonem,więc się jej nie dziwie oczywieście wszystkim się układa, a ja sama zraniona bo zachciało mi się kurwa blondaska z niebieskim spojrzeniem i idealnym uśmiechem.
Kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, załamałam się kurwa jakie gówno. Zwróciłam całą zawartość żałądka i od razu zrobiło mi się lepiej.
Wziełam szybki prysznic, włosy związałam w luźnego koka i ubrałam się w czrną bluze z adidasa oraz szary dres. Dzisiaj nie wychodze z domu cały dzień spędzam w łóżku wyjebane.
Wróciłam do łóżka, a dziewczyny szukały jakieś sukienki dla Michelle.
-Boże, ale się cieszę-poweidziała Michelle ubierając moją czrną przylegającą sukienkę. No super Michelle wygląda lepiej niż ja w moich ciuchach.
-A gdzie idziecie?-zapytałam z nadzieją, że nie zobaczą smutku w moich oczach.
-Przyjedzie po mnie o 15, idziemy do kina, a później na kolacje-powiedziała cały czas się uśmiechając.
-Przestań-powiedziała Kate i spojrzała na mnie tym troskliwym głosem.
-Co? O co ci chodzi?-zapytałam zdziwona.
-Widzę, że rozpierdala cię od środka, zawsze uśmiechnięta, przypałowa Vicky, a teraz patrzysz tym zaszklonym wzrokiem, sztucznym uśmiechem i udajesz,że wszystko jest okej-powiedziała Kate,a ja słysząc te słowa nie wytrzymałam i się rozryczałam.
-Vicky, a może zostaniemy z tobą, spotkanie z Jasonem przełożę-powiedziała Michelle i przytuliła mnie.
-Nie idz. Wiem, że ci zależy, a mnie zostawcie chce pobyć sama.
-Chyba cię pojebało nigdzie nie idę- powiedziała Jessica.
-Serio poradzę sobie, zjem całą zawartość lodówki kłamstwo, zobacze jakiś film i pójdę spać nie będe ryczeć za jakimś chujem upss znowu kłamstwo.
-Jak chcesz-powiedziała Kate, przytuliły mnie i wyszły.
Przez cały dzień nic nie jadłam tylko płakałam, nie chce iść do szkoły, nie zniosę widoku Natashy z Bryanem. Chciałam przestać o tym myśleć, więc postanowiłam iść spać.
O 6 rano usłyszałam dzwięk budzika kurwa nie chce mi się, pierdole nie ide.
-Wstajemy księżniczko!!- usłyszałam krzyk Kate już na schodach.
-Serio jesteś tu już od 6?-zapytałam ironicznie
-Tak!! Bo wiedziałam, że nie wstaniesz, a do szkoły trzeba iść-powiedziała i rzuciła mi ubraniami w twarz.
-Dobra już idę-powiedziałam i poszłam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę, makijaż bo bez tego nie wyjdę z domu pomalowana i tak jestem brzydka. Ubrałam ciuchy, które przygotowała Kate, czyli czarne rurki i białą luźną koszulkę.
-Dobra już gotowa- powiedziałam i zabrałam torbę z książkami.
-Mamy jeszcze 20 minut za nim przyjedzie po nas Nathan, więc idziemy na śniadanie.
-Nie jestem głodna-powiedziałam, nie chciałam jeść od wczoraj piję tylko wodę i tyle mi wystarczy.
-Chodź, a nie pierdol twoja mama zrobiła tosty-powiedziała Kate taa tylko ona nie musi się martwić tym ile zje, bo jej figura jest idealna.
Zeszłyśmy na dół, a na stolę już czekał talerz z tostami. Kate zjadła chyba cztery, a ja tylko jednego i tak za dużo. Ubrałam swoje czarne vansy i wyszłyśmy z domu i akurat podjechał Nathan swoim czarnym matowym ferrari zajebiste auto.
-Jak zawsze punktualny, mój misio-powiedziała Kate i uśmiechneła się do mnie.
-Dobra chodź, bo zaraz dojdziesz-zaśmiałam się, a ona pokazała mi język.
W samochodzie był też jeszcze Adam, więc przywitałyśmy się, oczywiście Kate dała Nathanowi buziaka i była już cała czerwona na co uśmiechnełam się do niej bo to było takie słodkie.
Pod szkołą czekała na nas Michelle i Jessica i razem weszłyśmy do szkoły.
-Przysięgam, że jak zobaczę tą kurwe Natashe to jej zajebie-powiedziałam.
-No to będziesz mieć okazję-powiedziałam Michelle i wtedy zobaczyłam na korytarzu Natashe obok Bryana i Michaela.
Przeszłam obok nich obojętnie, lecz czułam wzrok Bryana na sobie debil.
Przed ostatnią lekcją strasznie bolał mnie brzuch i postanowiłam iść do domu. Kiedy wyszłam ze szkoły pod bramą stał Bryan i palił papierosa no super, postanowiłam przejść i nawet na niego nie patrzeć, ale on złapał mnie za ręke i przyciągnął do siebie.
-Puść mnie!-krzyknełam i próbowałam się wyrwać.
-Dlaczego nie odbierasz?-zapytał i jeszcze bardziej mnie do siebie przyparł.
-Bo tak mi się kurwa podoba i puść mnie.
-I po co tyle agresji skarbie-powiedział i złączył nasze usta.
-Co ty robisz?! Weź mnie zostaw, całujesz się z tą szmatą, a potem ze mną jeszcze się czymś zaraże-krzyknełam i wyrwałam się z uścisku.
-Właśnie o tym chciałem porozmawiać.
-Nie ma o czym-powiedziałam i wiedziałam, że jestem bliska płaczu.
-Vicky jest o czym,przyjdź do nas na impreze w piątek, porozmawiamy-złapał mnie za ręke i spojrzał głęboko w oczy, wiedziałam, że zaraz nie wytrzymam i rzucę mu się na szyję, chciałam go przytulić bo wyglądał tak niewinnie i słodko kurwa mam do niego totalną słabość.
-Dobra, ale teraz mnie zostaw-odeszłam, a po moim policzku spłyneła łza bo znowu zgodziłam się na to czego on chce.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro