11
Kiedy się obudziłam była 9.20 no super spóźniłam się na angielski. Zabrałam mój telefon i miałam 20 nieodebranych połączeń i 10 smsów.
Od Kate: Co robisz ?
Od Kate: Halooo ? Żyjesz?!
Od Michelle: Vicky ??
Od Kate: Gdzie ty jesteś ? Martwie się!
Od Michelle: Gdzie jesteś?! Kate dzwoniła nie ma cię w domu, nie odbierasz, nie odpisujesz. Co się dzieje ?
Od Kate: Zabije Cię
Od Jessica:Gdzie ty kurwa jesteś?!
Od Michelle: Czemu nie ma cię w szkole ? Vicky !
Od Kate: Kurwa odpiszesz w końcu ?
Co się dzieje ?! Czemu nie ma cię w domu i w szkole ?!
Odpisałam na naszej grupie
Vicky: Żyje suki spałam u Bryana, przepraszam, że się nie odezwałam ;*
Kocham !! ♡
Jessica:Przysięgam, że cię zabije suko;*
Kate:Ja się kurwa pytam, dlaczego ty nocujesz u Bryana i dlaczego nie ma cię w szkole?
Vicky:Pogadamy później o 15 u mnie w domu suczki ;*
Zablokowałam telefon i zeszłam na dól, aby zrobić śniadanie wszyscy poszli do szkoły więc wychodzi na to, że jesteśmy sami. Zrobiłam naleśniki z nutellą na górę dałam bitą śmietanę i truskawki.
-Oo widzę, że zrobiłaś dla mnie śniadanko- zaśmiał się Bryan, stojąc przede mną w białych bokserkach z Calvina Kleina w potarganych włosach i z zasmanym wzrokiem. Jejuu wyglądał tak słodko.
-No widzisz zrobiłam ci śniadanie, a przez ciebie nie poszłam do szkoły będę mieć przypał- zaśmiałam się
-Oj przestań jeden dzień wolnego nie zaszkodzi.
-No w sumie masz rację, i tak nigdy nie byłam pilną uczenicą- zaśmiałam się i podałam mu talerz.
Usiedliśmy na kanapie i Bryan właczyl telewizor, szybko przwijał kanały i migneła mi jakaś bajka chyba był to SpongeBob.
-Ejj zostaw to! -krzyknełam.
-Serio ? Będziemy oglądać bajkę- zapytał
-No, a co chcesz robić ?
-Możemy pograć w fife
-Ale ja nie umiem-powiedziałam, a on włażył płytę do xboxa.
-To cię nauczę kochanie, ale nie za darmo- zaśmiał się chłopak.
-To niby za co?- zapytałam, a on spojrzał na swoje krocze przygryzając wargę.
-Hahaha taaa jasne- zaśmiałam się
-Nie no teraz żartuję, kiedyś będziesz mnie sama o to prosić-powiedział z głupim uśmiechem na twarzy na co ja pokazałam mu środkowy palec.
Właczył grę, podał mi pada, wytłumaczył mniej więcej jak grać i usiadł za mną tak, że siedziałam w jego kroku oparta o plecy.
-To o co gramy? -zapytał Bryan
-No nie wiem, ale pewnie przegram bo nigdy w to nie grałam.
-Dasz radę-uśmiechnął się i dał mi całusa w policzek.
Po pierwszej połowie prowadziłam 2;1 wiedziałam, że specjalnie daję mi wygrać.
-Wiem, że dajesz mi wygrać, graj normalnie chce żeby to było uczciwe-uśmiechnełam się.
-Przecież gram jesteś taka dobra, że mnie ogrywasz.
-Hahah przestań
-No dobra to teraz zobaczysz jak się gra.
Skończyło się na tym, że przrgrałam 6;2.
-Jeeee wygrałem, a teraz do loda- ucieszył się i wskoczył na mnie śmiejąc się
-No jasne zamiast tego dam ci to-złaczyłam nasze usta i zaczełam ssać jego język, wplątałam dłonie w jego włosy, a nogi oplotłam wokół tali.
Pocałunek był bardzo namiętny, uwielbiałam, kiedy był blisko tak pięknie pachniał. Bryan włożył dłonie pod moją koszulkę i ujął moje piersi.
Lekko jęknełam on zjechał ustami na szyję i ssał ją no super będę miała malinkę ciekawe jak ją zakryję. Zaczął zdejmować moją koszulkę i wtedy zobaczyłam, że jest już 14.48
-O nie o 15 dziewczyny będą u mnie, muszę iść.
-Serio? W takim momencie, dobra odwiozę cię, ale obiecaj, że to dokończymy- uśmiechnął się i oblizał usta.
-No dobra, chodź
Wsiedliśmy do samochodu i po 15 minutach byłam już pod domem.
-Dziękuje i paa-pocałowałam go w policzek i chciałam już wychodzić, kiedy Bryan złapał mnie za rękę.
-Spotkamy się wieczorem? idziemy do klubu z chłopakami możesz zabrać dziewczyny-powiedział
-No musiałabym zapytać, ale pewnie się zgodzą to o której?
-O 21.30 będę po was skarbie-złaczył nasze usta w krótki i szybki pocałunek.
Wyszłam z samochodu,a on odjechał.Boże chyba go kocham tak kocham go w chuj
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro