Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12. Furia

Maja POV:

- Co ty sobie wyobrażasz co?! Myślisz, że możesz robić wszystko co ci się podoba?! Mylisz się, a ja ci zaraz to udowodnię. 

- Scott, co ty robisz? Auł, puść mnie, to boli.- Próbowałam wyrwać rękę z uchwytu chłopaka, ale trzymał mnie mocno, nawet mnie nie słuchał tylko zaczął prowadzić do jakiegoś miejsca. Jego czarne jak węgiel oczy wyrażały wściekłość. Fakt, może trochę przesadziłam z tym, że chciałam uderzyć go tą patelnią, ale chciałam się od niego uwolnić. Wyszliśmy na dwór, a właściwie to on wyszedł, a ja zostałam wywleczona. Różnica temperatur od razu dała mi siwe znaki, zaczęłam trząść się z zimna, i kaszleć od lodowatego powietrza. Nim się obejrzałam zostałam wepchnięta do jakiejś drewnianej przybudówki. Lądując na betonowym podłożu, rozcięłam sobie kolano i zdarłam łokcie. Syknęłam z bólu. Obejrzałam się na wściekłego Scotta, który z każdą chwilą coraz bardziej tracił nad sobą kontrolę. 

- Źle ci było ze mną?! Traktowałem cię jak księżniczkę, to o co poprosiłaś, od razu dostawałaś. Nie dość, że tego nie doceniasz, to jeszcze próbujesz ode mnie uciec. Jesteś moja, zrozum to w końcu.- Pisnęłam kiedy rzucił lampą, która roztrzaskała się tuż obok mojej głowy. Z resztą nie tylko ona. Większość rzeczy  w pomieszczeniu, które najwidoczniej sprawowało za magazyn, podzieliło los owego przedmiotu. Trzęsłam się z strachu i zimna. Jeszcze nigdy nie widziałam,aby ktoś był tak wściekły. W pewnej chwili zatrzymał się i spojrzał na mnie, ciężko dysząc.- Nic nie powiesz?!- Kolejny krzyk spowodował, że zaczęłam szlochać. Skuliłam się na podłodze, jak najdalej od niego. Najwidoczniej jemu to nie odpowiadało, podszedł do mnie i złapał boleśnie za ramiona, zmuszając do spojrzenia na siebie.-Powiedz mi czyja jesteś!-Nic nie odpowiedziałam.- Mów, do cholery! Należysz do mnie, tak czy nie?!- Rozpłakałam się na dobre. Czy on nie widzi jak mnie przeraża?- Nigdy nie będę twoja.- Szepnęłam, co najwyraźniej było dużym błędem, ponieważ po chwili poczułam mocny ból prawego policzka.Uderzył mnie. Nie zdążyłam nawet zareagować, bo zaraz potem rzucił mną o ścianę. Usłyszałam głośny ryk, ostatkiem sił spojrzałam w górę, aby zobaczyć jak ten tyran, zmienia się w coś dziwnego. Wyrosły mu kły i pazury. Ciało zaczęło porastać futrem, a on sami zmieniał postać na zwierzęcą. Nie wiem czy to halucynacje, czy sen, ale zamiast Scotta, przede mną stoi właśnie wielki brązowy wilczur. Krzyknęłam z przerażenia.-Jesteś potworem.- To było ostatnie co udało mi się powiedzieć, nim straciłam przytomność. 

Zaczynamy maraton:) Wróciłam dzisiaj późno do domu więc, wstawiam tylko jeden rozdział, ale spokojnie. Jutro wstawię trzy, które zamierzałam, plus jeden dodatkowy, który miał być dzisiaj. Komentujcie, gwiazdkujcie, miłej nocki życzę:* 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro