17
Siedzieliśmy sobie w pokoju i jedliśmy pizzę, po którą pojechał Mateusz. Byłam głodna, okej?
- Pamiętasz, że jutro idziemy do moich rodziców na obiad? - zapytał mnie Mati.
- Tak, oczywiście, że tak - odpowiedziałam "troszeczkę" za szybko.
Chłopak westchnął.
- Nieważne, chodź spać - stwierdził.
- Ale jest dopiero - sięgnęłam po telefon - 23. Ahhh. Może faktycznie chodźmy spać.
Weszłam do pokoju, a tam wszędzie świeczki. Mateusz objął mnie od tyłu i zaczął całować po ramionach. Tej nocy na całowaniu się nie skończyło.
*****
Rano się obudziłam. Mojego mate nie było w pokoju.
Po chwili wszedł do pokoju ze śniadaniem.
- Śniadanie do łóżka dla mojej, pięknej luny - posłał mi uśmiech.
- Już się nie podlizuj, wszystko mnie boli - mruknęłam i schowałam głowę w poduszkę.
Chłopak położył się obok mnie, a ja poczułam jego wzrok na sobie.
- Nie gap się na mnie... - mruknęłam zawstydzona.
- To się ubierz - odpowiedział. Wręcz poczułam, że się uśmiechnął.
- Głupek! - zaśmiałam się i odwróciłam w jego stronę.
Mój mate pocałował mnie w czoło, po czym wyskoczył z łóżka i wybiegł z pokoju. Ja w tej chwili zaczęłam się zastanawiać, co tu się właśnie odjaniepawliło.
Wstałam i wolnym krokiem ruszyłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, poczesałam i zrobiłam delikatny makijaż.
***************
209 słów. Tak, krótki, wiem.
Sry, że mn nie było. Idę pisać następny.
Do następnego, pozdro.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro