12
Obudziłam się w łóżku, w pokoju mojego przeznaczonego. Bolą mnie oczy. Mateusza nie było w pokoju. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Na szafce obok mnie leżał mój telefon. Podniosłam się na rękach i po niego sięgnęłam. Ukazało mi się zdjęcie, które zrobiłam jakiś czas temu, z Paulą. Spojrzałam na godzinę, 17:24. Mogło być gorzej.
Przeciągnęłam się i wstałam. Weszłam do łazienki, przynależącej do sypialni Matiego. Zerknęłam w lustro i krzyknęłam. Kilka sekund później do pomieszczenia wbiegł Mati.
- Co się dzieje?! - krzyknął od wejścia.
Spojrzał na mnie i wytrzeszczył oczy. Miałam całą twarz i szyję w krwi. Wypływała mi z nosa i oczu. Ale, czemu ja tego nie zauważyłam?
- Nie wiem... - wyszeptałam.
Krew przestała lecieć. Zaczęła krzepnąć. Włączyłam kran, obmyłam buzię i szyję.
Podniosłam głowę i odwróciłam się w stronę Mateusza.
Chłopak był zszokowany. Podbiegł i mnie przytulił.
- Nic ci nie jest? - złapał mój podbródek w dwa palce i przyglądał się mojej twarzy.
- Nie, - zaczęłam - chyba nie... - dodałam po chwili.
*****
Chłopak mnie ubłagał, żebyśmy poszli do tutejszego lekarza. Dr. Korski przebadał mnie i stwierdził, że nie mam żadnego problemu zdrowotnego. Wyszliśmy z gabinetu.
- Obiecuję Ci, że znajdę przyczynę tej krwi - Mateusz złapał mnie za rękę.
- Nigdy nie obiecuj czegoś, jeśli nie jesteś pewny, że obietnicy dotrzymasz - pouczyłam go.
***************
210 słów. Za tydzień następny.
* i komentarze możecie zostawiać. Czy ktoś to wgl czyta?
Ja nie gryzę. Zazwyczaj.
Do następnego, pozdro.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro