Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3


Bianka

Po tej całej sytuacji z Clark'iem straciłam wene na cokolwiek. Postanowiłam więc napisać do mamy SMS, że źle się czuję i wracam do domu.
Fakt... Głupio trochę ale z powodu tego idioty nie jestem w stanie spędzić tutaj ani chwili dłużej.

Sprawdziłam rozkład autobusów i oczywiście... Nic.

Przynajmniej czeka mnie oczyszczający spacerek- pomyślałam.
Będę miała czas, żeby pomyśleć.
Tylko czy jest w ogóle o czym myśleć? Ta idiotyczna propozycja Clarka jest tak idiotyczna, że aż idiotyczna....

Pfff co się ze mną teraz dzieje? Nie mam pojęcia skąd wie o mnie tyle a już w szczególności o moim ojcu. Nie wiele osób wie dlaczego go z nami nie ma, właściwie prawie nikt o tym nie wie. I dlaczego sądzi, że potrzebuję jego pomocy w czymkolwiek?

Na cymbalizm jeszcze nie wynaleziono lekarstwa niestety.

Rozejrzałam się do okola siebie. Jest piękna pogoda, świeci słońce, na ławkach siedzą zakochani lub babcie że swoimi upasionymi wnukami. Wszyscy się uśmiechają, śmieją i żartują. Potrzebują drugiej osoby w swoim życiu...

Ja już tego nie potrzebuje. Kiedy odszedł ojciec, mama płakała codziennie. Nie było dna aby nie była smutna z jego powodu. Zranił ją a jej wciąż na nim zależało. Kiedy tak na nią patrzyłam obiecałam sobie, że ze mną tak nie będzie. Nie dam skrzywdzić się żadnemu osobników płci przeciwnej. Nie dam!

- Zaczekaj! - nagle usłyszałam krzyk za sobą. Czy to możliwe aby ktoś mnie wolał? Obróciłam się i uznałam moją Grace.
- Ty tutaj? - zapytałam zdziwiona. - nie powinnaś być teraz na fizyce?
- Powinnam... - zaczęła - ale na przerwie zaczepił mnie pewnien chłopak. Bardzo przystojny... - przeciągnęła ostatnie słowo- i powiedział, że moja najukochańsza przyjaciółka chce uciec z lekcji beze mnie. - Powiedziała z uśmiechem. - Dasz wiarę? Chciała pójść SAMA...

- Przepraszam- jęknęłam- Tak jakoś wyszło. Ten debil mnie zdenerwował i... No nie byłam w stanie tam dłużej zostać.

- Jaki debil? - Zapytała zaciekawiona Grace.

-Niejaki Clark...

- Clark? - Krzyknęła- ale jak to? Co się stało? Wiesz kim on jest? Co ci zrobił? Skrzywdził cię? No odpowiedź!- bombardowała mnie pytaniami.

- Pamiętasz jak na naszą lekcje matematyki? - zaczęłam

- Pewnie, że pamiętam- odparła bez zastanowienia- Jakiś mega przystojny chłopak wskazywał na ciebie i potem poszłaś gdzieś z nim...

- No mniej więcej tak było. Ale nie do końca. A Więc on chciał abym go kryła... Bo wiesz ukradł coś ze składzika pielęgniarki.

-I? - zapytała Grace.

- No jak to co? Ja pomogłam facetowi! Starzeje się... - powiedziałam że smutkiem

- Bosze dziewczyno. Ja zrobiłabym to samo. Taki przystojniak, że aż matematyczce zrobiło się mokro w majtkach- na jej słowa parsknęłam śmiechem.

- Jak możesz? Wyobraziłam to sobie.... Fuj- udałam zgorszenie.

- Oj tam i tak mnie kochasz- objęła mnie przyjaźnie- a teraz gadaj co jeszcze cię tak zdenerwowało.

- Skąd ty...? - nie dała mi dokończyć

- Bianka skarbie. Znamy się jak Łysej konie. Więc?

- Powiedział, że możemy sobie wzajemnie pomóc.

- W jakim sensie?

- Nie wiem do końca. Ale to brzmiało dziwnie. W dodatku wiedział o moim ojcu. Powiedział, że jestem pełna sprzeczności. Najpierw uwodze facetów moim seksapilem a potem ich odrzucam. I cały czas mówił do mnie głupimi zdobieniami- powiedziałam na jednym wydechu.

Nastała chwila ciszy. Grece patrzyła na mnie jak na kosmitę.

- I w dodatku byłam molestowana wzrokiem przez dyrcia.

- Czyli to prawda co o nim mówią- stwierdziła- od roku krążą plotki, że budulek ma kryzys wieku średniego.
Co nie zmienia faktu, że to było wstrętne i powinien się tego wstydzić.

- Dzięki. Na ciebie można zawsze liczyć. - Przytuliłam sie do niej mocno.
-Lody? Kino? Czy kino domowe z lodami? - zapytała

-A może Jump City? - zapytałam. Od dawna tam nie byłam a dziś przyda mi się trochę ruchu.

- Czemu nie! Mam przy sobie strój na wf więc nie ma problemu.

- To świetnie. A więc w drogę.

20 min później - Jump city

W końcu będę mogła wylądować swoje negatywne emocje. Nie chodzi tylko o tego debila ale o całokształt mojego życia. Jaka byłabym gdyby nie sprawa z ojcem? Może byłabym spokojna dziewczyną z chłopakiem, lub nawet kilkoma. Nie stop. Jestem jaka jestem. Nie mam ochoty się zmieniać. Moje życie nie jest idealne ale jest moje i to jest w nim najlepsze...
Ale to co on powiedział nie może uciec z mojej głowy. Dotychczas wydawało mi się to zwykłą zabawą. Chodzenie na imprezy i wykrywanie naiwnych kolesi aby płacili mi za drinki i późniejsze zbywanie ich. W ustach Clarka zabrzmiało to jakbym się nimi bawiła. Jakbym była totalnie pozbawiona serca... A tak nie jest

- Hej kotek - szturchnęła mnie Grace - Nie uciekaj mi do innego świata.

Popatrzyłam na nią i otrząsnąsnęłam się.

- Przepraszam. Zamyśliłam się troszeczkę.

- Nic nie szkodzi. Ale już chodź. Mamy zamiar się super bawić.

_ Masz absolutną rację.

Skakakałyśmy, śmialyśmy się non stop co chwilę przyciągając uwagę wszystkich dookoła. Miałam to szczerze gdzieś, w szczególności, że większość z tych osób to byli faceci.

- Hej dziewczyny. Widzę, że dobrze się bawicie. Może mógłbym z kolegą do was dołączyć? - spojrzałam na chłopaka jak na debila. Niestety nie wydawał mi się znajomy. To wyjaśnia dlaczego zagaduje. Już miałam wysłać go do innej galaktyki kiedy Grace powiedziała, że nie ma problemu.

- Fajnie. Ja jestem Tomy a ten tam to Mat. - Wskazał palcem na wysokiego bruneta o dużych brązowych swidrujących oczach.

- Miło mi - Powiedziała moja bff - To jest Bianka a ja jestem Grace.

- Piękne imiona dla pięknych Pań - odezwał się Mat.

- Ej... Ja miałem zamiar to powiedzieć- odparł Tony.

- Oj tam, nie zachowuj się jak pięciolatek - Powiedział Mat

- Estupido! - zwrócił się Tomy do Mat'a.

-Jak już masz zamiar mnie obrażać tochociaz rób to po naszemu - roześmiał się Mat

- Debil- Fukną Tomy. - Nie wiem dlaczego się z tobą przyjaźnie.

- Ja też nie wiem.

Zabawa była przednia. Obaj okazali się w porządku i spędziliśmy razem superowe dwie godziny.

- Szkoda, że się śpieszyli - powiedziała smutnym głosem Grace.

- Masz ich numery telefonów. Pewnie kiedyś się spotkamy.
- Tak sądzisz? - zapytała się mnie z nadzieją w głosie

- Pewnie! A teraz jazda do mnie. Musimy nadrobić spalone kalorie! Same lody się nie zjedzą. - odpalam na co brunetka parsknęłam śmiechem.

- Racja, trzeba nadrobić spalone kalorie. Tylko muszę na chwilkę pójść do domu. Przyjdę do ciebie za jakąś godzinkę dobrze?

- Nie ma problemu. To do zobaczenia u mnie - wysłałam jej całuska w powietrzu i poszłam w stronę domu.

Pieprzony Clark!

___-

Witajcie moi kochani.
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba.
Oczywiście zapraszam do moich pozostałych opowiadań. 😘
Kolejny jest już gotowy więc jeśli bardzo chcecie to mogę go opublikować jeszcze dzisiaj :))

Buziaczki ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro