Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Bianka

- Wynagrodzę Ci to jakoś- burkną niepewnie drapiąc się po karku. - Obiecuje.

Nie dane było mi dokończyć ponieważ w tym momencie drzwi do gabinetu otworzyły się i zostaliśmy zaproszeni do środka.

- A więc Panie ... Clark- Odezwał się dyrektor- Wie Pan coś o skradzionych lekarstwach ze szkolnej gablotki?

- Ależ nie Panie dyrektorze - Odezwał się palant- Ja nic o tym nie wiem.

- A ja mam na imię Santa Minica.... - burknął dyrektor

- Czyli tak mam się do Pana się zwracać - powiedział ze śmiechem ... ten cały Clark.

- Dość!! Zadałem Panu pytanie i liczyłem na szczerą odpowiedz, niestety jej nie uzyskałem. - Powiedział znudzony dyrcio

- Ale ja tego nie zrobiłem... Ja niczego nie zrobiłem...- zaczął się tłumaczyć

- A panienka tu w jakim celu?- Zwrócił się do mnie dyrektor.

- No właśnie Panie dyrektorze- Zaczął się jąkać chłopak.- Bo kiedy rzekomo ukradłem te leki byłem z moją dziewczyną na kolacji w ''Royal" - Co? Popatrzyłam na niego zdziwiona. Nie będę niczyim alibi, co on sobie wyobraża?

- Czy to prawda panienko?- Zwrócił się do mnie. Miałam wrażenie, że przejrzy mnie na wylot. Jego wzrok był przenikliwy, źle się czułam kiedy tak na mnie patrzył. W dodatku jego wzrok mówił coś jeszcze. Spojrzałam na niego i ... Czy on robi to co ja myślę? Czy on gapi mi się w cycki?! Tego już za wiele.

- Tak Panie dyrektorze. TO jest mój chłopak i jeśli zaraz nie przestanie się Pan wpatrywać w moje cycki to poproszę go aby zajął się Pana nad wyraz prostym nosem- Fuknęłam po czym wyszłam z gabinetu.

Co za debil? Jak tak można? On ma co najmniej pięćdziesiąt lat. Faceci to świnie. W dodatku tan palant Clark posłużył się mną ja jak naiwna debilka dałam się zmanipulować ...

- Poczekaj- usłyszałam męski głos za sobą. O nie ... doskonale wiem do kogo należy ten głos.

Przyśpieszyłam kroku, właściwie to zaczęłam biec w stronę damskiej łazienki.

- Bianka zaczekaj - usłyszałam za sobą męski melodyjny głos.

-Nie chce- krzyknęłam po czym wśliznęłam się damskiej łazienki. Muszę przemyśleć to i owo. Dałam się ponieść emocjom w gabinecie dyrektora i w dodatku potwierdziłam wersję palanta.

-Myślałaś, że tutaj nie wejdę? - Zaśmiał się Clark

Szybko odwróciłam się w jego stronę i obdarzyłam go lodowatym spojrzeniem.

- Wyjdź- zażądałam wskazując ręką w stronę drzwi- To jest damska toaleta.

- Wiem, często tutaj bywam maleńka- puścił mi oczko- nie chciałaś mnie posłuchać na korytarzu to stwierdziłem, że dobrym pomysłem będzie wejście tutaj- Oznajmił

-Gówno mnie obchodzi co chciałeś mi powiedzieć. Jeszcze dziś pójdę i odwołam to co powiedziałam a propos naszego rzekomego spodkania. Nie mam zamiaru nikogo kryć, w szczególności ciebie.

-Spokojnie kruszynko. Chciałem po zwyczajnie ci podziękować i pogratulować wystąpienia- klasnął w dłonie. - Dyrcio od dawna ma kryzys wieku średniego i lubi sobie popatrzeć na młode ciałko... - Przerwał na chwilę bacznie mnie obserwując.

- Do rzeczy. Nie mam czasu na twoje gierki- odparłam znudzona.- Powiedz o co ci chodzi i miejmy już od siebie spokój- Burknęłam.

-Nie.

- Co? - Zapytałam zdziwiona.

-Nie- powtórzył a ja nie wiedziałam o co tu chodzi.

-Nie rozumiem.

- Nie będziemy mieć od siebie spokoju Bianka- Powiedział spokojnie.

-Możesz jaśniej?

- Powiem tak... - zaczął opierając się o umywalkę. - Nie jesteś zbytnio lubianą osobą w szkole nie myślałaś żeby coś zmienić?

- Nie- odpowiedziałam szybko zgodnie z prawdą.

- Nie myślałaś żeby im wszystkim utrzeć nosa? - Zapytał zdziwiony.

- Ani przez moment. To idioci, nie będe zniżać się do ich poziomu do twojego również.

- Wow. Nie spodziewałem się takich słów po takiej kruszynce - powiedział że śmiechem - A tak na poważnie. Myślisz, że poszedłem przez przypadek do twojej sali z chigienistką i jakimś magicznym cudem wskazałem na ciebie? - Obrócił się do mnie i uderzył w pojemnik z mydłem w płynie.- Proszę cię... Kto jak kto ale ty powinnaś wiedzieć, że to nie był przypadek. - Zamórowało mnie. Do czego ten idiota bije. - Widzę, że nie rozumiesz kotuś. Wypadałoby więc Ci wytłumaczę o co chodzi. Tylko wiesz czuje się dość zbity z tropu twoją małomównością. No powiedz coś

- Wyjaśnij po prostu o co ci chodzi- Wyksztusiłam z siebie po chwili ciszy.

- Jesteś zraniona przez ojca, przyjaźnisz się z siostrą swojego wroga, nie lubisz facetów a na imprezach ociekasz seksem i z nimi filtujesz. Jesteś jedną wielką sprzecznością Bianka. Sama siebie nie rozumiesz. Zrozum- Podszedł do mnie bliżej po czym położył swoje dłonie na moich barkach- Nie będę kolejnă osobą, która cię skrzywdzi. Chcę, żeby nasza relacja była... Partnerska. To chyba dobre określenie. Ja zrobie coś dla ciebie a ty dla mnie. Jak cała szopka się skończy oboje na tym zyskamy i nie będziesz musiała na mnie nawet patrzeć.

Ja śnie. To się nie dzieje na prawdę. Patrzę na niego w nadzieji, że za moment wybuchnie śmiechem i powie, że to żart. Jednak nic takiego nie ma miejsca. Chłopak jest absolutnie poważny i cały czas skanuje mnie swoim spojrzeniem.

- A jak odmówię? - Spytałam

-Nie wiesz jeszcze na czym nasza współpraca miałaby polegać koteczku.

- Po pierwsze przestań wymyślać dla mnie te idiotyczne przezwiska, po drugie nie chce mieć z tobą nic wspólnego...

Już miałam go wyminąć wychodząc kiedy łapie mnie mocno za rękę.

- Nie dałaś mi dokończyć- Powiedział że srogą miną.

- Nie chce mieć z tobą nic wspólnego- mówię zgodnie z prawdą.

- Trudno. Nie teraz to kiedy indziej. - Wzrószył ramionami. - Jak zmienisz zdanie to przyjdź.

-Ale... - wyszedł. Nie dał mi dokończyć tylko chamsko wyszedł. No cóż. Nie będę płakać. To debil i tyle. Co mógł mi niby zaproponować. Fakeowy związek lub jeszcze coś głupszego.

Z transu wyrwał mnie dźwięk  dzwonka a tuż po nim chalas na korytarzu.

- Bianka przecież nie potrzebujesz faceta w swoim życiu. Żadnego. Ogarnij się- Powiedziałam do sobie jednak zabrzmiało zupełnie pusto. Jakbym sama nie wierzyła w swoje słowa. Co się takiego zmieniło od wczoraj? Lub co się nie zmieniło. Sama już nie wiem. Czasami jestem za skomplikowana dla samej siebie lecz jak ze wszystkim w moim życiu poradzę sobie sama. Bez nadentych dupków i iditów w jednym.

____

Witam was moi kochani.
Nie wiem czy wam się podoba i czy wg tam jesteście. Więc pokażcie, że gdzieś po drugiej stronie internetu siedzicie wy.

Im więcej gwiazdek i komentarzy tym szybciej pojawi się kolejna część. Nie iec jak? Można

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro