Sama
Siedziałam na huśtawce swobodnie.
Popatrzyłam na wroga bezbronnie.
On z uśmiechem to wykorzystał
mój słaby charakteru kryształ.
Zaczął mnie wyzywać
Zamykać w sobie, poniżać
Smutek i słabość wzywać.
Cóż moi przyjaciele zrobili?
Czy go za to pobili?
Czy czymś mnie obronili?
Nie! Nic nie zrobili!
Z tym wszystkim mnie zostawili.
Jego wszystkie kpiny.
Jego wszystkie drwiny.
Rozbrzmiewają mi w głowie
jak pozytywka goryczy.
Przypomniał mi wszystkie złe chwile
które w życiu mnie spotkały
które mój uśmiech złamały
które mnie rozgniewały i zraniły.
Gdy chciał zranić moją przyjaciółkę
Coś we mnie zawrzało
Coś we mnie się zagotowało.
Z wszystkich sił jakie miałam
wstałam i mówiłam złą słów formułkę
Pomimo tego że mnie zostawili.
Pomimo tego że mnie nie obronili.
Cóż z tego miałam? Nic
Ale czułam że tak trzeba.
Trochę czasu minęło.
A mych odczuć nic się nie zmieniło.
Był już wieczór i robiło się ciemno.
Byłam smutna, chciałam uciec jak najdalej.
Chciałam płakać, bić, kopać
wrzeszczeć, żalić się, krzyczeć
i na raz kogoś tulić.
Wyszłam więc na spacer nocny.
Mimo godziny przyjaciółka do mnie dołączyła.
Chciałam ukryć negatywne uczucia
ale gdy ją zobaczyłam doznałam ukłucia.
Nie mogłam się powstrzymać.
Nie mogłam łez zatrzymać.
Lekko się rozpłakałam
ale starałam się to ukryć.
Przyjaciółka z kimś rozmawiała.
Zapewne łzy zauważyła
ale się nie rozłączyła.
Nadal sobie z kimś sprawy rozwiązywała.
Szłam z przodu a ona z tyłu.
Ja płakałam w najlepsze po ciuchu.
Niespodziewałam się aż łez tylu.
Gdy skończyła rozmowę pobiegła.
Przytuliła mnie a ja nie mogłam wytrzymać.
Nie mogłam już ran ukrywać.
Zaczęłam głośno szlochać.
Rozmawialiśmy idąc przez las.
"Jestem słaba" brzęczało mi w głowie.
Nienawidzę siebie.
Gdy wróciłam była późna godzina.
Moja mina zamieniła się w maskę.
Szczerze było mi o ciut lepiej
że się wypłakałam i wygadałam.
Ale nadal nienawidzę mego wroga.
Tam gdzie moja noga to i jego zła kłoda.
Na drugi dzień słyszę coś przykrego.
Coś smutnego i może złego.
Moja przyjaciółka mi powiedziała
że lubi charakter wroga mego.
Coś we mnie pękło.
Przypomniała mi się chwila gdy do niej mówiłam :
Wróg mojego przyjaciela jest moim wrogiem.
Myślałam że powie mi to samo.
Nie wiem co w tym momencie czuję
jednakże opisać to spróbuję.
Jestem zawiedziona, smutna zdruzgotana, zła, beznadzieji, i załamana.
Czuję pustkę i gorycz.
Myślałam że mam taką osobę
co zawsze się mną interesuje
co mnie całym sercem akceptuje
co mi w trzy sekundy odpisuje
co mnie zawsze ochroni
która zawsze czy to jest źle czy nie byłaby przy mnie.
Czyżbym się myliła?
Sama nie wiem.
Nic już nie wiem.
Czuję się sama.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Cześć skarby
Oświadczam że umieram huhu.
Nie no może jutro mi przejdzie.
A tak się składa że jak to piszę jest 23.52 więc za 8 min się dowiem czy mi przeszło huhu. Ahh ten czarny humor.
No więc jestem tu. Zapytacie dlaczego? Ah tak dobre pytanie.
Po za tym przepraszam że tak długi wiersz, kiedy jest mi smutno to targają mną emocje.
No cóż tu jeszcze napisać? Ah tak przecież noc jest. Więc dobranoc a jeśli czytasz to w dzień do dzień dobry skarbuś.
No to chyba na tyle.
Trzymajcie się, chociaż wy bo na mnie już chyba za późno huhu nie no żart za kilka min zobaczę czy czarny humor mi przeszedł huh.
Dobra bo muszę jeszcze poszukać zdjęcia huh.
No to papa.
Dozoba 😈😇💜.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro