Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8. To co czu­je do Ciebie jest jak de­mon przeszłości...


SASUKE

W końcu w domu. Wysiadłem z samochodu i otworzyłem drzwi Sakurze. Następnie podszedłem do bagażnika i wyciągnąłem jej bagaże. Nie mogłem się doczekać kiedy znajdę się w swoim pokoju i się położę. Muszę wszystko przemyśleć. Ciągle krążyły mi w głowie wcześniejsze słowa Kakashiego. Miał rację. Będąc z nią narażam ją na niebezpieczeństwo.
-Pomóc ci?
-Nie trzeba. Dla mnie one nic nie ważą. -odparłem obojętnie. Uśmiechnęła się tylko do mnie, w ten jej ciepły sposób. Skierowaliśmy się pod drzwi, które otworzyła Sakura. Znaleźliśmy się w salonie, który był połączony z kuchnią. Wszyscy zaczęli się na nas patrzeć. Napiętą atmosferę dało się wyczuć w powietrzu.
-Cześć wszystkim-odparła szczęśliwa Sakura.
-O co chodzi?-zapytałem. Wiedziałem, że coś się stało.
-Bo widzisz...mamy gościa-odparł Naruto spuszczając wzrok. Nie rozumiałem, o co, im chodzi. Dopiero, gdy usłyszałem trzask drzwi i szybkie kroki, domyśliłem się.
-Cholera.. - mogłem się domyślić że wszystko idzie zbyt gładko. Jak zwykle musi się coś zepsuć.
-Właśnie-powiedział pod nosem Kiba. Już po chwili czułem ciężar na szyi. Miałem dość tej kobiety.
-Karin. Złaź ze mnie! Nie widzisz, że mam zajęte ręce?-ta dziewczyna irytowała mnie.
-Ale kochanie, stęskniłam się za tobą. W końcu kilka miesięcy się nie widzieliśmy. Teraz możemy to nadrobić-powiedziała i złapała za moją koszule, przyciągając mnie bliżej i całując w usta. Odciągnąłem się jak najszybciej od niej. Nie wiem czemu mój wzrok powędrował na Sakure, która spoglądała na nas w szoku. Wiedziałem, że tym ją zraniłem.
-Kim ona jest kochanie?-spytała mnie Karin z pogardą w głosie.
-Jestem Sakura -przedstawiła się i z uśmiechem podała jej rękę.
-Karin, narzeczona Sasuke-gdy to powiedział Sakura nie przestała się uśmiechać. Byłem zdziwiony zachowaniem tej dziewczyny. Po takim poranku, gdzie straciła swoje dziewictwo ze mną, uśmiech się do mojej narzeczonej.
-Miło mi cię poznać Karin-powiedziała i minęła nas. Skierowała się do Naruto. Rzuciła mu się na szyję i pocałowała w policzek.
-Głupio to za brzmi, ale stęskniłam się za wami..-te słowa skierowała do Juugo i Suigetsu. Białowłosy podszedł do niej i zaczął ją ściskać. Poczułem napływ gniewu, ale starałem się opanować. Może tak będzie lepiej? Może przez to Danzou odczepi się od Sakury?
-My też się stęskniliśmy. Nawet taki ktoś jak Juugo, mówię ci. Ale on ci tego nie powie-szeptał jej na ucho. Co było bezsensowne w towarzystwie samych wampirów.
-To jest nasza przekąska czy co, że wy ją tak traktujecie?-odezwała się czerwonowłosa.
-Słucham? Nawet nie próbuj się do niej zbliżyć! Ona jest tu specjalnym gościem! Masz ją dobrze traktować! Tylko połóż na niej swoje ohydne łapy, to zabije. Rozumiesz? -krzyknął Suigetsu. Zdziwił mnie. Nie myślałem, że tu wszyscy tak ją lubią i będą bronić. Oni nigdy się tak nie przywiązywali do ludzi, odkąd stali się wampirami. Zazwyczaj starają się unikać ludzi, żeby nie zrobić im krzywdy.
-Właśnie Karin! Tylko ją tkniesz!-krzyknął Naruto.
-Naruto dobrze gada! Choć naprawdę ma świetną krew, no przynajmniej po zapachu można tak stwierdzić, to jej nawet nie ruszaj ! Bo będziesz miała z nami wszystkimi do czynienia ! Prawda Juugo?-Spojrzałem na Kibe jak na kretyna. Pomarańczo włosy może był ich przyjacielem, ale przede wszystkim był lojalny wobec mnie. Jeśli kazałbym jemu ją zabić, zrobił by to bez mrugnięcia okiem.
-Zgadza się-powiedział i spojrzał na mnie przepraszająco. Byłem w szoku. Nawet on stanął po stronie Sakury, a nie Karin, mojej narzeczonej. Tego się nie spodziewałem. Prawdą jednak jest to, że nikt tu Karin nie chce, a Juugo nie jest wyjątkiem. Spojrzałem na Sakure, która cały czas była szczęśliwa i gadała z Naruto. Nie bała się. Z resztą nie miała czego, wszyscy pokazali jej już jak będzie tu broniona.
-Dobra, ja się tylko zapytałam. Tu nigdy nie było człowieka. Więc mogłam się zdziwić, nie ?-jej głos przyprawiał mnie o ciarki. Sam nie wiedziałem dlaczego w ogóle z nią jestem. Nie zależy mi na niej, jest dla mnie obojętna.
-Co to za hałasy ?- nagle w kuchni pojawiła się przyjaciółka różowowłosej, Hinata. Nowa dziewczyna Naruto.
-Hinata! Jednak jesteś! -krzyknęła szczęśliwa Sakura i rzuciła jej się na szyję.
-Oczywiście, nie zostawiłabym cię tu-spojrzała na mnie wrogim wzrokiem. Nie dziwiłem się jej. Stałem i przyglądałem się wszystkim. Nie odezwałem się już ani słowem, nie widziałem sensu. Różowowłosa ani razu na mnie nie spojrzała.
-Naruto pokażesz, gdzie mam pokój?
-Ależ, oczywiście Sakurcia-podszedł do mnie i zabrał walizki. Podarował mnie jeszcze wściekłym spojrzeniem i odszedł. Odprowadziłem ich wzrokiem, nie miałem zamiaru się kłócić, więc się nie odzywałem.
-Kochanie, ja idę się rozpakować-pocałowała mnie w policzek i odeszła. Miałem jej dość, była natrętna i irytująca.
-Brawo Sasuke..-powiedział Suigetsu.
-O co ci chodzi? - Spojrzałem na niego wściekły. Ten tylko prychnął pod nosem i wstał z kanapy. Stanął na przeciwko mnie i spojrzał na mnie z pogardą. Nie podobało mi się to.
-Naprawdę nie rozumiesz? Chodzi o Sakure..
-A co z nią? Jest już tu, bezpieczna, więc...
-Każdy wie, że nie jest ci obojętna... -myślałem, że wybuchnę śmiechem. Kim on jest, by mówić takie rzeczy? Choć prawda, jest mniej irytująca niż Karin i lepsza w łóżku. Ale dziewczyna jak każda inna. Dla mnie nie robiło różnicy.
-To wszyscy się mylą..
-Serio? Czyli patrzyłeś się cały czas na nią bez powodu? Bo jest ci obojętna? Przestań chrzanić! To nic złego zakochać się, ale ty tego nie rozumiesz..no oczywiście Wielki Pan Uchiha jest zbyt zimny, nie potrzebuje miłości, dla niego najważniejszą rzeczą jest zemsta! Jesteś większym palantem niż myślałem! Spieprzyłeś na całej lini! Dałeś jej nadzieję, a teraz? Jak ona się czuje? Pomyśl Sasuke!
-Zamknij się Suigetsu! Jeszcze jedno słowa a pożegnasz się z życiem! Rozumiesz?
-Zapominałeś? Ja już nie żyje-uśmiechną się i pokazał śnieżnobiałe kły, po których przejechał językiem. Jego oczy przybrały barwę krwistej czerwieni.
-Przestań pierdolić i spieprzaj stąd!-krzyknąłem na niego i skierowałem się na górę. Nie miałem ochoty kłócić się z nim, o Sakurę.
-Tak najlepiej! Uciec od problemu! A ja ci mówię jak nic nie zrobisz, stracisz ją! -szedłem dalej. Nie chciałem tego słuchać, ale on wydzierał się dalej. Miałem ochotne palnąć tą jego rozgadaną jadaczkę. Wiem, że mogłem ją zranić, ale nie cofnę czasu. Poszłem do mojego pokoju. Gdy otworzyłem drzwi zobaczyłem w, nim Karin. Nie chciałem jej tu. Widziałem jak na mój widok podskoczyła ze strachu. Byłem wściekły, nienawidziłem jak ktoś wchodzi do mojego pokoju. Zacisnąłem mocno pięści.
-Co ty tu robisz?
-Zamierzam spędzić w tym pokoju wakacje z tobą.-odparła i kierowała się do mnie ruszając biodrami. Próbowała mnie skusić na to, ale na mnie to nie działało. Byłem za mocno pogrążony w gniewie.
-Chyba żartujesz? Nawet nie myśl, że się zgodzę na to! Bierz swoje rzeczy i spieprzaj!
-To gdzie mam iść?
-Nie obchodzi mnie to!
-Ale..
-Powiedziałem coś!-wiem, że nie byłem delikatny. Ale zawsze traktowałem ją jak zabawkę do łóżka. To jej ta śmieszna miłość trzymała ją przy mnie. Posmutniała, ale miałem to gdzieś. Zabrała swoje walizki i wyszła. Zamknąłem pokój i położyłem się na łóżku. Chciałem by ten dzień już się skończył. Miałem dość. Zamknąłem oczy. Próbowałem się odprężyć. Nie minęło 10 minut a już ktoś zakłócał mój spokój. Wkurzony podszedłem do drzwi i je otworzyłem.
-Czego!?-nie wiedziałem czemu tak emocje mną targały. Spojrzałem na przybysza. Widziałem jej zaskoczenie i smutek w oczach. Nie spodziewałem się jej tu. Byłem pewny, że już się do mnie nie odezwie.
-Przyszłam porozmawiać-powiedziała skruszona, lecz wymusiła uśmiech. Wiedziałem to. To nie był ten sam co pół godziny temu przy samochodzie. Otworzyłem szerzej drzwi i wpuściłem ją do pokoju.
-O co chodzi?-starałem się opanować głos, co wyszło mi perfekcyjnie. Zawsze byłem mistrzem w ukrywaniu swoich uczuć. Nauczyło mnie tego życie.
-Bo wiesz, nasza rozmowa w aucie, to raczej już nieaktualna...
-Co? O czym ty mówisz?
-No o tym moim treningu. Poproszę Suigetsu o to.
-A to czemu?-zdziwiłem się. W aucie jeszcze tego chciała. Nawet zaoferowała swoją krew za zapłatę. Czy teraz będzie karmić Suigetsu? Czy odda mu swoją krew? Te pytania wywołały we mnie złość. Zamknąłem oczy i rozluźniłem się.
-Masz narzeczoną... Z tego co słyszałam, nie widzieliście się od kilku miesięcy, więc nie chce byś zaniedbywał ją przeze mnie..
-Co ty pieprzysz?-Nie rozumiałem tej kobiety. Właśnie dzisiaj po takim poranku dowiedziała się, że mam narzeczoną i zamiast byś wściekła, ona mi mówi takie coś?!
-Nic. Po prostu, to nie będzie dobry pomysł. Krwi też ci nie oddam. Naruto wcześniej wyczuł, gdy to zrobiłeś, to Karin tez wyczuje. A ja nie chcę sobie robić wrogów. Widzę, że ona cię kocha i nie chce psuć ci związku. W ogóle to, co stało się rano... Zapomnij o tym. Tak będzie lepiej. Nie wiem czemu to zrobiłeś, mając narzeczoną, ale nie będę wdrążać w szczegóły. Po prostu zapomnij o mojej krwi, trenowaniu mnie i w ogóle o mnie.-słuchałem jej. Nie podobało mi się to co mówi. Ze złości ścisnąłem dłonie w pięść. Zamknąłem oczy chcąc się trochę uspokoić, ale nie mogłem. Pierwszy raz w życiu przez dziewczynę, nie mogłem się uspokoić.
-Czy ty wiesz, o co mnie prosisz?
-O łatwą rzecz..
-Łatwą?
-Jak było ci łatwo zapomnieć o narzeczonej, przez ten czas to również łatwo zapomnisz o mnie. Zwykłym człowieku, który był ci potrzebny tylko dla krwi. A teraz wybacz idę się pakować-powiedziała i złapała za klamkę. Nie wiem czemu, ale złapałem jej nadgarstek, odwróciłem ją i przyparłem do drzwi blokując jej ruchy. Spojrzała na mnie ze strachem. Za szybko to zrobiłem.
-Masz rację. Byłaś mi tylko potrzebna do picia twojej krwi. I nie myśl sobie, że odpuszczę. Nawet siłą ją wezmę, tak czy siak ona jest moja. Rozumiesz? Gdy będę chciał to sobie ją wezmę.-powiedziałem pod wpływem chwili. Zaczęła się trząść ze strachu. Wysunąłem kły i przejechałem jej po szyi. Z przerażenia zamknęła oczy. Puściłem ją. Od razu uciekła z mojego pokoju. Stałem jeszcze przez chwilę i patrzyłem w miejsce, gdzie powinna być.

SAKURA

Poczułam się wykorzystana. Myślałam, ze jednak jest inny niż wszyscy mówili. Myślałam, ze go rozgryzłam, że poznałam jego prawdziwą twarz, że był ze mną szczery a on mnie chciał wykorzystać. Chciał tylko mojej krwi. Czy ona naprawdę jest tak dobra? Tego nie wiedziałam, ale wiedziałam, że już mu nie dam jej. Żałuje tego co się stało. Mama zawsze uprzedzała mnie przed takimi chłopakami, a ja co? Zachowałam się tak naiwnie. Więcej nie popełnię tego błędu. Nie uwierzę mu już w żadne słowo. Wszystko było kłamstwem. Mówił, że mnie obroni, że będę bezpieczna tutaj, a teraz on sam mi grozi, on sam stał się dla mnie niebezpieczny. Jeszcze ta jego narzeczona. Nikt mi o niej nie powiedział. Gdybym wiedziała to nawet nie spojrzałabym na niego. Nie jestem typem dziewczyny, która rozwala cudze związki. Gdy widziałam jak się całują poczułam się gorzej jak śmieć. Nie chciałam, by o tym wiedział, nie chciałam tu dać tej satysfakcji. Pewnie i tak się teraz śmieje ze mnie i mojej naiwności. Sama jestem sobie winna. Przecież sam mi powiedział, że jest najgorszy z nich wszystkich.Weszła do swojego pokoju. Zamknęłam go na klucz. Położyłam się na łóżku. Wtuliłam się w poduszkę. Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie chciałam nikogo widzieć, nie teraz. Starałam się ignorować to.
-Sakura, tu ja Hinata! Otwórz mi!- wstałam niechętnie i przekręciłam kluczyk. Nie otworzyłam drzwi, wróciłam na łóżko do swojej poprzedniej pozycji. Hinata weszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi.
-Sakura jak się czujesz?-wyczułam jej troskę w głosie. Nie odpowiedziałam. Doskonale wiedziałam, że Hinata wie, co mi dolega. Usiadła obok mnie. Dotknęła mojego ramienia. Nie wytrzymałam, wtuliłam się w nią i zaczęłam płakać.
-Ciii...wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Więcej cię nie skrzywdzi, dopilnuje tego. -głaskała mnie po głowie.
-On..on..on mnie skrzywdził..on..powiedział, że wszystko robił tylko i wyłącznie dla mojej krwi...i, że ona należy tylko do niego, więc będzie brał ją, kiedy będzie chciał, nawet, gdy ja tego nie będę chciała.-Czułam się żałośnie.
-Dupek! Pogadam z Naruto, może..
-Nie! Nie plątaj go w to! Sama zawiniłam...ja sama tego chciałam..obiecaj mi Hinata, że mu nie powiesz,proszę.
-Dobrze Sakura nie powiem mu, ale, jeśli cię zaatakuje i weźmie siłą twoją krew w tedy nawet ty mnie już nie powstrzymasz. Rozumiesz?
-Tak. Dziękuję.- nagle ktoś zapukał do drzwi. - Zobaczysz, kto to?- spytałam i zaczęłam się wycierać. Gdy skończyłam usiadłam podkulona na łóżku. Hinata otworzyła drzwi. Stał w nich Uchiha. Przeraziłam się.

SASUKE

Nie wytrzymam zaraz. To co jej powiedziałem, nie było prawdą. Fakt, faktem, robiłem to dla jej krwi, przynajmniej tak mi się wydawało, ale nie wziął bym siłą jej. Nie chciałem jej skrzywdzić. Postanowiłem do niej iść i wytłumaczyć się. Nie zamierzałem jej przepraszać, byłem za dumny, ale powiedzieć jej, że nie musi się mnie bać. Wyszedłem z pokoju i znalazłem się pod jej. Przez chwile stałem pod nimi, nie będąc pewnym czy powinienem. Zapukałem. Po chwili otworzyła mi Hinata. Od razu powitała mnie zimnym i wściekłym spojrzeniem. Chciała mi zamknąć drzwi przed nosem, ale złapałem za drzwi. Wszedłem do środka i zamknąłem drzwi.
-Nie wstyd ci, pojawiać się tutaj! Wynoś się ! Ona nie chcę cię widzieć!-Nie zwracałem uwagi na granatowłosą. Patrzyłem na skuloną i przerażoną Sakurę. Trzęsła się.
-Sakura musimy porozmawiać.-nie odpowiedziała mi. Schowała bardziej swoją twarz w kolanach.
-Sakura?- nic. Wkurzony podszedłem do niej i złapałem za jej ramie. Podniosłem do góry. Nie patrzyła na mnie. Odwracała wzrok.
-Spójrz na mnie!
-Wynoś się!-krzyczała Hinata. złapała mnie za ramię i zaczęła ciągnąć. Spojrzałem na nią wściekły. Puściła od razu, jednak jej wściekłość też była nie mała. Zacisnęła pięści. Myślałem, że zaraz mi przyłoży.-Jeśli jej nie puścisz to zawołam Naruto!
-Zamknij się w końcu! Nic jej nie zrobię! Sakura, spójrz na mnie.-Złapałem za jej podbródek i spojrzałem w jej oczy. Były zaczerwienione. Wiedziałem , że to moja wina.
-Płakałaś?
-I ty się dziwisz! Zdajesz sobie sprawę co jej zrobiłeś? Jak ją wykorzystałeś!! Doprawdy nie rozumiem, czemu ona cię jeszcze broni! Jesteś śmieciem rozumiesz!!-tego było już za wiele. Rozumiałem, że broniła przyjaciółki, ale nie pozwolę się obrażać. Podszedłem do niej i złapałem za szyję, przyciskając do ściany.
-Jeszcze raz..
-Sasuke, nie! Proszę, zostaw ją! Oddam ci wszystko, krew, siebie, wszystko, tylko zostaw ją! -krzyczała ze łzami Sakura. Zbiegła z łóżka i stanęła między mną a dziewczyną. Jej strach bił od niej. Bała się mnie. Zabolało mnie to. Nie wiedziałem dlaczego ale przed oczami staną mi widok matki, kiedy broniła mnie przed atakiem tego potwora.
-Zrozumiałam. Już wszystko zrozumiałam. Nie musisz tego udowadniać...
-Co zrozumiałaś?-spytałem jej się zdziwiony. Nie rozumiałem co ona do mnie mówi.
-Że jesteś najgorszy z nich wszystkich.Wiem to, rozumiem. Byłam głupia, myśląc, że jednak jest w tobie jakaś cząstka człowieczeństwa. Myliłam się, jesteś taki sam jak tamten potwór. Już wszystko wiem. A teraz puść ją! Oddam ci wszystko, ale ją puść!- Puściłem dziewczynę. Upadła na podłogę łapiąc powietrza. Sakura przytuliła ją do siebie. A ja stałem niedowierzając jej słów. ,,...jesteś taki sam jak tamten potwór.", ,,..jesteś najgorszy z nich wszystkich." te słowa krążyły mi w głowie. Zakuło mnie coś w sercu. Nie spodziewałem się tych słów od niej. Nagle dostrzegłem, że stoi przede mną. Ma spuszczoną głowę.
-Więc co chcesz? Krwi czy mnie? A może obydwie rzeczy?-zatkało mnie. Czyli ona na serio to mówiła. Stałem jak sparaliżowany, nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Czułem się taki bezradny, nie mogłem nic powiedzieć.
-Sakura nie rób tego! Przestań! Nic mu nie dawaj, nie zasłużył!
-Hinata, proszę cię..on może zrobić ci krzywdę, nie mogę na to pozwolić! Nie mogę pozwolić na to byś przeżywała to wszystko, co ja! Wiem jak boli atak wampira. To co mu chce dać, to nic w porównaniu do tego co może zrobić...-słuchałem jej i nie odzywałem się.
-Sakura...o czym ty mówisz? Zaatakował cię? Zrobił ci krzywdę?
-Nie! On mi nic nie zrobił! Nic czego nie chciałam..
-Nie broń go ! Po tym wszystkim, nie broń go!- nie wiem czemu jeszcze stałem w jej pokoju. Czułem się jakby mnie coś sparaliżowało. Nie mogłem się ruszyć. Nagle Sakura odwróciła się do Hinaty i uśmiechnęła się do niej, w ten sposób, który chciałem, by był zarezerwowany tylko dla mnie.
-Nie bój się Hinata. Proszę wyjdź stąd. Nie chce byś widziała to wszystko.-z powrotem stanęła na przeciwko mnie.
-Sakura...
-Wyjdź stąd. Zaufaj mi. Proszę..-Hinata spojrzała się na nią, a potem na mnie, z wrogością i nienawiścią. Podeszła do drzwi.
-Jak ją skrzywdzisz to znajdę sposób i zabiję cię!- te słowa skierowała do mnie i wyszła. Byłem w szoku aktem odwagi Hinaty. Spojrzałem z powrotem na Sakure. Zaczęła ściągać koszulkę.
-Więc co chcesz? Krew, moje ciało czy obie te rzeczy?-zrzuciła koszulkę pod nogi. Trzęsła się. Nie wiedziałem co zrobić, jak się zachować. Dalej słyszałem jej słowa w głowie. Odbijały się, jak echo. Podeszła bliżej mnie. Stała w staniku przede mną, osobą, która nie dawno groziła jej i jej przyjaciółce. Osobie, którą znienawidziła i zaczęła się jej bać. Jestem dla niej demonem z koszmarów.
-Sakura..-nie wiedziałem co powiedzieć. Wzięła włosy i przerzuciła na bok. Zauważyłem malinkę, którą jeszcze rano jej zrobiłem. Było nam tak dobrze razem. Przyjazd Karin wszystko zepsuł. Podniosłem dłoń i przejechałem palcami po malince. Poczułem jak drgnęła pod moim dotykiem. Zrobiło mi się głupio. Widziałem jak czekała na mój ruch. Może tak było lepiej? Ona mnie nienawidzi i wszystko wróciło, by do normy. Wróciła, by do rodziców i nie groziło, by jej niebezpieczeństwo. Po za tym ja jestem wampirem, a ona zwykłą śmiertelniczką, nigdy by nam nie wyszło.
-Sasuke...czy ty..czy tobie..chodzi o seks?-powiedziała to najciszej jak potrafiła. - Bo jak się napijesz mojej krwi, to zaraz tu wszyscy przyjdą, w tym twoja narzeczona..a ja nie chce rozwalić ci związku..
-Nie rozumiem cię! Bardziej się martwisz o Hinate niż o siebie..o mój związek, niż własne szczęście
-Bo to moja przyjaciółka! -odparła pewnie-Jako jedyna nie chce ode mnie nic w zamian, zawsze stoi po mojej stronie i broni mnie!
-To kim ja jestem dla ciebie, że mnie bronisz? Hinata miała rację! Dlaczego bronisz mnie? Martwisz się o mój związek? Dlaczego ciągle to uwzględniasz? Nie jesteś mi nic winna! To ja cię wykorzystałem ! To ja piję twoją krew! Więc, kim ja jestem dla ciebie, co do mnie czujesz?
-To co czuje do Ciebie jest jak demon przeszłości, która się nigdy nie skończyła, przez którego teraźniejszość wciąż spogląda wstecz....-Nie rozumiałem dokładnie jej słów. Mówiła jakimś poematem. Jednak ,,demon przeszłości'' upewniało mnie, że jestem dla niej kolejnym potworem w życiu. Spojrzałem ostatni raz na nią i wyszedłem z jej pokoju. Na korytarzu stała Hinata. Gdy wyszedłem spojrzała na mnie i wbiegła do pokoju. Zatrzymałem się i podsłuchiwałem, gdyż dziewczyna nie zamknęła drzwi.
-Hinata, proszę zrób coś! Ja nie wytrzymam następnego ataku! Ja się go boje! Proszę, zabij mnie..
-Sakura, nawet tak nie mów! Nie dawaj mu tej satysfakcji! Nie pozwól mu myśleć, że może robić z tobą co tylko chce!
-Ale..on ma taką władzę nade mną. Miałam się tu czuć bezpiecznie, obiecał mi to..a teraz to on stanowi dla mnie niebezpieczeństwo. A ja nie wytrzymam następnego potwora w moim życiu...proszę zrób coś..on i tak pewnie śmieje się z mojej naiwności i słabości. Cieszy się z faktu, że się jego boję, że gra na moich uczuciach, że...
Dalej nie byłem wstanie słuchać. Pobiegłem do swojego pokoju i zamknąłem się w nim. Targały mną uczucia. Musiałem się uspokoić, ale nie mogłem. Ostatni raz, gdy się tak czułem to 15 lat temu, gdy moja rodzina została wymordowana, a ja stałem i nie mogłem nic na to poradzić. Zacząłem rozwalać wszystko w pokoju. Nie panowałem nad sobą. Po co ja w ogóle tam poszedłem! Mogłem zostać i nie straszyć jej bardziej.

NARUTO

Słyszałem trzaski drzwi. Domyślałem się, że nie jest za dobrze z nimi. Nie mogłem się wtrącać. To było między nimi. A ja nic na to poradzić nie mogłem. Sasuke nigdy nie przyzna przed sobą, że zależy mu na niej. Może nie znali się długo, ale widziałem jak na nią patrzy, jak się do niej odzywa, jak ją pilnował. Myślał, że nie wiedzieliśmy, że całe dnie, przez te trzy miesiące, spędzał na pilnowaniu jej. Kilka razy nawet widziałem go pod szkołą, kiedy byliśmy w klasie, na przerwach. Westchnąłem. Przyjazd Karin wszystko zepsuł. Teraz moja najbliższa sercu przyjaciółka cierpi. Słyszałem jak płakała i coś niezrozumiałego mówiła Hinacie. Wychwyciłem słowa takie jak: potwór, zabij,nie wytrzymam, ataku oraz naiwności i słabości. Jeżeli Sasuke ją skrzywdził nie wybaczę mu tego. Poszedłem do niego. Chciałem zobaczyć jak się czuję. Wiedziałem, że znów będzie udawał obojętność, ale jest moim przyjacielem muszę mu pomóc i dodać mu rozumu. On jest beznadziejny, jeżeli chodzi o sprawy sercowe. Nawet mi nic nigdy nie mówi. Dotarłem pod jego pokój. Zapukałem.
-Czego?!
-Może grzeczniej..
-Nie denerwuj mnie, co chcesz?!-bylem w szoku. Sasuke był wściekły. Nie był opanowany i obojętny. Był wściekły i rozgoryczony. To jest pierwszy raz kiedy go takiego widzę. Był bardziej opanowany przy Donzou niż teraz, aż trudno uwierzyć, że to przez dziewczynę.
-Porozmawiać-doszedłem do wniosku, że przynajmniej ja nie będę go teraz denerwować jeszcze bardziej, o ile jest to możliwe.
-Teraz? Przyjdź jutro..-chciał mi zamknąć drzwi przed nosem, lecz zatrzymałem je nogą.
-Chcesz to możemy na korytarzu, by nas wszyscy słyszeli-powiedziałem. Widziałem jego wściekły wzrok. Jednak, wpuścił mnie.
-Więc, o co chodzi?-jego pokój wyglądał jakby przeszło po, nim tornado. Wszystko było połamane i poprzewracane. Nigdy u niego czegoś takiego nie widziałem. Był już bardziej pedantem, niż bałaganiarzem. Wszystko trzymał na swoim miejscu.
-Sasuke, o co ci chodzi? Mi możesz powiedzieć. Dlaczego jesteś tak wściekły? Pierwszy raz cię takiego widzę. - Nie poznawałem go.
-O nic.
-Sasuke..... Możesz mi przecież ufać. Nic nikomu nie powiem, zwłaszcza Sakurze-widziałem jak zareagował na jej imię.
-Uważa mnie za potwora... - to jest dobry początek, jestem tego świadomy, że mówi mi to tylko dlatego, że nie panuje nad samym sobą.
-Kto? Sakura? Przecież, nie zrobiłeś jej krzywdy, mam rację? - emocję mną targały. Doskonale wiedziałem do czego jest zdolny Sasuke.Jeżeli zrobił jej coś, choćby małą rankę, to popamięta mnie. Starałem się, jednak uspokoić, ktoś w tej sytuacji powinien być zdrowych zmysłach.
-Sprawa dyskusyjna.
-Sasuke? Co jej zrobiłeś?
-Chcesz wiedzieć? Proszę! Przespaliśmy się, piłem jej krew, groziłem im...... Chciałem iść do jej pokoju, wytłumaczyć jej..
-Słucham? Przespaliście się? Kiedy?- Nie odpowiedział mi. Tego się nie spodziewałem, nie wierzyłem, że Sakura dała mu się wykorzystać. Nie trzeba było ich zostawiać samych. - Groziłeś im ? W sensie Hinacie też? Czyś ty rozum postradał? Co chciałeś tym osiągnąć? - Tego było już za wiele. Nigdy nie należałem do osób opanowanych.
-By mnie znienawidziła..nie był to mój plan, ale tak o tym myślę do będzie lepiej, dla niej i dla mnie..
-Sasuke-podszedłem do niego i złapałem go za ramię. Długo walczyłem, ze sobą by mu nie przyłożyć. Widziałem jak to przeżywa, więc przemilczałem temat grożenia. Przynajmniej na razie.- Posłuchaj, ona musi to wszystko sobie przemyśleć, skrzywdziłeś ją. Dałeś nadzieję, że może ci na niej zależeć, a tu okazuje się, że masz narzeczoną...każda kobieta ma prawo się wściekać..
-Ty nic nie rozumiesz...ona uważa mnie za potwora, boi się mnie, trzęsie się na mój widok..
-Przed chwilą powiedziałeś, że chcesz tego. A co chciałeś tym osiągnąć, by cię znienawidziła? Czemu postępujesz tak egoistycznie? A jak ona coś do ciebie czuje?
-Miała, by normalne życie! Nie musiała, by tu się ukrywać! Była, by przy rodzicach! A nie przy mnie! Przy wampirze, którego nienawidzi, bo to właśnie do mnie czuje... -takiej odpowiedzi po nim się nie spodziewałem, ewidentnie widać, że jemu na niej zależy.
-A ty?
-Co ja ?!
-Co ty do niej czujesz?
-Nic.
-Skoro tak uważasz, to dlaczego tak łatwo wyprowadziła ciebie z równowagi? Dlaczego zależy ci na tym, by wiodła normalne życie? Czemu chciałeś jej się tłumaczyć? Ty wielki Uchiha! Wampir, postrach ludzi! I do diabła czemu, widzę w twoich oczach wściekłość?! Ona nie jest ci obojętna. Lepiej uświadom to sobie, bo stracisz ją na zawsze. A tak świetna kobieta...
-Mam już narzeczoną.. - starałem się być delikatny i ostrożnie dobierać słowa. Pierwszy raz widzę takiego Sasuke i mam nadzieję, że ostatni. Już wolę go obojętnego i zimnego niż rozdartego i wściekłego. W tedy był nieobliczalny a teraz?
-Którą nie kochasz i traktujesz ją jak zabawkę seksualną! Myślisz, że nie widzę różnicy jak się zachowujesz w stosunku do Karin a Sakury? Sasuke nie rozśmieszaj mnie..Uspokój się i prześpij się z tym. - Miałem nadzieję, że przejrzy na oczy. Byłem wściekły na niego o to co jej i Hinacie zrobił, ale, gdybym to pokazał pogorszyłbym tylko sytuację.
-Ale...
-Nie ma żadnego, ale..Do wyra i pomyśl co dla ciebie znaczy Sakura i czy warto drążyć związek z Karin. Kumalski? A teraz wybacz, ale idę sprawdzić co z dziewczynami i idę spać..-Czułem się jakbym mówił do dziecka. Pewnie w normalnych okolicznościach za to dostałbym już kilka razy o głowie. Widziałem jak chce coś powiedzieć- Nic jej nie powiem-odparłem i wyszedłem z jego pokoju. Gdy kierowałem się do pokoju Sakurci, zauważyłem jak wychodzi z niego Hinatka.
-Hejo kochanie i jak Sakura?
-Śpi. W końcu jej się udało. Była cała roztrzęsiona. To wszystko wina Sasuke. Pieprzony dupek. -widziałem złość w jej oczach. Westchnąłem. Doskonale wiem co teraz czuje.
-Nie mów tak o nim.. -próbowałem obronić przyjaciela. Wiedziałem, że mało mam argumentów, jednak one go nie znały tak dobrze jak ja. Doskonale wiedziałem co on może przeżywać.
-Ty go bronisz? Wiesz co on jej powiedział? Co jej zrobił? Wykorzystał ją !
-Wiem, co zaszło między tą dwójką, ale to nic nie da wyzywanie go, a tylko pogorszy sytuację. On nienawidzi, gdy..
-Zauważyłam.- widziałem wściekłość i nienawiść w jej oczach. Wcale nie cieszyła mnie ta cała sytuacja. Nie myślałem , że przyjazd Karin, aż tak pogorszy sytuacje.
-Właśnie, słyszałem, że groził ci..
-I zaatakował.
-Co? -W tym momencie miałem ochotę wrócić do niego i go zabić. To było za wiele. nie miał prawa podnosić ręki na moją dziewczynę.
-Złapał mnie za szyje. -odruchowo złapała się za nią i zaczęła masować dłonią. Odetchnąłem z ulgą, gdy się o tym dowiedziałem. Cieszyłem się, ze nic poważniejszego. Miałem w głowie naprawdę gorsze scenariusze. Nie wiedziałem co Sasuke mógł zrobić w takim stanie.
-Nic ci nie jest?
-Nie, Sakura wkroczyła i mnie puścił.
-On nie jest taki zły.To dobry facet, ale zagubiony. Wiele przeżył. Dlatego taki jest. Wiem, że skrzywdził cię, ale wybacz mu. Był zdenerwowany. Myślę, że zależy mu na Sakurze, ale nie umie tego dostrzec. Nigdy nikogo nie kochał. Ma tylko nas.-miałem nadzieję, że Hinata zrozumie co chce jej przekazać. Wiedziałem, że tłumaczenie jego zachowania może odbić się na mnie, ale był moim przyjacielem, a ja czułem się za to wszystko odpowiedzialny.
-A jego rodzina? -zadała pytanie, którego najbardziej się obawiałem. Obiecałem Sasuke, że nikomu nie powiem. Hyuuga była moją dziewczyną, ufałem jej, jednak to nie był temat, z którym mogłem ją zapoznać.
-Wybacz, ale o tym powiedzieć ci nie mogę.
-Rozumiem wolisz jego on nas.
-Nie Hinata, to nie tak. Ja po prostu obiecałem mu, że nikomu nie powiem nic na temat jego rodziny. Zrozum, proszę, nie każ mi wybierać między najlepszym przyjacielem, a moją dziewczyną. Proszę.
-Spróbuje, ale to nie znaczy, że nie będę bronić Sakury. On jest niebezpieczny.. Nie rozumiem dlaczego się z nim przyjaźnisz- cieszyłem się, że choć trochę mnie zrozumiała i że nie dociekała z wszystkim.
-Gdy mu zależy potrafi być nieobliczalny. Ale w dobrej wieże, choć nie zawsze mu to wychodzi. Zaufaj mi. Więcej tego nie zrobi. - miałem nadzieję. On ma skłonność do robienia rzeczy, których nie powinien.
-Mam nadzieję.-uśmiechnąłem się do niej.

*****************************

Na początku, chciałam wszystkich bardzo przeprosić za brak rozdziałów, przez tak długi czas!! Mam nadzieję, że mi wybaczycie !
Nie będę się usprawiedliwiać i szukać wymówek, bo ich nie ma. Tak zwyczajnie w świecie mi się nie chciało ...;(
Ja kiedyś powinnam kopnąć się w dupę i przełamać moje lenistwo, jednak nie zawsze mi się uda.
Mam nadzieję, że przynajmniej rozdział wam się spodoba ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro