7. ,,To tak samo jakbyś była swoim koszmarem. "
SASUKE
Mogę zaliczyć ten poranek za udany, nawet bardzo. Najbardziej podobał mi się jej pomysł z ugryzieniem. To było pierwszy raz, gdy ugryzłem kobietę, podczas seksu. Jej ciało było wspaniałe. Takie kruche, a było w stanie tyle wytrzymać. Wspaniałym widokiem były jej oczy pogrążone w pożądaniu i z tą iskrą. Nie było w nich ani trochę strachu, smutku.
-Sasuke! Czemu jesteś bez koszulki? I, gdzie ty byłeś w nocy? Co też ma znaczyć to , że Sakura tu będzie?-pytał się mnie Suigetsu.
-Później ci wszystko wytłumaczę, a teraz nie mam czasu- znalazłem się pod drzwiami od mojego pokoju. Podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej coś na przebranie. Gdy się przebrałem, wziąłem kluczyki od samochody i skierowałem się do garażu. Po drodze spotkałem Juugo.
-Gdzie wszyscy ?
-Na zakończeniu. Tylka ja i Suigetsu zostaliśmy-za to lubiłem Juugo. Nigdy o nic nie pytał. Czekał, kiedy sam mu wszystko powiem. Znalazłem się w garażu. Wsiadłem do auta i pojechałem pod dom Sakury. Samochodem zajęło mi to tylko 10 minut. Stanąłem pod jej domem i czekałem, kiedy wyjdzie. Zatrąbiłem, dając znak, że już jestem. Długo nie musiałem czekać. Wyszła. Była ubrana w różową, skromną sukienkę,na ramiączkach, sięgającą jej przed kolana. Włosy miała spięte w koka. Wyglądała ślicznie. Wsiadła mi do auta.
-Możemy ruszać-powiedziała z uśmiechem. Gdy już usiadła na miejscu zapięła pasy. i Uśmiechnęła się do mnie.
-Ładnie wyglądasz-pomyślałem, że to takim poranku wypadało, by ją skomplementować. Ogólnie nie byłem romantykiem i nie za bardzo wychodziło mi komplementowanie dziewczyn, a nawet nie lubiłem tego robić. Moim zdaniem takie rzeczy były zbędne.
-Dziękuje.-zarumieniła się. -Mamy 10 minut. Zdążysz?
-Nie ma problemu.-Resztę drogi minęła spokojnie. Nie była już tak spięta, jak wcześniej. Co prawda nic się nie odzywała, ale ja lubiłem ciszę. Gdy dojechaliśmy pod budynek szkoły. Otworzyłem jej drzwi,jak na faceta przystało.
-Wchodzisz, czy jednak zostajesz?-zapytała mnie. W sumie nie wiedziałem, nie przepadałem za takimi uroczystościami.
-To zależy.
-Od?
-Od tego czy jestem tam mile widziany. Gdy tam wejdę wścieknie się na mnie Kakashi i Tsunade.- już słyszę w głowie ich wrzaski na siebie.
-No chodź. Biorę ich na siebie- nie wiem, co mnie podkusiło, by się zgodzić. Nienawidziłem takich rzeczy. Nudny apel, rozdanie świadectw i różne nudne sprawy. Westchnąłem. Już więcej nic się nie odezwałem. Po prostu szedłem za nią. Nie znałem tej szkoły. Nie uczyłem się tu. Pierwszy raz ją odwiedziłem. Doprowadziła mnie na dużą sale. Nie trzeba było być orłem, żeby domyśleć się, że to sala gimnastyczna. Stanąłem przy wyjściu i ją obserwowałem. Znalazła się przy swojej klasie. Słyszałem jak Naruto się jej wypytuje, po co tu jestem.
-Młotek-mruknąłem pod nosem. Spojrzał na mnie wściekły.
-Sam jesteś młotkiem, kołku !-wykrzyczał na całą salę. Wszyscy się na niego popatrzyli jak na idiotę, wliczając w to mnie. Równie dobrze mógł to powiedzieć szeptem tak jak ja , choć musiałbym się skoncentrować by jego słowa doszły do mnie, ponieważ w takim tłumie usłyszeć go to było by niemożliwe.
-Naruto uspokój się !-krzyknęła Tsunade do mikrofonu. Widać było wściekłość w jej oczach, w końcu przerwał jej wypowiedź tym krzykiem. Spojrzałem na Sakurę, która się z niego śmiała.
-Dlaczego tu jesteś, Sasuke?-zapytał się mnie Kakashi.
-A co nie można wpaść w odwiedziny?-spytałem z ironią. Szanowałem Kakashiego, był jednym z najlepszych wampirów jakie znałem. Potrafił się opanować jak był głodny, nigdy nie widziałem by jego rządzę przejęły nad nim władzę. Jego siła wśród wampirów jest bardzo dobrze znana.
-Jesteś tu dla niej, prawda? Stała ci się, aż taka bliska? -chciałem coś powiedzieć, ale uciszył mnie-Nie zaprzeczaj. Jeśli tak się stało i jest dla ciebie, choć trochę ważna, to albo ją odpuść i daj jej żyć normalnie albo pilnuj jak oczka w głowie, bo narażasz ją na niebezpieczeństwo zawadzając się z nią. Ona na to nie zasługuje, to dobra dziewczyna, która dużo przeszła- Kakashi był z wszystkich najrozsądniejszy. Jego wykłady już nie raz przysporzyły mnie o ból głowy.
-Doskonale zdaje sobie z tego sprawę-odparłem. Sam nie wiedziałem, czy to co siwowłosy powiedział, było prawdą czy nie. Czas pokaże. Po sali z powrotem rozniósł się stanowczy głos dyrektorki. Byłem tu, zaledwie 10 minut a już miałem dość. Nastąpiło rozdanie świadectw i nagrody za konkursy najlepszych uczniów.
-Sakura Haruno! Zajęła I miejsce, w konkursie biologicznym, z szerokim zakresem wiedzy medycznej ! Brawa dla niej ! Gratuluje!- Widziałem jak wychodzi szczęśliwa na środek sali i idzie po nagrodę. Byłem zaskoczony, nie myślałem, że interesuje się medycyną. Dopiero po 20 minutach apel się skończył. Uczniowie rozchodzili się do klas. Wiedziałem, że Kakashi to jej wychowawca, więc poszedłem za, nim. Gdy znalazłem się w sali, czekałem, kiedy wszyscy wejdą do środka. Stałem na samym końcu opierając się o ścianę. Znałem tu tylko z pięć osób.
-Sasuke, chłopie co tu robisz?-spytał mnie Kiba, który właśnie przechodził obok. Nie miałem ochoty na żadne rozmowy, po prostu czekałem na Sakurę by odwieść ją z powrotem do domu.
-Stoję.
-Jak zwykle zabawny-odparł i zaczął się śmiać. Z zachowania strasznie przypominał Naruto. Był tak samo irytujący.
SAKURA
Widziałam jak patrzył na mnie. Byłam dumna z siebie, gdy Tsunade wygłosiła wygraną w tym konkursie. Widziałam jego zaskoczenie. Choć był na drugim końcu sali, doskonale wiedziałam co robił i na kogo się patrzył. Gdy apel dobiegł końca kierowałam sie z Hinatą do klasy, w której mieliśmy się spotkać.
-Hinata, gdzie Naruto?
-Pobiegł do Sasuke. A właśnie co on tu robi?
-Przywiózł mnie. Wiesz prawie się spóźniłam do szkoły-powiedziałam na szybkiego. Nie chciałam jej teraz wszystkiego tłumaczyć, to nie jest rozmowa na teraz.
-Ale...
-Później ci to wytłumaczę. Teraz nie czas na to -kiwnęła głową na znak zgody. Weszliśmy do klasy. Już wszyscy byli. Widziałam Jak chłopaki stoją na końcu i rozmawiają. Jednak nie podeszłam do nich. Zostałam z Hinatą, która stwierdziła, że nie będziemy przeszkadzać, im w rozmowie. Patrzyłam się na niego. Znów przybrał tą maskę obojętności. Wyglądał w niej na bezwzględnego i niebezpiecznego, bez uczuć wampira. Bałam się go gdy ją nosił. Był w tedy taki nieobliczalny.
-Sakura Haruno-gdy Kakashi mnie wyczytał podeszłam i zabrałam swoje świadectwo. Gdy obie mieliśmy już świadectwa, wtedy można było świętować koniec roku. Cieszyłam się z tego, w końcu sobie odpocznę. Spojrzałam z powrotem na niego, był pochłonięty kłótnią z Naruto.
-Wielkoczoła, nawet nie masz co pomarzyć-usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos. Westchnęłam. Nie miałam ochoty znów użerać się z nią.
-Spadaj Ino-odparła Hinata. Zawsze starała się mnie bronić. Za co byłam jej naprawdę wdzięczna. Nie zawsze miałam siły wysłuchiwać jej obelg na mój temat.
-Taki przystojniak jak on, nigdy nie zwróci na ciebie uwagi. Zapamiętaj.-nie lubiłam jej. Zawsze uświadamiała mnie jaka to jestem słaba i nic nie warta w porównaniu do niej.
-Aww...patrzcie dziewczyny patrzy się na mnie. Jak wyglądam ?-spytała swoje przyjaciółeczki. Chciało mi się wymiotować jak patrzyłam na tą wytapetowaną twarzyczkę. Już w lalkach barbie było więcej naturalności niż w niej.
-Wspaniale Ino. Jest już twój-powiedziała jedna z nich.
-Widzisz różowa. Nawet na ciebie nie spojrzał.- miała rację. Patrzył się tylko na Ino. Wiedziałam, że była ładniejsza ode mnie, ale miałam nadzieję, że przynajmniej on ją oleje.Myślałam że Sasuke gustuje w bardziej naturalnych dziewczynach. Chciałam, choć raz jej zedrzeć ten uśmiech z twarzy.
-Idzie tu Ino-powiedziała cała podniecona druga jej przyjaciółka, Yumi.
-Nie przejmuj się-powiedziała Hinata i złapała mnie za rękę. Zatrzymał się przed nami. Popatrzył się na wszystkich. Dla mnie ten moment strasznie się dłużył. Ta cała sytuacja była koszmarna, chciałam iść już do domu i zapomnieć o tym. Może faktycznie lepiej by było gdyby nie przyszedł.
-Cześć jestem Ino. Może chciałbyś, no wiesz wyskoczyć gdzieś razem?-spytała się jego i puściła mu oczko. Zamknęłam oczy. Nie chciałam na to patrzeć. Poczułam jedynie mocniejszy uścisk na dłoni.
-Kochanie, mówiłem ci być zakryła tą malinkę. Nie powinnaś się nią tak chwalić-podszedł do mnie, złapał mnie w pasie i przyciągnął. Całkowicie olał zaloty Ino. Przez chwilę nie wierzyłam własnym oczom. Nie spodziewałam się, że przy wszystkich zrobić coś takiego. To było jak sen.
-Słucham?!-krzyknęła wściekła Ino. - Ty z tą różową?! Jaja sobie chyba robisz?! Ona jest..
-Spieprzaj lafiryndo-odparł spokojnie. Nawet nie wiedział, jak mnie tymi słowami uszczęśliwił. Widziałam szok Hinaty i wściekłość Ino. To był nie zapomniany widok. Wtuliłam się w niego. Teraz nie interesowała mnie nic innego, tylko on.
-Dziękuję-szepnęłam mu do ucha. Widziałam jak patrzą się wszyscy na tą scenę. Każdy był w szoku. Nawet Kakashi przestał rozdawać świadectwa i czekał na rozwój sytuacji. Zarumieniłam się i schowałam twarz w ramie chłopaka. Byłam bardzo szczęśliwa.
-Pożałujesz tego różowa!-usłyszałam jeszcze od Ino, ale zignorowałam ją, teraz nie liczyło się to czy blondynka będzie się mścić za to czy nie. Liczyło się jedynie to, że jestem w jego ramionach, że utarłam Ino nosa.
-Możemy już iść? Ledwo wytrzymałem apel. -zapytał mnie niecierpliwy Sasuke. Zachichotałam. Widziałam na jego twarzy irytację. Wiedziałam doskonale, że nie jest przyzwyczajony do tego typu sytuacji.
-Tak, oczywiście. Świadectwo już mam.- złapał mnie za rękę i prowadził do wyjścia.
-Do zobaczenia Kakashi. Wybacz, ale ją porywam.-powiedział i wyszedł ze mną z klasy.
-Nie musiałeś tego robić. Wiem, że to słyszałeś - byłam pewna, że zrobił to z litości, jednak i tak nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
-Ale zrobiłem. Stało się. A ty nie wyglądałaś jakby ci to przeszkadzało.
-Bo tak było. Fajnie było widzieć na jej twarzy tą wściekłość i w ogóle, ale..
-Ale..-zatrzymał się i spojrzał mi w oczy. Uśmiechnęłam się do niego.
-No wiesz..Słyszeli cię..no wiesz Naruto, Kiba , Kakashi i Hinata..a ty..
-Nie interesuje mnie to . Robię to co chcę.- spojrzałam na podłogę. Poczułam się dziwnie, nie potrafiłam tego ująć. Poczułam jego rękę na swoim policzku. Przytuliłam się do niego. W jego ramionach odpływałam. Czuje tak za każdym razem, teraz i w tedy te trzy miesiące temu. Nie wiem, co, to jest, ale czuję się szczęśliwsza przy nim.
-Chodź odwiozę cię do domu, byś mogła się spakować.- powiedział po chwili.
-Spakować? Ale...
-Nie ma żadnego, ale, na razie będziesz mieszkać ze mną i Naruto, dopóki nie zabijemy Danzou. Tam będziesz bezpieczniejsza.
-Ale moja mama dalej słabo się czuje.
-Będziesz ją odwiedzać-odpowiedział. Wziął mnie za rękę i zaczął prowadzić do wyjścia. Gdy znaleźliśmy się na parkingu przed szkołą odszukaliśmy jego samochód. Po 5 minutach już w, nim siedzieliśmy.
-A co ja powiem rodzicom?
-Jesteś pełnoletnia, nie? Więc raczej bez problemu cie puszczą...
-Nie znasz ich..
-Dasz radę- i ruszył. Całą drogę myślałam co powiedzieć, by mnie puścili do niego. Z jednej strony chciałam być blisko niego, ale nie chciałam opuszczać rodziców. Bałam się, że jak ja się wyprowadzę mojej mamie się pogorszy i że oni też będą w niebezpieczeństwie.
-A co z moimi rodzicami ? Jeżeli ten Danzou ich dopadnie?- nawet nie chciałam o tym myśleć. Gdyby im się coś stało nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.
-Nie bój się, będą pod nadzorem. Coś wymyślimy.- nie byłam do końca pewna tych słów, ale ufałam mu i Naruto. Czasami się zastanawiam czy nie za szybko mu zaufałam. Spojrzałam na niego. Był opanowany i skupiony . Jechał szybciej, niż przepisy na to wskazywały. Po pewnym czasie znajdowaliśmy się już na miejscu. Zaparkował przed moją bramką.
-Idziesz ze mną? Spróbujesz dogadać się z moimi rodzicami, może się w, tedy zgodzą...
-Wezmę cię siłą, jeśli będzie inaczej-nie spodziewałam się tego. Obawiałam się, że to co powiedział może okazać się prawdą.
-Tylko proszę cię bądź miły.-powiedziałam i uśmiechnęłam się. Wyszliśmy z samochodu i skierowałam się do domu. Otworzyłam drzwi , weszłam, a za mną Sasuke.
-Mamo! Tato! Jesteście?-krzyknęłam.
-W kuchni kochanie-odparła moja matka. Złapałam Sasuke za rękę i zaciągnęłam go do kuchni.
-Witaj kochanie-powiedział ojciec.- Kto jest z tobą?
-Twój chłopak, skarbie? Przystojny. Jak ma na imię?- zrobiłam się cała czerwona. Mogłam przewidzieć, że tak się stanie. Po tych słowach nie wiedziałam jak spojrzeć w twarz Sasuke.
-To nie jest mój chłopak-zaprzeczyłam.
-To czemu trzymacie się za ręce?-zapytał ojciec. Faktycznie trzymałam go za rękę. Puściłam go jak oparzona. Przeklinałam siebie w myślach, za to że nie obmyśliłam jakiegoś sensownego planu jak przekazać im tą informację.
-Bo..., bo...
-Dzień dobry, jestem Sasuke Uchiha. Przyjaciel pańskiej córki-podszedł do taty i podał mu dłoń, a do mamy się uśmiechną.
-Dzień dobry-odparli.
-Mamuś, bo słuchaj...ufasz mi prawda?
-Sakura coś ty zmalowała? Jesteś w ciąży? On jest ojcem? Spałeś z moją córką?-ostatnie pytanie skierowała to Sasuke. Nie zareagował w ogóle, gdzie ja już paliłam się ze wstydu.
-Mamo! Nie, nie jestem w ciąży ! Chodzi o coś innego!
-Jaka ulga. Jesteś jeszcze za młoda na dzieci. Musicie z tym poczekać do ślubu! Pamiętajcie-uśmiechała się do Uchihy. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Sasuke stał niewzruszony całą tą sytuacją.
-Więc, o co chodzi córeczko?-zapytał ciekawy ojciec.
-No, bo...-i jak mam teraz, im powiedzieć, że będę przez pewien okres mieszkać u Sasuke.
-Chciałbym państwa prosić o pozwolenie, by wasza córka przez całe wakacje zamieszkała u mnie-powiedział spokojnie.
-Słucham ?
-Proszę się nie bać. Nie będziemy sami. Mieszkam z Naruto, zapewne państwo go znają, ten nadpobudliwy blondyn oraz z siedmioma innymi osobami. Oczywiście dołączy do nas Hinata Hyuuga. - nie owijał w bawełnę, od razu przeszedł do rzeczy. Podziwiałam go, że nie czuł żadnego skrępowania.
-No nie wiem, to całe wakacje...ja ostatnio źle się czuje a mąż pracuje.. - byłam pewna, że się nie zgodzą.
-Dopilnuje, by Sakura was odwiedzała.
-Sasuke wyglądasz mi na porządnego mężczyznę. Oczywiście znam Naruto, sympatyczny chłopiec. A można dowiedzieć się, z kim jeszcze mieszkasz i gdzie? - jak zwykle mój tato przechodzi do konkretów.Jak dla mnie to sprawa była przegrana, znałam swoich rodziców, co prawda na wiele mi pozwalają, jednak to było za dużo.
-Oczywiście. Mieszkam z Tsunade, dyrektorką szkoły oraz jej mężem Jirayą. Z Kakashim i Anko Hatake, oni również uczą w szkole. Reszta jest mniej więcej w moim wieku. Natomiast Naruto z nas wszystkich jest najmłodszy.
-Na razie zapowiada się dobrze. Czworo odpowiedzialnych dorosłych. A, gdzie, to jest?
-Na ulicy Hokage 5.
-Znam tą okolicę. Sami bogacze tam mieszkają. Bezpieczna okolica. Nie wiedziała, że Naruto tam mieszka. A jaki jest tego powód? - jestem ciekawa co wymyśli Sasuke, kompletnie mi z głowy to wyleciało. Nie mogliśmy przecież powiedzieć moim rodzicom, że ściga mnie potężny wampir, który chce zabić mnie jak i bruneta oraz wszystkich z tym związanych.
-Wie pani, jesteśmy młodzi. Chcemy wspólnie spędzić te wakacje. Naruto ciągle marudził, że nie było go przez pięć lat i chce nadrobić zaległości. Ja z Sakurą dopiero znamy się od kilku miesięcy, chcielibyśmy się też lepiej poznać-mówił to tak płynnie, że w życiu bym nie pomyślała, że kłamie. Jest w tym dobry.
-I będzie tam Hinata?
-Tak.
-W takim razie, może iść. W końcu są wakacje, niech się wyszaleje, ale bezpiecznie! Tylko nas odwiedzaj-powiedziała moja mama z uśmiechem. Widziałam, ze jednak to nie jest jej na rękę.
-Bezpieczeństwo przede wszystkim- uśmiechnął się do nich. Nie mogę uwierzyć, że się zgodzili. Rzuciłam się na szyję mojej mamy.
-Dziękuję, jesteś wspaniała!-potem podeszłam do taty i również go przytuliłam. Podbiegłam do Sasuke i złapałam go za rękę ciągnąć do swojego pokoju.Gdy już byliśmy na górze puściłam go.
-Jak ty to zrobiłeś? Hinata na prawdę będzie tam mieszkać?
-Normalnie i tak. Naruto ją wybłagał.
-Polubili cię, wiesz? No i oczywiście przepraszam cię za nich. Te teksty o ciąży i ..
-Spoko. A teraz nie ma czasu pakuj się-powiedział i ułożył się wygodnie na łóżku.
SASUKE
Było łatwiej niż przypuszczałem. Choć teksty o ciąży dziewczyny oraz pytanie czy z sobą spaliśmy rozbawiły mnie. Zacząłem się jej przyglądać. Pakowała wszystkie ciuchy, jakie miała w szafce to toreb. Jej ruchy pobudzały mnie z powrotem. Chciałem znów posiąść jej ciało. Napić się jej krwi. Nie rozumiałem tego. Stała się obiektem mojego pożądania. Widziałem jak próbuje sięgnąć jakiś karton, ale nie udaje jej się. Była za niska. Westchnąłem. Znalazłem się przy niej w mniej niż sekundę i ściągnąłem jej to. Odskoczyła ode mnie.
-Nie rób tego więcej.-powiedziała i złapała się za klatkę piersiową. - Wystraszyłeś mnie.
-Będziesz musiała się do tego przyzwyczaić. Idziesz mieszkać do domu pełnym wampirów-odparłem.
-A, gdzie będzie mój pokój ?
-Nie wiem, tym miał się zająć Naruto. - najlepiej by było gdyby była ze mną, w tedy nie wypuszczałbym ją z łóżka. Byłyby w tedy fantastycznie spędzone wakacje.
-Aha, rozumiem. A nikt nie będzie miał tego za złe ? Bo ostatnio nikt nas nie chciał...
- Wiedzą wszystko i zgodzili się. Domyślam się, że znasz już całą posiadłość, więc nie będzie trzeba cię oprowadzać..
-No, nie zupełnie, wiem tyle, gdzie miałam nie wchodzić..
-A i tak nie posłuchałaś..
-Przepraszam..., ale nie ma tego złego co, by na dobre nie wyszło.. - jej optymizm w tej sytuacji był absurdalny. Przez tej jeden błąd naraziła swoje i swojej rodziny życie, przysparzając nam jeszcze kłopoty. Ona jednak nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji.
-Twój optymizm w tej sytuacji jest naprawdę imponujący.- Nic nie odpowiedziała i z powrotem zaczęła się pakować. Miała już naszykowane trzy torby.
-Więcej tego nie masz? To tylko 2 miesiące..., a po za tym mieszkasz blisko i gdybyś czegoś zapomniała to bym cię podrzucił..
-To już wszystko. Nie lubię się wracać- spojrzałem na nią i złapałem za torby.
-Daj jedną-powiedziała.
-Dam sobie radę a teraz idź do samochodu-powiedziałem. Dla mnie te torby nic nie ważyły, byłe leciutkie jak piórko. Wyszliśmy z jej pokoju. Jej rodzice wyszli do nas i czekali na podwórku.
-Tylko ostrożnie jedźcie. Zadzwoń, gdy będziesz już na miejscu i dzwoń do nas codziennie, rozumiesz Sakuro?-
-Tak mamo. Oczywiście. - chciałem stąd jak najszybciej wyjechać. Przez tą radosną rodzinkę przez moją głowę przelatywały bolesne wspomnienia. Nie chciałem do tego wracać, jednak to było silniejsze ode mnie. Potrząsnąłem głową, by się tych myśli pozbyć.
-Daj chłopcze mi jedną, jeszcze się przemęczysz- uśmiechał się do mnie i wyciągał rękę. Oddałem mu jedną, ale tylko, by mieć swobodniejsze ręce, aby otworzyć bagażnik samochodu.
-Boże, Sakura coś ty tu władowała? Wszystkie tyle ważą? Jesteś bardzo silny, ćwiczysz na siłowni?
-Można tak powiedzieć.- Widziałem zdziwienie na jego twarzy. Nie dziwie mu się. Ludzie to słabe istoty.
-Chyba się starzeje.-uśmiechnął się. Podziękowałem za pomoc i pożegnałem się z nimi. Wsiadłem do auta i czekałem na dziewczynę. Sakura rozmawiała jeszcze z rodzicami tak z 10 minut. Gdy, w końcu znalazła się w samochodzie, ruszyłem.
-W ogóle jak to jest być wampirem?-spojrzałem na nią. Nie spodziewałem się, że zaciekawi ją moje życie krwiopijcy. Jeszcze tak nie dawno twierdziła, że nienawidzi wampirów i że są jedynie mordercami.
-Czemu pytasz?
-Nie mieliśmy okazji porozmawiać na ten temat.
-To tak samo jakbyś była swoim koszmarem. Boisz się tego co możesz zrobić, kim się stać, jednak odczuwasz wielką przyjemność z posiadania takiej mocy. - widziałem jak na mnie patrzy, chyba zmartwiłem ją tą odpowiedzią. Jednak ona była najbardziej odpowiadająca na te pytanie.
-Boisz się sam siebie? Dlaczego?
-Nie zrozumiesz tego. Będąc wampirem odczuwasz wszystko dwa razy mocniej.
-To chyba fajnie, nie? Wyobrażasz sobie taką miłość aż po grób? To musi być świetne uczucie- rozmarzyła się. Nigdy nie zwracałem uwagi na tego typu uczucia, choć tu nawet miłość może być bezlitosna.
- Z miłością, wiąże się cierpienie-odparłem zagadkowo.- Pamiętaj, że są jeszcze takie uczucia jak właśnie cierpienie, smutek, samotność, nie ma wyjątku, wszystko czujesz podwójnie. Można łatwo popaść w depresje. A jak się od czegoś uzależnisz to już koniec, bardzo ciężko się pozbierać po tym.
-A jak ty się teraz czujesz? Też odczuwasz tak intensywnie wszystko?
-Nie jestem wyjątkiem.
-A od ilu lat, nim jesteś?
-Od 159. Na początku było mi ciężko się do wszystkiego przyzwyczaić i pohamować, jednak z czasem opanowałem wszystko do perfekcji.
-O matko, jaki ty stary jesteś! A jak jest naprawdę? Boicie się czosnku, krzyży, wody święconej? Nie widzicie się w lustrze? Macie jakieś jeszcze moce? A jak działa na was słońce?-pytała mnie zaciekawiona. Z jednej strony wcale jej się nie dziwiłem, w końcu będzie z nami mieszkać, ale z drugiej tłumaczyć jej wszystko może być męczące.
-To wszystko bzdura. Sakura nie żyjemy w filmie. Mamy tylko wyostrzone zmysły, oraz żyjemy wiecznie, a słońce nas jedynie osłabia. Czemu cię w ogóle wzięło na takie pytania?
-Żeby wiedzieć jak się bronić przed wami..
-Przecież, my właśnie chcemy cię bronić, a nie skrzywdzić.
-Tak, ale nie zawsze możecie być przy mnie. Ja nie żartowałam mówiąc, że chcę byś mnie nauczył się bić i bronić-odparła. - No i zapłatą będzie moja krew.
NARUTO
Chodziłem podenerwowany w kółko, w kuchni. Nie spodziewałem się przyjazdu Jej tu. Sasuke będzie wściekły. Nawet nie chce myśleć jak poczuje się Sakura. Wiedziałem, że to się tak skończy. Z minuty na minute bardziej panikowałem. Nie chciałem, by moja przyjaciółka cierpiała. A patrząc na to wszystko, to było nieuniknione.
-Naruto, dobrze , że cię widzę. Powiedz mi...Co do diabła ona tu robi?!- wykrzyczał do mnie Suigetsu, on tez nie był zadowolony z jej przyjazdu.
-Przyjechała do Sasuke na wakacje.. -odparłem.
-No to mamy problem...
-Nie przypominaj mi..-miałem wszystkiego dość. Znowu się wszystko psuło, a zaczynało być już dobrze.
-A, gdzie jest teraz Sasuke?
-Z Sakurą. Właśnie tu jadą.
-Aha, rozumiem. A wiesz, gdzie jest teraz Juugo?- zapytał mnie Suigetsu. Jednak to jest myśl, mógłbym poprosić Juugo by wywalił ją z mojego domu.
-A skąd mam to niby wiedzieć?
-Wymknął się przez swoje okno. Zgadnij do kogo poszedł?
-Przynajmniej, im się układa w życiu. Cieszę się ich szczęściem. Choć nie mogę pojąć czemu mi jeszcze tego nie powiedzieli..przecież się przyjaźnimy..
-Wiesz jaki jest Juugo...skryty, musi poczekać na dobry moment. Teraz mamy same problemy. Nie chce pokazywać, że on jest szczęśliwy.
-Pewnie masz rację.
-No oczywiście, że mam. A przy okazji, nie mów, że dowiedziałeś się tego ode mnie. Wiesz, on ma problemy z agresją, a jak się dowie, że ja wiem, zabije mnie-powiedział błagalnym tonem.
-Możesz na mnie liczyć!-po tych słowach do domu wszedł pomarańczo włosy, a za, nim Kiba. Uśmiech na moich ustach od razu się powiększył. Chociaż przez chwilę mogłem zapomnieć o Sasuke i Sakurze.
-Cześć chłopcy-powiedziałem, im na przywitanie.- Jak się bawiliście?
-Było ostro-odpowiedział Kiba. Gdy to usłyszałem o mało co nie przewróciłem się. Spojrzałem na Suigetsu, który leżał ze śmiechu na podłodze.
-Rozumiem-puściłem mu oczko. -A ty Suigetsu, weź się ogarnij ! To nie jest powód do śmiechu! Trochę tolerancji !
-O-Oczy-Oczywiście...-poprawiał łezkę, która mu spłynęła.
-A tak przy okazji, zgadnijcie, kto przyjechał na wakacje-skierowałem to pary stojącej w drzwiach. Obydwoje zrobili oczy jak pięć złotych.
-Nie gadaj ! Przecież zaraz będzie tu Sakura! A każdy widzi jakie są ich relacje. On nawet na zakończenie dla niej przyszedł. A każdy wie jak on tego nienawidzi! On nawet na swoim nie był..
-Wiemy to Kiba...i dlatego mamy problem.
-No i się zaczyna-szepnął Juugo. Po chwili, było słychać warkot silnika samochodu Sasuke.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro