Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. ,,Zła przeszłość tak perfidnie zaciera nam szansę na dobrą teraźniejszość. "


SAKURA

Wspomnienia wróciły. Znów widzę go przed oczami. Ten koszmar nigdy nie minie. Myślałam, że jak mnie ugryzie i poczuje jaki, to jest ból, przejdzie mi, ale nie. Myliłam się. Nie minęło nic, a nawet się pogorszyło. Miałam wrażenie, że jestem śledzona, obserwowana. Cieszyłam się ,,wolnością'' przez tydzień. Widocznie tego nie da się uleczyć.Od ugryzienia przez Sasuke minęło trzy miesiące. Od tamtej pory go nie widziałam. Z Naruto widywałam się normalnie w szkole. Ciągle gdzieś chciał mnie zabierać. Był zawsze przymnie z Hinatą. Nawet w domu potrafił u mnie siedzieć całymi dniami. Z jednej strony miałam go dosyć, ale z drugiej czułam się bezpieczniej. Czułam, że mnie obroni, że zawsze przy mnie będzie. Chciałam go poprosić, by mnie ugryzł, może znów ten strach minie, chociaż na ten tydzień, lecz zrezygnowałam. Do tej pory ma mi za złe, że pozwoliłam na to Sasuke. Powtarzał tylko, by się z, nim nie zadawać, że jest niebezpieczny, że zrobi mi krzywdę i będę przez niego cierpieć. Nawet nie pozwolił mi się odwiedzać. Miałam zakaz pojawiania się u niego w domu. W szkole zachowywali się wszyscy normalnie, jakby nic się nie wydarzyło.
-Jak dobrze , że jutro już zakończenie roku szkolnego.-powiedziałam pod nosem.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, mam dość tych nauczycieli, szczególnie Ibikiego! On jest nienormalny! Dzień w dzień brał mnie do tablicy ! A jak mieliśmy zastępstwa z, nim, to całą lekcję wypytywał o różne pierdoły ! Żyć mi nie dawał!-marudził Naruto. Jego głos ,,obudził'' mnie.
-Nie trzeba było z, nim zadzierać Naruto-powiedziała Hinata uśmiechając się do niego. Cieszyłam się ich szczęściem, od dwóch miesięcy byli ze sobą. Dziewczyna na wieść o wampirach była w szoku, lecz przyzwyczaiła się do tego. Nie wiedziałam skąd ona bierze tyle siły. Podziwiałam ją, za to.
-Sakura, co powiesz na tą?-zapytała mnie Hinata. Byliśmy właśnie w sklepie, szukaliśmy dla białookiej jakiejś sukienki na koniec roku szkolnego.
-Jest śliczna i pasuje ci do oczu-powiedziałam. Sukienka, którą mi pokazała była skromna i prosta. Bez żadnych falbanek. Koloru białego z granatowym pasem. Była idealna dla niej.
-Weź ją. Jest z tych wszystkich najlepsza.-mówił Naruto, który gadał tak za każdym razem. Widać było, że chce już stąd wyjść. Nic, dziwnego był facetem.
-Tym razem Naruto ma rację, weź ją -poparłam przyjaciela.

SASUKE

Trzy miesiące się z nią nie widziałem, a dalej czułem smak jej krwi. Co najgorsze, miałem chęć iść po więcej. Żywiłem się wszystkimi kobietami, które przyprowadzał mi Kiba, ale żadna nie miała tak dobrej krwi, jak Sakura. Chciałem się z nią spotkać, lecz nie mogłem. Miałem zakaz widywania się z nią. Moja kochana ,,rodzinka'' tak postanowiła. Rozumiałem ich. Po tym czego się dowiedzieli, sam zrezygnowałem z jakiegokolwiek spotkania się z nią. Do tej pory pamiętam, jaka kłótnia była o różowowłosą.
Właśnie wróciliśmy. Dziewczyny byłe już w swoich domach.Ja i Naruto mieliśmy teraz rozmowę z Tsunade i resztą. Nie bałem się ich. Nic mi zrobić i tak nie mogli. Gdy znaleźliśmy się już w posiadłości, od razu zaczęły się krzyki.
-Jak mogłeś!! To dziewczyna z mojej szkoły! A ty ją ugryzłeś ! Co ona teraz zrobi? Jak będzie się na nas patrzyła w szkole! Nie zapominaj, że ja, Jyraja, Kakashi i Anko w niej uczymy ! A ona dowiedziała się o naszej tajemnicy! Zresztą jak widać nie tylko ona, ale młoda Hyuuga też!!
-Dajcie mi spokój ! Sama tego chciała, ja tylko skorzystałem z okazji...
-Ta okazja będzie cię teraz drogo kosztować !!- w odpowiedzi prychnąłem. Wszyscy byli na mnie wściekli, a przecież ona sama tego chciała. Była w stanie oddać wszystko, by tylko pozbyć się swoich lęków.
-Sasuke, Tsunade ma rację. Zgadnij, kto pojawił się w okolicy...-na te słowa, aż zacisnąłem pięści.
-Donzou-powiedziałem to z czystą nienawiścią w głosie. Brzydziłem się tym gościem. Był wampirem starszym od nas wszystkich . On był tyranem, który zabił całą moją rodzinę. Wybił wszystkich. Zostawił tylko mnie i przemienił w tego potwora, którym teraz jestem.
-Właśnie chłopcze. Obserwował cię przez cały czas pobytu tutaj. Widział cię również z Sakurą i czuł jej krew.
-Co z tego. Skoro mnie obserwował to widział mnie z wszystkimi kobietami, z którymi robiłem gorsze rzeczy niż tylko ugryzłem w szyję..-byłem wściekły. Agresja wypełniała całe moje ciało.
-Tak, masz rację. A, z którymi tak delikatnie się obchodziłeś?
-Nie obchodziłem się z nią delikatnie...
-Nie kłam widzieliśmy was! -krzyknął Jyraja z uśmiechem na ustach. Stary zboczeniec.
-Co?
-Gdy wy baraszkowaliście sobie w pokoju. On obserwował was. A my jego, no i też ciebie. Od, kiedy jesteś tak delikatny i masz wątpliwości co, Uchiha?- Anko, jak ta kobieta działa mi na nerwy. Zawsze wszystko wyolbrzymia i prowokuje mnie.
-Nie twój interes!
-Sasuke opanuj się-oczywiście w obronie stanął jej kochany mężulek Kakashi.
-Od tej pory masz zakaz widywania się z nią! On może na nią teraz polować. Jak zauważył, że jest ci bliska to zabije ją tak jak twoją rodzinę!-Tsunade, jak zwykle delikatna. Choć miała rację. Wiedziałem, że lepiej być nieczułym dupkiem.
-I co związku z tym? Mamy ją teraz chronić?
-Sakurcia jest w niebezpieczeństwie przez ciebie! -jeszcze brakowało tego nadpobudliwego głąba.
-Nie zapominaj kto je tu przyprowadził. A po za tym jak ty sobie to wyobrażasz? Że chodzić za nią będziemy?! Mam ciekawsze rzeczy do roboty..
-Tak ! A żebyś wiedział!
-Uspokój się Naruto. My będziemy pilnować jej w szkole, a ty z Sasuke po za nią...
-My też możemy...polubiłem ją w sumie-powiedział Suigetsu, który uśmiechał się pokazywał jeszcze na Juugo.
-Słucham? Mam ją śledzić i pilnować czy Danzou ją nie dopadnie? To nie lepiej pozbyć się tego drania?-w końcu odezwał się Juugo, który jako jedyny powiedział coś sensownego.
-Zgadzam się z Juugo. Czemu nie możemy się go od razu pozbyć? Gdy to zrobimy będzie problem z głowy..
-Jest za silny na razie...musimy czekać na odpowiednią chwile-powiedział Kakashi. Wkurzyłem się. Jeśli tak będziemy ciągle postępować, to nigdy nawet się do niego nie zbliżymy.
-Musimy coś zrobić, by tu więcej nie wchodził. -powiedziałem i już mnie nie było. Wyszedłem z domu trzaskając drzwiami.

Przeze mnie Sakura jest w niebezpieczeństwie. Przez całe dnie ją obserwowałem i sprawdzałem czy jest bezpieczna. Znów zaczęły dręczyć ją wspomnienia tamtego dnia. Widziałem jej strach, był taki widoczny. Z domu wychodziła tylko w towarzystwie Naruto i Hinaty. Gdy znajdowała się w domu zamykała się w pokoju i zasłaniała okno. Siedziała na łóżku skulona i patrzyła przed siebie. Współczułem jej. Wiedziałem jak to jest. Czułem to samo. Tyle, że ja sam stałem się tym potworem co zabił moich bliskich. Nienawidziłem sam siebie. Żyję tylko dlatego, by zemścić się nad tym śmieciem.
Nagle coś mnie zaciekawiło, a mianowicie, że Sakura wyszła sama z domu. od trzech miesięcy był jej to pierwszy raz. Widziałem jak się ogląda dookoła i sprawdza czy jest sama. Kierowała się na północ. Zacząłem iść za nią.Nie podobało mi się śledzenie jej. Po 10 minutach weszła do sklepu.
-Po co ci zakupy o tej godzinie?-szepnąłem sam do siebie. Wiedziałem, że jest dziwna, ale, że aż tak nierozsądna, by o 21 robić zakupy i to sama, w tak podejrzanym miejscu. Zszedłem z dachu budynku i stanąłem na chodniku. Czekałem, kiedy wyjdzie. "Jak zaraz nie wyjdzie to sam po nią pójdę". Schowałem się z jakiejś ślepej uliczce, nie daleko sklepu. Widziałem jak wychodzi ze sklepu. Wszedłem na najniższy budynek obok tej uliczki. Czekałem, kiedy mnie minie, bym mógł spokojnie ruszyć dalej.

SAKURA

Nie mogłam uwierzyć, że wysłali mnie o tej godzinie do sklepu. Doskonale wiedzieli, że boje się wychodzić wieczorami. Szczególnie w mojej okolicy, która nie była za najciekawsza. Cały czas miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Czułam duży niepokój. Ale jakoś dotarłam do sklepu. Teraz czekała mnie jeszcze powrót. Po drodze było dużo pijaków, narkomanów, młodych gangsterów. Żałowałam, że wyszłam z domu, ale moja matka potrzebowała leków przeciwbólowych, a ojca nie było, bo zarabiał na życie. Poczułam nagłe szarpnięcie za rękę. Przeraziłam się. Gdy się odwróciłam zobaczyłam jednego z tych pijaków. Był obrzydliwy. Stary, pomarszczony, zarośnięty i śmierdzący. Wyrwałam się mu i zaczęłam biec. Biegł za mną. Skręciłam w uliczkę z zamiarem zgubienia go. Jednak miał to odwrotny skutek. To była ślepa uliczka. Kurczowo trzymałam leków, które kupiłam. Odwróciłam się. Szedł na mnie. Nie miałam, gdzie uciec. Oparłam się o ścianę i skuliłam się. Bałam się. Zamknęłam oczy, z myślą, że to jakoś pomoże. Położyłam dłonie na ziemi. Nagle coś zobaczyłam. Była tam jakaś patelka zardzewiała, chwyciłam ją. Leki położyłam obok siebie. Wstałam. Gdy zauważyłam jakąś postać przed sobą machnęłam się i walnęłam z całej siły. Patrzyłam jak pod wpływem uderzenia zgina się w pół. Nagle dostrzegłam pijaka jak wyciąga nóż. Wbił go osobie, którą uderzyłam. Byłam przerażona. Nie rozumiałam co się dzieje. Krzyknęłam. Spojrzałam na tego zranionego. Stał normalnie. Choć widziałam, jak nóż został wbity mu w brzuch. Podszedł do pijaka. Nagle usłyszałam krzyk człowieka, który mnie zaatakował. Zamknęłam oczy i po chwili je znów otworzyłam. Spojrzałam w górę. Na ścianie pełno było krwi. Przeraził mnie ten widok. Odnalazłam wzrokiem tego alkoholika. Leżał martwy cały we krwi.
-Wszystko dobrze?-usłyszałam szept obok siebie. Z przerażeniem w oczach spojrzałam na niego. Doznałam szoku. Jego tu najmniej się spodziewałam.
-Sasu-ke-szepnęłam pod nosem. Złapał mnie za ramie i podniósł. Jeszcze raz spojrzałam na złoczyńcę.
-Nie żyje. Już ci nic nie zrobi-powiedział i zaczął mnie ciągnąć. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, jak zachować, więc siedziałam cicho.
-Nie musiałeś go zabijać-powiedziałam ledwie. Nagle stanął. Odwrócił się w moją stronę.
-Słucham? Zaatakował cię. Chciał cię zgwałcić, zabić , nie wiem. Nie obchodzi mnie to. A ty masz do mnie pretensje, że go zabiłem?
-Mogłeś go wystraszyć, a nie zabijać..- nie wiedziałam, że Sasuke jest to tego zdolny. To wyglądało tragicznie. Tyle krwi. Jego zwłoki.
-Oj przepraszam, na drugi raz poproszę go, by sobie poszedł-odparł. Zaczął z powrotem mnie ciągnąć za ramie w kierunku mojego domu. Gdy byliśmy blisko nagle się opamiętałam i wyrwałam się mu. Spojrzał na mnie pytająco.
-Co tu robisz? Czemu mnie uratowałeś? Jaki masz w tym cel?
-Przechodziłem. Taki miałem kaprys i żadnego celu w tym nie miałem-odparł na jednym wydechu.
-Co szukałeś w tej okolicy ? Mieszkasz zupełnie, gdzie indziej. To tu w porównaniu z twoim domem to są slamsy, więc czego tu szukałeś?
-Nie twoja sprawa-odparł obojętnie. Ruszył na przód a ja stałam i się wpatrywałam w jego plecy. Nie widzieliśmy się tak długo, a on ma mi tyle do powiedzenia? Zachował się jak zwykły morderca.
-Idziesz? Czy chcesz sama wracać?-to mnie otrzeźwiło. Podbiegłam do niego. Spuściłam głowę i trzymałam się blisko. Może nie chciałam teraz jego towarzystwa, jednak sama nie chciałam wracać.
-Po co o tej godzinie wychodzisz sama z domu? -zapytał się mnie, nawet na mnie nie patrząc. W jego oczach znów był ten sam chłód i obojętność.
-Moja mama potrzebuje leków przeciwbólowych-odparłam szybko.
-A ojciec?
-W pracy. Zarywa noc.-Resztę drogi nie odezwał się nic. Cały czas tylko szedł w ciszy i obserwował okolice. To dziwne, ale w jego towarzystwie czułam się bezpiecznie. Odprowadził mnie pod same drzwi domu.
-Na drugi raz zadzwoń po Naruto, by poszedł po nie. A ty siedź w domu.-powiedział i już chciał iść.
-Mam własne nogi. Potrafię sama iść do sklepu i kupić leki-odparłam .
-Ale nie potrafisz się obronić. Twój strach cię paraliżuje.
-To mnie naucz!-krzyknęłam do niego. Odwrócił się przodem do mnie. Widziałam jego zaskoczenie,. Wiedziałam, że tego się nie spodziewał. W sumie sama nie wiedziałam co mówię, zrobiłam to pod wpływem chwili.
-Że ja miałbym uczyć cię jak walczyć? Po co? I tak słaba jesteś...-jego słowa mnie zabolały, ale nie dałam tego poznać po sobie. Nie chciałam dać mu tej satysfakcji, że ma nade mną jakąś władzę.
-To spraw, by było, inaczej..
-Nie ma mowy...
-W zamian będziesz pił moją krew. Mówiłeś, że ci posmakowała, więc...
-Ostatnio jak jej się napiłem to miałem same problemy...-Widziałam jak rusza do bramki z zamiarem pójścia do domu. Podbiegłam do niego i złapałam za rękę.
-Choć na chwilę do mnie....zrób to, proszę...-Chciałam go jeszcze namawiać na to by mnie szkolił. To nie był głupi pomysł. Umiałabym choć trochę się obronić. Westchnął. To był dobry znak. Zaczęłam go ciągnąć do domu. Nie czułam sprzeciwu. Weszłam z, nim. Pokazałam mu, by był cicho.
-Czekaj tu. Zaraz wrócę.-musiałam iść do mamy dać jej leki. Gdy podałam jej je, wróciłam do Sasuke, który stał przy drzwiach. Ręce miał w kieszeni a wzrok wpatrzony w podłogę. Podeszłam do niego. Złapałam za rękę i prowadziłam do swojego pokoju. Jak znaleźliśmy się w, nim to zamknęłam drzwi na klucz.
-Możesz się jej napić-powiedziałam cicho.
-Mówiłem ci już, że..
-Nie ma tu nikogo. Moja mama nie wyczuje, przecież mojej krwi. Więc nikt się nie dowie, prawda?-Widziałam wahanie w jego oczach. Zaczęłam ściągać koszulkę.
-Co ty robisz?
-Nie chcę jej poplamić-Byłam już w staniku. Wzięłam włosy przerzuciłam na lewą stronę i podeszłam do niego. Odchylając głowę.
-Masz pij...

SASUKE

Ona zwariowała. Zaciągnęła mnie do domu, bym napił się jej krwi. Nie powiem, podobało mi się to. Chciałem spróbować jej jeszcze raz, ale znów pewnie były, by kłopoty z tego. Nie powinienem w ogóle wchodzić do tego domu. Choć fakt byliśmy sami, nikt, by się nie dowiedział. Widziałem jak ściąga koszulkę, tego było za wiele. Fala gorąca przeszła moje ciało. Chwyciłem ją za biodra i posadziłem na komodzie, zrzucając wszystko, co na niej było. Widziałem jej zdziwienie w oczach, ale mało mnie to teraz obchodziło. Zarzuciła ręce na moją szyję, przyciągają mnie do siebie.Wystawiłem kły i przejechałem nimi po jej delikatnej skórze. Wbiłem się. Znów poczułem ten słodki smak. Z żądzy jaka mnie ogarnęła, ścisnąłem jej pośladki przyciągając ją jeszcze bliżej. Czułem się tak dobrze. Gdyby nie to , że nie chciałem jej zabić, wypiłbym całą krew z jej ciała. Przestałem. Scałowałem jej krew z szyi. Gdy skończyłem odszedłem od niej na metr. Ona dalej siedziała na meblu, na którym ją posadziłem. Patrzyła na mnie tymi swoimi zielonymi tęczówkami.
-Chcesz kawy, herbaty, soku?-spytała mnie.
-Soku-odparłem szybko. W sumie nie chciało mi się pić. Ale to była okazja, by na razie się jej pozbyć. Nie wiedziałem jak mam się zachować. Spotykam ją po trzech miesiącach a ona prosi mnie znowu, bym ją ugryzł. Wyszła z pokoju. Zostawiła mnie samego. Skorzystałem z okazji i obejrzałem jej pokój. Nic szczególnego, typowo babski. Podszedłem do komody. Podniosłem wszystko, co zrzuciłem wcześniej, a następnie położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy. Po chwili wróciła. Nie ruszyłem się nawet o milimetr. Byłem ciekaw co zrobi. Usiadła obok mnie i postawiła sok na szafce.
-Czemu?-nie wiedziałem, o co jej chodzi. Otworzyłem oczy. Siedziała i popijała sok patrząc się za okno.
-Co czemu?
-Przez trzy miesiące nie odzywałeś się. Zrobiłam coś nie tak? Powiedz mi. Naruto nawet zakazał mi jego odwiedzać. Co ja takiego zrobiłam, że nikt mnie tam u ciebie nie chce?-nie wiedziałem co odpowiedzieć. Nie mogłem jej powiedzieć przecież prawdy, wystraszyła, by się.
-To przez to , że cię ugryzłem-powiedziałem to, co pierwsze przyszło mi na myśl.
-Wiem, że to nie jest do końca prawda...czemu nie chcesz mi powiedzieć? Zniosę to. Nienawidzą mnie prawda? W szkole patrzą się ciągle na mnie. Nawet na przerwach. czuje się przez to, jak intruz. Jak bym źle robiła chodząc do niej..
-Nie nienawidzą cię. Po prostu trzymają cię z dala ode mnie. Co widać nie za bardzo, im wychodzi-podniosłem się i usiadłem obok niej. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się słabo. Widziałem w jej ustach smutek.
-Co chcesz w zamian?
-Co?
-No, ugryzłeś mnie. Ostatnio chciałeś, bym się z tobą przespała. A teraz?
-Nic. Dalej nie spłaciłaś tamtego długu-powiedziałem. Opuściła głowę i bawiła się palcami. Próbowała ukryć rumieńce na swoich policzkach.
-A czy ty..
-Nie musisz tego robić. Chciałem sprawdzić tylko, ile jesteś w stanie zrobić, by poczuć ból mojego ugryzienia. Zagalopowałem się w, tedy trochę. Nie powinno się w ogóle to wydarzyć.
-Przecież, obiecałam ci to.
-Zwalniam cię z tego.-powiedziałem, choć chciałem tego. Jej ciało mnie kusiło. Uśmiechnęła się do mnie. Nagle otworzyła oczy szerzej i patrzyłam mi na brzuch. Domyślam się, o co jej chodziło.
-Sasuke, ty krwawisz!!
-Uspokój się...
-Jak mam się uspokoić! Przecież widzę! Cały brzuch masz we krwi. Ściągaj koszulkę i to natychmiast. Ja zaraz wrócę.-nim zdążyłem jej cokolwiek powiedzieć już jej nie było. Nie minęła minuta a była z powrotem. W ręku trzymała apteczkę i miskę z wodą.
-Sakura, na prawdę...
-Ściągaj! Albo sama ci ją ściągnę !-Nie dało jej się nic przetłumaczyć. Ściągnąłem koszulkę i stanąłem przed nią.
-Ale jak ? Tyle krwi a żadnego zadrapania?! Przecież...?
-Dałaś napić się swojej krwi...to przyśpieszyło gojenie.
-To dobrze- wyraźnie odetchnęła z ulgą. Śmieszyło mnie jej zmartwienie. - Przynajmniej daj mi cię wytrzeć-powiedziała i zamoczyła ściereczkę w wodzie. Miskę położyła na szafce obok mojego soku.
-Siadaj.-wskazała mi łóżko. Usiadłem. W końcu byłem cały we krwi. Kleknęła obok mnie i zaczęła delikatnie wycierać ciecz.
-Jak to się stało, że pijany zdołał cię uszkodzić?-zapytała mnie. Na co popatrzyłem na nią jak na wariatkę.
-Niech pomyślę...no wiesz, zostałem zaatakowany od tyłu czymś metalowym, nie wiesz co mogłoby to być?
-Patelka...ups...no tak , zapomniałam, . . . przepraszam-widziałem jak zrobiło się jej głupio. Nie miałem jej tego za złe. Mnie nic nie bolało, ale tego pijak prawdopodobnie by ogłuszyło. Pokazała tym, że jednak potrafi się obronić, nieumiejętnie, ale jednak.
-Nic się nie stało. Ale na drugi raz patrz uważnie do kogo celujesz...
-Było ciemno, nie wiedziałam, że to byłeś ty...bałam się, że to jakiś jego koleżka....
-To się domyśliłem. A tak przy okazji głowa też mnie boli..sprawdzisz ją ?-spytałem. Choć nic mi w nią nie było. Chciałem, żeby się podniosła. Po chwili wstała. Znajdowała się pomiędzy moimi nogami. Nachyliła się nade mną. Miałem niezły widok na jej piersi. Ułatwiała mi jej koszulka, która miała duży dekolt. Poczułam jak dotyka moich włosów swoimi dłońmi. Przeczesywała je szukając jakiejś rany.
-Nie ma nic. Pewny jesteś, że cię boli? Nie masz nawet guza...Ej! -podniosła się i zaczęła chować rękoma piersi.
-To to było twoim zamiarem. Jesteś zboczony.-powiedziała i udawała obrażoną.
-Jestem facetem. Powiedz mi jaki facet zrezygnowałby z tego ?
-No...ty. Sam zrezygnowałeś, od tego bym się z tobą przespała.-fakt. Tu mnie ma. Sakura była gotowa oddać się mi, lecz to ja ją od tego odpędziłem. Nie chciałem wykorzystywać sytuacji, nie jestem tego typu facetem.
-To nie znaczy, że widoków sobie oszczędzę.- wzięła złożyła ręce pod piersiami i odwróciła się tyłem do mnie. Patrząc przez okno. Wstałem podszedłem do niej. Złapałem ją za biodra i przyciągnąłem bliżej siebie. Przejechałem jej nosem po szyi. Czułem jej spięcie i przyśpieszony oddech. Coś mi mówiło, bym spojrzał w okno. Widząc jakiś przedmiot lecący prosto na nas, wziąłem Sakurę i popchałem na łóżko, a sam zrobiłem unik. Szyba w oknie stłukła się i narobiła dużego hałasu. Spojrzałem na przedmiot. Był to kamień, zawinięty w jakiś papier. Podniosłem go i zacząłem czytać.

,,Zabaw się nią, póki masz czas, bo, inaczej ja to zrobię. D. "

Zgniotłem papier i spojrzałem na wystraszoną dziewczynę. Nagle się podniosła i podeszła do mnie. Wtuliła się do mnie mocno. Trzęsła się. Odwzajemniłem uścisk, ale na krótko.
-Pakuj się..idziesz ze mną.
-Co? Nie mogę! Moja mama jest chora, a jutro zakończenie roku. Będzie się martwić, gdy teraz zniknę.
-Ale...hmm..dobra dziś zostaje z tobą na noc. Jutro przenosisz się do mnie i Naruto. Okey ?
-To zależy od samopoczucia mojej mamy. Nie mogę jej tak zostawić....Co było w tym liście? To ten potwór, prawda? Wrócił.Chce dokończyć to, co zaczął prawda?
-To było do mnie, nie do ciebie.-próbowałem ją pocieszyć.
-Ale związane, ze mną! Inaczej nie kazałbyś się mi pakować. Pokaz go...-powiedziała i wyrwała mi go z ręki. Gdy go przeczytała w jej oczach stanęły łzy.
-Sasuke, kim jest ,,D'' ?
-Wampirem.-to jej powinno wystarczyć. - A teraz uspokój się. Nic ci on nie zrobi, gdy jestem tu ja, rozumiesz?- Pokiwała głową. Odebrałem od niej list i schowałem do kieszeni spodni. Podszedłem do okna i zacząłem zbierać szkło. Jeszcze, by się rozcięła i musiałbym znosić zapach jej krwi. Gdy się otrząsnęła zaczęła mi pomagać.
-Nie skalecz się.
-Tam radę..., a może nie...-wiedziałem. To właśnie jest moje szczęście. Szybko zamknąłem oczy. Zauważyła to. Choć przed chwilą piłem jej krew, to jaki wampir odmówił by tak słodkiego przysmaku?
-Otwórz je..- spojrzałem na nią. Patrzyła na moje czerwone oczy. Nie widziałem u niej strachu. Była najzwyczajniej w świecie zaciekawiona.
-Myślałem...
-Już ci powiedziałam, że nie boje się ciebie...Ładnie ci w czerwonych-powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
-Wolę czarne.
-Ja też. Masz w nich coś takiego co nie mogę rozszyfrować- byłem zdziwiony jej słowami. Nagle zobaczyłem jak daje mi swoją rękę pod nos. Spojrzałem na nią jeszcze raz.
-Wiem, że chcesz..-złapałem za jej rękę i polizałem jej palca, po chwili zacząłem go ssać. Ciągle patrzyłem jej w oczy. Jak zahipnotyzowana patrzyła się na moje poczynania. Gdy skończyłem puściłem jej dłoń.
-Usiądź. Ja to zrobię-o dziwo posłuchała mnie i usiadła na łóżku.
-Więc zostajesz tu, u mnie?- spytała.
-Jeśli nie chcesz to...
-Nie! Zostań, po ty liście nie czuje się pewnie...a gdy ty tu jesteś czuje się w, tedy bezpieczniej...
-Zdajesz sobie sprawę, że przeze mnie jesteś w niebezpieczeństwie? I czujesz się bezpiecznie w moim towarzystwie, w towarzystwie wampira?- nie rozumiałem jej i chyba nigdy nie zrozumie.
-Ale jesteś tu, prawda? Ufam ci. Gdyby ci nie zależało to nie uratował byś mnie ani nie przejął byś się tym listem. W sumie to nawet zależeć ci nie musi. Możesz to robić dla Naruto. Ale nic nie szkodzi. Może nawet robisz to z poczucia winy...
-Przestań. Po prostu to zrobiłem, nie wnikaj. -odwróciłem się od niej i wyrzuciłem do kosza szkło. Następnie usiadłem na parapecie.
-Idź spać. Późno już jest.-odparłem obojętnie.
-Nie rozumiem cię..
-I vice versa.- zachichotała. Spojrzałem na nią. Podeszła do mnie. Złapała mnie za ramię i cmoknęła mnie w policzek. Cały czas staram się ją odpędzić, odzywam się do niej zimno z obojętnością, a ona dalej do mnie przychodzi. Popełniłem błąd, że wszedłem do środka.
-Dziękuję-i wyszła z pokoju. Po chwili usłyszałem szum wody. Przynajmniej na chwilę będzie cicho. Wyciągnąłem telefon i wykręciłem numer przyjaciela. A w między czasie zasłoniłem okno zasłoną. Przyłożyłem do ucha i czekałem, kiedy odbierze.
-Naruto?
-O co chodzi? Gdzie jesteś? Jest już późno..
-Nie wrócę dziś na noc. Przyszykuj pokój Sakurze. By miała, gdzie jutro spać..
-Słucham ? Pokój Sakurze? Po co ? Przecież...
-Bo ja tak mówię. Jutro ci wszystko wytłumaczę.- rozłączyłem się. Wyciszyłem telefon. Wiedziałem, że teraz będzie wydzwaniał do mnie z pytaniami. Nie miałem ochoty mu wszystkiego tłumaczyć.

NARUTO

Rozłączył się ! Co za pajac ! Dorwę go tylko to mu kości połamie! Po co pokój dla Sakury? On chce ją sprowadzić tu ?Zauważyłem Suigetsu. Podbiegłem do niego.
-Hej...Wiesz może co odwalił Sasuke z Sakurą?
-Sasuke się mi nie zwierza z sercowych problemów. Może Juugo coś o tym wie? No wiesz, tak naprawdę to on jest wrażliwy i uczuciowy. Na pewno ci doradzi...-powiedział i wszedł do swojego pokoju. A ja czym prędzej pobiegłem do Juugo. Znalazłem go w kuchni.
-Juugo? Wiesz, o co chodzi Sasuke z Sakurą? Bo mam jej pokój przyszykować...
-To powinieneś się cieszyć, nie?
-Co? Czemu?
-Że nie będzie spała u niego. A jak chce tu ją sprowadzić to pewnie coś się wydarzyło i chce ją ochronić tu, by mieć ją bliżej.
-Suigetsu miał rację ! Kiba jest szczęściarzem ! -poklepałem go po plecach i pobiegłem do pokoju, w którym wcześniej przebywała dziewczyna. Sprawdziłem czy był czysty i bez szwanku.
-Idealnie...

SASUKE

Drzwi od pokoju Sakury się otwierały. Spojrzałem w tamtym kierunku. Była to Sakura w samym ręczniku. Na jej policzkach widniał rumieniec.
-Przepraszam, ale zapomniałam swoich rzeczy...wiesz nie jestem przyzwyczajona, że ktoś u mnie śpi. Nawet Hinata rzadko to robiła. Zazwyczaj to ja u niej spałam. -mówiła speszona. Wszędzie patrzyła tylko nie na mnie.
-Nie szkodzi.. a teraz ubierz się..-powiedziałem. Czułem coraz większe pożądanie, ale nie mogłem na to pozwolić. Musiałem się opanować. Patrzyłem na jej ruchy. Podeszła do komody i wyciągnęła bieliznę. Zaczęła ją ubierać tak, by jej ręcznik nie spadł.W sumie chciałem, by to się stało. Mógłbym ją całą zobaczyć. Włożyła zgrabnie majtki i biustonosz. Nagle spojrzała na mnie.
-Możesz się odwrócić ?
-Po co ? Widziałem cię już w bieliźnie...-odparłem. Zarumieniła się. Śmieszyło mnie to, jak na nią działam. Po tym wszystkim co razem przeżyliśmy ona nadal czuła skrępowanie moją osobą.
-Udowodnij mi coś...
-Co takiego ?
-Mówiłaś mi, że nie krępuje cię moja obecność. Jednak ja widzę co innego. Czyżbyś mnie kłamała? -chciałem ją sprowokować do ściągnięcia tego ręcznika.
-Ja nigdy nie kłamie!
-To udowodnij i ściągnij ten ręcznik.-nie wiem czemu to robiłem, ale chciałem tego. Chciałem znów zobaczyć jej ciało. Spojrzała na mnie niepewnie, ale zrobiła to zrzuciła z siebie ręcznik. Zaczęła podchodzisz do mnie, w czerwonej koronkowej bieliźnie.
-Ładny komplet. Specjalnie dla mnie go ubrałaś?-nie odpowiedziała. Podchodziła dalej. Gdy była już przede mną uśmiechnęła się.
-Komplet na specjalne okazję..
-Jestem specjalną okazją?
-Można to tak ująć.
-Teraz pytanie czy wykorzystasz ją.-stanąłem naprzeciwko niej. Droczenie się z nią to jest to co lubię. Wiem, że nie powinienem w ogóle się teraz do niej odzywać, w szczególności , że gdzieś w okolicy grasuje Danzou.
-Kusząca propozycja, nie powiem-odparła. Zawiesiła ręce na mojej szyi.- A dasz się wykorzystać?-szepnęła uwodzicielskim tonem mi do ucha. Spodobała mi się ta gra słów. Złapałem ją za biodra i przycisnąłem ją do siebie.
-No to pokaż, na co cię stać, kocie-widziałem jej błysk w oku.
-Jak sobie życzysz-Po tych słowach, zaczęliśmy się całować. Złapała mnie za tył głowy i przyciągnęła bliżej. Byłem o głowę wyższy od niej, więc złapałem ją za pośladki i podniosłem. Zaplątała nogi na moim pasie. Przyparłem ją do ściany.Jej plecy stykały się z zimną powierzchnią. Słyszałem jak mruczy podczas pocałunku. Brakowało mi tego. Coraz agresywniej zaczęła oddawać pocałunki. Przeczesywała mi dłońmi włosy. Uwielbiałem, gdy tak robiła. Włożyłem dłonie pod jej majtki, ściskając pośladki. Jęknęła. Pocałunkami zjechałem na jej szyje. Wbiła paznokcie w moje nagie plecy. Ten gest był cholernie podniecający. Przeniosłem się z nią na łóżko, nie przestając czynności. Ułożyłem ją pod sobą wygodnie. Dłońmi szukałem jej zapięcie od stanika. Chciałem się go jak najszybciej pozbyć, by mieć widok na jej piersi. Gdy znalazłem, rozpiąłem go i rzuciłem gdzieś w bok. Spojrzałem na jej półkule. Były idealne. W miarę duże i jędrne. Ścisnąłem jedną a drugą zacząłem ssać. Z podniecenia wygięła się w łuk. Spojrzałem na nią. Wróciłem pocałunkami na jej szyje, nie przestając bawić się piersią . Jej ręce błądziły na moim ciele. Wiedziałem, że jest jej przyjemnie, ponieważ cała się trzęsła z podniecenia. Nie wiedziała co z sobą zrobić. Po chwili złapała za pasek od moich spodni. Próbowała go odpiąć, jednak sprawiał jej trochę trudności.. Gdy się już go pozbyła wylądował gdzieś obok jej stanika. Chciała już ściągnąć ze mnie spodnie, jednak znów nam przeszkodzono.

-Sakura!-słuchać było z dołu. Różówowłosa zepchnęła mnie z siebie. Wstała i szukała coś wzrokiem. Podeszła do fotela i wzięła szlafrok, założyła go na siebie. Był koloru zielonego. Zakrywał, ledwo jej pośladki. Przez co miąłem widok tylko na jej długie i zgrabne nogi.
-Zaraz wrócę. Wybacz-odparła. Kiwnąłem tylko głową. Usiadłem na łóżku. Byłem zdenerwowany, to następna osoba, która, nam przeszkadza. U mnie też tak było. Jak nie Suigetsu to Naruto. Zacisnąłem palce na kolanach. "Może będę mógł wypić jej krew jeszcze raz". Smak tej substancji nigdy mi się nie znudzi. Poczułem nagle ręce na szyi. Nie spodziewałem się, że tak szybko wróci. . Złapałem za jej dłoń i pociągnąłem. Posadziłem ją sobie na kolanach. Złapała się mnie za szyje i wtuliła we mnie.
-Przepraszam cię. Mama potrzebowała ciepłej herbaty-powiedziała. Trzymałem ją jedną ręką w pasie a drugą położyłem na jej nogach. Nie odezwałem się. Nie widziałem w tym sensu. Dalej miała na sobie szlafrok. Był przyjemny w dotyku. Wstała. Stanęła na przeciwko mnie. Spojrzałem na nią, byłem ciekaw co kombinuje. Złapała za pasek i rozwiązała go. Widać było kawałek jej piersi, płaski brzuch i koronkowe majtki. Usiadła na mnie okrakiem i zarzuciła ręce na moją szyje.
-To się już nie powtórzy. Obiecuje-uśmiechnęła się i złożyła krótki pocałunek na moich ustach. Wyczułem szybki ruch za oknem. Westchnąłem. Złapałem za pasek od jej szlafroka i zawiązałem jej go. Spojrzała na mnie zdziwiona.
-Ale...
-Nic nie mów. To i tak dziś nie wypali..- tak jak powiedziałem. W pomieszczeniu przez rozbite okno pojawiła się następna osoba.
-Witaj Naruto-odparłem. Sakura na to imię, aż podskoczyła mi na kolanach, ale nie puściła mojej szyi, a nawet ścisnęła ją mocniej.
-Czyś ty zgłupiał? Mnie mają za lekkomyślnego, ale ty bijesz wszystkich na głowę ! Miałeś ją obserwować i pilnować, a nie wchodzić jej do pokoju i chcieć wykorzystać !
-Uspokój się bałwanie. Jej mama jest chora i chce spać...
-A ty korzystając z okazji chcesz ją zaciągnąć do łóżka...-powiedział już ciszej podchodząc do nas. Nagle Sakura wstała i odwróciła się do blondyna. Widziałem, że była wściekła. Zamachnęła się i walnęła mu w głowę.
-Ale Sakurcia...
-Nie denerwuj mnie Naruto. Jestem dorosła, będę robić co mi się podoba. Jak będę chciała wejść mu do łóżka to wejdę ! A tobie nic do tego..-zdziwiły mnie jej słowa, ale nie tak bardzo, jak cios, po, którym Naruto się zwijał.
-Po za tym..., o co chodzi, że miałeś mnie śledzić i pilnować ? -te słowa skierowała do mnie. "Głupi Naruto, musiał wszystko wypaplać"
-A jak myślisz?
-No właśnie nie wiem. O co tu chodzi?
-Sakurcia wszystko ci wytłumaczę, ale usiądź-powiedział Naruto. Zielonooka posłusznie usiadła obok mnie na łóżku. Miałem ochotę zamordować Naruto, nie potrzebnie pokazywał się w jej domu, choć mogłem się domyślić tego.
-A ty Sasuke ubierz się !
-Mam całą koszulkę we krwi. Sam sobie ją ubierz.
-Nie ważne. Więc, od ostatniego pobytu u nas i zabawy z Sasuke, chyba wszyscy wiemy o czym mówię, naraziłaś się potężnemu wampirowi..
-Co? Jak..przecież, my tylko...-widziałem jej przerażenie w oczach.
-To wystarczyło i jeszcze te ugryzienie..w sumie nie miałoby to żadnego znaczenia, gdyby nie to , że wielki pan Uchiha miał wątpliwości..
-Zamknij się matole..-zdenerwował mnie. Nie lubiłem, gdy ktoś mi ciągle coś wypomina, a zwłaszcza moje słabości.
-Ale, co to ma do rzeczy? Bo zabrzmiało to tak jakbyś był na niego wściekły, że od razu mnie nie zaatakował.
-Nie wiem, co dokładnie jest między wami, ale Donzou twierdzi, że mu na tobie zależy. A on chce się ..
-Zamknij się! -chciałem mu to przerwać. Nie chciałem, by powiedział coś związane z moją rodziną. On najchętniej rozgadałby to całemu światu. Czasami żałuję, że mu o tym powiedziałem.
-Donzou? Sasuke to on jest tym ,,D'' ?-zapytała mnie. "Świetnie Naruto, po prostu świetnie, jest coraz bliżej prawdy"
-Jakim ,,D'', o co chodzi?
-Myślisz, ze sama sobie wybiłam okno? Ktoś rzucił mi kamieniem w okno z liścikiem od jakiegoś ,,D''-Miałem tylko nadzieję, że nie powie co było w, nim zawarte.
-A co w, nim było?
-Nie wiem. Sasuke nie dał mi przeczytać a sam go wyrzucił-normalnie jakby czytała mi w myślach. Byłem jej wdzięczny, że nie zdradziła się z tym.
-Sasuke?
-Nie interesuj się. To było do mnie, a nie do ciebie..
-Jesteśmy przyjaciółmi, chcę wiedzieć, gdy ci coś zagraża. Nie pozwolę mu cię skrzywdzić. Zrozum to wreszcie!
-To się w to wszystko nie wtrącaj.-czułem jej wzrok na sobie. Była zmartwiona.
-Czyli ten Donzou chce zabić Sasuke? Dlaczego?
-Nie twój interes-odparłem zimno. Widziałem jej smutek w oczach, ale nie chciałem widzieć w jej spojrzeniu współczucie.
-Wybacz Sakura, ale na to pytanie musi ci odpowiedzieć Sasuke-powiedział blondyn. Patrzyła się na mnie ciągle, a ja nie zwracałem na nią uwagi.
-Więc musisz się trzymać z dala Sasuke...on nie jest dla ciebie-te ostatnie zdanie dziwnie na mnie podziałało. Nie wiedziałem dlaczego, ale przeszedł mnie prąd na plecach, gdy to usłyszałem. Poczułem nagle ciężar Sakury na sobie. Byłem w szoku. Po wszystkim czego się dowiedziała wtuliła się we mnie. Czułem jak się trzęsła ze strachu.
-Sakura nie do końca o to mi chodziło. Mówiłem, byś trzymała się z dala od niego, a nie rzucała mu się jeszcze na szyje.
-A ja ci powiedziałam, że jestem dorosła i będę robić co chce-odparła i schowała swoją twarz w moje ramie. Uśmiechnąłem się pod nosem. Coraz bardziej byłem zadziwiony poczynaniami jej.
-Nie bój się, nic ci się nie stanie-powiedziałem jej na ucho.
-Nie o siebie się teraz boje-odparła i przyciągnęła mnie jeszcze bliżej. Naruto słysząc to był w szoku, ale uśmiechnął się.
-Widzisz Sasuke, nie jesteś z tym sam. Daj sobie pomóc- byłem cicho. Nie wiedziałem jak mam się teraz zachować. Pierwszy raz znalazłem się w takiej sytuacji. Spojrzałem na zegarek. Było już dawno po północy.
-Sakura idź spać. Jutro masz szkole-powiedziałem. Nie chciałem ciągnąć tamtego tematu. Oderwała się ode mnie i się uśmiechnęła ciepło. Rozciągnęła się. Przez co mogłem zobaczyć kawałek jej piersi. Uśmiechnąłem się zadziornie do niej. Niezrozumiała, o co chodzi , więc pokazałem jej wzrokiem. Gdy zorientował się, zaczęła się poprawiać. Czerwony kolor przykrył jej policzki.
-Dupek-szepnęła do mnie i wstała. Położyła się na łóżku i okryła się szczelnie kąłdrą. Przez wybite okno w pokoju było coraz chłodniej. Spojrzałem na Naruto, który wyglądał na okolice.
-Chciałeś zostać tu na noc? To ja też zostanę. Będzie się czuć bezpiecznie-odparł. Westchnąłem. Teraz mnie czeka ciężka noc.
-Nie musisz. Wystarczy, że zostanie tu Sasuke.-powiedziała Sakura. Spojrzałem na nią. Ziewała. Jej włosy były w dużym nieładzie, co dodawało jej uroku. Wstałem i usiadłem na parapecie. Naruto zajął fotel w kącie pokoju.
-Dla mnie to nie problem Sakurcia. -powiedział uśmiechając się do niej. Po chwili sam zaczął ziewać.Wiedziałem, że zaraz uśnie i tyle będzie czuwał nad bezpieczeństwem różowowłosej. Długo nie musiałem czekać a już chrapał.
-Sasuke?-usłyszałem szept dziewczyny- Połóż się obok mnie. Na pewno ci zimno. Nie masz koszulki a chłodno jest w pokoju..
-Nie trzeba.
-Proszę. Zrób to dla mnie-powiedziała i odkryła miejsce obok. Nie byłem co do tego przekonany, ale zgodziłem się. Podszedłem i położyłem się obok niej. Ręce dałem sobie pod głowę i patrzyłem w sufit. Poczułem głowę dziewczyny na mojej klatce piersiowej. Spała. Wziąłem kordłe i przykryłem jej ciało. Uśmiechnęła się przez sen. Przyciągnąłem ją bliżej siebie. Po chwili zacząłem się bawić jej włosami.

SAKURA

Promienie słońca nie pozwoliły spać. W końcu otworzyłam oczy. Miałam nieziemski sen. Wyspałam się pierwszy raz od tak dawna. Uświadomiłam sobie, ze dalej leże wtulona w Uchihe. Widziałam jak śpi. Wyglądał w, tedy tak niewinnie , jak bezbronny człowiek, a nie potężny, bezlitosny wampir. Wiedziałam, ze nie był z tych dobrych. Wszyscy mnie od niego odciągali. Nawet sam mi powiedział, ze jest z nich wszystkich najgorszy. Mówili, że zrobi mi krzywdę. Jak nazłość przy, nim czułam się najbezpieczniej. Ufałam mu. Wiem, że nie powinnam, szczególnie po tym jak widziałam jak rozprawił się z tym pijakiem, który mnie zaatakował. Wiedziałam, że mnie obronił, ale nie musiał go zabijać. Może na prawdę nie pasujemy do siebie? On, wampir, bezlitosny , pragnący krwi . Ja jestem człowiekiem, słabym i śmiertelnym. Jesteśmy z dwóch światów.
-O czym myślisz?
-O mnie i tobie...-powiedziałam nie zastanawiając się nad tym, gdy uświadomiłam sobie to zarumieniłam się.
-Doprawdy? A co dokładniej?-spytał z zadziornym uśmieszkiem. Już wiedziałam co chodzi mu po głowie. Walnęłam go z pięści w klatkę.
-Nie wyobrażaj sobie...-nawet nie zdążyłam dokończyć zdania a już leżałam pod, nim. Ta jego szybkość nigdy mnie nie przestanie zadziwiać. Poczułam jego rękę pod szlafrokiem. Przemieszczała się powoli od biodra w górę. Nie przeszkodziłam mu. Lubiłam jego dotyk. Spojrzałam mu w oczy, było w nich coś, co nie potrafiłam określić. Przybliżał swoją twarz, jakby chciał mnie pocałować. Zamknęłam oczy i czekałam na to .,
-Lubisz to, prawda? -szepnął mi do ucha. Widziałam ten jego uśmiech. Zabrałam jego rękę z siebie i zepchnęłam go, siadając na łóżku plecami do niego. Udawałam obrażoną. Poczułam jak jego ręce łapią mnie w pasie i przyciągają mnie do siebie. Zaczął całować mnie po szyi.
-Możesz zaprzeczać, ale ja i tak swoje wiem..- zaczynał ściągać mi szlafrok. Przypomniałam sobie o blondynie. Zaczęłam się nerwowo rozglądać na boki.
-Nie ma go. Poszedł godzinę temu do domu, by nie spóźnić się na zakończenie roku szkolnego-wyszeptał mi na ucho między pocałunkami.
-Która...?
-Jest ósma. Masz jeszcze dwie godziny-jakby czytał mi w myślach. Doskonale wiedział co chce powiedzieć. Nim się obejrzałam, leżałam w samych majtkach pod, nim. Zaczęłam chować piersi, rękoma. Złapał mnie za nadgarstki i położył je nad głową ciągle trzymać.
-Nie zasłaniaj ich.-pocałował mnie szybko i krótko w usta. Powtórzył to jeszcze kilka razy. Jedną ręką trzymał moje nadgarstki, a drugą złapał pierś i zaczął się nią bawić. Było mi tak dobrze. Zaczął całować wszystko oprócz moich ust. Rękę przeniósł na brzuch. Jeździł po, nim delikatnie i coraz niżej. Przejechał w moim kroku. Myślałam, że zaraz oszaleje. Rozchyliłam jeszcze szerzej nogi. Nagle jego ręka przeniosła się pod moje majtki. Dotknął mnie tam. Jęknęłam. Nie mogłam się powstrzymać. Całował mój dekolt i brzuch. Ręką wrócił do piersi. Chciałam go dotknąć, ale trzymał mi ręce. Chciałam go pocałować, ale unikał moich ust. Byłam bezradna.Czułam jak robiłam się coraz bardziej mokra. Jego dotyk doprowadzał mnie do skrajności rozkoszy z szaleństwem. Złapał za moje majtki i szybkim ruchem pozbył się ich.
-Ej, to nie fair-powiedziałam, znów nie zastanowiłam się nad słowami.
-Dlaczego?-wiedziałam, że ze mną gra. "Tak chcesz się bawić. To okey"
-Jestem naga a ty ubrany...
-Nie bronie ci mnie rozebrać
-Ale trzymasz moje ręce i...
-Mam je puścić? Powiedz mi czego pragniesz- niby normalne słowa, ale poczułam się po nich wyjątkowa. Jakbym była tylko jego.
-To może na początku..puść mi ręce- puścił- Pocałuj mnie-pocałował mnie- A teraz rób ze mną co chcesz-powiedziałam wyginając się w łuk, gdy poczułam jego rękę znowu w kroku.
-Masz jeszcze jakieś życzenie, kocie?- mówił to i całował mnie po szyi.
-Jedno...
-Zamieniam się w słuch.
-Ugryź mnie-szepnęłam mu na ucho.
-Powiedz kiedy-Widziałam jego błysk w oku. Po chwili całował mnie, tak namiętnie a agresywnie zarazem. Złapałam za jego spodnie. Odpięłam i zrzuciłam je z niego. Pomógł mi. Zostały na, nim tylko bokserki, którymi też się zajęłam. Mogłam go teraz całego podziwiać. Miał się czym pochwalić. Przez chwilę zastanawiałam się co dalej. Nigdy nie byłam w takiej intymniej sytuacji. Dotknęłam go tam. Słyszałam jak jęknął. Podobało mu się. Powtórzyłam to. W odpowiedzi dotknął mnie w kroku. Jeździł po niej palcem. Nigdy wcześniej nie było mi tak przyjemnie jak teraz. W końcu włożył we mnie dwa palce.Czułam się wspaniale. Teraz rozumiałam, dlaczego wszyscy lubią seks. Te uczucie było nie z tej ziemi. Zaczął poruszać ręką. Ugryzłam się w wargę. Powstrzymywałam się od jęków.
-Nie powstrzymuj się. Lubię, gdy jęczysz- on nie miał wstydu. Mówił wszystko tak otwarcie. Zawiesiłam ręce na jego szyi i przyciągnęłam go do siebie. Całowałam go. Po chwili pogłębiliśmy go. Zszedł niżej. Obdarowywał mnie mokrymi pocałunkami po szyi, dekoldzie, zatrzymał się na piersiach i zaczął je ssać. Wyciągnął palec ze mnie. Ścisnął mnie za pośladki przyciskając do siebie. Bawił się moimi piersiami. Rękoma badał każdy zakątek mojego ciała. Włożyłam dłonie w jego włosy i przeczesywałam je. Widziałam, że lubi to. Zamruczał i wrócił do moich ust.
-Sasuke..-chciałam dać mu znak, że jestem gotowa, ale tylko tyle byłam wstanie powiedzieć, ale widać było, że domyślił się, o co chodzi. Rozłożył mi nogi jeszcze szerzej. Powoli zaczął wchodzić we mnie. Przebił się. Bolało mnie. Zamknęłam na chwile oczy. Po chwili je znów otworzyłam i zobaczyłam jego zdziwioną minę.
-Nie wiedziałem, że jesteś dziewicą. Trzeba było mi powiedzieć, byłbym delikatniejszy-powiedział po chwili. Zarumieniłam się.
-Bo nie ma się czym chwalić-odparłam po chwili. W klasie byłam jedyną dziewicą. Gdy się dowiedziała o tym Ino rozgadała całej klasie, jaka to ja jestem niedoświadczona i głupia.Nawet Hinata przeżyła już swój pierwszy raz z Naruto. Wszystkie dziewczyny chwaliły się swoimi podbojami,a ja nie miałam czym.
-Nie zgodzę się z tobą-zdziwiłam się.- To, że oddałaś się właśnie mi, oznacza, że rzeczywiście jestem specjalną okazją- powiedział i pocałował mnie.
-Myślałam, że faceci lubią doświadczone...
-Nie rozśmieszaj mnie...
-Ale, dziewczyna, która już się kilka razy.. no... - było mi wstyd o tym rozmawiać z Sasuke. Nie musiał wiedzieć wszystkiego o moich intymnych sprawach.
-Lubimy takie, owszem, ale na jedną noc, jako rozrywkę- nie wiedziałam co powiedzieć, więc się nie odezwałam. W odpowiedzi pocałowałam go tylko. Złapał mnie za pośladki i podniósł mnie lekko do góry, wchodząc głębiej. Poruszał się na razie powoli. Było mi tak dobrze w jego ramionach. Wiedziałam, że starał się wyrządzić jak najmniej bólu. Po chwili już go nie czułam. Przyśpieszył. Chciałam, żeby mnie teraz ugryzł. Chciałam zobaczyć jak to, by było podczas stosunku.
-Ugryź mnie-poprosiłam. Widziałam zdziwienie w jego oczach, ale nic nie powiedział. Wystawił kły i przejechał nimi po mojej skórze. Po chwili się wgryzł. Nie przestał się poruszać. Ta część pieszczot najbardziej mi się podobała. Jęknęłam, któryś raz z kolei. Gdy skończył wypijać moją krew, przyśpieszył. Zarzuciłam mu nogi na pas, by był bliżej mnie. Czułam jak zbliża się spełnienie. Jeszcze tylko kilka pchnięć i będzie po wszystkim. Doszłam. I wiedziałam, że on też. Po chwili położył się obok mnie. Wtuliłam się w jego tors. Po chwili zobaczyłam, że kapnęła na niego krew. Dotknęłam się w szyję i poczułam jakąś ciecz. To było pierwszy raz, gdy po ugryzieniu dalej miałam krew na sobie.
-A no tak, wybacz-powiedział i przewrócił mnie na plecy. Zaczął wylizywać krew z mojej szyi. Powinno mnie to obrzydzić, ale o dziwno podobało mi się co robił.Po chwili położył się z powrotem na plecy i przyciągnął mnie do siebie. Byłam szczęśliwa. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.
-Kocie, nie zapominaj jaki dziś dzień-powiedział.Jak oparzona wstałam i spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze około godziny. Przeraziłam się.
-Co? Spóźniłam się! Wstałam z łóżka i zaczęłam szukać rzeczy, które sobie naszykowałam na jutro. Nie przeszkadzało mi, że w tym momencie byłam naga. Nie mogłam się spóźnić do szkoły. Spojrzałam na Sasuke, bezwstydnie patrzył się na moje ciało.
-Przez ciebie się spóźniłam!
-Ale warto było co, kocie?-ta jego pewność w głosie była denerwująca. Nagle wstał z łóżka i podszedł do mnie. Złapał mnie za podbródek i pociągnął do góry. Złożył na moich ustach namiętny, lecz krótki pocałunek.
-Spokojnie, ubieraj się a ja pójdę do domu po samochód i zawiozę cię.
-Nie masz innego wyjścia-powiedziałam i wystawiłam mu język. Po czym wzięłam szlafrok , zarzuciłam go na siebie i wyszłam kierując się do łazienki. Zostawiłam go samego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro