Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. "Potrzebuję lekarstwa na dręczące mnie koszmary"

SASUKE

Myślałem, że się przesłyszałem. Ona zwariowała. Właśnie pozwoliła mi, ugryźć ją. Czy ona myśli? Co w ogóle ją podkusiło, by zdecydować się na to. Jeszcze nie tak dawno wyzywała mnie od potwora. Wyznała mi, że śmiertelnie boi się wampirów, oraz, że została już zaatakowana przez jednego. jednak w jej oczach widziałem, że jest pewna swoich słów. To jest następny dowód, że nie rozumiem kobiet. Dla mnie są kompletną zagadką.
-Ugryź mnie. Pozwalam.-powiedziała do mnie odchylając lekko głowę do tyły.
-Co? Dlaczego ?
-Ponieważ, boję się wampirów. Pokaż mi, żebym przestała się was bać.
-Nas? Wiesz, że prosisz o niemożliwe? - jeśli bym ją teraz ugryzł, wszyscy by o tym wiedzieli. Wtedy ja musiałbym się tłumaczyć, nie ona.
-Tak. Wiem, ze wszyscy tu, którzy mieszkają są wampirami. Za, nim zaprzeczysz, widziałam jak podczas walki twojej z Naruto, zaświeciły się oczy na czerwono. Po tym domyśliłam się, że wszyscy tu są nimi. Nie jestem pewna co do Kiby, choć to on sprowadził te kobiety, ale również może być idiotą i w to się plątać. - Byłem w szoku. Choć była przerażona, potrafiła wszystko to wywnioskować, wszystko dostrzec. Czy ona jest normalna?
-A po twojej reakcji nawet nie muszę się pytać czy mam rację. Co prawda, mam za złe Naruto, ze mnie tu sprowadził, ze nie powiedział mi, ale wiem, ze robił to dla mojego dobra. Choć ukrył ten fakt przede mną to i tak mu ufam. Dalej oddałabym życie w jego ręce. Jest dla mnie jak brat. Choć ciężko będzie mi się przystosować do tej informacji.
-Dobra, skoro taka jesteś mądra, to dlaczego tak idiotycznie postępujesz i chcesz bym cię ugryzł?Po za tym, skoro tak ufasz Naruto, to czemu mnie o to prosisz, a nie jego?
-Odpowiedź jest łatwa. Ty to zrobisz a on nie-powiedziała pewna siebie.
-Skąd ta pewność?- byłem ciekaw co ona kombinuje, nie codziennie znajduję się w takiej sytuacji.
-Bo sam powiedziałeś, że cholernie tego chcesz , a Naruto mnie nie skrzywdzi.-fakt,tu ma rację. Patrzyłem na nią jeszcze przez chwilę. Zastanawiałem się co w nią wstąpiło. To nie jest ta sama kobieta co przed chwilą.
-Kiedy to wszystko opracowałaś?
-Pod prysznicem.Poukładałam to w całość, a z tym ugryzieniem to teraz wymyśliłam. Choć przeszła mi pewna myśl nawet w tedy.
-Masz zaraz brania samotnych kąpieli. Za dużo, wtedy myślisz-powiedziałem jej z chytrym uśmieszkiem, by wiedziała co mam na myśli.
-Jak, to jest warunek to zgadzam się -tego się nie spodziewałem. Teraz byłem pewny, musieli ją podmienić. Całkiem inaczej się zachowuje. Wiedziałem, że kobiety są zmienne, ale żeby aż tak?
-W co ty grasz?
-Ja? W nic. Chcę tylko byś mnie ugryzł. To chyba nie zbyt wiele dla jednego wampira, nie?
-Dobra zrobię to, jak się ze mną prześpisz-sprawdzałem ją. Nie zrobiłbym jej tego, nie jestem takim typem faceta.Wolę sam zdobyć kobietę, niż iść na łatwiznę. Chciałem zobaczyć co jest w stanie poświęcić w zamian za ugryzienie.
-Zgadzam się-odpowiedziała po chwili zastanowienia. Choć widziałem w jej oczach zwątpienie.
-Aż tak ci na tym zależy? Dlaczego?
-Ponieważ się boje.-spojrzałem na nią jak na wariatkę. Boi się tego, więc chce bym ją ugryzł. Powinienem się wynieść razem z Juugo i Kibą. Mieli rację, tu coś się stało. Wybuchła jakaś epidemia głupoty. A wszystko zaczęło się od pojawienia się dwóch kobiet w domu.
-Możesz jaśniej?
-Chcę pokonać strach. Od kilku lat nie radzę sobie z nim. Zawsze, gdy ktoś mnie dotknie, gdy się tego nie spodziewam czuje ból w szyi. Widzę jego przed oczami. Te krwisto czerwone pełnie nienawiści i chęcią mordu oczy. Ten potwór w mojej wyobraźni jest wszędzie. Chcę się go pozbyć. A, skoro to , jak powiedziałeś, lekko szczypie, więc dam sobie radę z tym bólem. A może w końcu przezwyciężę mój strach i nie będę śnić tych koszmarów.
-Interesujący powód. A jak nie pomoże? Prześpisz się ze mną na darmo.
-To ja będę tego żałować nie ty, więc co się przejmujesz-powiedziała. Co fakt to fakt. Spojrzałem na nią jeszcze raz i wbiłem jej się w usta. Przez chwilę była w szoku aczkolwiek po chwili zaczęła oddawać pocałunki, tak samo zachłannie, jak ja. "Czyli jest gotowa poświęcić swoje ciało dla tego, by ją ugryźć" Puściłem jej nadgarstki, które przez ten cały czas trzymałem. Zarzuciła ręce mi na szyję przyciągając mnie jeszcze bliżej. Moje ręce błądziły po jej zgrabnym ciele. Gdy znalazły się na piersiach, wbiła mi paznokcie w plecy i zjechała nimi w dół. Pocałunkami zjechałem na szyje. Drgnęła. Poczułem to. Spojrzałem na nią. W jej oczach pojawił się strach, lecz szybko ustąpił. Odchyliła głowę pozwalając na wszystko, co chciałem zrobić. Wystawiłem kły i przejechałem nimi po jej skórze na szyi. Złapała mnie za tył głowy przyciągając do szyi. "Rzeczywiście tego chcesz. Czy twój strach, jest aż tak mocny?" Przez chwilę miałem wątpliwości, ale przecież chciała tego. Oderwałem się od niej. Spojrzała na mnie pytająco.
-Ne pewno tego chcesz?
-Tak. Chce się tego w końcu pozbyć z głowy. Nie wiesz jak to jest się czegoś bać, jesteś silny i dasz sobie radę z zagrożeniem. Ja nie. Jestem słaba. Beznadziejna. - co za niska samoocena. Jednak ma rację, człowiek przy wampirze, wypada słabo.
-Przez ciebie narażam się Naruto, wiesz o tym ? Jak się dowie, że cię ugryzłem to mnie zabije. No..przynajmniej będzie próbował.
-Obronię cię. - Jak to śmiesznie brzmi w ustach człowieka i to jeszcze jej, tak kruchej istoty.
-Będziesz tego żałować.
-Będę żałować, jak nie spróbuje-odpowiedziała mi. Zdawałem sobie sprawę, że jeśli wbiję w nią kły, nie mnie nawet pięć minut, a pojawi się tu cała zgraja. Zapach jej krwi rozprzestrzeni się w całym domu.
-Na pewno chcesz bym to był ja? Inni mogą zrobić to za darmo, nie będą chcieli nic w zamian.
-To, że chcesz coś w zamian, oznacza , że jednak próbujesz mnie od tego odciągnąć.
-Albo wykorzystać sytuację..
-Albo...tak czy siak chcę, żebyś to był ty. Inni mogą być agresywni, a tobie, jakkolwiek to głupio brzmi, ufam. Tym wahaniem pokazujesz, że jednak będziesz delikatny i zależy ci, by mi się nic nie stało, no ewentualnie boisz się stracić Naruto, ale tak jak powiedziałam, jego biorę na siebie-byłem w szoku. Rozgryzła mnie w niecałe 10 minut. A znamy się prawie 2 dni. Jeszcze po tym wszystkim, chce bym ją ugryzł. Co za wariatka. Spojrzałem na nią jeszcze raz.
-Za dużo myślisz-powiedziała i złapała mnie za szyję i przyciągnęła mnie do siebie, całując zachłannie w usta. Oddawałem je również namiętnie jak ona. Zaskoczyła mnie tym wszystkim, jednak muszę przyznać podobała mi się jej ta odsłona.
-A ty za mało-powiedziałem podczas pocałunków. Czułem jak się uśmiechnęła. Nie poznawałem jej. Była całkowicie inna, niż tą którą spotkałem na dole w kuchni, gdy siedziała popijając sok. Wtedy była jak szara myszka. Poczułem jak zakłada nogi na moje plecy i krzyżuje. Przez to byliśmy jeszcze bliżej siebie. Ręką powędrowałem na jej prawą pierś. Ścisnąłem ją. Zamruczała. Spodobało mi się to. Więc powtórzyłem to jeszcze kilka razy. Nagle poczułem jej dłonie na plecach. Złapała za moją koszulkę i zaczęła ją ściągać. Podniosłem się ułatwiając jej to. I w ten sposób pozbyłem się koszulki. Nim zdążyłem wrócić do pozycji, ona była szybsza i zaczęła błądzić swoimi dłońmi po mojej klatce piersiowej. Składała na niej mokre pocałunki. Nie zaprzeczę podobało mi się. Ale chciałem wrócić do pieszczenia jej ust. Zaczęliśmy się całować coraz bardziej agresywnie. Przerzuciła ręce na moją szyję przyciskając mnie do siebie. Wsadziła swe dłonie w moje włosy i przeczesywała je. Tym razem to ja zamruczałem. Z pozycji leżącej przeszła na siedzącą, ciągle miała nogi zaczepione na moim pasie. Dłońmi złapałem za jej pośladki, ściskając je. Podniosła głowę dając do zrozumienia, bym całował ją po szyi. Tak jak chciała, zacząłem obdarowywać jej szuję mokrymi pocałunkami. Po chwili wystawiłem kły. Przejechałem niby po jej szyi, pokazując jej co chce zrobić. Tym razem nie wyczułem u niej żadnej wątpliwości. Delikatnie, lecz stanowczo wbiłem jej kły w tętnice. Ścisnęła mocniej moją głowę przyciągając ją jeszcze bliżej siebie. To raczej oznaczało, ze jej się podoba. Cieszyłem się, że tak było i, że nie uciekła. Bo smakowała znakomicie. Jej krew była taka słodka. Czułem się jakbym był pod wpływem jakiegoś środka odurzającego. Niestety, co dobre to się kiedyś kończy. Nie chciałem, by opadła z sił, więc przerwałem tą znakomitą chwilę. Językiem starłem krew z jej szyi. Spojrzałem na nią.
-I jak ?-spytałem się jej. Chciałem wiedzieć jak się czuła podczas ugryzienia. Jest pierwszą osobą, którą pytam się o taką rzecz. Nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło by się zastanawiać czy byłem delikatny i czy się to komuś podobało.
-Nie było tak źle. Nawet podobało mi się. Teraz mogę trochę zrozumieć te kobiety co oddają ci się w zamian za kasę. -To dobry znak. Bo z chęcią bym to powtórzył i to nie jednokrotnie.
-Mam do ciebie pytanie?
-Pytaj.
-Jak smakowałam?
-A, o co konkretnie pytasz? -spytałem się uśmiechając się łobuzersko. Zarumieniła się. Ja jej nigdy nie zrozumiem. Pierw rzuca mi się na szyje, chcą się ze mną przespać, by tylko ją ugryźć. A teraz przez jedno pytanie się rumieni.
-O wszystko- szepnęła mi do ucha. Ugryzłem ją w szyję jeszcze raz, tym razem nie wystawiając kłów.
- No, nie najgorzej. Oczywiście z użyciem kłów było lepiej, ale tak też jest nie najgorzej.-odpowiedziałem jej. Uśmiechnęła się.
-A tak na poważnie?
-Tajemnica- szepnąłem jej na ucho. Z powrotem umieściła swoje dłonie w moich włosach, by następnie mnie pocałować. Nie sprzeciwiałem się. Chciałem tego. Swoje ręce umieściłem na jej zgrabnym tyłeczku, przyciskając ją bliżej siebie. Zaczęły mi przeszkadzać moje własne spodnie. Chciałem się ich jak najszybciej pozbyć.

NARUTO

Poczułem zapach krwi. Nie wiedziałem do kogo konkretnie należy, ale przeczuwałem, że do Sakury. Hinata była tu, a wampirza krew, inaczej pachnie. Wstałem na równe nogi. Od razu zacząłem biec w stronę pokoju, w którym przebywała. Wszedłem bez pukania. To co zobaczyłem było dla mnie szokiem. Nigdy nie podejrzewałbym ich o takie coś. Na mój widok Sakura odskoczyła od Sasuke, przykrywając się jego koszulką, którą jednak powinien mieć na sobie, a nie na podłodze. W pośpiechu ubrała ją na siebie.
-Możecie mi wytłumaczyć co się tutaj dzieje?-Zapytałem wściekły. Co prawda wcześniej Suigetsu powiedział o nich, ale nigdy bym nie pomyślał, że jednak to się wydarzy.
-A nie widać-odpowiedział Sasuke lekceważąco. Wściekły rzuciłem się na niego. Złapałem za jego szyje przyciskając go do podłogi.
-Ty skurwielu! Zostałeś z nią kilka minut i już do tego doprowadzasz? Już ją chcesz wykorzystać ?! -poczułem jak nagle ktoś mnie od niego odciąga. Spojrzałem i zobaczyłem Suigetsu.
-Zostaw mnie!! Oczy mu wydrapie!!
-Naruto uspokój się!-krzyknął na niego Suigetsu. Wiedziałem, że on z Juugo stoją za Sasuke murem, więc jestem na przegranej pozycji. Jednak mogą okazać trochę wyrozumienia mi, doskonale wiedzą jak Sakura jest dla mnie ważna.
-Czułeś to prawda ?! Czułeś jej krew !!On wypił jej krew! Wbił jej się w szyję!
-Naruto kretynie..Nic nie czułem! I ty też nie..-szepnął do mnie tak bym tylko ja to usłyszał. Teraz sobie uświadomiłem co zrobiłem.
-Ta twoja nerwowość kiedyś cię wykończy-powiedział Sasuke podnosząc się z podłogi. Jeszcze nigdy nie byłem tak wściekły na Sasuke jak teraz. To co zrobił dziś rano, było niczym w porównaniu do tego co uczynił teraz.
-To ty mnie dupku wykończysz!
-Zamknij się! A tak na marginesie ona o nas wszystkich wie.
-Powiedziałeś jej ?! Jak mogłeś nie uzgadniając tego z nami!
-Zapytaj ją. Ona ci wszystko wytłumaczy- ta jego pewność siebie doprowadzała mnie do szaleństwa. Sakura to nie dziewczyna dla niego, on nie myśli o nich poważnie, każdą traktuje przedmiotowo.
-Zastraszyłeś ją!!-krzyczałem na niego jak opętany. Gdyby nie to, że trzyma mnie Suigetsu skopałbym go. Nagle Sakura podeszła do Sasuke i stanęła przed nim.
-Naruto uspokój się. Nie zrobił nic, na co nie pozwoliłam. To ja go do tego wszystkiego namówiłam. To ja chciałam, że, by mnie ugryzł.
-Co ! Nie wierzę ci ! On cię zastraszył!
-To nie jego wina. On nie chciał mnie ugryźć, ze względu na ciebie. Ale namówiłam go na to. Rozumiesz? Jak masz kogoś bić to bij mnie. On nie jest niczego winny.- Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Dla mnie było to nie pojęte.
-Mamy problem...-powiedział Suigetsu wskazując na drzwi. Spojrzałem tam, stała tam Hinata. Wszystko się coraz bardziej komplikuje. Niepotrzebnie je sprowadzałem do mnie.
-Naruto zajmij się swoją dziewczyną a nas zostaw w spokoju. Jesteśmy dorośli nie potrzebujemy niańki.- powiedział Sasuke. Miałem mu ochotę przylać tak, żeby się nie pozbierał. Gdyby nie Hinata, na pewno bym to zrobił. Podszedłem do zdezorientowanej Hinaty i wziąłem ją pod ramię prowadząc do mojego pokoju, by porozmawiać na spokojnie.

SAKURA

Sama się sobie dziwiłam, ale pragnęłam go. Przecież już mnie ugryzł. Mogłam w każdej chwili skończyć to. Biec do Naruto krzyczeć o pomoc. Cokolwiek. Ale nie, chciałam to dokończyć. Chciałam swój pierwszy raz spędzić z wampirem, którego znam niecałe 2 dni. Wampirem, istotą którą się brzydziłam, uważałam za potwora, które nie posiadają serca. Gdyby ktoś powiedziałby mi to wczoraj wyśmiałabym go a teraz? Teraz, rzucam mu się na szyję.Gdy wparował Naruto i zaatakował Sasuke, bałam się o niego. Całe szczęście wparował Suigetsu i ich rozdzielił, wtedy wykorzystałam swoją szanse i tak jak obiecałam Sasuke obroniłam go. Żałuje jedynie tego, że wszystko słyszała Hinata. Gdy już wszyscy opuścili ten pokój ogarnęło mnie skrępowanie. Nie wiedziałam jak się zachować. Stałam tak i czkałam na jego ruch. Poczułam jak obejmuje mnie od tyłu i przyciąga do siebie.
-Pasuje ci ta koszulka, wiesz?-szepnął mi na ucho.
-Dziękuję -odpowiedziałam. Złapał mnie za biodra i odwrócił do siebie.
-Muszę przyznać, że nie spodziewałem się twojej obrony, kocie-spojrzał na mnie tymi czarnymi jak noc oczami. Jego wzrok był hipnotyzujący. Ta czerń wywoływała u mnie dreszcze. Martwiła mnie jedynie ta jego pustka w nich.
-Kocie?
-Walczyłaś o mnie jak kotka, a w łóżku też jesteś nie najgorsza- szepnął mi na ucho, przegryzając je lekko.
-Jeszcze nie wiesz co potrafię -powiedziałam mu też na ucho, łapiąc go za jego skarb. Widziałam jest zdziwione spojrzenie. Sama byłam zdziwiona moim odważnym posunięciem, nie wiedziałam, że jestem do tego zdolna. Uśmiechnęłam się pod nosem. Czując jego pożądanie. Odwróciłam się i zostawiłam. Podeszłam do przyszykowanych wcześniej ciuchów. Specjalnie ruszając przy tym jak najwięcej ciałem.Ściągnęłam koszulkę Uchihy i rzuciłam ją na ziemię. Widziałam jego reakcje na to .O to właśnie mi chodziło.
-Możesz się odwrócić? Chcę się ubrać, krępujesz mnie-powiedziałam mu przy tym odwracając się do niego przodem, by widział moje piersi i nogi.
-Też jetem bez koszulki, a jakoś mi to nie przeszkadza-czekałam tylko jak to powie. Odwróciłam się do niego tyłem i schyliłam się po jego koszulkę, specjalnie wypinając pupę. Gdy ją podniosłam rzuciłam nią w niego.
-Proszę. A teraz ubierz się. -widziałam w jego oczach pożądanie. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Efekt osiągnięty. Zaczęłam się ubierać. Gdy się zorientowałam leżałam już na łóżku.
-Ale jak? -Jeszcze przed chwilą stała przy meblach. Nie minęła sekunda, a ja już na łóżku leżę. A nade mną był Uchiha.
-Zalety wampira, kocie-powiedział.-I nie ładnie tak się znęcać..
-Nie wiem o czym mówisz-udawałam głupią imponowało mi, że pożądał mnie. Facet z takim wyglądem mógł mieć każą. Pewnie każdą, którą chce i tak ma.
-A ja myślę jednak, że wiesz doskonale. Przypomnę ci, że mamy coś niedokończonego.-powiedział i znowu czułam jego usta na szyi.
-Sasuke, wiem o tym doskonale, ale wypadało, by iść tam do reszty i zapytać się o Hinate. Po za tym jest już za późno, muszę wracać do domu. Jutro mam szkołę. A dokończyć możemy później. -ostatnie zdanie wyszeptałam mu do ucha, uwodzicielskim tonem. Zepchnęłam go z siebie i poszłam z powrotem się ubierać. Tym razem mi nie przeszkodził w tym.Gdy już się ubrałam dopiero teraz zorientowałam się, że gdy rzucił mną o łóżko nie bałam się niczego. Nie staną mi przed oczami żaden potwór. Nic. Cieszyłam się, jak nigdy. Spojrzałam na Sasuke. Stał przed łóżkiem ubrany i czekał na mnie. Podeszłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Widziałam jego zdziwienie. Pocałowałam go w policzek.
-Dziękuję-powiedziałam i znów się od niego wtuliłam. -Nie widziałam go, nic nie zobaczyłam.- Gdy oderwałam się od niego skierowałam się do drzwi.
- Nie musisz tak kręcić tyłkiem -powiedział do mnie. W sumie nie wiedziałam, że to robiłam. Byłam szczęśliwa. Od bardzo dawna mogę w końcu powiedzieć, że jestem szczęśliwa.

SASUKE

Nie znam jej zbyt długo, ale każdy, nawet ślepy, zauważył, by jaka jest szczęśliwa. Ten strach, który żył w niej, musiał być mocny. Nagle naszła mnie myśl, czy każdemu, by to zaproponowała, czy tylko mi. Muszę ją nakierować, by chodziła tylko do mnie. Ma tak pyszną krew i kuszące ciało, że nie oddam jej nikomu. Ona musi być moja. Ta krew, była jak narkotyk.
-Sakura ?
-Tak, Sasuke?
-Gdybyś jeszcze potrzebowała, by ktoś cię ugryzł czy coś, wiesz, gdzie mnie szukać.
-Pomyśle nad tym.- powiedziała i złapała mnie za ramię. Ta dziewczyna była inna niż pozostałe. Była bardziej słodka. A charakterek zmienny jak kameleon.Wsadziłem ręce do kieszeni, patrzą na ziemie.
-Jak się czujesz Sasuke?
-yy..co?
-Pytam jak się czujesz- odparła z uśmiechem.
-Dobrze, choć mogło być lepiej, gdy byśmy jeszcze zostali w pokoju.-powiedziałem i uśmiechnąłem się zadziornie. Poczułem jak szturcha mnie łokciem, a na jej twarzy znów występuje odcień czerwonego. Na dole rozchodziły się rozmowy na temat Hinaty. Przynajmniej nie gadali o nas.Gdy słyszałem jakie kity chcą wcisnąć Hinacie to prychnąłem pod nosem.
-Co się stało?-spojrzałem na nią, wydawała się być przejęta tym.
-Nic...
-No weź nie bądź taki! Powiedz mi, proszę.- Westchnąłem. Nie chciało mi się tego wszystkiego jej tłumaczyć. Spojrzałem na nią. Robiła maślane oczy do mnie.
-Wampiry mają dobry słuch. Słyszę wszystko co oni na dole mówią.
-Tak?! To fajnie, ja też bym tak chciała. Wiedziałabym co i kto mówi na mój temat.Co mówią?
-Obmyślają plan jaką bujdę puścić Hinacie, by nie musieć mówić jej prawdy.
-Czemu? Hinata to silna dziewczyna, udźwignie to.-uśmiechnęła się. -Co jeszcze potrafisz?
-Czytać w myślach-odparłem patrząc na nią.
-Serio?!-gdy widziałem jak robi się czerwona jak burak, o mało co nie wybuchłem śmiechem. Jej mina była przezabawna.
-Nie, żartowałem.-znów mnie szturchnęła łokciem. Nie wiem czy taki wpływ ma na nią moje ugryzienie, czy nie ale szczęśliwa jest jak nigdy.
-Więcej tego nie rób!
-Czyżbyś miała coś do ukrycia? -przyparłem ją do ściany własnym ciałem. Unikała mojego wzroku.
-Spójrz mi w oczy-powiedziałem do niej. Po kilku sekundach dopiero odważyła spojrzeć mi w oczy.
-Potrafię wyczuć jak bije ci serce, słyszę nawet jak połykasz ślinę. Słyszę wszystko w zasięgu 5oo metrów.
-Każdy tak potrafi?
-Tak.
-Czyli słyszeli wszystko, co mówiliśmy w, tedy w sypialni?
-Nie. Pokoje zrobiliśmy dźwiękoszczelne. Żeby zachować prywatność. Więc nic kompletnie nie słyszeli.
-Całe szczęście-odetchnęła z ulgą. Złapałem jej szyję i podniosłem jej głowę do góry. Patrzyła na mnie zdziwiona. Wbiłem się jej w usta.Nie wiem czemu, nabrała mnie ochota na to. Całowaliśmy się bez opamiętania. Lecz w końcu przestałem, musieliśmy w końcu zejść na dół. Patrzyła na mnie zamglonymi oczami. Wiedziałem, że pragnie mnie tak , jak ja jej. Usłyszałem otwierające się drzwi wejściowe.
-Szlak-powiedziałem pod nosem.
-O co chodzi?
-Wrócili, wszyscy..- W oczach Sakury zauważyłem strach. Bała się ich. Ona nie miała czego, jednak ja to inna historia. Jeśli dowiedzą się wszystkiego to będzie pozamiatane. Będę miał wykład przynajmniej dwu godzinny.
-Mówiłaś, że się już nie boisz wampirów. Więc czemu teraz zaczęłaś?
-Mówiłam, że nie boję się ciebie i Naruto, a nie ich.
-Zdajesz sobie sprawę, że jestem z nich najgorszy ?- Wzięła to chyba jako żart, bo zaczęła się śmiać i prowadzić na schody, by zejść. Jednak ja nie żartowałem.
-Ale obronisz mnie w razie czego, prawda?-szepnęła mi na ucho. "To oni będą chcieć ciebie obronić, moja droga." Gdy zeszliśmy poczułem jak Sakura stoi na baczność.
-To niemożliwe....jak.?
-Normalnie Sakuro, normalnie.-odparł Kakashi. "Znali się? W sumie to oczywiste Przecież, pracuje jako nauczyciel.."
-Wy wszyscy...wy też jesteście....?
-Tak Sakura, oni tez są tacy jak ja-odpowiedziałem jej. Zauważyłem wściekłość w oczach wszystkich nowych zebranych. Nie było sensu okłamywać ich, tak czy siak dowiedzieli, by się. A jeżeli ja bym im teraz nie powiedział, to reszta by to ciągnęła w nieskończoność. A ja nie mam czasu na zabawę w kotka i myszkę.
-Mamy do pogadania Sasuke-odezwała się Anko. Wiedziałem, że teraz będzie wszystko na mnie. A przecież, to nie ja je tu sprowadziłem.

SAKURA

Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Nawet w szkole otaczałam się wampirami. Od tylu lat. I jak ja mam się pojawić jutro w szkole ? Teraz, gdy to wszystko wiem. Z tego szoku chciałam jak najszybciej stąd wyjść i iść do domu. Przemyśleć wszystko jeszcze raz na spokojnie. Szukałam wzrokiem Hinaty. Znalazłam ją przy Naruto. Chciałam ją zabrać i wyjść.
-To może my już pójdziemy. Wy sobie na spokojnie porozmawiacie. Prawda Hinata?-powiedziałam.
-Tak. Oczywiście, nie będziemy już przeszkadzać. Jest już po 20 a jutro, przecież szkoła,prawda? Musimy się wyspać.-powiedziała Hinata.
-To ja skoczę po wasze rzeczy-powiedział Naruto. I już go nie było. Ścisnęłam mocniej ramie Sasuke. Widziałam jak patrzy się na mnie. Lecz ja tylko uśmiechnęłam się do niego. Wszyscy stali w ciszy. Nikt nie wiedział od czego zacząć rozmowę. Sasuke stał opanowany, w jego oczach znów była ta sama obojętność co wcześniej, gdy go pierwszy raz zobaczyłam. Nie wiedziałam czy jest to spowodowane.Czy on zawsze się tak zachowuje? Czym to jest spowodowane? Po chwili wrócił Naruto z naszymi rzeczami.
-Tsunade ja z Sasuke odwieziemy dziewczyny, a jak wrócimy to porozmawiamy-powiedział Naruto. Dyrektorka szkoły nie wyglądała na szczęśliwą.
-Macie wrócić szybko! Mamy sporo do obgadania.- powiedziała dyrektorka. Sasuke zaczął kierować się w stronę drzwi, a że trzymałam go za ramię to szłam za, nim.
-Do widzenia. Cześć chłopaki.-pożegnałam się i już mnie nie było w posiadłości Uzumakiego.
-Poczekaj tu na mnie- powiedział tak obojętnie , że ciarki mi przeszły po plecach. Spojrzałam na Hinate, ta też nie wiedziała co się dzieje. Po chwili na podjeździe pojawiły się dwa samochody. Jeden kierował Sasuke a drugi Naruto. Wskazali ręką byśmy podeszli. Tak, też zrobiliśmy. Gdy wsiadłam na miejsce pasażera, od razu uderzył mnie dym tytoniu. Spojrzałam na Sasuke. Palił.
-Nie wiedziałam, że palisz.
-Znamy się tyko dwa dni, dziwne byś wiedziała o mnie wszystko.-Nie wiem czemu, ale uraziły mnie te słowa. Powiedział to tak odpychająco, jakby chciał mnie zbyć, jakby miał mnie głęboko gdzieś. Cała ta sytuacja wydawała mi się być niezręczna.
-No tak, rzeczywiście-odparłam się o siedzenie, zapięłam pasy i patrzyłam za okno. Nie miałam ochoty na rozmowę z nim teraz. Wydawał się być podenerwowany. Nie chciałam widzieć go takiego. Coś mówiło mi, że jeszcze się na nim "sparzę". Przez całą drogę do mojego domu się nie odzywaliśmy . Nie wiem czy go czymś uraziłam czy na coś innego jest zły. A może on zawsze się tak zachowuje? Zatrzymał się przed moją bramką.
-Dziękuję-powiedziałam i już otwierałam drzwi, by wysiąść, to odezwał się w końcu.
-Nie zapomnij swoich rzeczy.-powiedział i wskazał na tylne siedzenie. Zdenerwował mnie tym. Żadne cześć, uważaj na siebie, żadne dobranoc, nic.
-Ależ dziękuję, że mi przypomniałeś, normalnie nie wiedziałabym jak bym sobie poradziła bez tego-powiedziałam z ironią w głosie. Wysiadłam szybko z samochodu, trzaskając drzwiami. Otworzyłam tylne i wzięłam to, co należy do mnie. Nimi też trzasnęłam. I poszłam dumnym krokiem do domu. Nawet się nie obejrzałam za, nim. Nie chciałam, by widział moją łzę. Z nerwów na niego i to jak mnie po tym wszystkim potraktował, miałam prawo na słabość prawda? Jak najszybciej poleciałam do pokoju. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać do poduszki.


**********************

Od autorki: W sumie nie wiem co mam napisać... to będzie pierwszy raz gdzie piszę coś pod postem. Na samym początku to chciałabym wam podziękować za komentarze. Naprawdę cieszę się, że wam się podoba moje opowiadanie ;) Wybaczcie, że musieliście tyle czekać !



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro