Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. Ugryź mnie. Pozwalam.

SASUKE

Kurwa. Musiała wejść. Musiała. Przecież teraz nie będzie miał życia od mojej ,,rodzinki''. Gdy dowiedzą się o tym, że ona o mnie wie to będzie masakra. Z całą pewnością mnie zabiją. Może jednak jest szansa, może da się namówić, by nic nie mówiła. Jednak jest na to nikła szansa. Stała w drzwiach i patrzyła na moje ofiary. Wampirzym tempem znalazłem się przy niej i zamknąłem drzwi.
-Zamknij się, to nic ci się nie stanie.-powiedziałem do niej. Posłuchała. Ale widziałem przerażenie w jej oczach, cała ze strachu aż się trzęsła. Nie chciałem jej wystraszyć . Nie miałem w ogóle tego w planie, ale sama tu weszła. To jej wina.Mogła zostać w pokoju tam gdzie ją zostawiłem.
-Po co tu wchodziłaś! Spać nie możesz? W ogóle, kto ci pozwolił wychodzić z pokoju?-mówiłem zdenerwowany. Może nie powinienem na nią teraz naskakiwać, ale sama ta sytuacja działała mi na nerwy.
-Ja....ty...-jedynie co była w stanie powiedzieć. Nie dziwię się jej. W końcu zobaczyła mnie w akcji, a to nie było nic przyjemnego. Taki widok długo zostanie jej w pamięci.
-Uspokój się i mów normalnie. Co tu robisz i, po co tu przyszłaś?- starałem się ją jakoś uspokoić, jednak nie skutkowało.
-Ch-Chciałam cię przep-przeprosić i po-podziękować-jąkała się. Byłem w szoku, z takiego błahego powodu przyszła do mnie i zobaczyła to czego nie powinna. Normalnie w tej sytuacji pożywił bym się nią i prawdopodobnie zabił, jednak jest to przyjaciółka Naruto i nie mogę tak postąpić.
-Serio? Nie mogło poczekać to do rana? Co ty sobie kurwa wyobrażasz, by szwendać się o tej godzinie w moim domu? Pozwolił ci ktoś?
-Ty....ty...ty jesteś wampirem!- całkowicie spłynęło po niej to co powiedziałem. Tylko wykrzyczała mi w twarz kim jestem. Świetnie, teraz czeka mnie tłumaczenie jej co się tu wydarzyło. jestem jednak święcie przekonany, że to i tak nic nie zmieni i pobiegnie z podwiniętym ogonem do Naruto i wszystko wyśpiewa.
-Tak jestem wampirem. A ty jesteś intruzem na moim, teraz już, śniadaniu.- powiedziałem z nutką wrogości. Widziałem jak trzęsie się ze strachu.
-Śniadaniu...-powtórzyła za mną. Nie była w stanie racjonalnie myśleć. Cała ta sytuacja przewyższała ją.Byłem wściekły na nią i sam na siebie.
-Tak śniadaniu.- Miałem serdecznie dość wszystkiego. Chciałem jak najszybciej odesłać ją z kwitkiem i zapomnieć o wszystkim co tu się wydarzyło.- A za co chciałaś mi podziękować i przeprosić?- Starałem się jakoś odciągnąć na razie od tych myśli, ale to raczej na marne.
-Za wczoraj...raczej dzisiaj...znaczy...
-A to. Przeprosiny przyjęte oraz nie ma za co....Słuchaj, ja...nic ci nie zrobię, rozumiesz?- Kiwnęła głową, na znak, że tak. Tak jak myślałem trzeźwość umysłu całkowicie straciła.
-Wampir...-mruknęła pod nosem. Z tych całych nerwów zapomniałem, że ciągle trzymałem ją za nadgarstki. Puściłem ją. Spojrzałem na nie, były zaczerwienione. "Cholera, za mocno ją ścisnąłem". Zrobiła krok do tyłu. Obserwowałem ją. Myślałem, że zaraz ucieknie, ale ona oparła się o ścianę i zjechała na niej. Złapała się za nogi i podkuliła je a wzrok utkwiła w martwym punkcie. "Świetnie, po prostu świetnie". Po chwili zorientowałem się, że zaglądała na te trzy kobiety, które były moim pożywieniem. Nie zabiłem ich jeszcze, po prostu piłem ich krew. Jestem wampirem, potrzebuje tego jak człowiek wody. To normalne. Ale ona tego nie rozumie. Wiem o tym, wczoraj już jasno się wyraziła co o nas myśli. Niby nie o nas mówiła, ale tak czy siak wampirami jesteśmy. Podszedłem do niej. Zareagowała jakby chciał ją zabić. Rzuciła się w ucieczkę tylko po to bym jej nie dotkną. Najprawdopodobniej brzydzi się mojego dotyku.
-Słuchaj Sakura, już ci powiedziałem, że nie zrobię ci krzywdy. -powiedziałem i wyciągnęłam w jej stronę rękę. Spojrzała na mnie i skuliła się jeszcze bardziej. Na początku nie wiedziałem dlatego, ale po chwili dotarło do mnie, że jestem całe we krwi tych kobiet. No trudno będzie musiał to z cierpieć, ale nie mogę z nią tu dłużej zostań. Kucnąłem na przeciwko niej i spojrzałem na jej stan.
-Sakura, wyprowadzę cię stąd, okey? Ale będziesz musiała wstać. Wstaniesz sama czy mam ci pomóc? Wziąć cię na ręce?- ta tylko spojrzała na mnie. Odebrałem to, jako , że mam ją zanieść. Złapałem ją jak najdelikatniej potrafię i podniosłem. Pisnęła. Nie była zachwycona tego, że ją dotykam.
-Cii..., bo wszystkich pobudzisz-powiedziałem jej na ucho. Kurczowa złapała się swojej koszuli nocnej. Przyglądałem jej się cały czas.
-Kusząco wyglądasz w tej koszuli, wiesz? Czy aby na pewno przyszłaś do mnie, by mnie przeprosić? -wyszeptałem jej na ucho. Choć widziałem jej przerażenie, to zarumieniła się. Uśmiechnąłem się. To oznaczało, że jeszcze nie wszystko stracone. Jeszcze jest szansa, by to wszystko odkręcić. Nagle otworzyły się drzwi. Wyszedł z nich zaspany Naruto. Rozciągał się. Przeklinałem w myślach, za jego wyczucie czasu. Pewnie już i tak wyczuł krew. Jednak z jego czasem reakcji to różnie bywa.
-Cześć Sasuke. Cześć Sakura-powiedział to i minął nas. Po chwili dopiero do niego doszło co się działo, bo zaczął się wydzierać na cały dom.
-Co?! Sasuke! Sakura ?! Jak?! Ty chyba nie?! SASUKE!!
-Zamknij się matole. Wystraszysz ją jeszcze bardziej.-mówiłem spokojnie, ale we mnie się aż gotowało. Zaraz zjawią się wszyscy domownicy i będzie pozamiatane. Będę musiał się tłumaczyć i wysłuchiwać kazań.
-Jak mam być spokojny patrząc na to ! W ogóle co się wydarzyło?! Czemu ona jest w takim stanie? Skąd masz koszulkę we krwi? Czy to jej krew? Przysięgam, jak jej coś zrobiłeś to nie ręczę za siebie!-potrafił być bardzo irytujący. Czasami zastanawiałem się dlaczego ja się z nim przyjaźnie.
-Później porozmawiamy.-powiedziałem i udałem się do jej pokoju. Gdy wszedłem położyłem ją na łóżku. Była cała we krwi tych dziewczyn. Poczułem szarpnięcie i mocne uderzenie w policzek. Nie musiałem nawet zgadywać, by wiedzieć, kto to był. Przez siłę uderzenia wylądowałem na podłodze. Złapałem się za miejsce, z którego promieniował ból. Przetarłem ręką. Tak jak się spodziewałem. Rozwalił mi wargę. Wytarłem krew z twarzy i wstałem. Spojrzałem się na niego wściekły. Miałem ochotę rzucić się na niego i rozszarpać.
-Ogarnij się bałwanie!- krzyknąłem na niego. Choć wiedziałem doskonale, że należało mi się. Moje słowa do niego nie dotarły, bo rzucił się na mnie z pięściami. Wiem, że źle zrobiłem, ale nie pozwolę się bić. Oddawałem każde jego ciosy.Nasze siły były mocno wyrównane. Skierowałem swojego prawego sierpowego w jego twarz, wycelowany był idealnie. Złapałem za jego rękę i rzuciłem nim w ścianę, która ucierpiała pod wpływem jego ciała. Wylądował na kolanach. Po chwili wstał, a ja wykorzystałem sytuację i uderzyłem go w brzuch i wgniotłem go znowu w ścianę. Przytrzymałem go tak.
-To nie moja wina, jasne?! Sama weszła do mojego pokoju! Nic jej nie zrobiłem!! Trzeba było ją pilnować! Ty jesteś odpowiedzialny za sprowadzenie jej tutaj! Mogłeś wziąć to pod uwagę! Wystarczyło pomyśleć!
-Naruto...-nagle rozniosło się bardzo cicho imię mojego przyjaciela. Spojrzeliśmy na Sakurę, która była właścicielka tych słów. Puściłem blondyna. Byłem gotów na serie ciosów z jego strony, jednak do niczego takiego nie doszło. Spojrzał się tylko na mnie jakby chciał mnie zabić.
-Tak Sakura?-podbiegł do niej jak najszybciej umiał. Złapał ją za dłoń i patrzył na nią z troską. Ja w międzyczasie poprawiłem się i oparłem się o ścianę. Patrzyłem teraz na tę ,,szopkę'' przed sobą.
-On..on jest wampirem ,potworem , uważaj. Nie pokonasz go. Zostaw go zanim ci krzywdę zrobi...-zaczęła do niego mówić ponikując, dławiąc się własnymi łzami. Wtuliła się w blondyna. Wyglądała jak bezbronne dziecko.
-Wiem Sakurcia, wiem o ty,-odpowiedział jej Naruto , przyciągając ją bliżej siebie . Spojrzałem na nią. Była w szoku. Tego chyba się nie spodziewała. Spojrzała na mnie. Strach nie minął. Dalej się bała. Choć była w ramionach przyjaciela, to nic nie pomogło. Patrzyła na mnie tymi zielonymi oczami, gdzie było tyle lęku, bólu, cierpienia. Pierwszy raz w życiu poczułem wyrzuty sumienia.
-Co on ci zrobił?- obawiałem się tego pytania, a raczej odpowiedzi różowowłosej. Obawiałem się, że wymyśli jakąś bajeczkę i oczerni mnie o całe zło tego świata. Westchnąłem.
-Przecież, mówiłem ci, że nic jej nie zrobiłem!- w innym wypadku nawet przez głowę by mi nie przeszło by się zacząć tłumaczyć, jednak to był wyjątek. Naruto był poważny i wściekły, a to był rzadki widok. Sakura nie była mu obojętna i dało się to zauważyć.
-Zamknij się! Ty już dość zrobiłeś! Widzisz w jakim jest stanie?- ten jego ton głosu działał mi na nerwy. Znał doskonale konsekwencje, pojawienia się człowieka w domu.
-Myślisz, ze tego chciałem? Ja jej nie zapraszałem! Sama do mnie przyszła. A ty zacznij myśleć zanim coś zrobisz! Bo to wszystko twoja wina!
-Nic..-byłem w szoku. Myślałem, że niedosłyszałem, różowowłosa sama z siebie odpowiedziała blondynowi. Nie spodziewałem się takiej odpowiedzi.
-Na pewno? - dopytywał Naruto z troską w głosie. Chciałem stamtąd iść. Oglądając te przedstawienie, drażniło mnie.
-Tak.

SAKURA

Ten widok był okropny, przerażający. Te ciała kobiet. Ta krew na podłodze, na jego koszulce, na jego twarzy, szyi. Bałam się.Nigdy bym się nie spodziewała, że znowu będzie mi dane oglądać wampira. Spojrzałam w jego oczy. Z czerwonego przemieniły się z powrotem na czarne. Od razu stanął mi obraz z tamtej nocy. Ale czemu.? Czemu tamto mi się przypomina, gdy teraz patrze na coś okropnego. Gdy wziął mnie na ręce, wystraszyłam się. Ale nie szarpałam się, wiedziałam, że z góry jestem przegrana. Jak to możliwe, że chłopak, który wczoraj mną się zajął okazał się wampirem. Krwiopijcą, który właśnie zabił trzy kobiety. Jak mam poczuć się bezpiecznie, przez to, co widziałam. Mówił mi, że nie zrobi mi krzywdy. Nie wiem czemu, ale przeszła mnie myśl, że jednak nie kłamał. Gdyby chciał mnie zabić już, by to zrobił, prawda? Jest przyjacielem Naruto, więc jestem bezpieczna, nie? Gdy usłyszałam co mówił mi na ucho, przez chwilę myślałam, że wrócił tamten chłopak a wampir zniknął, jednak krew, która teraz znajdowała się też na mnie nie pozwalała tak myśleć. Jak zobaczyłam Naruto, nie wiedziałam czy cieszyć się czy nie. Nie wiedziałam na, ile wiarygodne były słowa Sasuke. A jak zrobi mu krzywdę? Przecież to przyjaciele. A czy Naruto wiedział? Zaczęli się bić, z mojego powodu.Oglądając ich moje przerażenie rosło w górę. Pierwszy raz jestem świadkiem takiego pojedynku. Takie sceny widziałem jedynie w filmach. Ta dziura w ścianie była ogromna. Nie chciałam, żeby Naruto coś się stało. Bałam się o niego. A potem dowiaduje się, że doskonale zdawał sobie spraw, z kim mieszkał. Z jakim potworem musiał się dzień w dzień użerać. I nie przejmował się tym? Dlaczego, był taki spokojny gdy powiedziałam mu, że jego przyjaciel jest krwiopijcom? Spojrzałam na Sasuke aż biła od niego wściekłość, jednak nie zrobił mi krzywdy. Zabrał mnie stamtąd i posadził na miękkim łóżku.Wiedziałam, że to cisza przed burzą. Doskonale wiedziałam, że od tego momentu moje życie zmieni się drastycznie.
-Na pewno?-dopytywał się ciągle mnie. Tak, nic mi nie zrobił, nie zranił, ani nie zaatakował.
-Tak- jeszcze raz spojrzałam na Sasuke. Patrzył na mnie. Widziałam w jego oczach, pustkę, obojętność. Był aż tak znieczulony na ludzkie krzywdy? Widziałam jego następne oblicze, które nie podobało mi się ani trochę. Miałam ochotę stamtąd uciec i nigdy nie wracać. Nagle ruszył się i kierował się do wyjścia.
-A ty, gdzie?-zapytał się jego Naruto. Sama tego byłam ciekawa. miałam nadzieję, że wyjdzie i nie wróci, że nie będę już go oglądać.
-Zaraz wrócę-powiedział szybko i wyszedł.
-Sakura, on ci nic nie zrobi. Wiem co teraz myślisz, ale on jest dobry. Nie wiem, co tam widziałaś, ale domyślam się. Uwierz mi.On nic ci nie zrobi. - Wierzyłam Naruto. Jemu tak. Ale to nie zmieniło faktu, że dalej się bałam. Bałam się, jak cholera. W dodatku ciągle w głowie słyszałam ,,moja ofiaro" i widziałam tamtego potwora co mnie zaatakował. Jednak po tym co się wydarzyło nie byłam pewna ile jeszcze przeżyje. Nagle w drzwiach z powrotem pojawił się Sasuke. Miał jakąś miskę w dłoni.
-Sasuke, wyjaśnij jej wszystko.
-Słucham?- brunet wyglądał na zaskoczonego i zmieszanego.
- Wiem, że jej nic nie zrobisz. Zostawię cię z nią, byście mogli porozmawiać na spokojnie, ale pamiętaj, jeśli jej coś zrobisz, zabije cię-powiedział to. Nie chciałam, żeby odchodził. Skuliłam się z powrotem. Nagle poczułam jak obok mnie łóżko ugina się pod ciężarem Sasuke. Spojrzałam na niego. Nie był zadowolony z faktu, że zostaliśmy sami. Na koszulce dalej znajdowały się plamy od krwi jego ofiar.
-Usiądź normalnie-poprosił mnie. Mówił na razie łagodnie. Chyba nie chciał mnie wystraszyć. byłam zagubiona, sama nie wiedziałam co robić. Postanowiła jednak go nie denerwować i wykonywać jego polecenia.Zrobiłam to, o co mnie poprosił. Poczułam jak dotyka mnie czymś mokrym po twarzy. Spojrzałam na to. Mył mnie z krwi, którą mnie wybrudził. Byłam w szoku. Popatrzyłam na tą miskę. Była tam ciepła woda. Obok leżały ściereczki. Nie wiedziałam czemu, ale wzięłam jedną z nich. Przez chwilę się wahałam, ale zamoczyłam ją w wodzie. Widziałam jak mi się przygląda z zaciekawieniem. Gdy wyjęłam ścierkę z wody i ją wykręciłam, przestał wycierać mi twarz. Ale ja nie miałam w planach myć samą siebie. Podniosłam rękę ze ściereczką do góry i przyłożyłam do jego twarzy. Postanowiłam zaufać Naruto. Uwierzyć, że jestem bezpieczna. W końcu wczoraj, był miły powiedziałabym nawet że opiekuńczy w stosunku do mnie. Widziałam szok w jego oczach. Chciałam zobaczyć co zrobi, gdy będę miła dla niego i zarazem pozbyć się tej krwi z jego twarzy, wyglądał wtedy na bezwzględnego wampira, który w każdej chwili może się rzucić na mnie. Czy wszystkie wampiry są złe? Może istnieją też te dobre. Chciałam w to wierzyć. Dalej się go bałam, jednak ciekawość wzięła górę. Uśmiechnęłam się blado do niego. Nawet nie wiem czy był on widoczny. Nie mogłam się uspokoić, w myślach szukałam drogi ucieczki.Gdy doszło do niego, że zaczęłam go wycierać z krwi, z powrotem wrócił do mycia mnie. Z twarzy przeszedł na mój dekolt. Widziałam, ze był tego nie pewny, bo spojrzał na mnie. Nie wiem czemu pozwoliłam mu się tam wytrzeć, może bałam się, że zdenerwuje się gdy mu odmówię?
-Chcesz się wykąpać?-spytał mnie.przez chwile zastanawiałam się nad sensem wypowiedzianych przez niego słów, lecz p chwili kiwnęłam głową, na znak zgody. To było teraz dla mnie najlepsze wyjście. Ucieknę od niego i wszystkiego innego, będę w stanie racjonalnie przemyśleć sytuację w której się znalazłam.
-Sakura...-spojrzałam na niego pytająco.- Nie chcę byś uważała mnie za potwora. Wiem, że nie jestem świętoszkiem, ale nie zabijam ich. One same tego chcą. One robią to dla kasy. Zrozum, były ledwo przytomne, ale nie martwe-tłumaczył się. Miałam wrażenie, że mówi mi to tylko dlatego, żeby mnie uspokoić i zataić prawdę. Bo kto normalny zrobił, by coś takiego? Kto oddał by krew tym potworom? Znam ból ugryzienia i nigdy chyba w to nie uwierzę.
-Przecież, to boli, cholernie boli...-odruchowo złapałam się za szyję, gdzie ugryzł mnie tamten wampir. Złapał mnie za rękę, którą przed chwilą podniosłam. Widziałam jak dokładnie śledzi każdy mój ruch. Jego oczy przeszywały mnie na wylot.
-Fakt, cholernie boli, jak cię wampir zaatakuje, ale ugryzienie lekko uszczypie. To wszystko. Zależy od tego kto jak bardzo jest delikatny- jego słowa w miały jakiś sens,choć dalej trudno jest mi w to uwarzyć.
-Ale..
-Powiedz mi, zaatakował już cię wampir, prawda?-Aż tak to widać? W jego ustach to nie brzmiało jak pytanie, a raczej stwierdzenie, jakby był pewny siebie. Nie chciałam robić z siebie żadnej ofiary losu. Nie potrafiłam złapać oddechu przez chwilę, więc kiwnęłam tylko głową.
-Ale nie mów nikomu ! Proszę...wezmą mnie za wariatkę...a..-przestałam mówić, bo usłyszałam jak się śmieje. Przez chwilę myślałam, że to jakiś wyrób mojej wyobraźni, jednak on rzeczywiście to robił.
-Nie rozśmieszaj mnie. Właśnie przed chwilą byłaś świadkiem poczynań kolejnego wampira, a ty się teraz boisz, że ktoś cię weźmie za walniętą? Wszyscy w tym domu...wiedzą kim jestem. Nikt tu nie weźmie cię za wariatkę. Po za tym to wyjaśnia twoje wcześniejsze zachowanie.- Jak jemu udało się to ustali? Wcześniejsze zachowanie? Ma na myśli sen? Przecież, każdy może mieć koszmary, takie jak ten. Byłam zaskoczona, że zdołał to wywnioskować po jednym spędzonym wspólnie wieczorze.
-Kiedy to było? - jego kolejne pytanie wybudziło mnie z podziwu. Wzięłam głęboki oddech i próbowałam się choć trochę uspokoić.
-Pięć lat temu. To było okropne. Jesteś jedynym, któremu to powiedziałam. Choć sama nie wiem, czemu to robię. Jesteś wampirem, a ja twoją ofiarą....-w panice nawet nie wiedziałam co mówię. Wszystkie moje myśli były tak porozrzucane, że nie panowałam nad sobą. Nawet użyłam słów tamtego potwora. Nie wiem czy on też tak o mnie myśli, ale taka jest prawda.
-Moją ofiarą, byś była, gdybym cię zaatakował. A nie zrobiłem tego.-odpowiedział spokojnie. Wydawał się być miły. Zdawałam sobie sprawę, że gra przede mną, bym się uspokoiła.
-Choć idziesz pod prysznic-powiedział i wyciągnął rękę, by pomóc mi wstać.- Jak jej nie złapiesz to wezmę cię na ręce-dodał po chwili. A ja spojrzałam na niego, to, że rozmawialiśmy nie znaczy, że się nie bałam.Poczuła jak mnie pociągnął w swoją stronę i znowu trzyma w ramionach.
-Ty chyba lubisz być blisko mnie, co? Mi też przyda się prysznic, może weźmiemy go wspólnie?
-Postaw mnie.-nie odpowiedziałam mu na zaczepkę, nie wiedziałam co ona miała znaczyć. Jak on może być tak spokojny po tym wszystkim co się wydarzyło? Czy on nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji?
-Za późno tak będzie szybciej, a nawet sprawniej. Po za tym zobacz jaką masz na sobie koszulę, chcesz, by reszta tu zgromadzonych na ciebie patrzyła?- miał rację. Miałam jedynie cienką różową halkę na sobie, która idealnie podkreślała moją figurę. Poczułam skrępowanie, gdy o tym pomyślałam. Rzeczywiście mógł to inaczej odebrać z mojej strony. W takich strojach się nie wybiera do kogoś by go przeprosić. Bałam się, że zaraz ktoś wyjdzie z pokoju i mnie zobaczy. Byłam świadoma, że w tej pozycji z łatwością zobaczyli by wszystko co by chcieli. Próbowałam zasłonić jak najwięcej, co spowodowało, że wtuliłam się w Uchihe.
-Wezmę to jako: tak -powiedział.Spojrzałam na niego pytająco. Przez chwilę nie wiedziałam o co mu chodzi jednak po chwili przypomniałam sobie jego pytanie, związane z prysznicem.
-Nie!-krzyknęłam zdecydowanie za głośno. On nic nie powiedział tylko się uśmiechnął pod nosem. Jego uśmiech dodawał mu uroku. Wydawał się wtedy taki miły i tajemniczy. Otworzył drzwi i szedł w stronę łazienki.
-Wolisz wannę czy prysznic.?-zapytał jak znaleźliśmy się w łazience.
-Prysznic-odpowiedziałam mu. Postawił mnie na ziemi, ale ja nie puściłam się jego szyi. Nagle jak oszalały wbiegł do pomieszczenia białowłosy. Wydawał się być szczęśliwy. Jeśli dobrze pamiętam miał na imię Suigetsu. Przez chwilę był w szoku, aż mu szczęka opadła. Wyglądało to komicznie.
-Oj, przepraszam. Nie chciałem przeszkadzać- zaczął się tłumaczyć. Sasuke odwrócił się do niego i spojrzał na niego gniewnie.
-Czego?-warknął do niego. Nie spodziewałam się takiego tonu po nim.
- Może grzeczniej, co?
-Zaczniesz w końcu gadać? A jak nie to spieprzaj.
-Oj Sasuke, Sasuke...Więc, Naruto chodzi podenerwowany i chciałem zapytać czemu?
-Jego zapytaj. Wszystko ci idealnie wytłumaczy- słuchając ich rozmowy coraz bardziej dochodziłam faktu, że jednak Uchiha jest psychopatą. On jest jakiś bipolarny. Nie mogę za nim nadążyć. Jego zachowanie co minute się zmienia. I jak ja mam się czuć spokojnie w jego towarzystwie? Powinnam tu przyjść jednak z Naruto a nie z nim. Przynajmniej nie miałabym zaburzeń emocjonalnych.
-Wolę jednak dowiedzieć się od ciebie. Podobno to wszystko twoja wina.- odparł uśmiechając się ciągle. Czy on jest normalny? Sasuke zachowuje się jakby zaraz miał się na niego rzucić a on w najlepsze się uśmiecha? czy wszyscy w tym domu są nienormalni?
- Wiesz co? Poczekam na zewnątrz. Tu tak jakoś za gorąco-powiedział i puścił mi oczko. A ja dopiero, wtedy przypomniałam w jakiej pozycji się znajdowałam. Puściłam Sasuke, lecz ten podszedł bliżej mnie, co spowodowało przyparciem mnie do ściany. Spojrzałam w jego oczy. Nie wiedziałam czego chce, jakie oblicze teraz przez niego przemawiało. Jego twarz przybliżała się do mojej szyi. Czyżby on chciał? Nie..obiecał, że nie zrobi mi krzywdy. Zamknęłam oczy. Zaczęłam ciężej oddychać.
-Ładnie ci w rumieńcach-powiedział mi na ucho i odsunął się. Odetchnęłam z ulgą.Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po nim- Przecież, mówiłem , że nie zrobię ci krzywdy,prawda? No, chyba , że sama tego zechcesz-powiedział do mnie. Spojrzałam na niega jak na wariata. Ja?Chcieć tego? W życiu..

NARUTO

Chodziłem podenerwowany. Nie wiedziałem co zrobić, ponieważ długo Sasuke nie wraca. Może powinienem do nich tam iść? Choć to pokazałoby, że mu nie ufam, a tego nie chce. Sasuke bardzo ceni sobie zaufanie. Już Suigetsu i Juugo pytali się mnie, o co chodzi, że poczuli zapach krwi i moje wrzaski, ale ja nie zwracałem uwagi na nich. Nawet raz wysłali do mnie Hinate, ale jej też nic nie powiedziałem. Nie chciałem, by wszyscy o tym jeszcze wiedzieli. Pierw zobaczę jak z Sakurą i co powiedział jej Sasuke. Muszę wiedzieć na czym stoję. Wiedziałem, że dużo z tego mojej winy. Sasuke miał rację, to ja jestem za to odpowiedzialny. To ja je tutaj sprowadziłem, po mimo tego, że wiedziałem jakie są tego konsekwencje. Nagle z zakrętu wyłonił się Suigetsu. Znowu pewnie będzie wypytywał o to. Westchnąłem. Spojrzałem jeszcze raz na niego był jakiś rozbawiony.
-Już wiem, czemu taki podenerwowany chodzisz-powiedział zadowolony z siebie. Przeraziłem się. Już odwrotu nie ma, teraz wszyscy się o tym dowiedzą.
-Skąd? - nie wiedziałem, dlaczego był taki zadowolony z tego, przecież to katastrofa, a on się z tego śmieje. Miałem ochotę mu przyłożyć.
-Widziałem ich. Głupi nie jestem. Domyśliłem się, o co chodzi.
-I co teraz zrobimy?- Miałem nadzieję, że on może mieć jakiś pomysł. Starałem się jednak ignorować te jego uśmieszki. Wszyscy mówią, że to ja jestem nieogarnięty ale on teraz przebija wszystko.
-A co my możemy? Tu tylko Sasuke może działać. -uśmiechał się ciągle.
-Nie denerwujesz się? Ja denerwuję się, jak cholera! W ogóle nie powinno do tego dojść! Nie wybaczę sobie tego nigdy! To wszystko moja wina.
-No tak, ty starałeś się tydzień, a on w jeden dzień wszystko zdziałał...hehe.. - jeszcze raz przeanalizowałem jego słowa w głowie. Nie zrozumiałem w ogóle co on powiedział.
-Co? Zaraz, o czym ty mówisz?
-A to nie jasne? Boisz się, że on będzie szybszy i pierwszy będzie miał dziewczynę, ale spokojnie stary, każdy wie, że Sasuke coś spieprzy...w sumie szkoda mi trochę Sakury-Nie rozumiałem za cholerę co on do mnie mówi.
-Czekaj. Więc co ty widziałeś?
-No jak wszedłem do łazienki to tulili się, gdybym, im nie przeszkodził to pewnie, by się całowali a...oż cholera! Będzie na mnie zły! Będzie zły, że mu przeszkodziłem!! Naruto pomóż mi! Nie pozwól, by mnie zabił!! Wiesz jaki on nerwowy potrafi być...-Jak to usłyszałem myślałem, że mi oczy z orbit wyjdą.
-Ty mówisz o Sasuke i Sakurze?
-Nie, o Juugo i Kibie...
-Co? Oni są.. oni są razem?-byłem w takim stanie, że mogłem uwierzyć we wszystko, co mi mówił. Jak ostatnio ich widziałem, za nic bym nie przewidział takiego scenariusza. Suigetsu spoglądał na mnie ja na debila.
-Idź do łazienki to się dowiesz...-powiedział zażenowany i poszedł dalej. Ja jak najszybciej znalazłem się pod drzwiami od pomieszczenia, którego mi wskazał. Przed oczami były różne scenariusze z Juugo i Kibą w roli głównej, ale wywaliłem je z głowy. Nacisnąłem na klamkę i wszedłem do środka. Odetchnąłem z ulgą.
-To tylko wy...a już myślałem, że...
-Że Juugo z Kiba tu jest? Wchodzisz bez pukania, a jakby Sakura się kąpała? Weź czasem pomyśl.
-Pewnie są w innej łazience...- szepnąłem sam sobie pod nosem- Ty też o tym wiedziałeś!? Czemu jak zwykle dowiaduje się ostatni!!? Co?
-Co ty bredzisz?-spytał mnie zdziwiony Sasuke. Spojrzałem na Sakure, która stała oparta o ścianę i była cała czerwona.
-Ja bredzę? A jak za moimi plecami umawiają się! To dlatego Kiba tak często tu bywa !
-Brałeś coś? Zresztą nie ważne, ciebie po prostu nie da się zrozumieć...czego chcesz?- był zdenerwowany. Ta sytuacja przypomniała mi wydarzenia z rana. Od razu się opanowałem.
-Ja nic...od was nic. Ja tylko ..Jak się czujesz Sakura? Lepiej? -spytałem z troską w głosie. Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła. Poczułem ulgę. Nie wiedziałem co powiedział jej Sasuke, ale ulżyło mi widząc ją uśmiechniętą.
-Dobrze. W sumie sama jestem w szoku, ze jakoś się trzymam. Choć dalej przeraża mnie fakt, że stoję koło wampira. -odpowiedziała mi. - A teraz wybacz Naruto chcę się wykąpać.
-Okey już wychodzę-powiedziałem i już miałem wyjść, gdy sobie właśnie coś uświadomiłem.
-Czekaj. Skoro tu nie ma Juugo i Kiby to, oznacza, że to wy byliście!
-A tym razem, o co chodzi?-widziałem te zirytowanie Sasuke.
-No, bo widziałem Suigetsu, no i ten powiedział mi, że się obściskiwaliście tu i całowaliście, więc ? Znaczy czekaj, stop, nie całowaliście , on wam w tym przeszkodził i coś tam jeszcze pieprzył, że zabijesz go, za to.
-Jedynie, kto pieprzy jesteś ty ! -Mogę powiedzieć, że Sasuke jest wściekły. Bardzo wściekły. I to na mnie! Nie będzie dobrze, znowu mi się oberwie. Ucieknę chyba do Suigetsu, on teraz też ma przesrane, a nas dwóch mu będzie trudniej złapać. Muszę się stąd wynosić.
-Ale, to prawda? - chciałem się jednak dowiedzieć. Ciekawość była silniejsza.Mogłem teraz jedynie czekać jakiś ciężki przedmiot lecący w moją stronę mający za zadanie mnie uszkodzić lub zabić.
-Nie-zaprzeczyła szybko Sakura. Poczułem ulgę. Sakura jest zbyt delikatna dla Sasuke. On nie poradził by sobie z nią. Zrobił by jedynie jej krzywdę.
-A nawet, jeśli to, co cię to obchodzi? Zajmij się Hinatą. Ja tu teraz rozmawiam z Sakurą..
-W łazience...?
-A masz coś do łazienki?- Nagle Sasuke zrobił dziwną minę. Pewnie zorientował się co dokładnie przed chwilą powiedział. W jego ustach zabrzmiało to komicznie. Zacząłem się śmiać.
-Nie ależ skąd...jest bardzo potrzebna w codziennych czynnościach- myślałem że nie wyrobie.Tak mi się chciało śmiać, że nie mogłem się powstrzymać. Nawet Sakura patrzyła na mnie jak na kompletnego półgłówka.
- Ale mam coś do ciebie! Jesteś niekompetentnym dupkiem, karząc Sakurze rozmawiać w łazience! W domu jest pełno pomieszczeń o wiele przyjemniejszych niż łazienka!

SASUKE

Boże, zlituj się nade mną i zabierz go skąd, zanim mu krzywdę zrobię. Nie dość, że wparował do łazienki bez pukania, to jeszcze pieprzy jakieś głupoty. Nie mam bladego pojęcia czego się na jarał, ale widocznie mocne było. I stwierdzenie,ze jestem dupkiem, na podstawie rozmowy w łazience! Na prawdę zaraz nie wytrzymam i mu lutnę.
-Jezu, człowieku zlituj się i wyjdź stąd!-Tak dobrze szło z Sakurą. Otwierała już się. Jeszcze z 20 minut a strach całkowicie ją, by opuścił, ale nie musiał się ten kretyn pojawić i jak zwykle wszystko zepsuć.
-Nie zlituje się puki nie zaprowadzisz jej do pokoju, byście porozmawiali!- Zabiję, przysięgam zabiję go.Nagle usłyszałem śmiech. Ale nie było to mój ani Naruto. Spojrzałem na Sakure. Śmiała się. To może nie do końca wszystko zepsuł. Może jest jeszcze nadzieja.
-Jesteście oboje nienormalni.- skomentowała nas. Widzę, ze w jakimś stopniu zaczyna się rozluźniać w moim towarzystwie.
-Sakurcia, widzę, że już nic ci nie jest! Jak dobrze! Sasuke ci wszystko wytłumaczył?-Spojrzałem na nią. W sumie nic jej jeszcze nie tłumaczyłem. Nagle jej poliki przybrały koloru czerwonego. Uśmiechnąłem się. Wiedziałem, że to przeze mnie znów się rumieni. Nagle, nim się zorientowałem pociągła mnie za rękę i schowała się za mną. Domyśliłem się o co jej teraz chodziło.
-Naruto możesz wyjść?- zdziwiło mnie to trochę, ale z drugiej strony ucieszyło. To oznaczało, że jedynie ja mogę patrzeć na nią w tym stroju i że ten kretyn w końcu stąd pójdzie. Blondyn drugi raz pokazał nam swoją błyskotliwość, oczywiście nie zrozumiał, o co chodzi i spojrzał na mnie pytająco.
-Wiesz, chcemy dokończyć to, co nam Suigetsu przerwał -powiedziałem mu. Bardziej jednak chciałem zobaczyć reakcję dziewczyny niż niebieskookiego.
-Aha, no okey.....Że co?! Sasuke! Łapy przy sobie! Nawet nie waż się jej tknąć!
-Naruto, spójrz, czy to ja ją trzymam czy ona mnie?-powiedziałem, na co poczułem ,że chce zabrać rękę, ale nie pozwoliłem jej. Naruto zrezygnowany wyszedł z pomieszczenia mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem. Zamknął drzwi za sobą. Odwróciłem się do niej przodem.
-Czemu mu tak powiedziałeś?-spytała nieśmiało. Na jej polikach dalej były rumieńce. Wzrok miała wbity w podłogę.
-Jest kilka powodów. -szepnąłem jej do ucha. Tym sposobem chciałem ją przekonać do siebie. Teraz znając mój sekret nie mogę pozwolić by komukolwiek powiedziała.
-Co? Jakie?
-Jeden: Bo wleciał tu jak debil i zaczął coś niezrozumiałego pieprzyć . Drugi: Lubie go drażnić. Trzeci powód znasz na pewno.-powiedziałem i dotknąłem jej policzka. Widziałem, że zrozumiała. Jej reakcja mi to uświadomiła.
-Nie rozumiem-zaprzeczyła odwracając głowę w bok.
-A czy, aby na pewno?- odwróciła głowę w drugą stronę.
-Tak-powiedziała bardziej pewnie.
-Ja jednak twierdze, inaczej...Więc chcesz to ode mnie jeszcze raz usłyszeć , tak ?-Widziałem jak się speszyła. O taką reakcję mi chodziło.
-Nie chce nic słyszeć od ciebie.
-Czyli nie jesteś ani trochę ciekawa? tak ?
-Tak, nie interesuje mnie ten twój trzeci powód. Wystarczą mi pierwsze dwa.
-Dobra jak chcesz-powiedziałem. Chciałem już wyjść z łazienki, by spokojnie się umyła i ubrała. Gdy byłem przy drzwiach usłyszałem swoje imię. Odwróciłem się do niej. Byłem ciekaw co takiego jeszcze ode mnie chce.
-Tak?
-Nie jesteś taki, jak myślałam-powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. Odwzajemniłem jej to szybkim uśmiechem i wyszedłem. Od razu skierowałem się na dół, gdzie reszta. Gdy zszedłem ze schodów. Zacząłem się rozglądać. Zauważyłem, ze na dole był Naruto, Kiba, Suigetsu i Hinata.
-Gdzie jest Juugo?-spytałem. Jedynie na niego teraz mogłem liczyć.
-Nie wiem, zapytaj Kiby on na pewno będzie wiedział.-odparł Naruto i spojrzał podejrzanie na Kibe. Zastanawiam się o co mu ciągle chodzi z tym. W łazience gadał jak potłuczony o nich.
-A ty znowu z tym? Zresztą, wole nie wiedzieć.
-Masz rację. Czekaj, kiedy sami ci powiedzą, a nie dowiadujesz się o osób trzecich.-zaakcentował ostatnie słowo.Nie rozumiałem w ogóle tego człowieka. Co on się tak nagle ich przyczepił. -Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi Kiba! Mam focha rozumiesz!-powiedział i kierował się w stronę schodów. W tedy minął go Juugo.
-I na ciebie też ! Jesteś tak samo winny, jak Kiba!!-krzyknął mu w twarz blondyn i poszedł na górę. Juugo spojrzał na wszystkich.
-A jemu co odbiło? Od rana się wydziera jak opętany. Okres ma czy co?
-Sam, bym chciał wiedzieć-powiedział Kiba. Widać było, że nie mają kompletnego pojęcia co wstąpiło w Naruto.
-Oj, nie udawajcie takich niewiniątek ! -krzyknął z góry Naruto. Czy ja aby na pewno nie wylądowałem w cyrku? Czuję się jak w domu wariatów, a nawet gorzej.
-Naruto złaź ! Musimy wszyscy pogadać !- krzyknąłem w stronę schodów. Po chwili zwłok się z nich blondyn. Wszyscy przeszli do kuchni. Tam, gdzie nie było Hinaty.
-Sakura się dowiedziała o Sasuke-zaczął Naruto. Byłem wściekły na siebie na to , że nie wyczułem jej obecności szybciej.
-Co ?!-krzyknął Suigetsu. Juugo przybrał poważnej miny, a Kiba zdziwionej .- Ale jak? Aa...to w sumie wszystko wyjaśnia. Jak wyszedłem z łazienki całowaliście się prawda ? Wyczuła kły, tak ?
-Co? Nie, o czym ty znów pieprzysz? Zobaczyła jak żywiłem się tymi trzema kobietami, które sprowadził Kiba.-wytłumaczyłem wszystkim co zaszło. Nie było mi do śmiechu gdy o tym mówiłem. Byłem nie ostrożny, co spowodowało, że jednak stało się to co stało.
-Trzeba było się powstrzymać przed tym ! Doskonale wiedziałeś, że w domu jest Sakura i Hinata! -krzyknął wyraźnie zirytowany Kiba.
-Zamknij się! To też twoja wina! Ty je tu sprowadziłeś!
-Taa..teraz najlepiej z wal winę na mnie! Najlepiej szukać kozła ofiarnego, nie? Weź Uchiha przestań pieprzyć, Naruto ci doskonale przedstawił sytuacje.
-Nie ważne, kto jest winny. Ale mam kilka pytań z tym związane. Po pierwsze: Jak na to zareagowała i jak się teraz z tym czuje?-spytał Juugo. Wiedziałem, że podejdzie do tego w ten sposób.
-A jak myślisz? Udało mi się złagodzić sytuację. Zaczyna się przyzwyczajać to tego, ale nie będzie łatwo. Teraz muszę być miły przy niej. Nie unosić się i takie tam. Jeszcze jak się wystraszy to ucieknie i komuś rozgada.- nie uśmiechała mi się ta opcja.
-Fakt. Musisz zdobyć jej zaufanie. Dobra, teraz drugie pytanie: czy wie o nas czy tylko o tobie?
-Na razie tylko o mnie. Nie chciałem jej bardziej przestraszyć. O was powie jej się, kiedy będzie już bardziej stabilna psychicznie.
-Jeżeli w ogóle się jej to powie. Trzecie pytanie : Hinata wie?
-Nie, ona nic nie widziała.
-Czwarte: jaka jest pewność, że jej nie powie? I ogólnie komukolwiek ?
-To jest dobre pytanie. Ale zostawiam to w rękach Naruto, jemu najbardziej ufa.- pytania Juugo były jak zwykle trafne, on jedyny podszedł do tego spokojnie. Wiedziałem, że z nim dojdę do porozumienia.
-Piąte: Właśnie co do Naruto to .. Co to do cholery znaczyło ? I dlaczego teraz patrzy się tak dziwnie na mnie i na Kibe?
-A huj wie. Jego nie zrozumiesz. Wiem, tylko , że szukał was w łazience.-odpowiedziałem mu. Nagle Suigetsu zaczął się śmiać. Spojrzałem na niego podejrzliwie.
-O co chodzi? -zapytałem.
-Nie nic, tak po prostu-odparł. Już wiedziałem, że on mieszał w tym palce. Musiał nagadać głupot Naruto i teraz mu odwala.
-Nie no ja z tego domu wychodzę! Tu coś się dziś dzieję! Bierzecie coś czy jak ?!-krzyknął Kiba. Sam bym chciał się stąd wynieść, jednak czeka na mnie pewna różowowłosa. Jeszcze jej niczego nie wytłumaczyłem.
-Pierwszy raz się z tobą zgodzę, ja też wychodzę-dodał Juugo.
-Tak! Tak, idźcie, razem, sami! Ja i tak wszystko wiem!-wykrzyczał za nimi Naruto. Na co Suigetsu zaczął śmiać się jeszcze głośniej. Popatrzyłem na nich jak na kretynów i poszedłem na górę, sprawdzić co z Sakurą. Na początku skierowałem swe kroki do łazienki, ale nic nie słyszałem, więc poszedłem do ,,jej'' pokoju. Wszedłem bez pukania. I to był mój błąd. Stała tyłem do mnie w samej bieliźnie.
-Sasuke? -powiedziała speszona. Zaczęła się zasłaniać rękoma.- Co ty tu robisz?
-Przyszedłem zobaczyć czy wszystko w porządku i czy czegoś nie potrzebujesz. - muszę przyznać, że ciało ma naprawdę bardzo seksowne.
-Jak widzisz na razie potrzebuje się ubrać, więc zamknij drzwi. Zanim jeszcze ktoś wejdzie!- tak jak poprosiła zamknąłem je. A sam zostałem w pokoju. Spojrzała na mnie tymi swoimi zielonymi oczami.
-No co?-spytałem widząc jej groźne spojrzenie. Pierwszy raz się tak na mnie popatrzyła.
-Ty miałeś znaleźć się za drzwiami !-krzyknęła na mnie i rzuciła we mnie poduszką. Zrobiłem unik. Więc poduszka poleciała na Suigetsu, który właśnie wszedł do pomieszczenia. Podobała mi się ta zmiana w charakterku.
-Pierwsze kłótnie w małżeństwie?-zapytał z uśmiechem.- Sakura ładnie wyglądasz-gdy to powiedział Sakura cała zrobiła się czerwona i szukała czegoś, by się okryć. Podszedłem do niej i zakryłem ją własnym ciałem. Bez jakiegokolwiek sprzeciwu, skorzystała z mojej pomocy i schowała się za moimi plecami.
-O co chodzi? Ja widzę, że tu nikt nie puka!-krzyknęła Sakura.
-Oo..widzę,że humorek wraca. Szybko stanęłaś na nogi po tym co odkryłaś. Silna jesteś.-powiedział Suigetsu.- Dobra ja już idę, nie jestem tu miłe widziany. Więc, pa.-Gdy wyszedł odwróciłem się przodem do Sakury, Która stała jak slup soli za mną.
-Nie przejmuj się, nim. Jest głupi i tyle. A tak na marginesie to chcę z tobą porozmawiać-powiedziałem już poważniejszym tonem głosu.
-Oczywiście, ja z tobą też, ale czy dasz mi się ubrać?
-Przecież zostawiłem, ci ubrania w łazience.
-Tak, ale nie dałeś mi bielizny, więc..-powiedział zawstydzona.
-A no tak, nie dałem. Mój błąd.- powiedziałem i położyłem się na łóżku, cały czas ją obserwując.
-W tym wyglądasz jeszcze lepiej niż w tej halce-powiedziałem i zamknąłem oczy. Nagle poczułem przyjemny ciężar na sobie. Zaskoczony szybko otworzyłem oczy.

SAKURA

Nie wiem, co mnie napadło, ale rzuciłam się na niego. Co było całkowicie nie rozsądne. Nie dość, że był wampirem, to jeszcze byłam w samej bieliźnie. Ale te jego teksty doprowadziły mnie furii. Zaczęłam bić w jego klatkę piersiową pięściami. Ten tylko patrzył na mnie ze zdziwieniem. Nagle złapał mnie za nadgarstki i przewrócił tak, że teraz sam na mnie siedział.
-O co ci znowu chodzi kobieto?-zapytał.
-Ja ci zaraz pokaże, o co mi chodzi. Tylko mnie puść a zedrę ci ten uśmieszek z buzi.
-Mi?
-Ciągle komentujesz mój wygląd! Możesz przestać? Chcę być na ciebie zła ! Wściekła! Chociaż trochę odczuwać z powrotem ten strach co na początku! Ale ty mi nie dajesz! Rozumiesz?!- spojrzał na mnie jak na jakąś nienormalną.
-W sumie..to nie, nie rozumiem. Złościsz się na mnie, że mówię, ze dobrze wyglądasz, że nie możesz być na mnie zła, ale jednak mnie atakujesz, czy to nie objaw wściekłości? No i najważniejsze, twierdzisz, że chcesz się mnie bać, ale nie możesz. Czy to oznacza, że się mnie nie boisz?-i tu mnie ma. "Jestem kobietą to jasnej anielki, mam prawo zachowywać się dziwnie." Chciałam mu to wykrzyczeć, ale postanowiłam ugryźć się w język.
-Nie wiem. Złoszczę się, że nie krępuje się w twojej obecności być w bieliźnie. Jak Suigetsu wszedł, próbowałam wszystkiego, by się ukryć, a na ciebie jeszcze się rzucam. A co do drugiego to, chcę się ciebie bać. To chyba normalne, jak ma się do czynienia z wampirem, prawda? Głupotą byłoby mu ufać! Szczególnie na moim miejscu! Gdzie ja już z takim jak ty miałam do czynienia. Ale tak, nie boje się ciebie. Uważam, że jest z ciebie dupek, gbur, ale po tym co słyszałam od Naruto, a jemu ufam bezgranicznie, to nie zrobisz mi krzywdy. Sam mnie też zapewniałeś, że tak będzie. I co ? Leże pod tobą, prawie naga a ty się tylko na mnie patrzysz, nie próbujesz niczego, by mnie skrzywdzić!- nie wiedziałam po co mu to mówię. Powinnam siedzieć cicho i nawet na niego nie patrzeć, nie krzyknąć. To jest nienormalne, że cały mój strach ,,wyparował '' w jednym momencie. Czy rzeczywiście powinnam się tak zachowywać?
-Sakura.. fakt, trzeba być głupcem, by wierzyć wampirowi. Chcesz się mnie bać? To powiem ci coś w tajemnicy. Czego nawet Naruto nie wie. Ja chcę zrobić ci krzywdę. To, że nie próbuje, nie oznacza, że nie chcę. Ja cholernie chcę wbić ci się w szyje i posmakować twojej krwi. Nie zrobiłem tego ze względu na Naruto, który jest moim przyjacielem . I potwierdzę ci,. jest ze mnie dupek. Prawdziwy dupek. Bo nawet jak teraz na ciebie patrzę to, ledwo panuje nad sobą. - jestem w szoku. Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam. Rozsądek kazał mi uciekać. Właśnie przyznał się, że chce mnie ugryźć, że chce mi krzywdę zrobić. Ale ja nadal leżałam pod, nim i nawet nie próbuje ucieczki. Spojrzał na mnie i wystawił kły. Teraz się trochę wystraszyłam. Poczułam strach.
-A ty mnie zapewniasz, że się mnie nie boisz. Twoje oczy mówią wszystko za siebie.
-Pozwalam.-Zgłupiałam. Całkowicie zgłupiałam. Jeden dzień go znam. Jednak wszystko sobie pod prysznicem poukładałam. Mam nadzieję, że to nie będzie najgorsza decyzja jaką w życiu podjęłam. Ufam Naruto i wierzę, że Sasuke nie zrobi mi krzywdy.
-Słucham ?!-był w szoku. W sumie nie on jeden.
-Ugryź mnie. Pozwalam.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro