1. Demony przeszłości są częstym gościem naszej duszy.
*SAKURA*
Szykowałam się do szkoły. Byłam zmęczona. Nie chciałam tam iść. Nie dziś. Jedyne czego teraz pragnęłam, to wrócić do ciepłego łóżka i z niego nie wychodzić. Minęło dokładnie 5 lat od tamtego zdarzenia, a ja dalej miewam koszmary o tym wydarzeniu, o tym potworze. Do tej pory, nie wiem jak przeżyłam. To było dla mnie zagadką. Ale, gdybym została w domu, to myślałabym tylko o tym. A tego nie chce. ''Może w szkole uda mi się jakoś przetrwać". Ta myśl jedynie trzymała ją, by spędzić dzień po za domem. Zeszłam z góry. Skierowałam się do kuchni. tam czekało już na mnie śniadanie, przygotowane przez moją mamę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, szukając sprawczyni tego gestu, lecz jej nie dostrzegłam. Wzięłam śniadanie wpakowałam do torby.
-Dzień dobry kochanie-gdy usłyszałam za sobą głos, przestraszyłam się, aż podskoczyłam. Byłam dziś roztrzęsiona. Moje emocje brały nade mną górę.
-Wszystko w porządku, Sakurciu?- zapytała zatroskanym głosem. Zrobiło mi się trochę głupio, że tak łatwo jeszcze się peszę. Minęło tyle czasu, a ja dalej odczuwam ból na szyi, kiedy o tym pomyślę. Widzę przed sobą te czerwone pełne nienawiści oczy i te kły, które wyrządziły mi tyle cierpienia. Ciągle słyszałam w głowie, słowa tego potwora. Jak echo brzmiało w mych myślach te słowa ,,moja ofiaro'' ten potwór ciągle się do mnie tak zwracał.
-Dzień dobry mamo. Nie zauważyłam cię, kiedy weszłaś. Tak wszystko dobrze- powiedziałam i uśmiechnęłam się. Co prawda wymusiłam ten uśmiech, ale nie chciałam martwić jej jeszcze bardziej.
-Może, jednak zostaniesz dziś w domu co? - w jej oczach jak zwykle widziałam troskę i ból. Nigdy nie potrafiła wybaczyć sobie, tego, że zostałam zaatakowana, tak brutalnie. Choć nie znała sprawcy, no przynajmniej tego czym był. Nikomu nie powiedziałam, że to był wampir. Wzięli, by mnie za wariatkę i zamknęli w psychiatryku. A tego nie chciałam. Lekarze zdiagnozowali, że zaatakowało mnie jakieś zwierzę.
-Nie, wolę, jednak iść do szkoły. Nie musisz się martwić. Poradzę sobie.-Choć sama w te słowa nie wierzyłam, starałam się brzmieć naturalnie i pewnie siebie.
-A teraz wybacz, ale muszę już iść- powiedziałam i cmoknęłam ją w policzek- Do zobaczenia, mamo.
-Zaczekaj, Sakura...- odwróciłam się do niej.- Wszystkiego najlepszego kochanie-powiedziała i uśmiechnęła się promiennie. No tak , 11 kwietnia dzień moich urodzin, jak i dzień mojej zguby.
-Dziękuje-powiedziałam i wyszłam. Nie chciałam obchodzić urodzin. Nie czułam ich, te święto przepadło 5 lat temu.
Dotarłam. Wreszcie. Myślałam, ze już nigdy nie dojdę, to tej szkoły. Własnie rozległ się dźwięk dzwonka, który oznaczał, że rozpoczęły się już pierwsze zajęcia. Jak najszybciej kierowałam się pod sale, w której miałam zajęcia. Jak na moje szczęście pierwsze zajęcia, to matematyka. Z profesorem, który uwielbiał się znęcać nad młodzieżą. A, mianowicie Ibiki Morino. To był czysty stręczyciel. Na jego lekcjach zawsze panowały ścisłe reguły, a uczniowie chodzili jak zegarki. Choć był straszny, to potrafił nauczyć. Weszłam do klasy i zajęłam swoje miejsce. Czekając na przyjście nauczyciela i rozpoczęcia lekcji.
-Sakura ? Ej ! Sakura !?- nagle coś mną szarpnęło. A w głowie usłyszałam ,,Moja ofiara''. Przeraziłam się.
-Sakura wszystko w porządku ?- Mój oddech stał się nie równy. Nie mogłam się opanować. W głowie ciągle słyszałam jego głos. Jego oczy pojawiały się ciągle, gdy tylko zamknęłam powieki. Odruchowo złapałam się za szyje w miejscu, w którym mnie ugryzł. Znów poczułam jak ktoś mnie dotyka. Szybkim ruchem odwróciłam się do tej osoby. W oczach widniało moje przerażenie. Ale zamiast tego potwora, tego krwiopijcy dostrzegłam moją najlepszą przyjaciółkę Hinate. Odetchnęłam z ulgą, ale strach nie minął.
-Nic ci nie jest?-Widziałam jak do mnie mówi, lecz nic nie słyszałam. "Sakura, opanuj się ! Stało, to się 5 lat temu, a ty dalej tak reagujesz ! Opanuj się ! To Hinata, a nie żaden potwór!" Skarciłam się w duchu.
-C..Co ? -spytałam wreszcie. Hinata patrzył na mnie jakby coś strasznego się stało. Widziałam w jej ochach strach o mnie.
-Nic ci nie jest? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła. Jesteś jakaś nie obecna. 10 minut próbuje się do ciebie jakoś dotrzeć, ale kompletnie mnie ignorujesz. I ten jeszcze strach w twoich oczach. Czy wszystko w porządku? Stało się coś ?- pytała zatroskanym głosem. Przeklinałam siebie za tą słabość. Przez moje zachowanie już druga osoba się o mnie martwi.
-Nic mi nie jest Hinata, naprawdę-wymusiłam uśmiech. Wiem, że zauważyła to. W końcu znamy się od czterech lat, to trochę sporo, by poznać zwyczaje człowieka. Choć nawet ona nie wie, o tamtym dniu. Nie powiedziałam jej. Nie chciałam widzieć współczucia w jej oczach.
-Jakoś ci nie wierze, ale, skoro nie chcesz powiedzieć, to nie..-powiedziała, z lekkim wyrzutem.
-Po prostu znowu mam koszmaru. Nie wysypiam się i ciągłe zmęczona chodzę. To, dlatego jestem tak wrażliwa na wszystko-powiedziałam w połowie przyczynę swojego zachowania. Więcej już nie rozmawiali, gdyż widzieli furię w oczach profesora Ibiki. Nie chcieli mu się więcej narażać. Prowadził lekcje jakoś dziś spokojnie. Nikogo jeszcze do odpowiedzi nie wziął. To było aż dziwne. Nagle po pomieszczeniu rozległy się krzyki dyrektorki. Co oznaczało, że zbliża się do nich w złym humorze. Wleciała do sali jak burza. Cała poirytowana.
-Dzień dobry pani Tsunade. Co panią sprowadza na moje zajęcia?-spytał się Ibiki, udając uprzejmość. Wszyscy wiedzieli, że, choć szanuje dyrektorkę, to nienawidzi jej nagłych wypadów na zajęcia i jej niektórych humorków.
-Dobry, pewnie, że dobry-powiedziała z nutką ironii w głosie- Sprowadza mnie tu ON !-krzyknęła i wskazała palcem drzwi. Cała klasa spojrzała w wyznaczone miejsce, lecz nikogo nie zauważyli.
-No właź w końcu !-krzyknęła dyrektorka.
-A nie uderzysz mnie babuniu ?-powiedział blond włosy chłopak, który wystawił jedynie głowę. Od razu go rozpoznałam. Naruto Uzumaki. Jego się nie da zapomnieć. Przyjaźniliśmy w dzieciństwie. Mam nadzieję, że nadal będziemy.
-Jak jeszcze raz mnie tak nazwiesz, to nie będę mieć, gdzie bić !-Jeszcze nigdy nie widziała jej tak wściekłej, jak dziś. Do klasy wszedł chłopak.
-Hejo wszystkim ! Jestem Naruto ! Ale, to już pewnie wszyscy wiedzą !- mówił z uśmiechem na ustach. Takiego go pamiętam. Zawsze uśmiechnięty z głupkowatym wyrazem twarzy. Umiał poprawić humor w każdej sytuacji.
-Naruto nie drzyj się tak ! To jest szkoła, a nie boisko !-wydarła się na niego Tsunade.
-I, kto to mówi-mruknął pod nosem Ibiki. Tsunade usłyszała to. Byłam tego pewna. Dało się to rozpoznać po żyłce, która pulsowała jej na czole.
-Słucham?!-spytała wściekle dyrektorka
-Nie, nic. Chciałem zapytać, czy to wszystko ? Chciałbym wrócić do zajęć-odpowiedział z uśmieszkiem. Każdy w szkole jej się bał. Nie było wyjątku.
-Ależ naturalnie. Może pan wracać do zajęć. Do widzenia-powiedziała i wyszła. Ibiki jedynie zmierzył Naruto i uśmiechnął się tajemniczo, co nie wróżyło niczego dobrego.
-Skoro jesteś tu, to zapraszam do tablicy.-powiedział Ibiki do blondyna. Ten chwilę stał jeszcze się uśmiechając jakby w ogóle nie rozumiał słów nauczyciela. Lecz po chwili już mu mina zrzędna.
-Co?! Dlaczego ja?-pytał się desperacko Naruto. Na moich ustach pojawił się uśmiech. Cieszyłam się, że odzyskałam przyjaciela. I z tego co można wywnioskować, to w ogóle się nie zmienił.
-Bo ja tak mówię...do tablicy, sprawdzimy co umiesz-gdy, to powiedział zadzwonił dzwonek oznaczający koniec lekcji. Naruto odetchnął z ulgą.
-Może następnym razem staruszku -powiedział szczerząc się. Upiekło mu się. Choć znając Ibiki'ego, to będzie miał przesrane przez cały rok , przez to, jak go nazwał. Zanim nauczyciel odpowiedział na zaczepkę ucznia jego już w klasie nie było.
-Naruto!-krzyknęłam za, nim. Usłyszał mnie. Sukces. Podbiegłam do niego i rzuciłam się mu na szyję. Na chwile zapominając jaki jest dziś dzień.
-Sakurcia! Jak ja cię dawno nie widziałem ! Boże, jak ty się zmieniłaś! Wyładniałaś, urosłaś i twoje...-od razu wiedziałam co che powiedzieć. Dobrze, że umilkł. Bo, by nie tylko od Tsunade dostał, ale także ode mnie.
-Moje co?!-spytałam podejrzliwie. Wiedziałam, że chce powiedzieć, że już moje czoło, które w dzieciństwie rzucało się w oczy teraz stało się mniej widoczne.
-Nic, nic Sakurciu-powiedział i z zakłopotania zaczął drapać się z tyłu głowy. Uśmiechnęłam się mimo wszystko.
-A tak w ogóle, to....Wszystkiego najlepszego ! Szczęścia, zdrowia, szczęścia w miłości!! I wszystkiego co sobie wymarzysz !-I cały czar z tego spotkania prysł. W moich oczach ponowie zawitał smutek, lecz tylko na chwile. A patrząc na blondyna to tego nie dostrzegł.
-Pamiętałeś ? -powiedziałam z uśmiechem.
-Jak mogłem zapomnieć o twoich urodzinach ! Kiedy byliśmy mali i mieszkałem jeszcze tu, to, co roku je świętowaliśmy! A po za tym, przecież wysyłałem ci co roku kartkę urodzinową! - Zatkało mnie. Co roku wysyłał mi kartkę urodzinową ? Nawet o tym nie wiedziałam. Chociaż, to wcale nic dziwnego. Od kąt, to się stało każde urodziny, traktowałam jak najgorszy dzień na świecie. Nic do mnie nie docierało i nic nie przyjmowałam.
-A no tak, faktycznie-nie chciałam mu robić przykrości i mówić mu, że w ogóle ich nie czytałam, a co dopiero, że nie wiedziałam o nich. Nagle koło mnie pojawiła się także Hinata.
-Naruto poznaj moją najlepszą przyjaciółkę Hinatę! Mówię ci jest najlepsza ! -wiedziałam, że blondyn spodobał się dziewczynie. W klasie jak wparował zarumieniła się i ciągle na niego patrzyła.
-Miło mi ciebie poznać Hinata! Jestem Naruto Uzumaki, najlepszy przyjaciel Sakury!-mówiąc, to podał jej dłoń, którą Hinata lekko ścisnęła. Po chwili Naruto rzucił się na nią i ją przytulił. Dziewczyna stała się cała jak burak. Rozbawiła mnie ta sytuacja.
-Naruto..-powiedziała ledwo słyszalnie Hinata.
-Dziękuję ci, że zajmowałaś się przez ten cały czas Sakurcią, gdy mnie i było ! -wykrzyczał jej do ucha.
-Nie ma za co-powiedziała cicho granatowowłosa. Jak blondyn już ją puścił, to złapałam ją za ramię ,żeby przypadkiem nie straciła równowag od uścisku chłopaka.
-W takim razie zapraszam wszystkich na Ramen.!
-Jak zawsze narwany!-skomentował brązowowłosy, który właśnie doszedł do nas.
-Kiba ! Ale się zmieniłeś! Już nie wyglądasz jak rozwydrzony bachor! -Naruto jak zwykle szukał zaczepki. Chłopakowi na tą obelgę pulsowała żyłka na czole. Kiba Inuzuka szkolny sportowiec. Gra w piłkę nożną i jest kapitanem drużyny ,,Biały Kieł''. Od kąt pamiętam miał z Naruto wieczną rywalizację o wszystko. Kto więcej zje? Kto więcej strzeli goli? Kto szybciej zasznuruje buty? Normalnie o wszystko.
-Coś ty powiedział ?! Ja rozwydrzony bachor? Lepiej spójrz na siebie, jesteś taki sam, jak kiedyś głupim nicponiem, który myśli, że świat należy do niego!
-Sam jesteś nicponiem!
-A ty palantem!
-Kretyn!
-Debil!
-Zamknijcie się w końcu ! -krzyknęłam, cóż zabawne były ich kłótnie, to nie zamierzałam tego słuchać. "Nagle w mojej głowie pojawiły się czerwone oczy tej krwiopijnej bestii" z przerażenia o mało co nie upadłam, gdyby nie silne ramiona Lee. Spojrzałam na niego, spojrzeniem dziękując mu za ratunek.Rock Lee miał takie dziwne brwi, które rzucały się w oczy. Włosy ścięte od garnka i miał specyficzny gust. Zawsze wyróżniał się wyglądem. W szkole jest najszybszym chłopakiem. Nikt mu nie podskoczy. Tak jak Kiba należy do drużyny ,,Biały Kieł''. Od kąt pamiętam, to kochał się we mnie. Kilka razy pytał się mnie, czy będę jego dziewczyną albo, czy umówię się z, nim na randkę. Lubie go, nawet bardzo, jest bardzo sympatyczny i nigdy nie zostawia nikogo w potrzebie, ale nie jestem, nim zainteresowana w ten sposób.
-Brewka! Jak was wszystkich dobrze widzieć!-krzyknął uradowany Naruto.
-Naruto, jeny, ile to już lat? 4?5?-krzyczał podekscytowany Lee.
-No chłopie 5 lat mnie nie było. Ale nadrobimy, to wszyscy ! Kumalski?-To był jego wieczny tekst gdy byliśmy bali. - No i oczywiście nadrobię znajomości z resztą, której nie znam. Jak na przykład z piękną Hinatą ! W ogóle, to czemu ja cię nie znam ? Ja tu znałem wszystkich!
-granatowowłosa na ten tekst znów stała się cała czerwona.
-To jest kretynie kuzynka Nejiego! W sumie nic dziwnego, że jej nie znasz, skoro przeprowadziła się tu rok po twoim odjeździe.-krzyknął Kiba
-To wiele wyjaśnia. Właśnie co tam u Nejiego, Hinata.? -spytał zaciekawiony Naruto.
- A u niego dobrze. Właśnie naprawia swój motor, bo ostatnio miał jakąś stłuczkę z kimś. Był w zawodówce, więc szkołę już skończył. Ma dziewczynę Tenten, jest naprawdę urocza i fajnie się z nią gada..... W sumie co ja ci będę tak opowiadać, przyjdź pewnego dnia to się sam z, nim rozmówisz -powiedział już pewniej dziewczyna. Spojrzałam na nią. Wydawała być się bardziej rozluźniona. Choć jest nieśmiała w kontaktach damsko-męskich, to i tak ma niezłe powodzenie u płci przeciwnej. Jest jedną z ładniejszych dziewczyn ze szkoły. W sumie co się dziwić należy do Hyuuga, a tam są same ładne kobiety i przystojni chłopcy, wystarczy spojrzeć na nią i jej kuzyna Nejiego.
-Więcej dowiemy się na ramenie! Idziecie ? -był taki beztroski. W sumie zazdrościłam mu tego. Sama taka chciałabym być, ale nie potrawie, moja przeszłość zawsze będzie do mnie wracać.
-Naruto, mamy lekcje-powiedziałam spokojnie. Blondyn spojrzał na mnie jakbym powiedziała najdziwniejszą rzecz na świecie.
-No i ?
-No i to, że jeśli chce się utrzymać na stanowisku kapitana drużyny muszę być na lekcjach, a nie sobie wagarować-powiedział Kiba- I idę na lekcję. Dzwonek był dobre 10 minut temu.-I poszedł.
-Ja też lece! Widzimy się na zajęciach-powiedział Lee i jego też już nie było.
-Ach te przepisy szkoły. Jakby nie mogli, choć raz ustąpić uczniowi-jęczał Naruto. Zaczęliśmy kierować się na parter na lekcję.
-Ale po szkole możemy się spotkać przecież?-powiedziała z uśmiechem Hinata do Naruto. Normalnie nie poznawałam jej dzisiaj. Od, kiedy to ona proponuje spotkania.
-To świetny pomysł Hinata!-powiedział i znów ją uściskał.
-Wy idźcie, ale ja muszę wracać do domu-powiedziałam spokojniej. Nie chciałam nigdzie wychodzić na miasto. Za dużo ludzi się tam kręciło. Szkoła to, co innego, tu są sami uczniowie i nauczyciele, a z nimi mi nic nie grozi.
-Sakurcia nie rób mi tego!-powiedział rozczarowany blondyn.
-Jutro Naruto, obiecuje.-powiedziałam i weszłam do klasy, by więcej o nic nie pytał i nie namawiał jej na wyjście. Nagle poczułam jak ktoś mnie łapie za rękę. Wszyscy mnie dziś z zaskoczenia biorą, jak tak dalej będzie, to oszaleje. Spojrzałam w prawą stronę i zauważyłam Hinatke.
-Z tego wszystkiego zapomniałam ci złożyć życzeń..
-Nie kłopocz się-powiedziałam uśmiechając się .
-Ty chyba zwariowałaś- "I to już dawno temu Hinata"-jakbym mogła nie złożyć życzeń urodzinowych mojej najlepszej przyjaciółce ? Więc tak...Dużo szczęścia, żeby cię ono nie opuszczało na krok ! Zdrowia przede wszystkim, dużo kasy...Takich wspaniałych przyjaciół jak ja ! -pokazała dumnie na siebie i uśmiechnęła się.-Byś już nie miewała tych koszmarów, które masz co noc. Mówisz mi, że są raz na jakiś czas, ale, ja widzę po tobie. Byś przestała się już tak czymś zadręczać, nie wiem czym, ale jeszcze się dowiem, by przeszłość cię nie dopadła...Wszystkiego co sobie zażyczysz ! No i oczywiście prawdziwej, gorącej, miłości, oczywiście odwzajemnionej,by dopadła cię i już nie opuściła ! By z dnia na dzień rosła w siłę! By była z nutką tajemnicy i niebezpieczeństwa, by była nieprzewidywalna, taka wciągająca, ssąca, byś nie mogła żyć bez niej! - dokończyła. W oczach poczułam napływ łez. Jej życzenia wzruszyły mnie, w nich zawarta jest taka prawda. "Jeny, Hina nawet nie wiesz jakbym chciała, by to się spełniło. By mnie przeszłość nie dopadła. Jak ty mnie dobrze znasz."
-Dziękuję Hinata. Kocham cię -powiedziałam i wtuliłam się w nią. Czułam jak po policzku spłynęła mi łza.
-Ja ciebie też kocham Sakura- Nawet nie wiesz jak potrzebowałam tych słów. Nagle opamiętałam się . Staliśmy na środku klasy. Automatycznie cofnęłam się kilka kroków dalej od Hinaty i spojrzałam na całą klasę. Jaką poczułam ulgę, jak okazało się, że nikt nas nie słuchał. Nikt nie zwrócił na nas uwagi.
-Spokojnie, to wychowawcza...A Kakashi zawsze się spóźnia-powiedziała Hinata śmiejąc się z mojej miny. Złapała mnie za rękę i pokierowała do ławki, gdzie spędziliśmy resztę lekcji.
Dzień w szkole ciągnął się w nieskończoność, ale on też musiał w końcu nadejść końca. Szłam właśnie jak najszybciej do domu, by nie namówić się Naruto i Hinacie na ramen. Niech sobie pójdą sami. Może między nimi coś poważniejszego zaiskrzy. Trzeba by było być ślepym, by nie zauważyć jak oni mają się ku sobie. Chciałbym, by byli ze sobą. To, by była ciekawa para. Ona nieśmiała, lecz stanowcza , on szurnięty, lecz....szurnięty. Znalazłam się pod domem. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju i zasnąć, z nadzieją, że obudzę się jutro. Gdy weszłam do domu od razu rzucił mi się zapach obiadu. Postanowiłam zjeść, by mieć siły.Choć nie miałam za bardzo apetytu. Weszłam do kuchni.
-Moja królewna przyszła w końcu ! -powiedział i podszedł do mnie ściskając mnie z całej siły.
-Cześć tato. Mi też cię miło widzieć-powiedziałam, ledwo , bo dalej znajdowałam się w objęciach ojca. Dopiero, gdy mnie puścił mogłam normalnie oddychać.
-Wszystkiego najlepszego królewno-powiedział i cmoknął mnie w czoło. Uśmiechnęłam się dziękując mu.
-Siadajcie do stołu, obiad gotowy-powiedziała moja mama. Tak jak kazała usiedliśmy i czekaliśmy, kiedy poda na posiłek.
*NARUTO*
Hinata to naprawdę fajna dziewczyna. Cieszę się, ze ją poznałem. Właśnie ją odprowadziłem do domu, miałem nadzieję, że spotkam tam też Nejiego, ale niestety nie było go. Ciekawe co mnie jeszcze ominęło, gdy mnie tu nie było. Wszyscy się tak zmienili, no przynajmniej z wyglądu. Ciekawi mnie w sumie co się stało z Sakurą. Widziałem jej smutek w oczach, te jej zamyślenie. Albo jak zareagowała na życzenia Hinaty. Ciekawe co miała na myśli mówiąc o koszmarach, które nawiedzają moją przyjaciółkę. i o tej przeszłości. Matko, nie ma cię tylko 5 lat, a tyle się dzieje. W sumie, to długi okres, ale nie aż tak prawda? Sam już nie wiem. Spojrzałem na swoją posiadłość. Wydawała się taka duża, no w rzeczywistości taka była. W końcu sam tu nie mieszkałem. Cieszę się, że mam, z kim zamieszkiwać tak dużą posiadłość. Samemu bym się tu nudził. Było już późno. Postanowiłem,że pójdę już spać. Jutro czeka mnie następny ciężki dzień. Byłem już przed pokojem, kiedy ktoś mnie zatrzymał.
-Gdzie ty byłeś?
-Z koleżanką. Dziś ją dopiero poznałem. Jest świetna. Jest kuzynką Nejiego. Ma na imię Hinata. Jest śliczna i ma piękne oczy....-przed moimi oczami stanął mi obraz nowo poznanej koleżanki.
-Tylko się już tak nie podniecaj-odparł, jak zwykle obojętnie.
-Tobie, po prostu trzeba znaleźć dziewczynę ! -krzyknąłem entuzjastycznie. Ten w odpowiedzi tylko prychnął i poszedł do swojego pokoju. "Kiedyś jakaś dziewczyna, roztopi twoje serce, Sasuke".
-Dobranoc-krzyknął w jego stronę i poszedł spać.
*********
Mam nadzieje, że wam się spodoba ;) Z góry przepraszam za błędy ;)
Proszę o opinię , czy wam się podoba, czy też nie, w komentarzu ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro