Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9. Kiedy nie wie się co czu­je mówi się różne rzeczy

                                                                                SAKURA

Został już tylko miesiąc wakacji. A ja nadal byłam pod obserwacją. Nie mogłam wychodzić sama z domu ani na pięć minut. Nawet jak szłam do ogrodu obserwowali mnie. Robili to na zmianę.Napoczątku Suigetsu, po godzinie Naruto, po następnej Juugo i tak w kółko. Nawet nauczyciele z mojej szkoły pilnowali mnie. Tylko nie Sasuke. On przez cały ten miesiąc unikał mnie. Nie odezwał się ani słowem. Bywały też dni, w których w ogóle jego nie widziałam. Mówił mi, że będzie pił moją krew jak tylko będzie chciał, ale ani razu nie przyszedł i mnie nie ugryzł. Jedyna jego obietnica, która się spełniła, to ta, że będę bezpieczna. Tak było. W tym domu nie dało się, inaczej. Jednak gdy6by nie Naruto tak by nie było, ponieważ to tylko jemu ufałam bezgranicznie. Właśnie siedziałam, na swoim łóżku. Od jakiegoś tygodnia nie wychodziłam z niego, tylko, gdy była jakaś potrzeba, typu do łazienki, na obiad. Wszyscy próbowali mnie gdzieś wyciągnąć jednak odmawiałam. Nie miałam ochoty na nic. Nawet na spotkanie z rodzicami, dlatego zawsze dzwoniłam i przepraszałam, że się nie zjawię.Moje przemyślenia jak zwykle przerwało pukanie do drzwi. Podeszłam leniwym krokiem i otworzyłam je. To był Juugo. Jak zawsze groźna postawa. Jego sylwetka była mocno umięśniona, wyglądał jak strongman.
-O co chodzi?
-Kakashi prosi byś zeszła do salonu-odparł spokojnie. Uśmiechnął się do mnie. Przez ten miesiąc pokazał swoją prawdziwą twarz. Był on miły i sympatyczny, co prawda miał problemy z agresją czego byłam już świadkiem i ostatnią rzeczą jaką bym chciała to rozłościć go. Wiem też, że jedynie Sasuke może go powstrzymać. Nie wiem dlaczego, ale Juugo już nie jedno krotnie mówił, że oddał, by życie za niego. Jest ślepo oddany brunetowi. Jeśli trzeba było skoczyłby za nim w ogień zrobiłny to nawet bez zastanowienia.
-Już idę-powiedziałam i kierowałam się za Juugo do salonu. Gdy już byliśmy na miejscu zajęłam miejsce obok Hinaty, na kanapie. Obeszłam wzrokiem twarze znajomych i zauważyłam, że są wszyscy, nawet on. Stał oparty o ścianę z rękoma w kieszeni, nad nim stała Karin, jego nażeczona. POczułąm ukłucie w sercu. Ten widok nie należał do moich ulubionych. Zranił mnie i wiedział o tym doskonale. Jak zwykle w jego oczach była pustka, jednak to nie oznaczało, że nie mogłam się w nich zatopić. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Od razu jak oparzona odwróciłam głowę w przeciwną stronę. Nie mogłabym znieść jego spojrzenia.
-Więc, przez cały czas szukaliśmy rozwiązania, które pomoże nam w obronie przed najściem Donzou. Znaleźliśmy je.-powiedział Kakashi i pokazał jakieś wiaderko. Nie rozumiałam, o co chodzi, a nawet co tu robiłam. To była ich rodzinna sprawa, a nie moja. Ja tego Donzou nawet nie znam, wiem tylko tyle że go nienawidzą i że chcą go zabić oraz że jakimś cudem wplątałam się w to i teraz poluje na mnie. Kłopoty to moje drugie imię. Nikt chyba nie ma tyle szczęścia co ja.
-Wiaderko?-zapytał Naruto. Dla mnie to też było apsurdalne, bo co niby zrobi takie wiaderko przeciwko wampirowi? Kakashi tak je zatemonstrował, jakby to była tajna broń na krwiopijców. Czemu ja na to wcześniej nie wpadłam? Obłożyłabym cały dom takimi wiaderkami i chroniłabym się przed nimi.
-Nie wiaderko, a zawartość jego.-powiedziała Anko.- Znajduję się tam taki proszek, który powstrzymuje wampiry. - Jeszcze lepiej. Niedość, że wampiry isnieją to jeszcze jakieś carujące proszki, które je powstrzymują.
-W sensie jak? Jak to działa?-zapytał Suigetsu.
-Choć tu Sakura. Zademonstruje to.- Rozszerzyłam oczy ze zdziwienia. Czy ona właśnie chce to na mnie pokazać?Co ona planuje? Obsypać mnie nim ? Przecież ja nie jestem wampirem! Zdezorientowana jednak zdecydowałam się podejść do Tsunade. Stanęłam przed nią, tak jak mi powiedziala. Nagle zaczęła rozsypywać proszek wokół mnie. Stałam w kółku i dalej nie rozumiałam do czego to służy. Miałam wrażenie, że zaraz ktoś wybuchnie śmiechem i wykrzyczy mi że jestem w ukrytej kamerze!
-Dobrze. Teraz Naruto złap ją za dłoń-tak jak prosił blondyn podszedł do mnie i chciał mnie chwycić za rękę, ale utworzyła się jakaś bariera, przez którą nie mógł przełożyć ręki.Byłam w szoku! Nie wierzyłam własnym oczom! A może ja śpie? To jeden tych moich głupich snów prawda? araz się obudzę i będzie po staremu.
-Nie mogę, coś mnie blokuje-powiedział blondasek. Jednak on nie okazywał takiego zaskoczenia jakiego ja miała.
-Sakuro złap Naruto za rękę.-Prze chwilę nie wiedziałamczy to zrobić. Owładną mnie strach. Boże! Sakra! Ogarnij się! To tylko piasek a ty boisz się przełożyć rękę przez niego! Zbeształam się w myślach. Niepewnie wyciągnęłam rękę przed siebie. Oczekiwałam bariery jednak bez żadnych problemów złapałam jego za rękę. Spojrzałam pytająco na Tsunade.
-Wampir nie może się dostać do środka. Więc jakie to rozwiązanie? My jesteśmy wampirami, jakbyście nie zauważyli, więc jak to ma nam pomóc?
-Spokojnie Juugo. Zaraz się dowiesz.-powiedział Kakashi.
-Sakura, wyjdź z kółka-tak jak prosiła wyszłam z kółka.
-Wejdź spowrotem-czułam się, jak jakiś piesek, który musiał spełniać polecenia swojego pana.
-Teraz zrób przejście.
-Słucham?
-Przerwij kółko. Zrób luke-powiedziała Anko. Schyliłam się i przesunęłam proszek, robiąc szparę.
-Teraz Naruto złap ją za rękę.- złapał mnie.-Wejdź do środka. Teraz Sakura zakryj przejście. Naruto spróbój wyjść-mówiła spokojnie Tsunade. Wyszedł bez problemu.
-Jak widzicie, to nie pozwala przejść żadnemu wampirowi, ale wypuszcza go. Rozsypiemy to wokół posiadłości, więc Danzou nie przejdzie-wytłumaczyła nam Tsunade.
-A czy..-zaczęłam mówić, lecz przerwał mi głos Kakashiego.
-Tak Sakuro, twój dom został już wczoraj otoczony, dzięki czemu nie musimy stać i pilnować twoich rodziców.
-Chyba, że będą chcieli gdzieś wyjść..
-Wiemy, kiedy wychodzą. Na prawdę wszystko jest pod kontrolą, są bezpieczni.-cieszyłam się z tego. Jestem już trochę spokojniejsza, jeśli chodzi o moją rodzinę. Normalnie kamień spadł mi z serca.
-To w takim razię, chcę wrócić do domu-powiedziałam poważnym i stanowczym głosem.
-Co? Źle ci tutaj ? Z nami jesteś bezpieczna ! Nie pozwolę ci ! -widziałam wszystkich szok na twarzy, nawet u Sasuke.
-Skoro mój dom jest optoczony i w nim będę bezpieczna, to nie ma potrzeby byście mnie chronili. Po za tym, gdyby chciał mnie zabić, zaatakował, by już. Nie chcę się ciągle wam narzucać, a i tak nie wychodzę z domu, a cały czas siedzę w pokoju.
-Jeśli tego sobie życzysz Sakuro-powiedziała Tsunade.
-Sakura , ale przecież..
-Wybacz Hinata, ale ja nie mam po co tu być.Ich obawy się nie sprawdziły, nie było żadnego ataku, a mój dom jest już bezpieczny. Powinnaś mnie zrozumieć najlepiej-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
-Obiecaj mi, tylko , że będziesz uważać na siebie.
-Obiecuje-powiedziałam i uściskałam ją. Nagle po pomieszczeniu rozległ się trzask drzwi. Wystraszyłam się. Spojrzałam w tamtym kierunku. Widziałam tylko Karin, która patrzyła na drzwi wejściowe.
-Sasuke wyszedł-powiedział pod nosem Suigetsu. Spojrzałam na wszystkich i poszłam na górę pakować się.Weszłam do pokoju i wyciągnęłam walizki. Chciałam stąd się wyprowadzić jak najszybciej. Nie chciałam widzieć Sasuke, jego obecnośc ciągle mi przypominała o tym co mi zrobił. Przez niego znów zaczęłam miewać koszmary i widzieć tego potwora przed oczami. Pakowałam się jak najszybiej umiałam.
-Sakura..-wystraszyłam się. Spojrzałam na chlopaka za mną.
-O co chodzi?
-Nie wyprowadzaj się. Proszę
-To miłe Naruto, ale ja nie mogę tu być..nie czuje się tu swojo. Naprawdę polubiałam tu wszystkich. Staliście się dla mnie ważni, ale ...tęsknie za rodzicami i boje się o nich. Chciałabym ich zobaczuyć. NIe możesz mi tego zabronić Naruto-złapałam się argumentu, który jako pierwszy przyszedł mi do głowy.
-Rozumiem. Ale mnie nie oszukasz, wiem, że chodzi o Sasuke.
-Jeśli rozumiesz, to zrozum też to , że chcę do domu. - naprawdę było ciężko mi ich opuszczać, ale nie chciałam być tu dłużej.
-Jutro. Proszę cie jeszcze o jeden dzień. Jest już późno. Zostań tu jeszczę te noc.
-Dobrze. Zostanę, ale tylko jeszcze dziś. Jutro mnie już nie będzie.
-Dobrze-powiedział smutny.-Ale nie myśl sobie, że się nas pozbędziesz! -wykrzyczał z uśmiechem. Za to kocham Naruto, za jego optymizm i poczucie humoru.

KAKASHI

Właśnie przechodziłem, moje rozmyślenia zostały przerwane , gdy usłyszałem rozmowę Sakury i Naruto. Wiedziałem, że między nią a Sasuke coś zaszło. Teraz miałem dowód. Uchiha coś ostatnio był inny. Był zamknięty w sobie i obojętny, bardziej niż zwykle, nawet już z Naruto tak nie rozmawiał, jak wcześniej. Traktowałem ich jak synów. Zawsze byli dla mnie ważni. Chciałem spodkać się z Sasuke, ale wyszedł, gdy dowiedział się, że różówowłosa się stąd wyprowadza.
-Ach..ta młodzież...
-Mówisz o Sasuke i Sakurze ?-spojrzałem w prawo i zauważyłem moją żonę.
-Tak jakby...
-Wszyscy o tym wiedzą, że nie jest mu obojętna, ale on nie daje sobie przetłumaczyć tego. Porozmawiaj z, nim, może uda ci się do niego dotrzeć.
-Skąd ty..?
-Wszyscy tu o tym mówią.
-Plotkara-pocałowała mnie w policzek i poszła do łazienki. Skierowałem się do pokoju Sasuke i weszłem do środka. Postanowiłem poczekać tu na niego. Znając jego to pewnie wejdzie przez okno. Był po za domem już dwie godziny, więc niedługgo wróci. Nagle zauważyłem, że drzwi jego pokoju sie otwierają. Do środka wszedł młody Uchiha.
-Myślałem, że wejdziesz oknem, jak zazwyczaj.
-A ja myślałem, że jesteś osoą, która szanuje przestrzeń prywatną. Widocznie obaj się pomyliliśmy-powiedział ostro.Wiedziałem, że będzie zły, ale nie liczyłem się z tym.
-Długo cię nie było. Co robiłeś?
-Czy to przesłuchanie?-odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Nie. Nazwałbym to raczej troską Sasuke. Doskonale wiesz, że jesteś dla mnie ważny.
-Przyszedłeś mi tu wciskać płaczliwe wyznania czy masz konkretny powód?
-Powinieneś tu posprzątać..-Miał wszystko powywracane do góry nogami. Nawet komoda znajdowała się wywrócona na ziemi. Ciuchy były porozrzucane po pogłodze.
-Powinenem..
-Wiesz, nie poznaje cię Sasuke-powiedziałem. Widziałem, że chce, żebym sobie poszedł. Nudziłem go i doskonale mi to pokazywałswoją postawą.
-Wracając do powodu moich odwiedzin to chciałem z tobą porozmawiać.
-O czym?
-O twoim zachowaniu..
-Nie ma o czym. Daruj sobie
-Twje zachowanie uległo zmianie z dniem wprowadzenia się tu tej dziewczyny. Mogę wiedzieć co między wami zaszło?-usłyszałem tylko prychnięcie z jego strony. Zdawałem sobie sprawę, że nic mi nie powie.
-Zresztą nie muisz, wiem, że między wami coś jest. Ona chce się stąd wynieść, przez ciebie Sasuke. Nikt jej tu nie zatrzyma oprócz ciebie. Ledwo Naruto udało się ją powstrzymać, by została jescze na tą noc. Jutro już jej z nami nie będzie..
-Po co mi to mówisz? Mam gdzieś to czy mieszka tu czy u siebie. Miałem doprowadzić do tego, by była bezpieczna, tak? Więc jest. To dlaczego ciąglę zawracacie mi głowę jej osobą? Mam naprawdę wyrypane czy zostanie tu z nami! Po za tym sam stwierdziłeś, że będzie dla niej lepiej, jęśli nie będzie w żaden sposónb związana ze mną. Postępuje zgodnie z twoimi radami.
-Kiedy nie wie się co czu­je mówi się różne rzeczy i na­wet nie wie się, czy to praw­da czy kłamstwo.
-Twierdzisz, że zależy mi na niej?
-Ty to powiedziałeś...ja twierdzę, że jeśi tak jest to jesteś skończonym idiotom pozwalając jej odejść..
-To wszystko, co miałeś do powiedzenia?- wiedziałem, że nic więcej nie wskuram albo weźmie moje słowa do siebie albo nie. Podeszłem do drzwi i wyszłem z jego pokoju.
SASUKE
Miałem wszystkiego dość. Cała irytacja, którą w sobie miałem, chciała wybuchnąć. Gdy usłyszałem, że Sakura chce się wyprowadzić, doskonale wiedziałem, że to moja wina.Nie potrzebnie jej groziłem. Widziałem, że koszmary do niej wróciły. Byłem u niej kilka nocy w pokoju i siedziałem patrząc jak śpi. Nie raz byłem świadkiem jak krzyczy i placze przez sen. Chciałem w tedy ją obudzić i przytulić, ale nie mogłem, moja duma mi na to nie pozwalała.Wyszłem z domu, by przemyśleć wszystko na spokojnie. Jednak nic to nie pomogło, dalej miałem mętlik w głowie. Nie raz miałem ochote podejść do Sakury chwycić ją i pocałować, lecz odpuszczałem sobie. Bała się mnie. Widziałem to w każdym spojrzeniu, którym mnie obdarowywała. Chciałem do niej iść i powiedzieć, że zerwałem z Karin, że już nie jestem z nią, ale wolałem, żeby było dalej tak jak jest, by mnie nienawidziła. Była w tedy bezpieczna. Doskonale wiem, że Donzou chce zabić każdego, którego kocham albo dzięki ktorym staje się szczęsliwy. Dlatego nigdy nikogo do siebie nie dopuszczam. Boje sie. Tak, boje się, że znów stracę osobę, na której mi zależy. Nie chcę znów poczuć się tak , jak w tedy, gdy starciłem rodziców i brata.
Wróciłem do domu. Chciałem się przespać i wypocząć. Jednak spotkałem tam Kakashiego, który dał mi wykład. Nie rozumiał mnie, nikt mnie nie rozumiał. Nie wiedzieli nic o tym co odczuwam.Wiedziałem, że ma rację, ale nie przyznałem się przed, nim. Faktycznie nie chciałem, by Sakura odchodziła, wolałem, by została tutaj z nami, ze mną.
-Jest tak blisko, a jednocześnie tak daleko..-szpnęłem sobie pod nosem. Weszłem do łazienki. Chciałem wziąść prysznic i odprężyć się. Stanąłem w kabinie i puściłem wodę. Poczułem jak chłodne kropeli wody zderzają się z moim nagim ciałem. Włosy przyklejały mi się do twarzy. Czułem się świetnie.Szum wody dolatywał do moich uszu. Jego odgłos mnie relaksował. Zawsze, gdy coś mnie gryzgło, brałem zimny prysznic. W tedy zapominałem o problemach.Usłyszałem pukanie do drzwi. Starałem się to zignorować, ale nie działało. Wzięłem ręcznik i zakręciłem go sobie wokół bioder. Wyszłed z łazienki prosto do mojego pokoju. Podeszłem do drzwi i je otworzyłem. Przeżyłem szok. Stała tam Sakura. Miała spuszczoną głowę.
-Sakura? -jedyne co udało mi się powiedzieć. Niespodziewałem się jej tutaj. Wpuściłem ją do środka. Weszła powoli i niepewnie.
-Więc, o co chodzi?
-Ja..byłam u Naruto i on powiedział, że to jest twoje..-powiedziała i podała mi jakiś przedmiot. Zabrałem go od niej i spojrzałęm na niego. Rozszerzyłem oczy ze zdziwienia. Miała mój medalik, ze znakiem Uchiha. Skąd ona go miała? Odruchowa złapałem się za szyję gdzie powinien on być.
-Był na podłodze obok mojego łóżka. Nie wiem jak się tam wziął, ale chciałam ci go zwrócić. -odpowiedziała na moje pytanie, które nie musiałem wypowiadać głośno. ,,Musiałem go upuścić, gdy byłem u niej w nocy!"
-Dzięki-odparłem. Staliśmy przez chwilę w krępującej ciszy. Nikt z nas nie wiedział co powiedzieć, jak się zachować. Ani razu nie spojrzała na mnie.
-Więc, ja już pójdę..- Wyminęła mnie. Złapałem za jej nadgarstki. Nie wiedziałem dlaczego i co chcę tym osiągnąć. Wiedziałem tyle , że nie chciałem, by odchodziła.
-Coś się stało?-spytała zdziwiona i pierwszy raz spojrzała mi w oczy. Widziałem tą zieleń, mogłem zatopić się w jej spojrzeniu.
-Czy ty już postanowiłaś? Naprawdę chcesz się wyprowadzić?- znałem doskonale jej odpowiedź. Nie wiem czemu się wypytywałem o to.
-Tak. Jutro wracam do rodziców.
-Żle ci tutaj?
-Nie.
-Więc dlaczego?
-Stęskniłam się za rodzicami-recytowała to, jak jakiś wierszyk, którego musiała się nauczyć. Puściłem ją. Musiałem panować nad sobą. Gdybym dalej ją tak trzymał, mógłbym się zapędzić. A nie chciałem, żeby znów cierpiała. Jeśli ją teraz zatrzymam to wydam nad jej życiem wyrok. Nacisnęła klamkę.
-Sakura..?
-T-Tak?
-Odwiozę cię jutro do domu..
-Nie musisz. Suigetsu już mi to zaproponował i on mnie odwiezie-powiedziała. Widziałem jej niepewność i strach w oczach. Narastało we mnie znów poczucie irytacji. Czy to możliwe, że jestem zazdrosny? Nigdy bym się o to nie podejrzewał.
-Rozumiem.- nie chciałem jej tego proponować, to samo jakoś wyszło z moich ust. Opuściła mój pokój. Spojrzałem jeszcze raz na mój medalion. ,,Jak to możliwe, że nie zorjętowałem się wcześniej, że go nie mam.'' Westchnęłem. Zaczęłem robić się bardzo nieostrożny. Moje codzinne treningi okazują się być niczym. Będę musiał podkręcić tępo.

SAKURA
Nie chciałam tam iść, ale Naruto powiedział, że sama muszę mu to zanieść. Dopiero po godzinie odważyłam się do niego zapukać. Stał w samym ręczkinu. Widziałam jego szok. Jednak nie było tak najgorzej , jak myślałam. Bałam się, że napije się mojej krwi, lecz nic nie zrobił. Podziękował za oddanie, a nawet zaproponował odwózkę. Odmówiłam. Zmyśliłam, że Suigetsu mi to zaproponował. Po prostu nie chciałam, by to on mnie odwiózł. Właśnie teraz szłam do chłopaka, poprosić o to, by odwiózł mnie jutro, by nie wyszlo, że kłamie. Zapukałam do niego. Otworzył mi drzwi. Weszłam do jego pokoju. W sumie byłam tu pierwszy raz. Całkiem przytulny ten pokój. Dominował w, nim kolor niebieski.
-O co chodzi Sakura?
-Chciałam cię prosić o małą przysługę. Odwiózłbyś mnie jutro do domu?
-Dla ciebie wszystko-powiedział z uśmiechem na ustach. Spojrzałam w lewo. Na ścianie miał rozmieszczone kilka mieczy.
-Podobają ci się?
-Tak. Są świetne. Skąd je masz?
-Te miecze, zgodnie z legendą należały kiedyś do Siedmiu Mistrzów Mieczy. Byli wspaniali! Jak nikt inny, umieli posługiwać się bronią. Każdy był specjalistą od swojego miecza. Ja osobiście jestem mistrzem tego cudeńka!-mówił podekscytowany. Złapał za największy miecz na ścianie i zaczął, nim wymachiwać.
-Chcesz potrzymać? Ten miecz należał do legendarnego Zabuzy Momoch! Nazywali go „Demonem Ukrytej Mgły". Jest moim ulubieńcem!
-Z chęcią.-podał mi miecz. Chwyciłam za rączkę. Upadł mi na ziemię. Był za ciężki. Nie dałam rady go podnieść.
-Wiesz..może jednak ten..-zabrał ode mnie tamten miecz- Ten miecz nazywa się Kabutowari, czyli tępy miecz, używał go Jinina Akebino.-Złapałam za inny. Mniejszy.Był interesujący , obejrzałam go całego. Przejechałam dłonią po ostrzy.
-Nie rób tak, bo się skaleczysz...no i masz babo placek! Mówiłem!
-Przepraszam, nie wiedziałam, że są takie ostre. Wydawało mi się, że raczej są stare, skoro wiąże się z nimi jakaś legenda-powiedziałam uśmiechając się. Spojrzałam na dłoń. Mała ranka, lecz trochę piekła.
-Idę do łazienki. Przemyję to-powiedziałam i wyszłam z pokoju. Zauważyłam, że na korytarzu stał Naruto, Juugo, Kakashi i Sasuke. Zapach krwi ich tu przywołał. Widziałam wściekły wzrok Uchihy. Pod jego spojrzeniem głowa sama opadła mi na dół. Zrobiło mi się głupio. Za mną wyszedł Suigetsu, uśmiechnął się do wszystkich i podrapał się za tył głowy.
-Ja..-nie zdążył nic powiedzieć, bo został przygnieciony przez Sasuke do ściany. Trzymał go za koszule.
-Piłeś jej krew?!- wściekłość od, aż biła. Przestraszyłam się jego reakcją.
-Co?- Suigestu wyglądał na zdezorientowanego. Przejechał każdego wzrokiem. Wszyscy stali opanowani oprócz Uchihy.
-Nie udawaj idioty ! Zabije cię , jeśli dotknąłeś ją tymi swoimi obrzydliwymi kłami!
-Przyjacielu, mamy te same kły! Pamiętaj, obydwoje jesteśmy tymi potworami!
-Sasuke, przestań! On mi nic nie zrobił! Nie ugryzł mnie...-broniłam białowłosego. Nie chciałam, by coś mu się stało. Czarnowłosy spojrzał na mnie. Puścił chłopaka, złapał mnie za nadgarstek i zaczął prowadzić do pokoju. Otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka.
-Nie broń go! Mów prawdę! Ugryzł cię?-złapał mnie za podbródek obracając głową. Szukał miejsca, gdzie niby ugryzł mnie Suigetsu. Pierwszy raz widziałam go takiego wściekłego.
-Nie bronie go! Mówię prawe! Spójrz! Czy to ci wygląda na ugryzienie?- pokazałam mu dłoń, z której ciągle ciekła krew.
-Czy ty musisz być tak nierozważna?
-Słucham?
-Zawsze zwracasz na siebie uwagę, co wplątuje cię w kłopoty!
-Wiem coś o tym.., gdybym nie weszła, wtedy do ciebie nie poznałabym cię i było, by wszystko dobrze!
-Czyli żałujesz, że mnie poznałaś?
-Nie. Nie żałuje..nawet te złe znajomości czegoś nas uczą. - wiedziałam, że mogę później żałować tego co jemu teraz mówię, ale nie przejmowałam się tym. Chciałam by wiedział co o nim myślę.
-Doprawdy? A czego nauczyła cię moja znajomość?- w jego oczach nie było już tej obojętności co widziałam ciągle ostatnio, był w nich gniew.
- Tego, by nie ufać takim egoistycznym dupkom jak ty!-nie wiem skąd wzięłam na to odwagę, by mu wykrzyczeć to w twarz, ale miałam na to ochotę od miesiąca.
-Egoistycznym dupkom?
-Tak! - złapał mnie za nadgarstki i podniósł je do góry, przyciskając mnie do ściany. Syknęłam z bólu. Zrobił to zdecydowanie zbyt agresywnie.
-Po czym to wnioskujesz?
-To jest głupie pytanie, bardzo głupie...wykorzystałeś mnie..
-A, czy to nie twoje słowa ,,nie zrobił mi nic czego bym nie chciała''.?- miał rację. Jakby się tak cofnąć, to rzeczywiście nie zrobił mi żadnej krzywdy cielesnej, której bym nie chciała.
-Może i tak było, ale to ty mnie uwiodłeś!
-Ja? O, ile pamiętam to ty zaproponowałaś seks !
-Nie wmawiaj sobie! Ja powiedziałam, że zrobię wszystko, co chcesz, byś tylko mnie ugryzł! Ty wpadłeś na pomysł bym się z tobą przespała!
-A co ty sobie wyobrażałaś ? Że poproszę o masaż stóp? Nie rozśmieszaj mnie! Doskonale wiedziałaś, na co się piszesz! Mogłaś odmówić!
-Nie denerwuj mnie, Uchiha!
-No proszę ! Potrafisz coś innego od bycia wystraszonym? Wow..jestem w szoku!-próbowałam się mu wyrwać, ale bezcelowo, był o wiele silniejszy ode mnie. Nadgarstki mnie już bolały.
-Nic ci to nie pomoże Haruno! Jesteś za słaba..!-kopnęłam go w kroczę. Puścił mnie. Zgiął się w pół.
-Coś mówiłeś?-chciałam już wyjść z jego pokoju, jednak okazał się szybszy. Znalazłam się na jego łóżku w wampirzym tempie.. Siedział na mnie. Moje ręce znów znajdowały się nad moją głową.
-Puszczaj mnie Uchiha!
-Przesadziłaś Haruno!
-Bo zacznę krzyczeć!
-A krzycz sobie do woli. Tutaj nikt cię nie usłyszy. Już zapomniałaś co ci powiedziałem?
-Wszystko doskonale pamiętam, nie musisz mi przypominać!-byłam wściekła na niego. Co sobie on wyobrażał!
-Więc doskonale wiesz, ze jestem najgorszym wampirem ! Więc, skąd ta nagła odwaga ?
-Powiedzmy, że irytujesz mnie bardziej, niż wzbudzasz we mnie strach..
-Doprawdy? Nawet w tej osłonie?-powiedział. Jego oczy nabrały kolor czerwonego, patrzyły na mnie. Jego kły wydawały się większe niż wcześniej. Zaczął się przybliżać. Wystraszyłam się, ale postanowiłam, że nie pokaże mu tego.
-Nawet w tej osłonie, jesteś tak samo irytujący, jak wcześniej !
-Możesz mnie kłamać, ale twoje oczy co innego mówiły ...-zauważył. On w opanowaniu, był znacznie lepszy niż ja.
-Myślałeś o zmianie pasty do zębów?-nie wiem czemu, ale chciałam go zdenerwować, wiem, że głupio postępowałam. Wściekły wampir równa się śmierć na miejscu.
-Jesteś tak samo głupia, jak na początku..
-Masz rację, byłam głupia pozwalając ci się gryźć i dotykać, obiecuje, że więcej się to nie powtórzy!
-Serio? Udowodnij mi to.
-Słucham?-zbił mnie z tropu. -Mam ci udowodnić, że nie pozwolę ci mnie ugryźć?
-Coś ty taka zdziwiona?
-A mówisz, że to ja jestem głupia. Posłuchaj czasem sam siebie!
-Nie muszę, w porównaniu, do niektórych ja zawsze wiem co mówię..-prychnęłam i odwróciłam twarz. Nie chciałam patrzeć na niego. Czekałam na jego kolejny ruch. Podniósł moją dłoń do siebie. Polizał ją. Patrzyłam na niego. Nasze spojrzenia się spotkały. Cały czas zlizywał krew z mojej ręki.
-Widzisz? Nie składaj obietnic, których nie możesz dotrzymać.
-Odezwał się.
-A jaką ja obietnice złamałem? Jesteś bezpieczna.
-Doprawdy? Nawet teraz? Znajdując się w objęciach psychopatycznego, mającego problem z samym sobą, wampira?
-Temu psychopacie jest teraz smutno..
-Mi też było smutno, jak po tym jak ci się oddałam dowiedziałam się, że masz narzeczoną!
-Już od miesiąca nią nie jest.- To by wyjaśniało dlaczego przez cały miesiąc uprzykrzała mi życie na każdym kroku. Karin naprawdę była nie znośna. Ja jako zwykły szary człowiek mogłam jedynie wysłuchiwać jej obelg na swoją osobę. Bałam się jej przeciwstawić, w szczególności gdy byłyśmy same. Nie wiedziałam do czego jest zdolna.
-Serio? Wielki Pan Uchiha wytrzymał bez seksu cały miesiąc? Rewelacja. Brawo.To naprawdę coś jak dla ciebie. Jak mnie puścisz to nawet zapisze to sobie w pamiętniku.- byłam zdziwiona, tego się nie spodziewałam.
-Nie kuś mnie bym pokazał ci, czego brakowało mi najbardziej...- znów prychnęłam. Nie interesowało mnie teraz nic innego jak dokopanie czarnookiemu.
-Nie dzięki, nie jestem chętna. Idź sobie do Karin. Ona z pewnością przyjmie cię z szeroko otwartymi ramionami!
-Za to z tego co widzę ciebie z chęcią przyjmie Suigetsu..
-On w porównaniu do ciebie, nie okłamał mnie ! Jest miły i sympatyczny! Nigdy mi nie groził!
-No tak, to idealny chłopak dla ciebie..
-A żebyś wiedział! Jest we wszystkim lepszy od ciebie!
-Przekonajmy się-nie zdążyłam zareagować, bo zaczął mnie całować. Robił to agresywnie. Nie odwzajemniałam ich. Powstrzymywałam się od tego. Nie chciałam dać mu tej satysfakcji. Jednak jego pocałunki były takie przyjemne. Były jak narkotyk, złe i uzależniające. Po chwili i ja odwzajemniałam je. Czułam się wspaniale. Z agresywnego, zmienił się na namiętnego. Poddałam się mu całkowicie. Przestał, spojrzał na mnie.
-I?- mrugnęłam kilka razy i spojrzałam na niego gniewnie.
-Pff..on umie lepiej-chciałam się z, nim podroczyć. Byłam na siebie wściekła, że nie byłam wystarczająco silna żeby mu się oprzeć.
-Serio? Nie wydaje mi się..
-A co całowałeś się z, nim, że wiesz?
-A ty? - tym pytaniem zbił mnie z tropu. Jednak nie musiał czekać długo na moją odpowiedź.
-A co cię to obchodzi..- zaczął swoją ręką jeździć po moim brzuchu w górę.
-Nawet się nie waż! - doskonale wiedziałam do czego to zaprowadzi. Jeśli jego teraz nie powstrzymam zrobię coś, czego będę żałować.
-Przed chwilą, ci się podobało
-Kłamałam!
-Oboje wiemy, że nie potrafisz kłamać.-znów mnie pocałował. Tym razem krótko. Powtórzył to jeszcze kilka razy. Jego dłoń znalazła się na mojej piersi. Próbowałam go jakoś zrzucić, ale dalej trzymał moje ręce. Poczułam jak całuje moją szyje. Po chwili przejechał po niej swoimi kłami. Byłam pewna, ze zaraz się wbije, lecz tego nie zrobił. Wrócił do moich ust. Tym razem nie przestał całować. Przeklinałam siebie za tą słabość, ale znów uległam mu. Było mi tak dobrze. Chciałabym, żeby ta chwila trwała wiecznie. Po kilku minutach puścił moje ręce i błądził swoimi po moim ciele. Zarzuciłam swoje na jego szyję, wyczesywałam jego włosy. Pogłębił pocałunek. Ręką schodził coraz niżej, z biodra na udo, podciągnął je wyżej i zarzucił na swój pas, jeździł po, nim dłonią. Z drugą nogą zrobił to samo. Ścisnął moje pośladki. Jękłam. Zszedł pocałunkami na szyję i dekolt. Włożył ręce pod moją bluzkę i pozbył się jej. Byłam w szoku z jaką prędkością to zrobił. Powrócił do pieszczot.Swoją głowę przybliżył do moich piersi. Zaczął całować je, a językiem jeździć na przedziale ich. Swoimi rękoma zaczęłam ściągać jego koszulkę, po chwili ona znalazła się tam, gdzie moja.Jego klata była idealnie wyrzeźbiona. Zbadałam każdy mięsień jej. Wrócił do moich ust. Uwielbiałam jego pocałunki, były takie dzikie, zachłanne, agresywne a jednocześnie czułe i namiętne. Chwycił za moje spodenki i razem z majtkami pozbył się ich.
-Sasuke..ja..
-Cii..nie skrzywdzę cię...nie tym razem..wiem, że popełniłem błąd, ale chcę go naprawić..- nie wiem czy byłam aż tak naiwna, czy on dobrym aktorem, ale w jego oczach widziałam, że mówił prawdę, widziałam, że było w nich coś niezrozumianego. A może chciałam w nich to widzieć? Może jedynie zobaczyłam co chciałam? Jeżeli znów mnie skrzywdzi, porzuci jak zepsutą zabawkę? W tej chwili straciło to dla mnie znaczenie. Chciałam być dziś tylko jego. Brakowało mi jego dotyku, pocałunków. Założyłam ręce z powrotem w pasie przyciągając go do siebie. Tym razem to ja go pocałowałam. Oddał go od razu. Złapał za moje już nagie pośladni i ścisnął je. Odpłynęłam, pozwoliłam mu robic z mną co tylko chciał. Wiedziałam, że będę tego żąłować, ale nie mogłam sie powstrzymać . On był facetem, który mnie rozdziewiczył i on zastanie facetem, który będzie miał jedyne do mnie prawo. Wiedziałam, że to głupie i nierozsądne, ale czułam coś do niego, teraz byłam pewna. Nim się obejrzałam, byłam pod nim całkowicie naga.Ściągnął ze mnie wszystko. Po chwili i on był nagi. Nie zostałam mu dłużna. Złapał za moją pierś i zaczął ją ssać. Drugą masowal, co chwile zmieniając je. Rękoma błądziłam po jego plecach co jakiś czas wbijając w niego paznokcie. Rozchylił moje nogi jeszcze szerzej. Włożył we mnie dwa palce. Zaczął nimi poruszać, jęczałam z przyjemności. Wygiełam się w łuk. Po chwili czułam tam jego język. Doskonale wiedział jak zrobić, by było mi dobrze. Gdy oderwał się, chciał we mnie wejść, jednak przeszkodziłam mu. Zmieniłam pozycję i teraz on leżał pode mną. Chwyciłam jego członka w ręce i zaczełam, nim poruszać. Widziałam, że było mu przyjemnie. Więc przyśpieszyłam ruchy. Wzięłam go do buzi. Lizałam i ssałam go na przemian. Słyszałam jak jęczał. Cieszyłam się, że też daje mu tyle przyjemności co on mi.
-Sakura..nie wytrzymam..- to był znak. Usiadłam na, nim i włożyłam sobie jego członka. Zaczęłam się na, nim poruszać. Czułam jak złapał mnie za pośladki, przyciskając mnie jeszcze bliżej. Skakałam na nim. Czułam się nieziemsko.Po chwili znalazłam się spowrotem pod nim. Poruszał się szybko i pewnie. Coraz bardziej przyśpieszał, doprowadzając mnie do orgazmu. Po chwili i on osiągnął szczyt. Położył się na mnie i wtulił się we mnie. Żadne słowa nie opiszą jak się teraz czuje. Pocałowałam go w policzek i przytuliłam do siebie. Głowę miał w moich włosach.
-Nie zostawiaj mnie, zostań tu-szepnął mi na ucho. Wszystkiego się spodziewałam, ale nie tych słów.
-Dobrze Sasuke, zostanę- po tych słowach wtulił się jeszcze bardziej. Czułam się szczęśliwa i spełniona. Wiedziałam, że za szybko mu uległam, ale czy nie tak zachowuje się człowiek zakochany?

**************

W końcu dodałam rozdział ;) Mam nadzieję, że wam się spodoba ;) <3

Za wszelkie błędy przepraszam ! Chciałam jak najszybciej dodać go, bo dość długo mnie nie było ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro