Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝓟𝓻𝓸𝓵𝓸𝓰𝓾𝓮

-Latte jak zwykle? - spytała z uśmiechem kobieta.

-Tak... - powiedział chłopak ze swoim laptopem był stałym klientem owej kociej kawiarenki, lubił to miejsce, a raczej koty w niej, zajął swoje ulubione miejsce przy oknie i już zdążył upolować jednego ze zwierzaków. Posadził go sobie na kolanach, zaś laptopa wyciągnął oraz położył na na stolik, włączył jak i otworzył notatnik, gdzie miał zapisane kilka informacji.

Po trzech godzinach spakował laptop do torby i wybierał się do domu, tą drogą co zawsze, mimo późnej godziny szedł spokojnie jak gdyby nigdy nic, aż nagle poczuł czyjąś dłoń ze szmatką. Przez substancję usypiającą padł jak zabity prosto na coś twardego...

------

-Lee Minho, tak? - pierwsze co usłyszał to nieznajomy głos, nie mógł się ruszyć a jedyne co widział to ciemność, wspomniany wywnioskował iż jest związany z jakąś chustą na oczach, nie miał nawet pomysłu z kim ma doczynienia.

-Kim jesteś? - warknął, na co porywacz się zaśmiał.

-Jeśli próbujesz być groźny... - nagle zaczął widzieć, rozszerzył oczy na widok tego, kogo widział przed sobą. - to radzę uważać, kochaniutki...

Wiedział kto to jest, przecież tyke razy o nim mówią w telewizji... Zresztą cały gang ma dużą sławę.

W wiadomościach zawsze ostrzegali ludzi przez najgroźniejszym gangiem, zwie się 3racha. Niby ostrzegają a ich jest trójka. Oczywiście tylko jeden z nich pracuje sam, czyli ten który stoi przed nim, podaje się za pseudonimem CB97, ale i tak wszyscy znają jego prawdziwą tożsamość - w przeciwieństwie do jego kolegów - inaczej zwany Bang Chan.

-Co chcesz ode mnie.. - szepnął brunet.

-Albo grzecznie zaczniesz ćwiczyć i do nas dołączysz... Albo załatwimy to inaczej, kotku. - niespodziewanie Chan wyjął pistolet skierowany prosto między oczy drugiego.

-N.. Nie, o...odłóż to proszę... - Lee zamiast zachować zimną krew, bał się jak kot ogórka, czuł iż musiał się poddać.

Po godzinie siedzenia na krześle chłopak poczuł się senny, chciał się chociaż położyć, a nie siedzieć.

-Um... Spać mi się chce - mruknął cicho, jednak starszy to usłyszał

-Spać? Mhm.. -podszedł i go rozwiązał, a przynajmniej na chwilę. Poszedł w stronę pokoju, który najwyraźniej przyszykowali dla czwartego osobnika. Został rzucony na zimną podłogę, a w dodatku zamknięty na klucz, okna też były dobrze zamknięte, ale przynajmniej miał łóżko... Całe tylko dla siebie.

W środku nocy obudził się przez dziwne dźwięki, a raczej czyjeś jęki, trochę to obrzydziło Minho, ale nie aż tak bardzo, niech robią co chcą, bo dlaczego miałby im przeszkadzać, w końcu to ich życie.

-----

-Hyuuuung~ zagrasz ze mną, proszę! - krzyknął młodszy

-Kurwa Ji nie mam czasu, lepiej rusz dupę, Chan i tak zaraz przyjdzie i powie że idziemy. - warknął drugi. Nie wiedział że przewidzi przyjście najstarszego...

-Chłopaki co to za krzyki... - westchnął - po pierwsze zbierajcie się, po drugie mamy nówkę, ja go biorę, po trzecie ciszej w nocy bo spać nie można... - po tej instrukcji wyszedł i ruszył do pokoju Minho, odkluczył drzwi, wszedł do środka i próbował go obudzić - Wstawaj... Halo? Uh... Minho kurwa! -w końcu podniósł głos i obudził chłopaka - masz ciuchy na stołku, wodzimy się w kuchni...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro