13
*JIMIN POV*
Po wejściu do domu od razu skierowałem się do pokoju, w którym przebywał mój gość, uśmiechnąłem się sam do siebie pod nosem bo w końcu mogłem go zobaczyć. Wszedłem do środka i ujrzałem widok, który mnie rozczulił. Jungkook owinięty w kołdrę tak, że było mu widać tylko twarz spał nie przejmując się niczym. Usiadłem na łóżku i delikatnie odsłoniłem mu kołdrę z twarzy zaraz całując w czoło.
-Mały słodziutki, Jungkookie-szepnąłem-I tylko mój-uśmiechnąłem się i zacząłem bawić jego włosami. Sam nawet nie wiem kiedy minęła godzina, a może dwie i młodszy otworzył swoje przepiękne oczy zaraz patrząc na mnie.
-Cześć, hyung-zaskomlał-Długo tu siedzisz-jaki słodziutki króliczek, uśmiechnąłem się patrząc na niego
-Godzinę albo i dwie-zaśmiałem się cicho
-Dlaczego mnie wcześniej nie obudziłeś?-podniósł się do siadu, przecierając oczy piąstkami. Już mówiłem jaki on jest uroczy?
-Bo tak słodko spałeś, że szkoda było mi cię budzić-pogładziłem go po głowie-Jak się czujesz?
-Lepiej-uśmiechnął się-O wiele lepiej
-Potrzebujesz czegoś? A może jesteś głodny?-zadawałem mu kolejne pytania, przez co młodszy zaśmiał się cicho
-Nie potrzebuje niczego i nie jestem głodny-przymknął oczy-Ale, dziękuję
-Huh?-zmarszczyłem brwi-Za co?
-Za to, że jesteś przy mnie-zaśmiał się słodko-I za to, że widząc mnie bijącego przez ojca,nie zostawiłeś mnie samego
-Nie mógłbym-przytuliłem go
-Hyung-westchnął wtulając się w mój tors-Jedna rzecz mnie zastanawia
-Jaka?-odsunąłem się na moment od niego i spojrzałem na jego twarz.
-Jakim cudem, często pojawiałem się w twoich snach?-zamurowało mnie, skąd o tym wiedział?
-Skąd wiesz?-wyszeptałem gładząc go po plecach
-Twoje rysunki, jak i opisy mówią wszystko-wskazał na mój notatnik, który był właśnie otwarty.
-Nie wiem, jakim cudem pojawiałeś się w moich snach-westchnąłem cicho-Nigdy jeszcze tak nie miałem i codziennie zadałem sobie pytanie "Kim jest ten chłopak?", gdy nie znajdywałem odpowiedzi, rysowałem ciebie w notatniku i zapisywałem wszystko-przymknąłem oczy-Pewnego dnia jak przechodziłem po prostu ulicą zobaczyłem ciebie, nie byłeś tak uśmiechnięty jak w moich snach, byłeś przygnębiony mimo, że dobrze bawiłeś się z przyjacielem....-w tym momencie mi przerwał
-Skąd ta pewność, że dobrze się z nim bawiłem?-spojrzał na mnie
-Bo to było widać, ale gdy tylko się rozstawaliście znowu stawałeś się smutny i ponury-spojrzałem na niego-Ciągle zastanawiałem się kim jesteś dopóki nie poznałem cię z bliska-pokiwał niepewnie głową i wtulił się w mój tors już o nic nie wypytując...
******************************************
Kolejny rozdział to będzie jeden ze snów
Jimina ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro