Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30. I don't wanna hurt you

Ostrożnie zawiesiłam torebkę na wieszaku i weszłam w głąb mieszkania. Ogromnie zdziwił mnie widok, który tam zastałam. Wszędzie poustawiane było mnóstwo świeczek, które nie dość, że subtelnie oświetlały pomieszczenie, to jeszcze dawały przyjemny nastrój. W przedpokoju porozrzucane były płatki róż, które wyznaczały ścieżkę prosto do stołu. Bez chwili namysłu podążyłam do celu. Kiedy już dowiedziałam się, o co chodziło, na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Stół przykryty był białym obrusem, na którym stała najlepsza zastawa wraz z bukietem czerwonych róż i butelką czerwonego wina. Na krześle, które stało obok siedział już lekko zmęczony Chris, ubrany w turkusową koszulę i czarne rurki. Nie wiedziałam, jak długo na mnie czekał, ale doceniałam jego poświęcenie. W końcu było bardzo późno.

– To dla mnie? – zapytałam z niedowierzaniem i wskazałam palcem na kwiaty.

– Tak.

Chłopak wstał i wyciągnął bukiet z wazonu. Dobrze, że w ogóle o tym pomyślał, bo do mojego powrotu różnie mogłoby z nimi być. Podszedł bliżej i wręczył mi kwiaty.

– To dla ciebie. – Odebrałam od niego róże i wtuliłam nos w czerwone pąki. Pachniały niesamowicie. – Chciałbym cię przeprosić. Nie powinienem się tak zachowywać. Naprawdę nie wiem, co we mnie wstąpiło. Wybaczysz mi?

– Jasne – odparłam i posłałam mu przyjazny uśmiech. – A teraz zjedzmy coś, bo umieram z głodu.

– Serio? Jest środek nocy...

– No i? – Wzruszyłam ramionami. – Jak będę gruba, to już nie będziesz mi kupował kwiatów?

– Oczywiście, że będę – odpowiedział bez zastanowienia.

– Czyli twierdzisz, że przytyję i to dość sporo? – Posłałam mu wymowne spojrzenie.

– Nie - odparował. – Dziewczyny, zawsze usłyszą to, co by chciały. – Pokręcił głową.

– Ej... Wcale nie chciałam usłyszeć, że będę gruba.

– Nie ważne. – Machnął ręką. – Jemy?

– Jeszcze się pytasz?

Brunet zaśmiał się pod nosem, na co delikatnie walnęłam go w ramię. Popatrzył na mnie i wykrzywił usta w podkówkę. Udawałam, że byłam na niego obrażona i tylko wzruszyłam ramionami. Po chwili oboje zachichotaliśmy. Chłopak odebrał ode mnie bukiet i wsadził go z powrotem do wazonu. Wysunął krzesło, na którym usiadłam, po czym zajął miejsce naprzeciwko.

– Masz szczęście, że przed chwilą podgrzałem nasze jedzenie.

– Uwierz mi, nie chcę wiedzieć, ile razy już to zrobiłeś.

Brunet szeroko się uśmiechnął i nałożył nam na talerze spaghetti. Ciekawe, czy sam je przygotował?

– Skąd wiedziałeś, że to moje ulubione danie? - zapytałam zaskoczona, ale równocześnie zadowolona z niespodzianki.

– Nie wiedziałem. Po prostu, kiedyś wspominałaś, że lubisz kuchnię włoską. – odpowiedział, nie odrywając wzroku od makaronu.

– Fakt. Gotujesz?

– Czasami. Niestety moje zdolności kulinarne kończą się na kanapkach i makaronie z sosem ze słoika. Sorry skarbie, raczej to ty będziesz musiała robić obiadki. – Zaśmiał się.

– Muszę cię zasmucić. – Nawinęłam makaron na widelec. – Kompletnie nie nadaję się na typową kurę domową.

– Może nie umrzemy z głodu i brudu – prychnął. Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową. – Wina? – zaproponował, podnosząc butelkę z trunkiem do góry.

– Z chęcią. Widzę, że korek już wyjęty. Potrzebowałeś pomocy fachowców, że zrobiłeś to wcześniej? – zapytałam z sarkazmem.

– Nie. – Nalał w miarę po równo do każdego z kieliszków. – Po prostu musiałem czymś się zająć, podczas gdy moja piękna towarzyszka spędzała wieczór w towarzystwie tego rudego menela spod monopolowego.

– Axl nie jest menelem. To naprawdę utalentowany facet. – Dlaczego ja go broniłam?! – Po drugie, pudło. Wcale z nim nie byłam.

– A z kim? – zapytał zaciekawiony.

– Z pewnym przystojniakiem. – Posłałam mu figlarny uśmiech i zamoczyłam usta w czerwonym trunku.

– Mam być zazdrosny?

– Przecież nie jesteśmy parą.

Chłopak nagle zmarkotniał i nie odezwał się ani słowem, dopóki nie zjedliśmy spaghetti. O co mu chodziło? Czyżby liczył na coś więcej? Fakt, faktem lubiłam go i to nawet bardzo, ale na razie nie byłam gotowa na coś więcej. Przynajmniej nie w obecnej sytuacji. Nie chciałam budować związku na kłamstwie, a nie mogłam mu powiedzieć całej prawdy. Miałby spore kłopoty, gdyby dowiedział się o Blance.

Wypiłam alkohol, który znajdował się w moim kieliszku i spojrzałam na Pittmana. Patrzył się na mnie i próbował dokładnie zapamiętać każdy fragment mojej twarzy. Poczułam się dziwnie. Chyba najwyższa pora przerwać to milczenie.

– Co się tak patrzysz? Mam coś na twarzy? – zapytałam i złapałam się za policzek. Nawet zdobyłam się na mały uśmiech.

– Nie. – Zaśmiał się niemrawo. – Mówiłem ci już, że jesteś piękna?

– Hmm... Zastanówmy się. Tak ze sto razy?

– Pozwól, że powtórzę sto pierwszy. Jesteś piękna. Nawet w tym kolorze włosów.

Zachichotałam. Czyli jednak zauważył. A już się łudziłam, że to zignoruje albo pomyśli tak jak Steven.

– Fryzjer powiedział, że mi ładnie. Dlatego się zgodziła. – To akurat było tylko połowiczne kłamstwo. – Poza tym przestań, bo się zacznę czerwienić.

– Już to robisz. – Uśmiechnął się szeroko. – Cała przyjemność po mojej stronie.

Przyłożyłam dłoń do policzka. Faktycznie był nieco cieplejszy. Dlaczego on tak na mnie działał?

Victoria, ogarnij się.

– To od wina – skłamałam.

– Akurat.

– Nie lubię cię już – pisnęłam, na co on się zaśmiał.

– Ojej, chyba moje serce pęknie z żalu. – Teatralnie położył rękę na piersi. – Albo się obrażę – dodał bez przekonania.

– To się obraź. – Wzruszyłam ramionami.

Zapanowała krótka cisza, ale oczywiście nie trwała zbyt długo. Chris chyba nie potrafił jednocześnie przebywać w moim otoczeniu i totalnie mnie olewać. W sumie to całkiem miłe. Mogłam liczyć na niego, jak na przyjaciela. Takiego normalnego, a nie takiego, który mnie oszukiwał.

– Nie potrafię – poddał się i przejechał dłonią po włosach. – Może pooglądamy jakiś film?

– Jest prawie środek nocy – spostrzegłam.

– No i? Jeść to możesz, ale oglądać filmy to już nie.

– Będziesz mi to wypomniał? – Popatrzyłam na niego wymownym spojrzeniem.

– Oczywiście, że nie – zaprotestował momentalnie. – To na co masz ochotę? – Uśmiechnął się szeroko, ale i tak nie dorównywał w tym Stevenowi.

– A ty dalej swoje... – Pokręciłam głową. – A co proponujesz?

– Wypożyczyłem jakąś mdłą komedię romantyczną i horror.

– Czyli to jest twoja nowa strategia, tak? Puścisz mi straszny film, a kiedy będę się bała, to obejmiesz mnie ramieniem i pozwolisz wtulić w swój tors? – zapytałam z ironią w głosie.

– Oczywiście – odparł z dumą.

– W takim razie wybieram romansidło.

Brunetowi zrzedła mina. Serio myślał, że tak łatwo pozwolę mu na coś więcej? Jeśli tak, to trochę się mylił.

Wstał od stołu i poszedł włączyć film. Chciałam w tym czasie pozmywać naczynia, ale ani się tknął. Uparł się, że zrobi to z samego rana. No cóż, jak wolał. Zabrałam tylko butelkę wina ze stołu i wygodnie usadowiłam się na kanapie. Po chwili mój towarzysz do mnie dołączył. Upiłam spory łyk trunku i podałam butelkę Pittmanowi, jednocześnie wtulając się w jego ciepły tors. Chłopak był lekko zaskoczony, ale nie czekając długo, objął mnie ramieniem.

– Już się boisz? – zapytał z nutą pożądania w głosie.

– Nie, po prostu chciałam ci podziękować za dzisiaj. Poza tym nie mam do kogo się przytulić. Trochę brakuję mi ciepła – skłamałam, robiąc przy tym maślane oczka. Przecież miałam piątkę przystojnych rockmenów na zawołaniem. Z pewnością Slash nie odmówiłby mi, gdybym potrzebowała czułości. Mimo wszystko wolałam Chrisa. Z drugiej strony, chciałam, żeby było mu miło. – Tylko nie licz na nie wiadomo co.

Leżeliśmy wtuleni i oglądaliśmy film. Brunet co jakiś czas głaskał moją rękę, przez co miałam ciarki na całym ciele. Mimo wszystko próbowałam się skupić na komedii. Dlaczego on nie zauważał, że ona go kocha? Wkurzał mnie główny bohater. Co on sobie wyobrażał? Przecież nie mógł bawić się jej uczuciami!

Niespodziewanie poczułam dużą dłoń Chrisa na mojej łydce. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że przemieszczała się coraz wyżej. Najpierw moje kolano, później początek uda. Czułam się nieswojo, ale chyba łudziłam się, że przestanie. Kiedy wsunął ją pod sukienkę, odsunęłam się jak oparzona.

– Co ty do cholery robisz?!

– Myślałem, że tego chcesz...

– To źle myślałeś!

– Przepraszam. To nie moja wina, że tak mnie pociągasz. Vicky, proszę cię, spróbujmy. Nie chodzi mi tu o relację czysto seksualną. – Na chwilę zamilkł i przejechał ręką po karku. – Ja się chyba w tobie zakochałem – dodał nieśmiało ściszonym głosem.

Rozwarłam usta. To niemożliwe! Usiadłam na podłokietniku. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Nie spodziewałam się, że to powie. Od początku wiedziałam, że czuje do mnie coś więcej, ale nigdy nie sądziłam, że zbierze się na coś takiego. Przecież on mi przed chwilą wyznał miłość! Zaczęła ogarniać mnie panika. Nie wiedziałam, co miałam zrobić. Lubiłam go i to nawet bardzo, ale nie byłam gotowa na związek. Nie przy obecnej sytuacji. Przez Blancę musiałam rezygnować z miłości. A przecież to ona miała pozwolić mi normalnie żyć!

– Przepraszam Chris, ale nie chcę cię skrzywdzić – wydukałam i poczułam, jak po moim policzku spływa samotna łza.

– Nie rozumiem. – Pokręcił subtelnie głową, patrząc na mnie ze zdziwieniem.

– Przykro mi, ale nie mogę ci na razie powiedzieć. Zostańmy przyjaciółmi – zaproponowałam, chociaż ledwo mi to przeszło przez gardło.

– Okej – odparł od niechcenia, po czym bezwładnie opadł na kanapę.

Skończyliśmy oglądać film w milczeniu. Byłam na siebie wściekła i jednocześnie czułam rozgoryczenie. Dlaczego to wszystko musiało być takie trudne? Podciągnęłam kolana bliżej twarzy i schowałam w nie głowę. Nie mogłam postąpić inaczej. Zależało mi na nim i nie chciałam, żeby przeze mnie cierpiał. Tylko dlaczego to musiało tak cholernie boleć?


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No i nasz przystojniak dostał kosza. Jak myślicie, będą jeszcze razem? Wgl jak tam przygotowania do świąt? Babki już upieczone?

To co, 2 komentarze i jedziemy dalej?

Do następnego ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro