Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.

Było lato.

Pora roku, której nienawidziłem całym sercem, było właśnie lato. Traciłem wtedy wszystkie siły, razem z chęcią do życia i leżałem całe dnie w łóżku.

Tego dnia byłoby tak samo, gdyby tylko mój najlepszy (i jedyny) kumpel nie postanowił przyjść z samego rana, żeby się pożegnać. Pożegnać, bo jechał na dwa tygodnie do Hiszpanii, a traktował to jakby wyjeżdżał na przynajmniej rok.

– Będę tęsknić.

– Nie przesadzaj – wymamrotałem, odwracając się na drugi bok, żeby na niego spojrzeć. – Przywieź mi coś fajnego.

– Acha. Super, jesteś przyjacielem na medal. Może przywiozę ci chłopaka, co? – zapytał z uśmiechem, chyba zapominając o zgrywaniu obrażonej księżniczki.

– Sobie przywieź.

– A-ale ja jadę ze swoim chłopakiem, Guk.

– Że co, przepraszam? – Poderwałem się na łóżku i spojrzał zaskoczony na przyjaciela. – Od kiedy ty kogoś masz?

– Jakoś od miesiąca...

– Czemu ja nic o tym nie wiem?

– Bo mnie nie słuchasz – burknął Min, odwracając się do mnie plecami. – Mówiłem ci o Yoongim.

– Yoongi? Awh, jak słodko. – Poczochrałem farbowane włosy Jimina. – Kiedy mi go przedstawisz?

– Tobie? Chyba nigdy, najem się przez ciebie wstydu tylko.

– Nie no, Jimin, ale serio jakby było coś nie tak, albo nie wiem coś by ci zrobił, to wiesz. Zawsze ja jestem.

– Wow, co ci? – Zaskoczony Park, spojrzał na mnie, a ja udawałem, że tego nie widzę i wgapiałem się w okno.

– No, tylko może być problem w takie temperatury, niezbyt mi idzie wtedy funkcjonowanie, jest jakieś trzydzieści pięć stopni...

– Mógłbym się spodziewać – burknął blondyn. – Tylko zdajesz sobie sprawę, że jest dwadzieścia pięć stopi, a dopiero zaczyna się lipiec, prawda?

***

Chyba trochę przepowiedziałem pogodę, bo pięć dni po wylocie Jimina, temperatura podniosła się do trzydziestu pięciu stopni i nie zapowiadało się, żeby miało się ochłodzić.

Jedynym plusem w całej tej sytuacji, było to, że znalazłem całkiem dobre miejsce, gdzie nie kręci się wielu ludzi, no i jest cień. Może okoliczności w jakich je znalazłem nie należały do najprzyjemniejszych, bo musiałem się włóczyć kilka godzin w pełnym słońcu (z przymusu!). Wszystko dlatego, że zapomniałem wziąć swoich kluczy, a rodzice pojechali w międzyczasie do pracy, zakluczając drzwi. Pewnie myśleli, że mam jakiegoś przyjaciela, u którego się zatrzymałem, a nie, że poszedłem po colę do sklepu.

Wracając, tym miejscem było zwykłe (ale jakże majestatyczne) drzewko, rosnące w parku, niedaleko plaży. Reszta nie była taka masywna jak to, do tego większość już trochę zaczynała wysychać, więc nawet nie myślałem, aby na nie spojrzeć. A to było takie ładne, było z niego widać wiele miejsc, na przykład budkę z lodami i chyba lepiej być nie mogło.

Tak więc, ku uciesze rodziców w końcu zacząłem wychodzić z domu. Nie wiedzieli gdzie, ale najważniejsze było to, że nie leżę całe dnie w łóżku, tylko robię coś konkretnego. Albo przynajmniej konkretniejszego.

No i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie pewien chłopak, który zaczął się kręcić wokół MOJEGO drzewka. O ile raz, czy dwa byłoby w porządku, tak kilka dni pod rząd wprawiły mnie w lekkie zakłopotanie i złość.

– Przepraszam, pomóc ci w czymś? – odchrząknąłem, patrząc z niezadowoloną miną na nieznajomego. – Zgubiłeś się? Czy skarbu szukasz?

– Trochę i nie, nie szukam. Ostatni raz byłem w tych okolicach, gdy miałem jakieś pięć lat i próbuję sobie coś przypomnieć. – Uśmiechnął się nieśmiało i wyciągnął dłoń w moim kierunku. – Tak swoją drogą, to Kim Taehyung jestem. Miło poznać.


edit; przywroce, bo moze komus sie spodoba

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro